
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 22.01.2021 09:18 przez
redakcja
Poukładanie sobie relacji z Robertem Lewandowskim i wykorzystanie jego piłkarskiego potencjału. Gdy popatrzymy na listę zadań stojących przed Paulo Sousą, być może właśnie to jest pierwsza pozycja. Potrafił to zrobić (przynajmniej w zadowalającym stopniu) Adam Nawałka, który coś z tą kadrą ugrał, kompletnie nie potrafił Jerzy Brzęczek i wspominać będziemy go źle – tym bardziej, że życiową formę „Lewy” wykręcił właśnie za jego kadencji. Czyją ścieżką podąży Portugalczyk? Tego oczywiście nie wie nikt, ale możemy się trochę pozastanawiać.
Na dzień dobry postanowiliśmy sprawdzić jedną rzecz – czy dla Sousy praca z Lewandowskim będzie największym wyzwaniem tego typu w karierze? No dobra, tak postawione pytanie jest bez sensu. W ciągu tych nieco ponad 12 lat pracy trenerskiej Portugalczyka, generalnie niewielu było piłkarzy pokroju naszego napastnika, więc odpowiedź jest oczywista. Musimy zejść niżej. Pytanie brzmi – o ile półek?
Wybraliśmy dziesiątkę, biorąc pod uwagę tylko graczy, którzy zaliczyli pod wodzą nowego selekcjonera naszej kadry przynajmniej jeden występ. Przedstawimy ją w kolejności alfabetycznej, bo przy takim zbiorze szczegółowe podejście do miejsc raczej mija się z celem.
MARCOS ALONSO
Z hiszpańskim lewym obrońcą Sousa współpracował w sezonie 15/16 i na samym początku rozgrywek 16/17. Tylko na początku, bo ostatniego dnia okienka Chelsea wyłożyła za niego 23 miliony euro. To na pewno przykład piłkarza, który skorzystał na spotkaniu portugalskiego szkoleniowca. U Vincenzo Montelli jego pozycja była słabsza, szczególnie w drugiej części sezonu, a w kolejnym hasał na lewym wahadle aż miło. Naprawdę dobre liczby Alonso zaczął notować w Chelsea, ale 3 gole i 4 asysty w 41 meczach pod wodzą Sousy to też jest wynik przyzwoity. Bardzo przyzwoity, bo poparty również świetną grą.
Włoskie media spekulowały nawet, że trener był tak rozczarowany utratą tego piłkarza, że rozważał złożenie rezygnacji z funkcji. „Il Tempo” pisało o zdradzie, bo Sousie podobno we Florencji obiecano wtedy, że kluczowych graczy uda się utrzymać.
Uczucie było odwzajemnione. Gdy Hiszpan żegnał się z Włochami, w jego liście znalazło się miejsce dla szkoleniowca. „Specjalne wyróżnienie chciałbym skierować do wspaniałej osoby i wspaniałego trenera, pana Paulo Sousy, który wiele mnie nauczył na boisku i poza nim. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł pracować z nim ponownie”.
FEDERICO BERNARDESCHI
Pierwsze kroki w ekipie Fiorentiny stawiał w sezonie 14/15, jeszcze u Vincenzo Montelli. Było ich 10, czyli niewiele, ale wynikało to ze złamania nogi w trakcie rozgrywek. Wrócił przed ich końcem, a w nowej kampanii, już pod wodzą Sousy, odnalazł się bardzo fajnie. To były dwa płodne sezony, w drugim Bernardeschi przebił nawet granicę 10 goli w Serie A. Łącznie pod wodzą Portugalczyka rozegrał 83 mecze, w których strzelił 20 goli i zaliczył 11 asyst. Z kolejnym szkoleniowcem Violi 27-krotny reprezentant Italii nie miał okazji pracować, gdyż przeniósł się do Juventusu za 40 baniek. W Turynie natrzaskał już trzy tytuły mistrzowskie.
