Reklama

Niemożliwe stało się możliwe: jest jedna Odra Wodzisław. Jak do tego doszło?

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

02 lutego 2021, 09:04 • 10 min czytania 6 komentarzy

Niemożliwe stało się możliwe! Naprawdę niektórzy już stracili nadzieję, że w Wodzisławiu Śląskim jeszcze może być normalnie i będzie jedna Odra zamiast dwóch klubów, które wzajemnie się ograniczają. Taki układ funkcjonował od wielu lat, a obie strony niekoniecznie robiły wszystko, żeby go zmienić. Wreszcie jednak wydarzył się cud i 18 stycznia oficjalnie ogłoszono, że tym razem się udało: jest jedna Odra Wodzisław. Jak do tego doszło i jaka była geneza wszystkich problemów? Już tłumaczymy. 

Niemożliwe stało się możliwe: jest jedna Odra Wodzisław. Jak do tego doszło?

Jeżeli ktoś ma dobrą pamięć, pewnie przypomni sobie, że bardzo dokładnie opisywaliśmy ten temat na przełomie marca i kwietnia 2019 roku. Mocniej zainteresowanych odsyłamy do linku, a reszcie pokrótce przedstawimy, o co chodziło.

To, że nawet mniejsze miejscowości mają dwa seniorskie kluby na jakimś szczeblu nie jest aż takim wielkim wydarzeniem. Fenomen wodzisławskiego przypadku polegał na tym, że jedni i drudzy w pewnym sensie wywodzili się z ekstraklasowej Odry i chcieli kontynuować jej tradycje. Jeszcze w rundzie jesiennej trwającego sezonu w grupie drugiej śląskiej IV ligi rywalizowały ze sobą APN Odra Wodzisław Śląski Spółka z o.o. oraz MKP Odra Centrum Wodzisław Śląski. Obie drużyny używały bardzo podobnego herbu, różniącego się głównie odcieniami barw.

Co sprawiło, że doszło do tak kuriozalnej sytuacji? Odra Centrum wcześniej nazywała się MOSiR Odra Wodzisław. Została założona w 1995 roku m.in. przez obecnego prezesa Odry Centrum, Romana Zielińskiego jako szkółka piłkarska. Niemal od razu rozpoczęła ona współpracę z ekstraklasową Odrą i dostarczała jej najzdolniejszych wychowanków. Układ ten funkcjonował praktycznie bezkolizyjnie prawie do końca pierwszej dekady tego wieku. Dopiero w 2009 roku wszystkie szkółki znajdujące się przy MOSiR-ze zostały zlikwidowane. Roman Zieliński i jego współpracownicy założyli więc klub KS Centrum, który początkowo miał wyłącznie sekcję… koszykarską. Po roku udało się już także wystartować z piłką, śląski ZPN przyznał klubowi osobny numer, umożliwiający rywalizację w rozgrywkach juniorskich.

I na tym by się pewnie skończyło, gdyby nie zawirowania wokół pozostałości po ekstraklasowej Odrze Wodzisław. Zacytujmy Romana Zielińskiego z tamtego materiału: – W 2010 roku Odra spadła z Ekstraklasy, potem nie dokończyła sezonu w I lidze. Stowarzyszenie kibiców założyło nowy klub Odra 1922. Zaczynali od C-klasy. Po wywalczeniu awansu szczebel wyżej połączyli się z trzecioligowym Startem Bogdanowice i grali tutaj na stadionie na tej trzecioligowej licencji. Kibice nie mieli oporów, żeby to zaakceptować. Po tylu latach w Ekstraklasie byli wygłodniali większej piłki, więc skoro mogli momentalnie przeskoczyć z B-klasy do III ligi, nie kręcili nosami. Spadli jednak do IV ligi i tu się zaczyna cały ambaras. Grali na licencji opolskiej, więc śląski ZPN nie mógł ich przyjąć w swoje struktury. Nie znam szczegółów, aż tak bardzo się nie interesowałem. W każdym razie musieli wrócić do punktu wyjścia, do C-klasy. A tymczasem nasze chłopaki dorastały, szkółki się rozrastały i nadszedł moment, gdy najstarsza grupa kończyła wiek juniora. Mieliśmy do wyboru: albo będą mieli gdzie u nas grać, albo wszystkich puszczamy za darmo na prawo i lewo. Nie istniał już naturalny punkt docelowy, jakim była ekstraklasowa Odra. Postanowiliśmy więc założyć drużynę seniorską. W sezonie 2015/16 wystartowaliśmy od A-klasy, choć mogliśmy nawet od IV ligi – byliśmy jakąś tam cząstką tamtej Odry, mieliśmy z nią podpisaną umowę. Uznaliśmy jednak, że wpuszczanie młodych chłopaków bez ogrania w seniorskiej piłce od razu do IV ligi byłoby skazane na niepowodzenie, rywale by ich pozabijali. Pod każdym względem nie byliśmy wtedy gotowi na ten szczebel. Działaliśmy etapami. Po roku wywalczyliśmy awans do okręgówki, a po kolejnym sezonie do IV ligi – opowiadał.

