Nie minęły nawet 24 godziny od odwołania meczu Stali Mielec z Wisłą Płock, a tymczasem trzeba się szykować na pucharowe granie w Sosnowcu. No właśnie – trzeba? Nieco ponad 200 kilometrów od miejsca, w którym z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych spotkanie odwołano, mecz ma się odbyć. Na stadionie Zagłębia od szóstej rano pracuje kilka zespołów ludzi, którzy mają zadbać o to, żeby Puszcza Niepołomice zagrała z Lechią Gdańsk.
Tłum na Stadionie Ludowym to zresztą nic nowego. Ledwie kilka godzin temu, bo o godz. 23, zakończyła się “nocna zmiana”, która odśnieżała boisko przy włączonym oświetleniu. Widząc to, co działo się w Mielcu, sosnowiecki MOSiR rzucił do pracy wszystkie siły. Efekt? Chyba całkiem niezły. Wystarczy porównać to, jak wyglądała murawa przed wejściem robotników…
… oraz jak prezentowała się wieczorem.
Pewnie, to wciąż nie jest stan idealny. Natomiast zrobiono naprawdę sporo, żeby dzisiejsze spotkanie się odbyło. – 60-65% boiska jest już zrobione. Na agrowłóknie (boisko zostało przykryte kilka dni temu – przyp.) mieliśmy kilka centymetrów lodu, co się nie zdarza, więc trzeba było ten lód zrzucić – mówił nam wczoraj wieczorem Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia.
Murawa będzie zniszczona
Na Stadionie Ludowym popołudniu i wieczorem widać było nie tylko pracowników MOSiR-u, ale i osobną firmę, trzy grupy treningowe Zagłębia, jak i pracowników klubu. Wszystkie ręce na pokład, mimo że do Sosnowca przyjadą dwie “obce” drużyny. Puszcza Niepołomice wynajęła stadion w Zagłębiu Dąbrowskim, bo w Małopolsce grać się nie dało. – Jak zobaczyliśmy to rano, była tragedia. Ale daliśmy słowo. Mógłby być walkower dla Lechii, a dla Puszczy to może i najważniejsze wydarzenie w historii klubu – mówi Jaroszewski.
O tym, czy mecz uda się rozegrać zgodnie z planem, dowiemy się po sprawdzeniu stanu murawy przez sędziego i delegatów. Teoretycznie, w obliczu wykonanych prac, problemów być nie powinno. Pozostaje jednak kwestia tego, jak na płytę boiska wpłynęły nocne opady śniegu. I mróz, bo to największy wróg polskiego futbolu w ostatnich dniach. Niemniej nawet jeśli Puszcza z Lechią zagra, Stadion Ludowy mocno to odczuje. W lokalnej “Gazecie Wyborczej” już wczoraj zwracano uwagę na to, że boisko nie będzie w najlepszym stanie.
LECHIA LEPSZA OD PUSZCZY – HANDICAP 1:0. KURS 2.51 W TOTOLOTKU!
“Pytanie, jak będzie wyglądać murawa po wtorkowym meczu. – Zapewne fatalnie – przyznaje prezes Marcin Jaroszewski, który zaznacza, że przed podjęciem decyzji o użyczeniu obiektu długo dyskutowano na ten temat. – Osoba dbająca na naszym obiekcie o jakość trawy zapewniła, że po czwartkowym meczu Radomiaka z Lechem będzie dość czasu, żeby murawa wróciła do dobrego stanu – mówi prezes. – Murawa ma być w dobrym stanie na mecz sparingowy z Puszczą [20 lutego – red.], a potem na pierwsze spotkanie o punkty z Miedzią Legnica [27 lutego – red.] – mówi Jaroszewski. Przypomina, że Stadion Ludowy to miejski obiekt, gdzie Zagłębie jest gościem”.
W czwartek kolejny mecz Pucharu Polski
No właśnie, bo jest jeszcze jedno spotkanie. W czwartek piłkarze Radomiaka zagrają w Sosnowcu z Lechem Poznań. Ktoś powie: skoro przygotowali murawę na wtorek, to na czwartek będzie już łatwiej. Niekoniecznie. Boisko po 90 (albo 120) minutach rywalizacji będzie już w znacznie gorszym stanie, a prognozy nie są optymistyczne.
- Wtorek: -3 stopnie w dzień, -13 w nocy. 40% szans na opady, 87% wilgotności
- Środa: -3 stopnie w dzień, -10 w nocy. 70% szans na opady, 88% wilgotności i silny wiatr (14 km/h)
- Czwartek: -8 stopni w dzień, 60% szans na opady, 82% wilgotności i jeszcze silniejszy wiatr (23 km/h)
Wszystko to sprawia, że kluby i piłkarze zaczynają się mocno zastanawiać nad sensem rozgrywania Pucharu Polski w obecnym terminie. Kalendarz jest napięty, jednak słyszymy głosy, że skoro w ubiegłym roku można było grać latem co trzy dni, to ganianie za piłką w środku zimy mija się z celem. Do tego dochodzą kwestie zdrowotne. Rośnie liczba kontuzji i drobniejszych urazów, a zawodnicy mają obawy co do tego, czym może się skończyć gra w taką pogodę.
LECH WYGRA Z RADOMIAKIEM – HANDICAP 1:0. KURS 2.28 W TOTOLOTKU!
Czyli z jednej strony wszyscy się szykują i zaciskają zęby. Dbają, chuchają (no, raczej zdmuchują – śnieg z boiska) i sprzątają. A z drugiej ciężko byłoby o obrażonych, gdyby Puchar Polski jednak przesunięto. A przynajmniej wśród drużyn, które jeszcze na swoje mecze nie wyjechały.
SZYMON JANCZYK
Zdjęcia czytelnika