W pewnym momencie sporo mówiło się o tym, że Sousa nie może zdecydować się, na której pozycji w jego systemie ma Bernardeschi występować, przez co gracz cierpi. Ale ostatecznie nie sposób nie zauważyć, że dołożył cegłę do jego rozwoju. A biorąc pod uwagę to, że po pozycjach rzucany jest również w ekipie Starej Damy, można zaryzykować i powiedzieć, że zrobił z niego gracza uniwersalnego, który może stanowić wartość dodaną dla każdego klubu.
JAKUB BŁASZCZYKOWSKI
Nie mamy poczucia, że umieszczamy tu Kubę jakoś mocno na wyrost, bo Polak-rodak i tak dalej. Mówimy o finaliście Ligi Mistrzów, dwukrotnym zwycięzcy Bundesligi – ta obecność się broni, z czym pewnie się zgodzimy, gdy zobaczycie komplet nazwisk. Oczywiście przed chwilą mówiliśmy o Błaszczykowskim w jego primie, a Sousa zetknął się z nim trochę później. Przed Euro 2016, które okazało się dla polskiego skrzydłowego ostatnim wielkim zrywem.
20 meczów, 2 gole i 3 asysty. Pewnie byłoby tego więcej, gdyby nie konflikt obu panów na ciekawym z dzisiejszej perspektywy podłożu. Portugalczyk odradzał Błaszczykowskiemu przyjazd na kadrę, co tłumaczył urazem piłkarza. Kuba go nie posłuchał, więc po powrocie do klubu miał tzw. ciężary.
FEDERICO CHIESA
To właśnie u Sousy debiutował w dorosłym futbolu. 20 sierpnia 2016, 45 minut w spotkaniu z Juventusem, spore zaskoczenie (szczególnie dla Buffona, który pierwszy raz pomyślał, że pora kończyć z piłką, skoro gra przeciwko synowi swojego kumpla). I choć zjazd do bazy nastąpił już w przerwie (po której nawet steward nie chciał wpuścić anonima na ławkę), to niespełna 19-letni piłkarz dostawał stale kolejne szanse – do końca sezonu nazbierał 34 występy, w których strzelił 4 gole i zaliczył 3 asysty. I akurat jego dajemy w tym zestawieniu może trochę na wyrost, ale patrzymy na to też z nieco innej perspektywy. Raz, że mimo ledwie 23 lat na karku syn starego Chiesy rozgrywa już piąty sezon na poziomie Serie A, a przecież przed tym obecnym sięgnął po niego Juventus (po dwuletnim wypożyczeniu ma zostać wykupiony, a całościowa kwota transakcji może sięgnąć 60 milionów euro). Dwa – jeśli chłop zrobi karierę na miarę potencjału, to Sousa będzie miał w swoim CV naprawdę fajny wpis.
– Dedykuję mu każdą bramkę – mówił jeszcze w kwietniu zeszłego roku piłkarz o swoim byłym trenerze, co pokazuje, że pamięta o tym, iż dostał od niego szansę, choć dla otoczenia nie było to tak oczywiste.
JOSIP ILICIĆ
Kolejna współpraca z czasów Fiorentiny. To za sprawą dubletu Ilicicia Sousa mógł się odegrać na Janie Urbanie – Włosi w Poznaniu zrewanżowali się Lechowi za porażkę 1-2 w pierwszym meczu. Ale tych owoców płynących z gry Słoweńca było dużo więcej – łącznie 21 goli i 11 asyst w 73 meczach. I jasne, Ilicić jeszcze mocniej rozkwitł w Atalancie pod wodzą Gasperiniego, ale trudno powiedzieć, by nasz nowy selekcjoner nie potrafił skorzystać z jego atutów. Panowie zresztą wypowiadali się o sobie ze sporym szacunkiem. Wyjątkiem były sytuacje, w których Portugalczyk chciał wzbudzić w swoim piłkarzu sportową złość, publicznie przypominając o tym, że jego potencjał jest o wiele większy niż to, co w danej chwili pokazywał na boisku.
Sam Ilicić doceniał fakt, że za kadencji Sousy stał się kluczowym elementem układanki, choć wcześniej był wyszydzany przez trybuny. – Od pierwszego dnia trener sprawiał, że czułem się ważny. Jego największą siłą jest zdobycie szacunku szatni. Wystarczy spojrzeć na statystyki – każdy zawodnik rozpoczął w pierwszym składzie przynajmniej jeden mecz w tym sezonie.
LAURENT KOSCIELNY
Historia najnowsza, bo zetknęli się ze sobą w Girondins Bordeaux. Koscielny wracał do Francji jako doświadczony, 34-letni piłkarz, który wcześniejsze dziewięć sezonów spędził w Arsenalu. Miał zastąpić dużo młodszego Julesa Kounde, który za 25 milionów odchodził do Sevilli. Taki gość rzecz jasna z miejsca musiał odgrywać kluczową rolę w drużynie. Wiemy, jak to się ostatecznie skończyło – rozczarowaniem i zwolnieniem trenera, ale sam Koscielny o Sousie wypowiadał się ciepło i go wspierał. Nawet bardzo mocno. Doceniał jego zawodniczą przeszłość. Podkreślał, że we Włoszech rozwinął się taktycznie, co wykorzystuje. Zaznaczał, że mowa od dobrym człowieku, który integruje szatnię, również poza treningami.
Sousa odpowiadał, po serii czterech porażek z rzędu, że wszyscy gracze Bordeaux powinni brać przykład z bardziej doświadczonego kolegi. – Długa droga jest przed naszymi piłkarzami, ale to nie są kwestie techniczne i taktyczne. Aby grać w Bordeaux, trzeba mieć mentalność zwycięzcy jak Laurent.
ALEXANDRE PATO
31-latek od pół roku pozostaje bez klubu, wprasza się w mediach do Milanu, ale wciąż ostatnim wpisem w jego CV pozostaje FC Sao Paulo. Jego losy z Paulo Sousą przecięły się przed tym powrotem do ojczyzny, w Tianjin Tianhai. 27 meczów, w których 27-krotny reprezentant Brazylii strzelił 13 goli i zaliczył trzy asysty. Jego nazwisko już zawsze kojarzyć nam się będzie z niewykorzystanym potencjałem, nawet jeśli czas spędzony w Mediolanie koniec końców trzeba oceniać pozytywnie. Ale akurat u Sousy robił to, co do niego należało.
Choć media spekulowały, że wszystko zaczęło się od konfliktu. Pato miał się obrazić za zmianę w 62. minucie meczu Azjatyckiej Ligi Mistrzów z Kitchee. Ruszył prosto do szatni, za co klub podobno wlepił mu karę finansową, choć pojawiła się też wersja z problemami zdrowotnymi. Fakty są jednak takie, że kolejny mecz Brazylijczyk zaczął na ławce rezerwowych, ale wstał z niej już w pierwszej połowie i był kluczowym graczem w potyczce z Kashiwą Reysol.
WALTER SAMUEL
Argentyńczyk powoli sam dziś próbuje sił jako trener, obecnie jest asystentem Lionela Scaloniego w narodowej reprezentacji. Czy czegoś nauczył się od Sousy? Cóż, stawiamy, że jednak nieco więcej wyciągnął od Fabio Capello, Jose Mourinho czy Roberto Manciniego. Ale panowie nie spędzili razem też zbyt wiele czasu. Spotkali się w FC Basel, w którym Samuel kończył piłkarską karierę. Triumfator Ligi Mistrzów z Interem i sześciokrotny mistrz Serie A rozegrał pod wodzą tego trenera 18 spotkań, w których strzelił jedną bramkę i zaliczył dwie asysty. 18 na 43 możliwe, ale nie zawsze było to wynikiem tego, że portugalski szkoleniowiec wolał stawiać na innych (choć nierzadko tak) – stoper trafił do Szwajcarii już po 36. urodzinach i czasami nie był na chodzie. Trudne były szczególnie początki, gdy w trzy dni zarządzana przez Samuela defensywa przyjęła osiem goli – trzy od Grasshoppers i pięć od Realu. Znacznie więcej minut Argentyńczyk łapał w drugim sezonie u Ursa Fischera.