Reklama

W międzyczasie klub założony przez kibiców, zaczynający przymusowo od C-klasy, po roku pobytu na najniższym możliwym szczeblu otrzymał prawo gry w klasie okręgowej. Wystartował w niej w sezonie 2016/17 i po trzech latach wywalczył awans do IV ligi, w której była już także Odra Centrum. W ostatnich latach mieliśmy kuriozalne derby Wodzisławia Śląskiego. Kuriozalne także dlatego, że zdecydowana większość kibiców utożsamia się z APN-em, więc Odra Centrum nawet teoretycznie grając „u siebie” (obydwa zespoły korzystają ze stadionu miejskiego) nie miała żadnego wsparcia. Roman Zieliński sporo musiał się nasłuchać z trybun pod swoim adresem podczas derbów w okręgówce. Wielu uważało, że to właśnie on torpedował stworzenie jednej Odry, a w swoim klubie więcej pieniędzy wydaje na seniorów niż na szkolenie młodzieży, której rodzice opłacali składki. On sam rzecz jasna zaprzeczał, zapewniając, że nigdy nie wziął z klubu nawet złotówki, a piłkarze w IV lidze grają jedynie za zwrot kosztów.

Dla Odry Centrum zakończenie czwartoligowych derbów to na pewno dobra wiadomość, bo wybitnie jej w nich nie szło. W październiku 2019 przegrała 1:2, a minionej jesieni 0:6 w lidze i 2:8 w Pucharze Polski na szczeblu podokręgu.

Prób stworzenia jednej Odry Wodzisław było już kilka, chociażby w 2013 i 2018 roku. Od początku mocno dążyło do tego miasto, które łożyło na dwa kluby jednocześnie, wiedząc, że perspektywy ich rozwoju są dość marne. Przeszkód było wiele. W APN-ie zarzucano Odrze Centrum, że tak naprawdę nie chciała zakładać ani spółki akcyjnej, ani tworzyć nowego stowarzyszenia, ani tym bardziej zniknąć z piłkarskiej mapy i przenieść się do APN-u. Zamiast tego Odra Centrum podobno liczyła, że APN sam się wycofa z okręgówki (miał problemy finansowe) i zostanie przez nią wchłonięty. Ostatecznie zdołał wystartować wiosną 2018 i zapewnił sobie utrzymanie po ostatniej kolejce. W następnym sezonie wywalczył już awans do IV ligi.

Tekst sprzed dwóch lat podsumowaliśmy następująco: „1 kwietnia lokalny portal opublikował tekst na prima aprilis, że powstanie trzecia Odra Wodzisław, w którą miliony chcieliby włożyć Czesi, a trenerem mógłby zostać znany i lubiany Stanislav Levy. Niby żart, ale na moment można było się nabrać, bo chyba prędzej ziści się taki scenariusz niż MKP i APN staną się jednym klubem, skupiającym na sobie całą uwagę wodzisławskiego środowiska piłkarskiego”. 

