Reklama

Imaz i Dziekoński bohaterami Jagiellonii, w Górniku bohaterów brak

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2020, 20:33 • 4 min czytania 16 komentarzy

Przed meczem w Białymstoku pisaliśmy, że Górnik totalnie zardzewiał w ofensywie i wszystko się potwierdziło. Zabrzanie na stadionie Jagiellonii do pewnego momentu nie mieli problemu ze stwarzaniem sytuacji, ale znów nie potrafili niczego w przepisowy sposób wcisnąć do siatki. „Jaga” mniej się tu krygowała, zwłaszcza że rywale sami uchylili drzwi do swojej bramki. W efekcie gospodarze wygrali spotkanie, które równie dobrze mogli wysoko przegrać. 

Imaz i Dziekoński bohaterami Jagiellonii, w Górniku bohaterów brak

Do początku drugiej połowy Jagiellonia z przodu była bezradna. Skrzydła z Makuszewskim i Cernychem kompletnie nie funkcjonowały, Puljić musiał walczyć samemu z kilkoma obrońcami, Imaz od czasu do czasu czymś błysnął, ale brakowało ciągu dalszego. Początkowo kilka groźnych piłek za plecy górniczej defensywy nawet poszło, tyle że w najlepszym razie kończyło się na spalonym. Podopieczni Bogdana Zająca do przerwy nie stworzyli zatem żadnej groźniejszej sytuacji, Martin Chudy nie został poważniej sprawdzony.

Na tym tle Górnik jawił się jako drużyna uporządkowana i zbilansowana. Gdyby nie 17-letni Xavier Dziekoński między słupkami, szybko mogłoby być po wszystkim. Zając tym razem nie wystawił Pavelsa Steinborsa, tłumacząc, że pewne rzeczy u Łotysza po wyleczeniu kontuzji są problematyczne dłużej niż zakładano. Dał szansę młokosowi, a ten w pełni ją wykorzystał i znakomicie kończy rok. W poprzednim sezonie wystąpił już w dwóch ostatnich meczach – debiut ze Śląskiem Wrocław miał bardzo solidny, za to w Poznaniu wpuścił cztery gole i przekonał się, że nie zawsze będzie kolorowo. W tej edycji zagrał z Górnikiem w Pucharze Polski, w lidze jednak pełnił rolę numeru dwa lub trzy. Aż do dziś.

Dziekoński zrobił różnicę w dwóch przypadkach:

  • na początku spotkania obronił mocny strzał Bartosza Nowaka pod poprzeczkę, zdołał instynktownie wystawić rękę
  • zaraz po zmianie stron odbił nogą uderzenie Sobczyka w sytuacji sam na sam

Ponadto zaliczył jeszcze pomniejsze interwencje typu zatrzymana próba Nowaka zza pola karnego czy przytomne wychodzenie z bramki, ale to już były raczej standardy.

Reklama

No, chociaż z tymi standardami różnie bywa, bo właśnie na wyjściu z bramki srogo przejechał się Martin Chudy. Taras Romanczuk przy linii bocznej po prostu posłał lagę do przodu, a słowacki golkiper był spóźniony przy wycieczce na przedpole – notabene zupełnie niepotrzebnej. Jesus Imaz minął go z piłką, a na koniec posłał ją do pustej bramki. Z pozoru brzmi to bardzo prosto, ale jesteśmy przekonani, że wielu ligowców miałoby problem na którymś etapie i albo by się wywróciło, albo kopnęło niecelnie.

Jagiellonia objęła prowadzenie zupełnie niespodziewanie, absolutnie nic na to nie wskazywało.

Taki obrót wydarzeń zupełnie zbił z tropu gości, którzy już do końca meczu nie zatrudnili mocniej Dziekońskiego. Chudy za to miał kilka okazji do rehabilitacji. Najbardziej wykazał się po strzale Puljicia (błąd Koja przy wybiciu), a oprócz tego odbił jeszcze dwa uderzenia Cernycha (przy jednym miał sporo szczęścia) i zatrzymał Bidę w sytuacji sam na sam, choć tutaj młodzieżowiec „Jagi” po prostu kopnął źle.

Co do rehabilitacji, Bartłomiej Wdowik przez 50 minut ocierał się o notę 1. Każde jego zagranie pachniało niepewnością, popełniał proste błędy, posyłał piłkę w najgorsze możliwe miejsce w danej sytuacji. Po jednym z takich błędów Ściślak wypuścił Jimeneza na sam na sam, ale Hiszpan – mając mnóstwo miejsca i czasu – nawet nie trafił w bramkę. Potem zepsuł też przytomne dogranie Janży na piętnasty metr, kopnął fatalnie i w dalszej części meczu nie zrównoważył tych wpadek. Wdowik natomiast trochę się ogarnął, w ostatnich fragmentach nawet złapał nieco luzu. Co nie zmienia faktu, że to jego trzeci kolejny występ, który całościowo nie może być oceniany wysoko. Wzmocnienie lewej strony defensywy powinno być dla Zająca istotnym punktem przy planowaniu zimowych transferów.

Górnik jak na swoją dyspozycję w minionych tygodniach, rozegrał bardzo dobrą pierwszą połowę, ale po golu Imaza zaczął bić głową w mur. Piłkarze Brosza w ostatnich dziesięciu kolejkach zdobyli zaledwie sześć bramek. Sobczyk – licząc Puchar Polski z KSZO – nie trafił w jedenastu występach z rzędu. Jimenez od meczu z Legią w 4. kolejce strzelił jednego gola z akcji. Nowak znów zmarnował parę sytuacji. I tak dalej, problem ze skutecznością jest coraz poważniejszy.

Jagiellonia dzięki temu zwycięstwu awansowała na siódme miejsce. Górnik ma trzy punkty więcej i jest piąty, ale ponad połowę swojego dorobku wywalczył w pierwszych czterech meczach.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Komentarze

16 komentarzy

Loading...