DAMIANO TOMMASI
Ponad 35o meczów w barwach AS Romy. W mistrzowskim sezonie 2000/01 nie opuścił żadnego spotkania, odwalając kawał czarnej roboty. 25 spotkań w reprezentacji Włoch, w tym komplet minut na mundialu w Korei i Japonii. Po napisaniu tej bardzo fajnej karty Tommasi zwiedził jeszcze trzy kluby na zawodowym poziomie: Levante, QPR i Tianjin Teda. Sousę spotkał w Anglii, gdzie Portugalczyk stawiał swoje pierwsze kroki jako trener. Zaufał doświadczonemu piłkarzowi na samym początku, ale ich współpraca sprowadza się do trzech występów: z Watfordem, Charltonem i Wolverhampton. Po nich 34-letni Włoch poszedł w odstawkę, a zimą wyjechał do Azji. Flavio Briatore miał wobec rodaka większe plany, Tommasi miał być kimś w rodzaju przedłużenia ręki trenera, ale wraz z przyjściem ledwie cztery lata starszego Sousy te plany trochę się pozmieniały.
Urazy panowie do siebie jednak nie żywili, Tommasi wielokrotnie zachwalał później Sousę, gdy ten prowadził Fiorentinę. O spotkaniu w QPR mówił, że Portugalczyk w krótkim czasie potrafił wiele przekazać zespołowi.
Co ciekawe, w dwóch z tych trzech spotkań w środku pola QPR znalazło się miejsce też dla 19-letniego Hiszpana wypożyczonego z rezerw Realu Madrytu. Niejakiego Daniego Parejo. Real zimą nagle skrócił jego wypożyczenie, które miało obowiązywać do końca sezonu, po czym wiosną dał swojemu wychowankowi ledwie 80 minut na boisku. Ale Sousa, co trzeba mu oddać, już wtedy mówił, że nie dziwi się temu ruchowi, bo to będzie grajcar.
AXEL WITSEL
Ze starym, ale niekoniecznie dobrym znajomym Marcina Wasilewskiego zetknął się w Chinach. 18 meczów, dwa gole, jedna asysta dla Tianjin Tianhai. No, bez szału. 110-krotny reprezentant Belgii lepiej wyglądał za kadencji Fabio Cannavaro, ale była to też końcówka jego azjatyckiej przygody, więc może nie ma sensu wyciągać na tej podstawie zbyt daleko idących wniosków. W 2018 roku Witsel jeszcze pomógł drużynie Sousy przejść Guangzhou Evergrande (prowadzone przez wspomnianego Włocha) w 1/8 finału Azjatyckiej Ligi Mistrzów, po czym czmychnął do Dortmundu, w międzyczasie zaliczając oczywiście udany mundial w Rosji.
Już bez niego w składzie była bolesna lekcja od Kashimy Antlers w ćwierćfinale, a wcześniej Sousa w ogóle nie dopuszczał do wiadomości, że Belga może stracić. Co chwilę podkreślał, że klauzula gracza mogła być aktywowana tylko w trakcie trwania okienka transferowego w Chinach, dlatego Witsel pojawi się na treningu piątego sierpnia. Szóstego dnia tego miesiąca oficjalnie został graczem BVB.
***
Oczywiście nie przywiązujemy się mocno do naszych wyborów. Byli też choćby Mario Suarez, Borja Valero, Matias Vecino, Mohamed Elneny, Eran Zahavi, Anthony Modeste, Giuseppe Rossi, Matias Fernandez, Ante Rebić czy wspomniani w tekście Dani Parejo i Jules Kounde. Gdybyście powiedzieli nam, że powinniśmy wstawić któregoś w wyżej wymienionych kosztem kogoś z dyszki, nie wojowalibyśmy w tej sprawie.
Ale to pokazuje jedno – szału nie ma.
Z miejsca do grona najlepszych graczy, z którymi pracował Paulo Sousa, dołącza nie tylko Robert Lewandowski, ale też Wojciech Szczęsny czy Piotr Zieliński, a i nad paroma innymi kadrowiczami można by pomyśleć.
