Reklama

Triumf Chapecoense. Wracają do elity

redakcja

Autor:redakcja

16 stycznia 2021, 12:25 • 4 min czytania 3 komentarze

Lecieli na swój historyczny mecz. Mecz o Copa Sudamericana. Chapecoense nigdy nie grało o tak wielką stawkę. W samolocie lecącym do Medellin rozmowy, śpiewy, gra w karty. A potem nagle zgasło światło. Tak samo jak cztery silniki. Samolot boliwijskich linii LaMia runął w przepaść.

Triumf Chapecoense. Wracają do elity

Co mogli czuć ci, którzy wtedy siedzieli w samolocie, spadającym 240 km/h, jest dla nas niewyobrażalne. Spadają w przepaść. Szanse przeżycia niemal zerowe. Nagle twoje życie wisi na włosku przez cudzy błąd, bo – według dzisiejszego stanu wiedzy – wypadku dało się uniknąć, gdyby nie przyoszczędzono na paliwie. W katastrofie zginęło 71 osób, w tym wszyscy piłkarze poza trzema: Neto, Alanem Ruschelem i Jacksonem Follmanem.

Ta pierwsza dwójka dziś stoi za odbudową Chapecoense, które właśnie wróciło do brazylijskiej elity.

***

Alan Ruschel był kapitanem w zwycięskiej ścieżce do Serie A. To też swoją drogą niebywałe, że przeżył taką katastrofę, a wrócił na boisko. Kapitan zawsze jest kimś szczególnym, ale pozycja Ruschela w szatni brazylijskiego zespołu jest ikoniczna.

Reklama

To zabrzmi brutalnie, ale bywa, że o takich katastrofach szybko się zapomina, zostawiając pokrzywdzonych przez los samych sobie. Przy Chapecoense jako klubie na pewno tak się nie stało. To był moment, w którym środowisko piłkarskie pokazało swoją siłę. Jasne, gesty na wszystkich stadionach świata, minuty ciszy, również w Ekstraklasie – to swoją drogą. Można mówić, że są stosowne, ale nie przynoszą konkretnego efektu.

Ale konkretne gesty też przecież były. Atletico Nacional, z którym Chape miało grać w finale, poprosiło CONMEBOL, aby przyznać rywalom Copa Sudamericana. FC Barcelona zaprosiła ich na Puchar Gampera, reprezentacja Brazylii i Kolumbii rozegrała mecz towarzyski, z którego zyski przekazała Brazylijczykom. W Brazylii i Włoszech wiele klubów zapewniło, że wypożyczy piłkarzy za darmo, aby klub mógł przetrwać. Zaproponowano też Chape immunitet, według którego przez trzy lata nie mogli spaść z elity.

Nie zgodzili się.

Dziękowali, ale immunitet… Uznali, że to za wiele. Dadzą sobie radę. Będą powstawać na własnych warunkach.

***
Reklama

Klub zagrał fantastycznie w sezon po katastrofie. 2017 piłkarsko był jak sen. Ósme miejsce. Wyższe niż przed tamtym fatalnym dniem. Do tego gra w Copa Libertadores. Ale życie to nie bajka: sezon 2018 to już walka o utrzymanie, dość rozpaczliwa. 2019, a więc ostatni z tych, na które Chape miałoby mieć immunitet, to już spadek i to z hukiem. Do tego w „swojej” Copa Sudamericana odpadli w pierwszej rundzie, czyli nie przechodząc żadnej. Powodem kryzysu miały być najstarsze piłkarskie grzechy świata: złe zarządzanie. Budżet nie skrojony na miarę, a który sprawił, że klub zaczął mieć zaległości wobec piłkarzy.

Degradacja mogła być wyrokiem. I przyznajmy, byłoby to piekielnie smutne, gdyby okazało się, że fatalna organizacja zacznie zmazywać Chapecoense z piłkarskiej mapy. Szczęśliwie teraz klub wraca do grona najlepszych.

Dwóch z trzech piłkarzy, którzy przeżyli katastrofę, odgrywa dziś istotne role w klubie. O Ruschelu powiedzieliśmy – jest symbolem boiskowym, wzbudzającym szacunek wszędzie w Brazylii. Neto z kolei został działaczem Chapecoense. Jackson Follman, który w wyniku katastrofy miał amputowaną stopę, poszedł w branżę muzyczną, ale pozostaje ambasadorem Chape.

***

Tak naprawdę największy wpływ na klub ma dziś Neto. Neto, który dla „Players Tribune” tak opowiadał o katastrofie: – Pamiętam swoje ostatnie słowa w samolocie. Modliłem się na głos. Mówiłem: „Jezu, czytałem w Biblii, że uczyniłeś wiele cudów. Proszę, bądź dla nas łaskawy. Wstaw się za nami. Pomóż nam. Pilotowi. Proszę, Jezu, pomóż”. A jednak, mimo modlitwy, patrząc na to przez pryzmat rozsądku, wiedziałem, że to niemożliwe. Nie miałem jednak niczego innego, co mógłbym zrobić, poza modlitwą.

Neto, który musi zmagać się z zarzutami dość szczególnymi: o to, że klub działa, ale ofiary tragedii nie otrzymują pomocy. O to, że Chape dokonuje „komercjalizacji tragedii”. To pierwsze odpiera wskazując, że cały czas toczy się wojna z ubezpieczycielami, a klub pozwał szereg potężnych podmiotów, od rządu Kolumbii i rządu Boliwii począwszy. Dla rodzin ofiar przeznaczone jest 14 milionów dolarów, Neto wskazuje też, że cały czas ma kontakt z rodzinami.

Co do komercjalizacji tragedii – to bardzo mocny zarzut.

Natomiast trzeba pamiętać, że po takiej katastrofie Chape zawsze będzie postrzegane przez niej pryzmat. Nie da się nad tym przejść do porządku dziennego. To już kwestia, by tak rzec, dla klubu tożsamościowa. Nie ucieknie się od tego, choćby nawet chciało. To rana, która jest w klubowym DNA. My cieszymy się natomiast, że klub zagra wśród najlepszych – byłoby przeraźliwie smutne, gdyby jednak, nawet jeśli z odroczonym wyrokiem, katastrofa go poskładała.

Najnowsze

Polecane

Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Jakub Radomski
1
Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”
Piłka nożna

Rekord Ruchu na tle Europy – wynik nieosiągalny dla PSG, Bayeru czy Lipska

AbsurDB
3
Rekord Ruchu na tle Europy – wynik nieosiągalny dla PSG, Bayeru czy Lipska
Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
3
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Komentarze

3 komentarze

Loading...