Podbeskidzie Bielsko-Biała długo szukało trenera. Dzwoniło, sondowało, pytało. W grze były duże nazwiska, znane na poziomie Ekstraklasy. I co? I skończyło się tak, że zespół „Górali” ma objąć osoba zupełnie niespodziewana. Według naszych ustaleń nowym szkoleniowcem beniaminka zostanie Robert Kasperczyk. Dla 53-letniego trenera będzie to powrót na ławkę trenerską po czterech latach. Jutro ma zostać oficjalnie przedstawiony przez klub.
Kasperczyk od 2016 roku pracuje bowiem jako szef skautingu Cracovii. Ale nie jest to świeżak na karuzeli, bo w swoim CV ma już kilka klubów. Sandecja, Motor Lublin, Stal Rzeszów, czy… Podbeskidzie. Tak, tak, Kasperczyk ma już za sobą pracę w Bielsku. I to jaką! To on w sezonie 2010/2011 wprowadził bielszczan do Ekstraklasy po raz pierwszy. Jego drużyna zajęła wówczas drugie miejsce na zapleczu z dorobkiem 69 punktów.
W najwyższej lidze nie było zresztą gorzej, bo spokojnie Podbeskidzie utrzymał.
- 35 punktów
- 12. miejsce
Co prawda siedem ostatnich meczów nie przyniosło bielszczanom wygranej, ale i tak misja została wykonana. A tego przecież teraz oczekują w Bielsku-Białej.
Potem było tylko gorzej
Problem Kasperczyka był jednak taki, że w kolejnym sezonie przedłużył tę passę. Dziewięć kolejnych meczów bez wygranej to było już zbyt wiele i Kasperczyk z klubu wyleciał. A potem już się nie odkopał.
- Stal Rzeszów – wygrana, 4 remisy, porażka
- Motor Lublin – 5 wygranych, 6 remisów, 10 porażek
- Limanovia – 2 zwycięstwa, remis, 6 porażek
- Sandecja Nowy Sącz – 6 wygranych, 7 remisów, 9 porażek
Pytanie więc, czy w Bielsku tym razem pójdzie mu tak dobrze, jak w pierwszym okresie pracy z Podbeskidziem, czy raczej tak słabo, jak w drugim? Ale o tym przekonamy się już wiosną. Ciekawe jest to, jak w ogóle podchodzono do kwestii zastąpienia Krzysztofa Brede w Bielsku. Od paru dni trwał prawdziwy casting nazwisk. W mediach przewijało się mnóstwo spekulacji – Ireneusz Mamrot, Ricardo Moniz, Łukasz Surma. Wygląda na to, że Podbeskidzie nie przygotowało się wcześniej na zmianę trenera.
Tym bardziej należy zadać pytanie – czy nie można było zaczekać?
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix