Reklama

Biedamecz, który przekreślił szanse Rakowa na lidera

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2020, 17:30 • 4 min czytania 17 komentarzy

Pięć minut do końca meczu, 0:0, a Tiago Alves wiąże sobie buta. Ten but mu również spadł. Co sprawia, że Alves ogarnia obuwienie dobrą minutę. A może nawet dłużej. Świerczok patrząc na to rozkłada ręce, Raków nie protestuje. I taki to był mecz. Patrzymy na boisko, są tam widoczni piłkarze, ale więcej piłkarskich akcentów widywaliśmy podczas „Spotkania z balladą”.

Biedamecz, który przekreślił szanse Rakowa na lidera

Raków miał dzisiaj szansę wskoczyć na fotel lidera i przesiedzieć na nim całą rundę zimową, co na pewno dla klubu miałoby spore znaczenie. Ale zamiast tego zagrał dno i liderować będzie Legia, mimo porażki ze Stalą w ostatniej kolejce. Ot, Ekstraklasa.

Nie powiemy, napalaliśmy się na ten mecz. Jest ostatni dzień 2020 roku z Ekstraklasą, Raków to Raków, a Piast ostatnio w formie. Z jednej strony częstochowianie mają kogo pokazać z przodu, z drugiej show ostatnio praktycznie co mecz robił Świerczok.

Niestety zamiast atrakcji, trafił nam się mecz walki, mecz przebijanki, pełen tanich wrzutek, łatwych strat, klepania do najbliższego i „piłka parzy”. Sami nie wiemy jak to możliwe, skoro jak na warunki ligowe na boisku  było sporo jakości. Świerczok? Jakiś strzał w maliny z 30. metrów. Piast w pierwszej połowie próbował główkować po wrzutkach, ale Pindroch miałby obowiązek złapać to jedną ręką. Wiesz, że gra Piasta wygląda wyjątkowo źle, jeśli jedną z wyróżnionych przez Canal+ akcji pierwszej połowy był „rajd” Steczyka zakończony podaniem do bramkarza. Ale tak to wyglądało. Raków równie niemrawy w ofensywie, z wyłączeniem jednej akcji na samym początku:

  • Tudor wjeżdża w pole karne na motorynce, wyciąga Placha z bramki, ale mądrze zagrywa piłkę za niego; Bartl jednak kończy to głową tak, że Sokołowski wybija z linii;

Można jeszcze powiedzieć o karnym, którego w pierwszej chwili gwizdnął za rękę Steczyka Sylwestrzak, ale skoro ostatecznie karnego nie było, to o czym tu gadać. Rozczarowywali nas Tijanić z Cebulą – zero tego pozytywnego szaleństwa, które pokazywali wielokrotnie. Podziwialiśmy więc takie szalone akcje, jak świecę Czerwińskiego, względnie Malarczyka, który chciał wybić z całej siły piłkę, ale trafił ją tak, że poszło w aut. Zaimponował też Schwarz tak sprytnie chcący zgrać piłkę do Pindrocha, tylko, że podał ją pięć metrów obok Pindrocha.

Reklama

Choć to zdawało się nieprawdopodobne, druga połowa była jeszcze słabsza. Obustronna ofensywna impotencja. Oddamy takiemu Cebuli, że próbował, pokazał ze dwa dryblingi. Ale w jedynej akcji, którą mógł zrobić różnicę, przestrzelił. Tijanić zjechał do bazy, za niego wszedł Lopez, ale zagrał kompletnie anonimowy występ. No naprawdę, Można mówić, że Bartl gdzieś próbował zmieścić piłkę z ostrego kąta, można o tym, jak Steczyk wpadł w pole karne i zepsuł, ale więcej o tym meczu mówi beznadziejne dośrodkowanie Schwarza z rzutu wolnego. Schwarz, ekspert w temacie, tym razem przerzucił wszystkich. To się mu zwykle nie zdarza, tu się zdarzyło. Tak samo jak wycofanie, w którym nie wiadomo po co posłał piłkę na czterdzieści metrów do tyłu na walkę. Taka niewytłumaczalna niemoc dotyczyła większej liczby normalnie dobrych graczy.

Ostatecznie mocny piłkarski akcent był jeden – dobre dogranie Holubka, Świerczok uwalnia się spod opieki Niewulisa i pewnie uderza do siatki. Sęk w tym, że Świerczok minimalnie spalił.

Dla Piasta to jednak kolejny sygnał, że zespół ma kryzys daleko za sobą. Owszem, szału w ofensywie dziś nie było, ale zneutralizować całkowicie ofensywę Rakowa to też jakiś sukces. Fornalik uporządkował drużynę, na nowo ją zbudował i wiosną będzie groźna dla każdego.

Częstochowianie? Cóż, na pewno ten mecz jeszcze wyraźniej pokazuje, że sporo dobrego zostało jesienią wykonane, ale ten skład ma wielkie szanse na to, by wytracić tempo, co trochę się ostatnio zresztą działo. W zasadzie od wygranej ze Stalą Mielec, coraz częściej zdarzały im się mecze, kiedy ktoś im odcinał prąd. I co mogłoby się skończyć tak, jak ta runda – niby jest za co pochwalić, ale doskoczyła Pogoń, a przeskoczyła Legia. Michał Świerczewski zdawał się to rozumieć już przed tym spotkaniem, teraz może mieć tylko potwierdzenie, że owszem, szansa na pełną pulę jest, ale Raków potrzebuje impulsu w postaci jakościowych wzmocnień.

 

Reklama

Fot. Figurski/400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Piotr Rzepecki
2
Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Komentarze

17 komentarzy

Loading...