Minęły niespełna dwa lata i jednak udało się. Nie doszło do klasycznej fuzji, oba podmioty pozostaną odrębne i będą miały osobne zarządy, ale wreszcie zaczną grać do jednej bramki. Odra Centrum wycofała się z IV ligi. Jej dorobek (16 meczów, 18 punktów) zostanie zachowany, bo sezon znajduje się dokładnie na półmetku. Każdy kolejny rywal, z którym ten zespół miał się zmierzyć wiosną, otrzyma walkowera.

Reklama

Od teraz Odra Centrum skupi ponownie na szkoleniu młodzieży. W ramach tego zadania przejmie drużynę juniorów młodszych od swojego dotychczasowego konkurenta. Najzdolniejsi zawodnicy będą przechodzili do APN-u na zasadzie wypożyczenia, a cały ekwiwalent za wyszkolenie będzie należny Odrze Centrum. Jeżeli potem uda się kogoś wypromować i sprzedać, kluby podzielą się zyskami po połowie. Odra Centrum zobowiązała się też, że nie będzie czerpała żadnych korzyści ze sprzedaży produktów sygnowanych herbem Odry Wodzisław, ale będzie mogła go używać po uzyskaniu zgody APN-u.

Teraz to wszystko jest już pewne. Podkreślamy ten fakt, bo w marcu 2018 ze strony miasta wypuszczono nawet komunikat, że sprawa jest praktycznie dogadana i pozostały ostatnie szczegóły. A jak się okazało, nie było nawet blisko do porozumienia.

Dlaczego teraz się udało?

Wersje są różne, ale ta najczęściej powtarzana mówi, że decydowały kwestie finansowe i czysty pragmatyzm. Prezydent Wodzisławia, Mirosław Kieca miał postawić klubom ultimatum: albo się porozumieją i zaczną działać wspólnie, albo żaden nie dostanie ani złotówki. Dziennik „SPORT” precyzował, że wypłata pierwszej transzy dla APN-u na 2021 rok – wynosząca 400 tys. zł – była uzależniona od dogadania się z Odrą Centrum do połowy stycznia.

Zadzwoniliśmy do Romana Zielińskiego, które ma tu trochę inną wersję. – Żadnego ultimatum ze strony miasta nie otrzymaliśmy. Po prostu pan prezydent nie mógł dać więcej, bo nie było z czego. Jak ktoś daje na coś pieniądze, to chce mieć spokój. A tak męczyły się obie Odry i pan prezydent też. Wszyscy się znamy, na co dzień rozmawiamy, Wodzisław Śląski to nie Nowy Jork, żeby być anonimowym. Po fakcie wielu ludzi mówiło nam, że bardzo dobrze zrobiliśmy, bo dotychczasowa sytuacja była lekko śmieszna. W tym kontekście pandemia pomogła nam trochę wyczyścić tę naprawdę zagmatwaną sprawę, która męczyła wszystkich. Odetchnąłem z ulgą. Jeżeli teraz wszyscy podejdą do tematu bardzo poważnie, każdej ze stron ten układ wyjdzie na dobre – przyznaje.

Rozmowy trwały od listopada. – Musiało minąć trochę czasu, żeby wypracować wspólne stanowisko. Na początku zachłysnąłem się koncepcją wprowadzoną w Unii Racibórz, gdzie spółka miejska przejęła klub. Prezes Unii bardzo chwalił sobie ten układ. Zaproponowałem przeszczepienie tego pomysłu na nasz grunt – spółka miejska wchłonęłaby oba kluby i powstałby jeden duży klub. Czas pokazał, że nie wszystko wygląda tak pięknie w praktyce. W Raciborzu zaczęli mieć z tym różne problemy i entuzjazm dla tego pomysłu zmalał. Trzeba było obrać inny kierunek. Pieniędzy w mieście zbyt wiele nie ma, sytuacja jest trudna i jakoś udało się porozumieć. Wierzę, że wszystkim wyjdzie to na dobre. A jeśli nie wyjdzie, to ja na pewno nie będę dalej brał w tym udziału. W przeszłości już trzy razy podpisywałem porozumienia, z których nic nie wychodziło. To ostatnie podejście – deklaruje Zieliński.

