Reklama

Na Zapleczu: Najlepsza jedenastka jesieni w 1. lidze

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

14 grudnia 2020, 16:04 • 16 min czytania 13 komentarzy

Jeśli regularnie do nas zaglądacie, wiecie, że pierwszej ligi wcale nie traktujemy po macoszemu. Regularnie zaglądamy na drugi poziom rozgrywkowy w naszym kraju, więc możecie znaleźć tu relacje, analizy czy rozmowy z postaciami, które się w niej wyróżniają. Teraz będzie o to jeszcze łatwiej, a pierwsza liga będzie gościć na naszych łamach regularnie, bo startujemy z nowym cyklem. „Na Zapleczu” to miejsce, w którym co poniedziałek przeczytacie wywiady, analizy, sylwetki i wszelkie inne dłuższe treści powiązane z pierwszą ligą. Zadba o to największy freak tych rozgrywek w Weszło – Szymon Janczyk. Na start podsumował on dla was jesień 2020 i wybrał „jedenastkę” rundy. Żeby nie było zbyt łatwo, obowiązuje jedna ważna zasada – każda drużyna może mieć tylko jednego przedstawiciela. No, z małym, ale jak najbardziej zasłużonym, wyjątkiem… Zapraszamy!

Na Zapleczu: Najlepsza jedenastka jesieni w 1. lidze

BRAMKARZ: Maciej Gostomski (Górnik Łęczna)

Jedno trzeba przyznać na wstępie – rywalizacja o tytuł najlepszego bramkarza na zapleczu Ekstraklasy jeszcze nigdy nie była tak zacięta. Swojego kandydata mogłaby wystawić znaczna część ligowej czołówki:

  • Tomasz Loska – 11 czystych kont, najmniej wpuszczonych bramek
  • Mateusz Kochalski – 9 gier na „zero” z tyłu, 11 meczów bez porażki z rzędu
  • Konrad Jałocha – 11 obronionych strzałów w jednym meczu, 4. najlepsza defensywa ligi

Kibice Arki powiedzieliby na to: Daniel Kajzer, a fani GKS-u Bełchatów doceniliby Pawła Lenarcika, który miał najdłuższą passę bez wpuszczonego gola – 570 minut. Ja jednak postawiłem na Gostomskiego, którego postawa wywindowała beniaminka z Łęcznej na ligowe podium. Zwłaszcza na starcie rozgrywek Gostomski i Górnik szli jak burza. Po trzech kolejkach miał na koncie 14 obronionych strzałów (czyli wszystkie, które leciały w światło bramki), po ośmiu mógł się pochwalić sześcioma czystymi kontami. Potem bramka łęcznian została odczarowana, jednak jesień Gostomski i tak kończył ze świetnym bilansem.

  • 7 czystych kont
  • 85% obronionych strzałów (69)
  • 2. najlepsza defensywa w lidze

Co więcej, już jakiś czas temu pisałem, że interwencje bramkarza znaczyły dla Górnika sporo. Kilka kluczowych parad:

  • Korona – obroniony strzał głową Podgórskiego z pięciu metrów
  • Radomiak – wyjęty mocny strzał z dystansu Podlińskiego
  • Chrobry – sam na sam bardziej zepsuł Cywka, niż wybronił Gostomski, ale w końcówce bramkarz uratował zespół po rykoszecie, świetny refleks
  • Widzew – obroniony strzał głową z siedmiu metrów, potem także mocne uderzenie z dystansu
  • Arka – Letniowski zatrzymany tuż przed końcem meczu
  • Miedź – naprawiony błąd Sasina, nogami wybronił strzał z bliska Panki, później efektownie zbił strzał z dystansu Zapolnika

Nie ma co przeciągać – miejsce Gostomskiego w „jedenastce” rundy jest zupełnie zasłużone.

