Reklama

Kucharczyk w Pogoni, czyli miał być hit, a na razie jest kit

redakcja

Autor:redakcja

15 grudnia 2020, 12:15 • 4 min czytania 28 komentarzy

Kiedy Pogoń ogłaszała transfer Michała Kucharczyka, trudno było nie widzieć w tym ruchu hitu transferowego. Jakkolwiek spojrzeć to pięciokrotny mistrz Polski, sześciokrotny zdobywca pucharu, gość, choć często wyśmiewany, to jednocześnie taki, który potrafił pomóc Legii w trudnych momentach. Dla Pogoni miał być ważny, pozwolić jej wykonać kolejny krok, dzięki któremu szczecinianie wyszliby z pozycji średniaka z aspiracjami i te aspiracje rzeczywiście zaczęli realizować. I cóż, choć Pogoń punktowo wygląda w tym sezonie dobrze, to Kucharczyk nie odgrywa w tym większej roli. Dziś bliżej mu do kitu niż wspomnianego hitu.

Kucharczyk w Pogoni, czyli miał być hit, a na razie jest kit

Krótko mówiąc: Kucharczyk gra słabo. O ile początek miał jeszcze znośny, o tyle – odnosząc się do jego łatki drewniaka – im dalej w las, tym więcej drzew. Zaczął dostrzegać to Runjaić, który wreszcie posadził piłkarza na ławce. Wcześniej Kucharczyk, mimo że był bezbarwny, miał abonament na pierwszy skład, ale ten się w końcu skończył. Ze Stalą i Wartą wchodził dopiero w drugiej połowie, więc skoro szkoleniowiec uznał, że w meczach z takimi „potęgami” Kucharczyk niekoniecznie musi dać coś ekstra, jego pozycja faktycznie osłabła.

Ale liczby mówią same za siebie.

Kucharczyk nie strzelił żadnej bramki z gry. Jego jedyne trafienie to rzut karny ze Śląskiem. Gdy piłki nie można sobie ustawić i pogłaskać, ma z nią cholerne problemy. Nie dał Pogoni żadnej asysty, zaliczył ledwie jedno kluczowe podanie. Szukając statystyk głębiej, wcale nie jest lepiej. Ekstrastats liczy mu, że miał dwie stuprocentowe okazje, ale właśnie: nie trafił ani razu. Może więc lepszy jest w kreacji, tyle że koledzy są nieskuteczni? Gdzie tam. Kuchy ogarnął partnerom tylko jedną taką próbę, więc trudno mówić o pretensjach.

W naszych notach Kucharczyk zasłużył na średnią 4,09. Bardzo słabo. Dla porównania Gorgon, na którego też można było kręcić nosem, ma 4,50. Z kolei lider drugiej linii, Dąbrowski – 5,11. Kuchy jest więc ogonem pomocy, skoro gorsze noty mają tylko zapomniany Cibicki i Podstawki. A to były piłkarz Legii miał kręcić tym interesem.

Wiadomo – on zawsze dostarczał wesołych materiałów, bo nigdy nie był z piłką na „ty” i pozostawał z nią w trudnych relacjach, ale w Legii często umiał znaleźć balans i być po prostu jakościowy. Przypomnijcie sobie drogę warszawian do Ligi Mistrzów i kluczowe liczby Kucharczyka, pamiętajcie o mistrzowskiej kampanii 16/17 i meczu w Gdańsku, który od stanu 0:1 odwrócił po wejściu z ławki właśnie on. Przykłady można podawać dalej. Zawsze był “zabawnym piłkarzem”, ale osiągnięć nikt mu nie zabierze.

Reklama
Zmierzamy do tego, że w Pogoni jest tylko zabawny (dla kibiców innych drużyn).

Ostatnio w akcji 2 na 1 podał do chorągiewki, a chorągiewka akurat nie miała ochoty na futbol. Z kolei w pucharze chciał pograć z bandą reklamową, ale jednak najgorszy był jego rzut karny.

Owszem, Pogoń awansowała dalej, natomiast raczej mimo Kucharczyka, a nie dzięki niemu.

Sami widzicie: nie jest z nim najlepiej, ale warto zadać pytanie – dlaczego? Pewnie część z was oczekiwałaby odpowiedzi „bo nie umie grać w piłkę”, lecz to było by za proste. Kucharczyk mimo swoich wszelkich wad nie wziął się z sufitu, ale chyba nie odnajduje się w roli lidera. Jak wspomnieliśmy – miał w Legii swoje piękne momenty, natomiast był gościem od noszenia fortepianu, nie od grania na nim. Jeśli umieścić go w gronie dobrych piłkarzy, on nie powinien im specjalnie przeszkadzać, ba, czasem wydatnie pomoże. Jeśli jednak on sam ma być liderem, chyba tego po prostu nie potrafi.

I w Pogoni, która choć jest dość efektywna, to niezbyt efektowna, ginie. Wszyscy patrzą na niego, ma grać pierwszoplanową rolę, a nie jest do tego stworzony.

Reklama

Oczywiście jeszcze trochę czasu zostało do końca sezonu, przed nami cała runda, ale większych wątpliwości nie ma: za jesień trzeba wrzucać Kucharczyka do rozczarowań. Ponadto w Legii praktycznie zawsze kręcił się około dwucyfrowej liczby w klasyfikacji kanadyjskiej, a dziś ma do tego cholernie daleko i niewiele wskazuje, że nawet wiosną się to zmieni.

Toteż choć go całkiem nie skreślamy, to być może po sezonie będzie trzeba wrócić do tego tekstu i dopisać kolejne akapity w tym samym tonie.

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

28 komentarzy

Loading...