To kolejny znak zapytania. Tak jak nie wiemy, jak Portugalczyk będzie sprawdzał się w roli selekcjonera, tak też dopiero będziemy mogli się przekonać, czy znajdzie wspólny język z piłkarzem z najwyższej półki. Sam był bardzo dobrym graczem (choć oczywiście z innej ligi niż „Lewy”) i zna takich z piłkarskiej szatni, co pewnie pomoże. Ale czy okaże się wystarczające?
Fot. newspix.pl
Opublikowane 22.01.2021 09:18 przez
Zibi Top
Ile jeszcze tych artykułów na siłę o Sosiku? Może teraz 10 najgorszych zaparć Paolo? 15 Ulubionych dań z grilla nowego selekcjonera lub Top5 ulubionych aktorek? Dajcie już spokój, bo co za dużo to niezdrowo.
Paczul stoi przy Tobie z gnatem i każe Ci to czytać pod groźbą śmierci czy o co chodzi?
Stawiaj podwójne spacje, jeśli coś Ci grozi.
.
dopóki temat się klika (ty też tu zajrzałeś) dopóty będą robić artykuły.
a co do jego znajomości to nawet jakby znał (pracował z nim) CR7, to co by mu to dało do pracy jako selekcjoner? Media chyba za bardzo przeceniają znajomość zapachu skarpet z szatni
Boniek nie dał cynku kto bedzie trenerem i się mszczą pismaki. Teraz będą hejtować 😀 Gdyby dostali info jako pierwsi to byśmy czytali jakim to Sousa nie jest geniuszem 😀
walter samuel i josip ilicić zjadają na śniadanie tego naszego zadufanego w sobie Drewandowskiego
I po co takie pierdolenie?
Bo ineczej nic by nie pierdolil w zyciu.
Za to przez takie pierd.olenie nie czuje sie prawiczkiem. Walter-WHO?????
Myślę, że uczciwie można byłoby zrobić spis takich top10 od Nawałki, przez Brzęczka i dopiero do Sousy. Co wy na to ?
Zastanawiam się czy trener jest od wchodzenia piłkarzom w dupę? Rozumiem, że dziennikarzyny chcą się na siłę przykleić i ogrzać w blasku chwały Lewandowskiego, a już na pewno nie stawiać o niego poważnych pytań, oczekiwań, czy zarzutów, ale mnie jako kibica juz mocno irytuje takie włazidupsko. Ja chce reprezentacje, czyli drużynę, która gra na miarę swoich możliwości i daje z siebie wszystko, a nie płaczków i zawiedzionych wszystkim do około gwiazdorów. Historia zna przypadki, że drużyny lepiej sobie radziły bez narcystycznych gwiazd. Całe to gadanie o tym ze to trener, a to znów koledzy nie dorównują poziomem wybitnemu zawodnikowi Bayernu Monachium, na pewno pomaga w budowaniu jedności reprezentacji. Przecież, równie dobrze może być tak, ze skoro Lewy uwaza się za takiego genialnego to niech coś zrobi sam i wrzmie odpowiedzialność, ja przecież gram tylko w jakimś Torino, Lechu, Bemevemto, Derby, czy Lokomotywie… pamiętam sytuacje przed ms 2018 jak Kownacki mówi, że założyli się z Lewym o 10 pompek, kto strzeli więcej goli po wrzutkach, lewy ponoć przegrał, ale zakładu nie wypełnił, to trochę świadczy o nim jako o człowieku.
Ilicic jest na etapie Lewandowwskiego strzelajacego Realowi w barwach Borussi
„Nie wszyscy są jednak przekonani co do jego słuszności, bowiem szkoleniowiec w swoim CV nie ma zbyt wielu sukcesów. Przemawiają za nim jednak inne względy. – To kwestia czucia grupy, stworzenia hierarchii, szacunku, wytworzenia atmosfery – ocenił Mateusz Borek. – On potrafi wyjść do ludzi, potrafi się z nimi dogadać – dodał Roman Kołtoń.”
Nie, to nie o Sousie. To wypowiedzi sprzed 2 lat o Brzęczku.