Reklama

LEWY OBROŃCA: Marcin Grabowski (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)

Czasy mamy takie, że bez młodzieżowca ani rusz. Dlatego i ja stawiam na jednego przedstawiciela młodego pokolenia – chociaż nie jest to podyktowane jedynie wiekiem. Z Marcinem Grabowskim w Niecieczy sporo było zamieszania, gdy okazało się, że jego status nie jest do końca jasny. Obrońca został jednak w gminie Żabno i był jednym z liderów defensywy „Słoni”. Sam fakt, że ta ekipa straciła najmniej bramek w lidze (8), jest wystarczającym znakiem jakości. A jest nawet lepiej, bo jeśli odejmiemy jedyne spotkanie, w którym 20-latek nie zagrał – mecz z Miedzią Legnica – straconych goli jest zaledwie sześć. Pójdźmy o krok dalej i sprawdźmy, czy Grabowski w ogóle miał przy nich udział.

  • Arka – nie, akcja prawą stroną boiska
  • Radomiak – Wasielewski przegrał walkę po rogu; kontra środkiem, bliżej prawej
  • Górnik – 50/50, bo wygrał walkę o piłkę i próbował ją wybić, a koledzy nie zareagowali
  • Odra – kontratak, ciężko go za to obwiniać
  • Stomil – rzut karny, nie on go sprokurował

Wychodzi na to, że jeśli bardzo chcemy znaleźć winę Grabowskiego, to możemy mu wsadzić do koszyka pół gola. Czyli, tak czy siak, to najlepszy obrońca „Słoników” w rundzie jesiennej. Do tego potrafił dograć piłkę ze stałego fragmentu gry – zaliczył w ten sposób dwie asysty (z Resovią na 1:0 i z Koroną na 2:0), więc to kolejny plusik. Zresztą Grabowski często był aktywny w ofensywie, bo Bruk-Bet chętnie wykorzystuje bocznych obrońców w fazie budowania akcji. Na koniec dorzucił jeszcze bramkę po strzale z dystansu, z małą pomocą obrońcy Stomilu, który oberwał rykoszetem. Wszystko to składa się na obraz czołowego zawodnika ligi na swojej pozycji.

Konkurencja? Najpoważniejszą był Adam Banasiak, który zaliczył pięć asyst (co ciekawe – dwie z Termalicą) i zdobył bramkę, jednak skoro w Radomiaku nie miał pewnego miejsca, to ciężko, żeby wygryzł Grabowskiego z „XI jesieni”. Poza tym w destrukcji to zawodnik „Słoni” spisywał się lepiej.

ŚRODKOWY OBROŃCA: Adam Danch (Arka Gdynia)

Limity, które nałożyłem sobie na graczy z jednego klubu, trochę przeszkodziły w konstruowaniu idealnej defensywy, bo czołówka miała równie dobrych piłkarzy z przodu. Jednak jeśli mielibyśmy wskazać coś, co w Arce funkcjonowało całkiem nieźle, to byłoby to zaplecze. 14 straconych goli i osiem czystych kont to wynik całkiem niezły. Zwłaszcza że tylko trzy zespoły broniły skuteczniej na wyjazdach. Danch, który grywał także na prawej obronie, był pewniakiem w drużynie Ireneusza Mamrota. Zakładał nawet kapitańską opaskę. W wyjściowym składzie zabrakło go cztery razy i nie zawsze kończyło się to dobrze:

  • 0:2 z GKS-em Tychy
  • 5:1 z Sandecją (stracony gol na 1:1)
  • 1:2 z GKS-em Bełchatów (z nim na boisku stracili jedną z bramek po przerwie)
  • 1:0 z Koroną

Jedno czyste konto, cztery stracone gole – sporo, bo w takim razie wychodzi na to, że Arka z Danchem straciła tylko 10 bramek. Znów możemy przeanalizować, ile z nich padło z winy byłego zawodnika Górnika.

