Reklama

Zagadka Szymona Sobczaka. Co się dzieje z napastnikiem Jagi?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

12 stycznia 2021, 17:56 • 6 min czytania 4 komentarze

Jagiellonia Białystok przebywa właśnie na obozie w Turcji. Formę szlifują tam w zasadzie wszyscy: od Jakova Puljicia po Krisa Twardka. Brakuje tylko jednej postaci – Szymona Sobczaka. Napastnik, po którego sięgnięto latem, został w Polsce i przygotowuje się do wiosny z zespołem rezerw. Kibice pytają natomiast, o co w tym wszystkim chodzi, bo Sobczak po letnim transferze w zasadzie przestał istnieć. Jego licznik zatrzymał się na 12 minutach w Ekstraklasie. Postanowiliśmy więc tę zagadkę rozwiązać. 

Zagadka Szymona Sobczaka. Co się dzieje z napastnikiem Jagi?

Sytuacja Sobczaka w Jagiellonii nie jest zbyt ciekawa. Pomijając już fakt, że nie pojechał z zespołem na obóz, na dobrą sprawę od kilku miesięcy nie grał w piłkę. Przynajmniej jeśli mówimy o poziomie centralnym, bo np. w rezerwach klubu z Podlasia grał regularnie. Tyle że – tak przynajmniej zakładamy – Jaga napastnika do klubowych rezerw nie szukała. Chyba że to kolejny element planu, który wypalił w przypadku Patryka Klimali: ściągnąć kogoś, kto grał nie będzie, żeby dzięki temu ktoś inny skorzystał z okazji i się wypromował.

No ale nie sądzimy, żeby w Białymstoku faktycznie chcieli sprawdzić, czy drugi raz uda im się to powtórzyć. O co więc z tym Sobczakiem chodzi?

Bez szansy, żeby się pokazać

– Nie wiem, skąd te ciągłe pytania. Szymon walczy o miejsce w kadrze meczowej, o miejsce w jedenastce. Zalicza minuty po to, żeby budować formę, iść do przodu i bić się o miejsce w kadrze na następne spotkanie – to słowa Bogdana Zająca po meczu z Cracovią. Wybrane losowo, bo w zasadzie na temat Sobczaka trener białostoczan zawsze wypowiadał się tak samo. Musi walczyć, jest rywalizacja, nie ma drugiego dna. Ale drugie dno chyba jednak jest, skoro:

  • Sobczak w rezerwach prezentował się przyzwoicie – strzelił sześć bramek, więc ewidentnie nie zapomniał tego, co robił w Stomilu. Fakt, to tylko trzecia liga, ale tam miał powalczyć o miejsce w pierwszym zespole, to zrobił, co mógł.
  • Zdarzyło się, że na „dziewiątce” w Jadze zagrał… Maciej Makuszewski. Sobczak siedział wtedy na ławce i nie podniósł się z niej, nawet gdy Makuszewski schodził z boiska. Zastąpił go inny piłkarz przesunięty do ataku na siłę, Przemysław Mystkowski.
  • W międzyczasie na innej pozycji regularnie szanse dostawał Kris Twardek. Choć wszyscy widzieliśmy, jak gra Kris Twardek.
  • Sobczak z ławki podniósł się w sumie tylko raz, na Legii. Poza tym po prostu jeździł z drużyną i patrzył, jak koledzy grają. Aż w końcu ktoś stwierdził, że nie ma sensu, żeby w ogóle na mecze jeździł i przestał się pojawiać w kadrze Jagi.

JAGA WYGRA Z LECHIĄ – KURS 3.00 W SUPERBET!

Wszystko to wygląda trochę dziwnie. Nie jest przecież tak, że Sobczak to jakiś leszcz. A przynajmniej nie mieliśmy zbytnio okazji, żeby się o tym przekonać. W 1. lidze parę bramek strzelił, po minionym sezonie pisaliśmy, że sprawdzenie go w Ekstraklasie nie byłoby głupim pomysłem:

Reklama

„Ma za sobą bardzo solidny sezon w Stomilu. 11 goli i 4 asysty w lidze plus dwa kolejne trafienia w Pucharze Polski – to sprawiło, że w Olsztynie modlą się o przedłużenie umowy z 27-letnim napastnikiem. Nie ma co się dziwić, krótki wykaz wpływu gry Sobczaka na Stomil:

  • Udział przy 57% goli tej drużyny (za taktycznie.net)
  • Czołówka ligi pod względem stoczonych pojedynków
  • Jeden z najczęściej faulowanych piłkarzy na zapleczu Ekstraklasy

Jasne, Sobczak ma swoje minusy. Sporo bramek strzelał po rzutach karnych (inna rzecz, ile z nich sam wywalczył). Często jest łapany na spalone i często sam fauluje rywali. Ale mimo wszystko nie ma chyba w lidze obrońcy, który nie powiedziałby, że bardzo ciężko jest na tego piłkarza grać. Olsztynianie byli drużyną, która w dużej mierze skupiała się na defensywie, więc wynik Sobczaka tym bardziej budzi pozytywne odczucia. Napastnik Stomilu dobrze gra głową, potrafi zejść niżej do rozegrania i przymierzyć z dystansu”.

