Tę historię już pewnie znacie. Josip Ilicić, jeden z liderów Atalanty Bergamo doholował La Deę do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Niestety w końcowej fazie turnieju już go na boisku nie zobaczyliśmy. Pandemia sprawiła, że zawodnik popadł w depresję, stracił chęć do gry i zaszył się w Słowenii na dłuższy czas. Koledzy, jak i całe środowisko, trzymali kciuki za jego powrót. I oto jest. Ilicić pół roku po chorobie rozegrał jeden z najlepszych meczów w karierze. W starciu z Benevento wychodziło mu wszystko, więc z pełnym przekonaniem możemy powiedzieć: dobrze cię znowu widzieć, Josip.

Jak to się ładnie mówi: czyny, nie słowa, więc na wstępie oddajmy głos samemu zainteresowanemu. Dzisiaj w ten sposób otworzył wynik spotkania.
Kapitalna akcja. Dla przypomnienia – Ilicić ma 32 lata i 190 cm wzrostu. Człowiek, który w takich okolicznościach kładzie rywali, z miejsca zasługuje na szacunek za technikę. Nawet jeśli naprzeciw stoją obrońcy beniaminka ligi, Benevento. W tym rzecz jasna Kamil Glik, któremu trochę zazdrościmy miejsca w pierwszym rzędzie przy oglądaniu tych popisów. Bo Słoweniec dziś to nie tylko zgrabny gol. To także:
- strzał w słupek z rzutu wolnego
- asysta przy golu na 3:1
- duży udział przy golu na 2:1, bo to jego strzał dobijał Toloi
- wkład przy czwartej bramce dla Atalanty
Wszystko, co La Dea robiła dziś z przodu to w dużej mierze jego zasługa.
Stare drzewo daje magię
Oczywiście to nie wszystkie liczby, które potwierdzają klasę Josipa. Reprezentant Słowenii zanotował łącznie sześć strzałów i 92 kontakty z piłką. Miał na koncie siedem kluczowych podań, stworzył cztery sytuacje bramkowe i wygrał 14 z 16 pojedynków. Do tego wywalczył cztery rzuty wolne, no i wisienka na torcie – 10/10 udanych dryblingów. 10 udanych dryblingów! Kosmiczny wynik. Nie wierzycie? To mała ciekawostka.
Tylko dwa razy w tym sezonie zdarzyło się, żeby zawodnik zaliczył dwucyfrową liczbę udanych dryblingów w jednym meczu. Dzisiaj oraz w meczu Sampdorii z… Atalantą. Tak, wtedy też chodziło o Ilicicia.
Kiedy stało się jasne, że jego kariera stanęła pod znakiem zapytania, „La Repubblica” pisała, że piłkarz Atalanty jest jak stare drzewo. Wrażliwość go dobijała i to nie po raz pierwszy, bo już wcześniej Ilicić miewał lęki o siebie i swoją rodzinę. Dzisiaj piszą już inaczej. „Ilicić daje magię” – to tytuł relacji z meczu „Królowej Prowincji” w „La Gazzetta dello Sport”. „Tuttosport” nazywa go geniuszem, a „Corriere dello Sport” pisze, że rozdawał perły przez od pierwszej do 87. minuty, gdy zszedł z boiska. Na noty nie ma chyba nawet co czekać, posypią się 10, jak u Beaty Tyszkiewicz w „Tańcu z Gwiazdami”.
Zupełnie zasłużenie.
To nie jest jeden mecz, to już cała seria
Bo powrót Josipa Ilicicia do tego, z czego znamy go najlepiej, przyszedł w najlepszym możliwym momencie i nie jest pojedynczym wybrykiem. Od kiedy po kłótni Papu Gomeza z Gian Piero Gasperinim i Antonio Percassim Argentyńczyk jest na wylocie z klubu, w Lombardii panowało uczucie niepewności. Kto zastąpi lidera? Podstawy ku temu były, bo początek sezonu dla Słoweńca nie był wymarzony. Dopiero przed świętami się rozkręcił, bo do tego czasu w pięciu meczach Serie A miał pusty przebieg. Jedynymi promykami były asysta z Midtjylland oraz bramka z Liverpoolem. Natomiast wciąż – to nie to, czego zwykle dostarczał autor czterech bramek w meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Valencią.