Zastanawiam się czy trener jest od wchodzenia piłkarzom w dupę? Rozumiem, że dziennikarzyny chcą się na siłę przykleić i ogrzać w blasku chwały Lewandowskiego, a już na pewno nie stawiać o niego poważnych pytań, oczekiwań, czy zarzutów, ale mnie jako kibica juz mocno irytuje takie włazidupsko. Ja chce reprezentacje, czyli drużynę, która gra na miarę swoich możliwości i daje z siebie wszystko, a nie płaczków i zawiedzionych wszystkim do około gwiazdorów. Historia zna przypadki, że drużyny lepiej sobie radziły bez narcystycznych gwiazd. Całe to gadanie o tym ze to trener, a to znów koledzy nie dorównują poziomem wybitnemu zawodnikowi Bayernu Monachium, na pewno pomaga w budowaniu jedności reprezentacji. Przecież, równie dobrze może być tak, ze skoro Lewy uwaza się za takiego genialnego to niech coś zrobi sam i wrzmie odpowiedzialność, ja przecież gram tylko w jakimś Torino, Lechu, Bemevemto, Derby, czy Lokomotywie… pamiętam sytuacje przed ms 2018 jak Kownacki mówi, że założyli się z Lewym o 10 pompek, kto strzeli więcej goli po wrzutkach, lewy ponoć przegrał, ale zakładu nie wypełnił, to trochę świadczy o nim jako o człowieku.
Ostrożność jak najbardziej wskazana, tym bardziej że to Południowiec. Tylko czy kadra miała kiedykolwiek selekcjonera o lepszym dorobku? Trenował któryś klub pokroju Violi, był 3 najlepiej opłacanym trenerem we Francji? (Benhakkera nie liczę, bo to nie był już ten Benhakker, raczej emeryt z piękną przeszłością). Kogo trenowali Brzęczek i Nawałka?
Już przestańcie się spuszczać nad tym Lewandowskim w tak prymitywny sposób. Czy jak przychodzi trener do Juventusu to musi wcześniej trenować Messiego w Barcelonie? Sosik trenował całkiem przyjemną pakę piłkarzy. Kogo trenował Flick jako pierwszy trener przed Bayernem? Chyba jakiś Augsburg czy inne HSV. I to z 10 lat temu. Z tych zespołów 95% czytelników tego portalu nie wymieni nawet dwóch piłkarzy.
A gdzie Ronaldo? Deco?
Wiadomo ; dziennikarzom płaci się za wierszówki, ale to jeszcze nie powód, aby godzić się na ich częste fantazjowanie w oderwaniu od oczywistej rzeczywistości , którą świadomie lub nieświadomie odrzucają snując swoje , nie zmącone obrazem realnym teorie. Racjonalna zasada jest jedna : rzecz można oceniać i osądzać ex post, a nie ex ante / co najwyżej komentować jej wyraźne etapy , bądź jawne odstępstwa od zapowiedzi /. Nikt nie ma prawa zakładać , że inicjator / wykonawca / działania nie jest w sprawie kompetentny , a kompetentni , z założenia , są oceniający. To zaprzeczenie zasad logiki. Stąd mamy wysyp wszelkiej maści ekspertów , a każdy kolejny odcina się , de facto , od poprzednika. Jest i druga zasada: zanim coś powiesz najpierw posłuchaj , przemyśl i lepiej zamilcz , o ile nie masz nic istotnego do powiedzenia. Tak bym podsumował forum dziennikarskie po , skądinąd , inteligentnym i oczyszczającym ruchu prezesa Bońka. Jacy naprawdę są Lewandowski i ska : reprezentacja Polski w piłce nożnej dowiemy się tuż przed przed prima aprilis. Nadpiłkarze , a jest ich paru , przynajmniej w ich własnym mniemaniu , chcieli presji , więc prezes i o to zadbał. Mnie się to podoba i myślę , że na wielu podziała ożywczo i z pożytkiem dla nich samych , kibiców i dziennikarzy. Czego sobie i Państwu życzę.