Reklama
  • Puszcza – pierwszy nie; przy drugim zdaje się, że to on przegrał głowę
  • Stomil – głowę przegrał Deja
  • Górnik – nie zawinił przy żadnym golu
  • GKS Bełchatów – bez winy
  • Resovia – tu możemy Dancha podciągnąć pod winę, choć cała sytuacja była mocno przypadkowa
  • Widzew – słabszy mecz, ale ciężko mu przypisać stracone bramki
  • Chrobry – także bez winy

Nie była to może runda idealna, pewnie parę błędów po głębszej analizie Danchowi będzie można wytknąć. Natomiast jeśli ktoś w defensywie Arki cieniował, to raczej Kwiecień lub Marcjanik. Podobnego zdania są chyba kibice w Gdyni, bo zerkając na średnią not „Arkowców”, obrońca jest trzecim najlepszym piłkarzem swojej drużyny, jeśli chodzi o regularnie grających piłkarzy. A z racji epizodów na boku defensywy, Danch dorzucił też coś ekstra z przodu – według moich statystyk dwie asysty drugiego stopnia.

Runda bez wątpienia udana, a i konkurencja niezbyt mocna. Najpoważniejsi rywale do miejsca w „jedenastce” to Artem Putiwcem i Paweł Baranowski. Dlatego nie ma co tego wyboru żałować.

ŚRODKOWY OBROŃCA: Mateusz Bodzioch (Radomiak Radom)

Kto obok Dancha? Inny doświadczony defensor, Mateusz Bodzioch. Co prawda on sam wyobrażał sobie pewnie, że dziś będzie w Ekstraklasie, jednak patrząc na wyczyny Stali w defensywie – nie ma czego żałować. Wręcz przeciwnie, żałują to raczej mielczanie, którzy próbowali nakłonić go do zmiany zdania, gdy Bodzioch zakomunikował, że uda się na wypożyczenie do Radomia. Bezskutecznie, z czego na pewno cieszy się Dariusz Banasik. Bo grę Radomiaka w tyłach w tym sezonie można podzielić na dwa etapy. Pierwszy to ten przed przyjściem Bodziocha.

  • 6 meczów
  • 1 czyste konto
  • 9 straconych goli
  • 2 sprokurowane rzuty karne

A drugi to już ten po wypożyczeniu zawodnika Stali.

  • 11 meczów
  • 8 czystych kont
  • 4 stracone bramki
  • 1 sprokurowany rzut karny – zresztą wątpliwy

Różnicę widać gołym okiem, nie ma co. Bodzioch nie zaliczył chyba słabych występów, nawet jeśli niezbyt dobrze wypadł w debiucie. Wtedy to on faulował rywala, a Sebastian Bonecki przymierzył z rzutu wolnego, zdobywając pięknego gola. Ale to chyba jedyny gol, jaki może na swoje konto zapisać stoper zespołu z Radomia. Bodzioch był w takiej formie, że nawet ktoś z góry patrzył na niego przychylnym okiem. Bo tak trzeba opisać sytuację z meczu z Arką, kiedy na fatalnej murawie piłka mu podskoczyła, skiksował, ale i tak trafił w poprzeczkę. Albo w meczu kończącym rundę z Koroną, kiedy sędzia nie dostrzegł, że na dobrą sprawę blokował piłkę ręką.

Czyli trochę szczęścia, ale także sporo umiejętności, bo wypożyczony z Mielca zawodnik świetnie czyścił tyły i był użyteczny przy stałych fragmentach gry. Radomiak mający latem spore problemy z obroną w powietrzu, tym razem znacząco się poprawił. Także w polu karnym rywala. Bodzioch zdobył bramkę z Sandecją, oddał łącznie 11 strzałów, z czego pięć celnych. Niezły bilans jak na defensora.

PRAWY OBROŃCA: Jacek Podgórski (Korona Kielce)

Jeżeli twoja taktyka w dużej mierze opiera się na dośrodkowaniach w pole karne, to warto mieć kogoś, kto robi to dobrze. Na przykład Jacka Podgórskiego. Po tym, jak nie łapał się do podstawowego składu Chojniczanki, która leciała z ligi, zdawało się, że jego kariera znalazła się na lekkim zakręcie. A tu proszę – transfer do Korony i pięć asyst w rundzie jesiennej, co jest najlepszym – obok Banasiaka – wynikiem w lidze. Lwia część z nich to wspomniane wrzutki na nos.