W grudniu jednak pomocnik odzyskał radość z gry. Jego statystyki są kapitalne:
- 5 spotkań
- 2 gole
- 6 asyst
Licząc nawet bez asyst drugiego stopnia, wychodzi, że Ilicić miał udział przy bramce Atalanty co 37 minut. Gdyby policzyć wszystko, co w tym czasie wypracował, zapewne zszedłby poniżej pół godziny. Czasami tyle nie wystarczy na dowiezienie pizzy, a on dostarczył La Dei niemal komplet punktów (13/15). Brązowi medaliści Serie A byli w dołku. Od 17 września do 19 grudnia wygrali w lidze tylko dwukrotnie, zaliczając przykre porażki z Napoli i Sampdorią. Teraz wróciła stara, dobra Atalanta. Rozmiary ostatnich zwycięstw mówią same za siebie.
- 4:1 z Romą
- 5:1 z Sassuolo
- 3:0 z Parmą
- 4:1 z Benevento
***
Dzięki dzisiejszej wygranej zespół z Bergamo wrócił do strefy premiowanej grą w Lidze Mistrzów. Tak, to prawda – za nami dopiero część 17. kolejki Serie A. Ale dobrze wiemy, jak to z bandą Gasperiniego wygląda. Masz ich za fajną ciekawostkę, a tu ni z tego, ni z owego włączają się do walki o Scudetto. A nawet jeśli sufitem Atalanty w tym sezonie będzie spokojny finisz w TOP 4, to przed nimi przecież jeszcze mecz z Realem Madryt w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.
I Real, patrząc na to, jak odżywa La Dea, powinien podejść do niego z respektem.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix
Ilicic w optymalnej formie rowna sie – masa zajebistych meczow. Szkoda ze wypadla akcja z papu gomezem – byloby jeszcze lepiej. Mam nadzieje ze Gomez nie zasili juventusu.
Kusudi la maoni haya ni kuona ikiwa anapata hasi kwa jina au yaliyomo. Nina nadharia, lakini inabaki kuonekana. Ni kwa Kiswahili. Tutaona ….
twoj najsensowniejszy komentarz odkąd piszesz na tej stronie
Nie pandemia tylko chciał zrobić niespodziankę żonie i wbił do Słowenii na chatę, a tam żona akurat obrabiała lachę i dawał dupy jakiemuś typowi.
Pogooglowałem troche i chyba masz rację. Choć sprzeczne wersje są na angielskojęzycznych stronach. tak czy siak, jak nie przekonuje mnie jego wielka depresja z powodu tylko epidemii COVID w Bergamo. Nakrycie żony z innym niewątpliwie może wpędzić w depresję normalnego faceta, zwłaszcza, że ma z nią przynajmniej jedno dziecko.
Nie, ta wersja była już wielokrotnie dementowana. Ilicić miał już wcześniej takie problemy, kiedyś złapał jakąś poważną chorobę i wylądował w szpitalu, wtedy pierwszy raz wpadł w depresję, myśląc, że zostawi rodzinę przedwcześnie tak, jak jego znajomy, który zmarł młodo. Teraz miało być tak samo, żył w centrum pandemii, trener Atalanty mówił, że w Bergamo od lutego było słychać karetki na sygnale całą noc, ludzie masowo umierali. Przestraszył sie tego samego.
Przecież wersja o zdradzie będzie dementowana przez klub/trenera czy jego kolegów z szatni dopóki będą małżeństwem jeżeli Ilicic uznał, że to go kompromituje i prosił o to.
Z czasem się okaże jaka jest prawda.
Nie takie skandale calcio widziało.
Rijkaard miał podobno romans z żoną Baresiego, który opuścił ją w ciąży z dzieckiem Rijkaarda. Niby dlatego Rijkaard został sprzedany do Ajaxu mimo, że był podstawowym zawodnikiem Milanu i miał ledwie 31 lat kiedy mógł pograć te 2-3 sezony jeszcze w Milanie.