I dodaje: – Nie było nas stać na utrzymywanie zespołu młodzieżowego. Dostaliśmy na ten rok 85 tys. zł, natomiast lwią część pochłonęłaby piłka seniorska. Nie pozwoliłbym sobie na oszukiwanie dzieci i ich rodziców, żeby mnie przeklinali, że pieniądze ze składek czy innych form dopływu gotówki w większości przeznaczałbym na IV ligę, a młodzież usunął w cień. Nigdy nie wyraziłbym zgody na coś takiego. Nawet po wycofaniu seniorów, wspomniana kwota pozwoli jedynie w miarę lekko oddychać. Mamy 19 drużyn w różnych kategoriach wiekowych, to określone koszty.

Przyznaje natomiast, że druga strona zainicjowała połączenie sił: – APN wyciągnął do nas rękę. To już inni ludzie niż ci, którzy przystępowali do rozmów w poprzednich latach. W moim odczuciu są poważni i myślę, że się nie mylę. Trochę się na ludziach znam. Sam jestem trenerem, który niemalże z przymusu został prezesem klubu.

Roman Zieliński jeszcze ze sceny nie schodzi, ale już mniej więcej wiadomo, kiedy się to stanie. – W piłkę seniorską na pewno już się nie zaangażuję. Wystarczająco się poparzyłem. Wypełnię ostatnią kadencję i ktoś będzie musiał mnie zastąpić. Zostały trzy lata, chciałbym w tym czasie wychować następcę i go przyuczyć. Najlepiej, żeby był to były piłkarz z predyspozycjami do poprowadzenia takiego przedsięwzięcia. Prowadzenie dziewiętnastu zespołów przy tak skromnym budżecie, to naprawdę duże wyzwanie. Ja się w tym trochę wypaliłem, to ciągła walka o przetrwanie – podsumowuje.

W każdym razie, przed APN-em, czyli już tą jedyną seniorską Odrą Wodzisław, rysują się całkiem ciekawe perspektywy. Drużyna po rundzie jesiennej prowadzi w swojej grupie IV ligi z przewagą czterech punktów nad Unią Książenice i cel ma jasno sprecyzowany. – Jest hasło, że idziemy na III ligę. Szanse są, choć łatwo nie będzie. Od mojego kolegi Marka Śledzia wiem, że rywalizujące w pierwszej grupie śląskiej IV ligi rezerwy Rakowa poważnie myślą o awansie. Nawet jeśli zajmiemy pierwsze miejsce, trzeba jeszcze wygrać baraż – analizuje Zieliński.

W klubie zdają sobie sprawę ze skali wyzwania, dlatego już dokonano wzmocnień. Pod koniec stycznia kontrakty podpisali Marcin Wodecki i Szymon Jary. Obaj występowali ostatnio w trzecioligowym ROW-ie Rybnik i obaj po wielu latach wracają do Wodzisławia Śląskiego. Jary swoje jedyne cztery mecze w Ekstraklasie zanotował właśnie w Odrze (sezon 2009/10), natomiast Wodecki na najwyższym szczeblu uzbierał 105 spotkań i zdobył 13 bramek. Najlepszy w jego wykonaniu był chyba czas spędzony w Górniku Zabrze, zwłaszcza w sezonie 2010/11. Strzelił wówczas cztery gole, w tym dwa z robiącym furorę w Lidze Europy Lechem Poznań.

Ponadto przedłużono kontrakt z Adrianem Garcią Tabalem. 28-letni Hiszpan był jesienią najlepszym strzelcem zespołu (14 bramek w lidze, 9 w Pucharze Polski).

Perspektywy są zatem całkiem ciekawe, choć nie ma co przesadzać, że na naszych oczach powstaje jakiś wielki projekt, z którego może narodzić się nowy gigant. – Dzisiejsza Odra raczej nigdy nie dorówna Odrze z czasów Ekstraklasy, ale na pewno może iść do przodu i przyciągać jeszcze więcej widzów na trybuny, jak już wrócimy do normalności – kończy Roman Zieliński.

Najważniejsze, że wreszcie udało się dojść do punktu wyjścia.

Fot. Newspix/Przemysław Michalak

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...