  • 1:0 z Jastrzębiem – główka Kiełba
  • 1:0 z Tychami – głowa Thiakane
  • 2:0 z Zagłębiem – strzał głową Długosza
  • 1:2 ze Stomilem – bramka głową Tzimopoulosa

Cztery z pięciu bramek zdobytych głową przez Koronę to efekt wrzutek Podgórskiego. Jeśli do jego dorobku dopiszemy arcyważnego gola z rzutu karnego z GKS-em Bełchatów, wyjdzie nam, że prawy obrońca miał udział przy sześciu golach kielczan. To o tyle istotne, że po odjęciu bramek samobójczych wychodzi nam, że to ponad 50% (6 z 11) wszystkich trafień spadkowicza z Ekstraklasy. Jasne, w defensywie Korona już tak dobrze nie wyglądała, ale z drugiej strony obyło się bez spektakularnych wpadek, zdarzyło się pięć czystych kont, więc Podgórski się z tego wybroni.

Warto przypomnieć, że Podgórski sporo grał na prawej pomocy, jednak wydaje się, że regularne ustawianie go na obronie byłoby równie dobrym pomysłem.

DEFENSYWNY POMOCNIK: Oskar Paprzycki (GKS Tychy)

Kolejny przedstawiciel Chojniczanki, jednak tym razem taki, po którym sporo się spodziewaliśmy. To typ gościa, który z roku na rok czynił spore postępy. Wystarczy spojrzeć na jego liczby z sezonów 2018/2019…

  • gol, asysta 
  • 11 strzałów, 2 celne
  • średnio 35 podań na 90 minut (27 celnych)
  • 0,98 podań w pole karne/90 minut (0,42 celnych)
  • 57% udanych dryblingów

… i 2019/2020.

  • 4 gole, 2 asysty
  • 25 strzałów, 10 celnych
  • średnio 46 podań na 90 minut (36 celnych)
  • 5 podań w pole karne/90 minut (2,7 celnych)
  • 75% udanych dryblingów

W grze defensywnej Paprzycki zachowywał stabilność (wygrywał podobną liczbę pojedynków, notował podobną liczbę odbiorów), za to odważniej grał do przodu. Chciałoby się powiedzieć – jak klasowa “szóstka”. Podobnie było w Tychach, gdzie być może nie był idealnym rozgrywającym, ale jednak – dwa gole, dwie asysty, to przyzwoity wynik. A jako że defensywnego pomocnika trzeba też rozliczyć za działania w tyłach, to i tu nalezy się Paprzyckiemu pochwała. Motorycznie wyglądał bardzo dobrze, miał jeden z najlepszych wyników w drużynie pod tym względem. Odbiory, walka fizyczna, krótko mówiąc: czarna robota, która spoczywała na jego barkach też bez zarzutów.

Warto przy tym wspomnieć, że GKS miał bardzo młody, o ile nie najmłodszy, środek pola w lidze. 22-letniemu Paprzyckiemu partnerował albo 17-letni Biegański, albo 20-letni Norkowski. W takich okolicznościach gra tego pomocnika jeszcze bardziej przykuwa uwagę. Także dlatego „wyceniłem” go wyżej niż choćby zawodników Miedzi: Damiana Tronta i Szymona Matuszka. Obaj byli aktywni z przodu, notowali lepsze liczby, jednak Tychy straciły 14 goli, a Miedź 23. Dobrą rundę ma za sobą także rówieśnik Paprzyckiego – Michał Kaput, jednak Radomiak ma już swojego przedstawiciela w defensywie.