Napastnik Stomilu był w czołówce wielu klasyfikacji. Od liczby oddanych strzałów przez uderzenia w słupek, aż po dryblingi. Wywalczył najwięcej rzutów wolnych na zapleczu Ekstraklasy, stoczył najwięcej pojedynków. Z której strony nie patrzeć – na szansę wyżej zasłużył, więc ją dostał. Tyle że słyszymy, że Jagiellonia nie za bardzo wiedziała, czego potrzebuje.

Jaga go chciała, a potem jednak nie

Plan rzekomo był taki, żeby na Podlasie trafił napastnik, który potrafi przytrzymać piłkę, powalczyć, a dodatkowo czasami coś do sieci wrzuci, więc nie będzie trzeba rzucać frazesów o tym, że dobrze gra tyłem do bramki, żeby jakoś go wybronić. I Sobczak do tego profilu pasuje. Problem w tym, że po podpisaniu umowy z zawodnikiem okazało się, że… taki typ „dziewiątki” jednak się w Białymstoku nie przyda, bo plan na grę będzie inny.

JAGIELLONIA W TOP 3 EKSTRAKLASY? KURS 12.50 W TOTOLOTKU!

Czyli – jeśli dobrze to odczytujemy – było trochę tak, jak w memach z serii „teraz to już nie chcę”.

Ale memy memami a życie życiem. Jaga została z zawodnikiem, który jej się nie przyda i którego szybko skasowano. Jak słyszymy nie tylko w przenośni, bo mimo że w oficjalnych kanałach widzieliśmy takie wypowiedzi, jak ta zacytowana powyżej, to mniej oficjalnie wiadomo było, że czego Sobczak nie zrobi, zbyt wiele sobie nie pogra. Efekt tego taki, jak już pisaliśmy. Zawodnik powalczył na treningach, postrzelał w rezerwach, jednak szansy nie dostał. A teraz, gdy nie załapał się na wyjazd do Turcji, jasne jest, że najlepiej dla wszystkich będzie, jeśli gdzieś sobie pójdzie. Tyle że tu pojawia się kolejny problem. Bo Jagiellonia najchętniej coś by na nim zarobiła. A że Sobczak nawet się w Ekstraklasie nie pokazał, to ciężko oczekiwać, żeby ktoś przyszedł po niego z walizką pełną gotówki.

Reklama

Sobczak ma oferty

Z tego co udało nam się ustalić, na ten moment nie ma mowy o rozwiązaniu kontraktu, który obowiązuje jeszcze przez półtora roku. Oczywiście wiadomo, jak jest. Dziś nie ma o tym mowy, za tydzień sytuacja może się zmienić. Bo i Jaga nie ma co czekać na cud – w końcu piłkarzowi wciąż trzeba płacić – i Sobczak nie ma czasu do stracenia. Zawodnik ma oferty, jednak z kierunków, gdzie najchętniej dokonuje się transferów bezgotówkowych. Czyli z zaplecza Ekstraklasy oraz z… Rumunii. Druga z opcji to jednak żadne marzenie, więc 28-latek prawdopodobnie wróci do pierwszej ligi.

Pozostaje więc pytanie: gdzie? Słyszeliśmy, że opcję sprowadzenia Sobczaka sondowała Resovia. Wiadomo jednak, że oferty z dołu stawki rozpatruje się na końcu. Zwłaszcza jeśli bez problemu załapałbyś się poziomem do nieco lepszych klubów. A nie ma co ukrywać, że Sobczak w zespołach walczących o awans  nie byłby piątym kołem u wozu. Finał sprawy poznamy najpewniej po powrocie Jagiellonii ze zgrupowania, na którym przebywa także Cezary Kulesza. A bez szefa na miejscu ciężko o konkrety.

JAGA SKOŃCZY LIGĘ WYŻEJ NIŻ GÓRNIK? KURS 2.65 W EWINNER!

Jeśli mamy typować, to dolary przeciwko orzechom na to, że kontrakt z napastnikiem zostanie rozwiązany. Dzięki temu Jaga trochę zaoszczędzi, a główny zainteresowany otworzy sobie kilka transferowych furtek. Ale trzeba powiedzieć wprost: sprawa jest śmieszno-straszna. Z jednej strony fajnie, że ktoś chciał sięgnąć po dany profil zawodnika. To lepsza taktyka niż transfery na zasadzie: dużo strzelił, więc go bierzemy. Szkoda tylko, że zapomniano upewnić się, czy to aby na pewno profil właściwy. Z drugiej strony stratny nie jest przecież sam Sobczak. Jaga też ma problem, bo oprócz pieniędzy straciła także miejsce w kadrze dla kogoś, kto nie widniałby w niej tylko teoretycznie.

I dlatego bliżej nam do stwierdzenia, że jeśli to śmiech, to co najwyżej przez łzy. Bo lista nieporadnych ruchów Jagi w kontekście transferów napastników zyskała właśnie nowy, mocny punkt.

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...