ŚRODKOWY POMOCNIK: Maciej Spychała (Stomil Olsztyn)

Niespodzianka? Być może jednak właśnie dlatego warto było narzucić pewne limity, żeby zauważyć takich gości jak Spychała. Jego dobrego obrazu nie zaburzy nawet słabszy ostatni mecz, w którym popełnił błąd przy bramce. Jesienią był jednym z niewielu punktów w Stomilu, które nie rozczarowały. Mimo że przychodził do zespołu, mając spore zaległości, zdołał rozegrać udaną rundę:

  • 4 asysty
  • 3 asysty drugiego stopnia

Mając Spychałę w składzie, dobrze jest mieć obrońcę, który potrafi grać głową. Jego wrzutki w tym sezonie wykorzystali już Damian Byrtek i Wiktor Biedrzycki. Ale nie tylko, żeby wspomnieć chociaż świetne rozegranie akcji na 2:1 w meczu z Górnikiem. Wszystko to przekładało się na kluczowe dla Stomilu gole:

  • Zagłębie – 1:0 (+3 punkty)
  • Korona – 1:0 (+3)
  • Arka – 1:1 (+1)
  • Puszcza – 1:0 (+3)
  • Górnik – 2:1 (+3)

Bezpośredni udział przy 13 z 20 punktów poprzez kluczowe gole? Sympatycznie. Idealnym rozwiązaniem byłoby scalenie go z Wojciechem Łuczakiem, który miał niemal bliźniacze statystyki:

  • 3 bramki
  • 2 asysty
  • 2 asysty drugiego stopnia

Ale niestety, ideałów nie ma. A skoro musiałem postawić na jednego z nich, to wybrałem tego, który lepiej radzi sobie w defensywie. Bo nie ma co ukrywać – „XI rundy” zwykle bywają nastawione na atak i ktoś ten tył zabezpieczyć musi.

OFENSYWNY POMOCNIK: Pirulo (ŁKS Łódź)

Ok, nie jest to może klasyczny ofensywny pomocnik, jednak przesunięcie go do środka z prawego skrzydła nie powinno być zbrodnią, która zaburzy światowy eko-system. A „jedenastka” bez Pirulo nie mogłaby istnieć. Hiszpan to zdecydowany lider ŁKS-u. Owszem, często mówiliśmy o tym, że cała kolonia z Półwyspu Iberyjskiego daje łodzianom coś ekstra, jednak rodacy Pirulo nie byli tak efektywni. Dominguez sporo trafiał z rzutów karnych, Samu Corral nie potrafił ustabilizować formy. Tymczasem 28-latek wykręcił trzeci najlepszy wynik w klasyfikacji kanadyjskiej (także tej rozszerzonej):

  • 8 goli
  • 4 asysty
  • 2 asysty drugiego stopnia
  • Udział przy bramce co 86 minut

Jedyny minus? Słabszy koniec rundy Hiszpana, co wpłynęło na postawę samego ŁKS-u. Ale już samo to pokazuje, jak ważnym był ogniwem. Potrafił dograć piłkę na głowę (Corral, Rozwandowicz), jak i zaliczyć bardziej klasyczną asystę (Corral, Trąbka). Żaden komentator nie zgrzeszyłby, mówiąc, że potrafi uderzyć, bo jako jeden z dwóch piłkarzy w lidze sieknął dwa gole z rzutów wolnych. Zresztą trzeba to przyznać – jego strzały z dystansu siały spustoszenie, niektórzy zaliczają mu także piątą asystę, kiedy Corral dobijał jego uderzenie w meczu z Chrobrym.

W każdym razie jasnych punktów w jesieni Pirulo jest znacznie więcej.

  • Bardzo dobry mecz derbowy
  • Rozbicie w pojedynkę Korony, GKS-u Bełchatów i Zagłębia
  • Aż 40 strzałów na bramkę – najwięcej w całej drużynie ŁKS-u

Panie i panowie, bez Pirulo ani rusz. Można się co prawda pochylić choćby nad Łukaszem Grzeszczykiem, który zaliczył mnóstwo asyst drugiego stopnia (6 – najwięcej w lidze), jednak miewał on lepsze rundy. Albo nad Juliuszem Letniowskim, który pasowałby do tej roli, ale po pierwsze ponad połowę bramek zdobył z rzutów karnych, częściej znikał i w dodatku zarobił niezbyt rozsądną czerwoną kartkę. Dlatego sorry, przyszłość zapewne będzie należeć do Letniowskiego, ale teraźniejszość to sprawa Pirulo.

LEWY SKRZYDŁOWY: Maksymilian Banaszewski (Chrobry Głogów)

Transfer z nieco opóźnionym zapłonem. Rundę wiosenną w Chrobrym miał przeciętną, a wtedy przecież głogowianie brylowali. Teraz, kiedy Chrobry trochę się przebudował i nie grał aż tak efektywnie, Banaszewski często był jego liderem. Już na wstępie widać, że bronią go liczby.

  • 6 goli – tylko 1 z karnego, którego sam zresztą wywalczył
  • asysta
  • 2 asysty drugiego stopnia

Ciężko znaleźć skuteczniejszego gościa na skrzydle, albo chociaż zbliżającego się do tych wyników. Banaszewski to także klasyczny przykład zawodnika, który „potrafi uderzyć”.

https://twitter.com/ChrobryGlogowSA/status/1304676366999121920

Do tego trzeba doliczyć aż dwa trafienia bezpośrednio z rzutów wolnych – tak jak u Pirulo. Banaszewski otwierał wynik z GKS-em Bełchatów i Resovią, potrafił wyrównać w kluczowym momencie z Odrą Opole, czy znacząco przyczynić się do wygranej z Zagłębiem, rozpoczynając akcję zakończoną golem na 2:1. Do tego asysta na wagę remisu z Górnikiem Łęczna.

Chyba się nie pomylę mówiąc, że to jeden z najlepszych dryblerów w lidze. Ma kiwkę, jest całkiem szybki i bardzo pomysłowy, nic dziwnego, że rywale często go podwajają. Banaszewski w Ekstraklasie już był, ale zbyt wielu szans nie dostał. Teraz raczej nie powinien mieć problemów z powrotem do niej, bo już teraz przykuwa uwagę kilku klubów.

ŚRODKOWY NAPASTNIK: Roman Gergel (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)

Tak, wiem, miał być jeden przedstawiciel zespołu. Natomiast biorąc pod uwagę to, że Bruk-Bet Termalica wykręciła rekordowy wynik w XXI wieku na półmetku rozgrywek – 42 punkty – zasłużyła na dodatkowe miejsce. Zwłaszcza że przypada ono Romanowi Gergelowi, czyli najlepszemu snajperowi rozgrywek. Słowak już po rundzie jesiennej ma na koncie tyle bramek, że dałoby mu to podium klasyfikacji snajperów w poprzednim sezonie oraz tytuł króla strzelców przed dwoma laty.

Niebywała forma.

Co więcej, tylko dwa gole zdobył z rzutów karnych, więc nie jest też tak, że sztucznie podpompował sobie wynik. Wręcz przeciwnie – nawet bez „jedenastek” wciąż byłby liderem tego zestawienia. Kolejny argument? Bramki Gergela ważyły sporo. Naprawdę sporo.

  • Zagłębie – wygrana po jego golu
  • Bełchatów – zwycięstwo 2:0 po golu i asyście
  • Radomiak – wygrana 3:2 po dwóch golach
  • ŁKS – zwycięstwo 2:0 po dwóch golach
  • Stomil – wygrana 4:1 po trzech golach
  • Do tego gole otwierające wynik meczów z Koroną, Chrobrym i Górnikiem – każdy z nich zakończył się wygraną „Słoni”

Łatwo policzyć, że trafienia Gergela przyniosły Bruk-Betowi ok. 24 punktów. Do tego dochodzi asysta i trzy asysty drugiego stopnia (w tym wywalczony karny z Radomiakiem). Łącznie słowacki snajper miał więc udział przy 18 golach Bruk-Betu. Nikt nie wykręcił lepszego wyniku w lidze. Stanowi to także udział przy 60% wszystkich bramek zespołu z Niecieczy.

Dla porównania: Bartosz Nowak, który poprowadził Stal do Ekstraklasy, miał udział przy 59,65% bramek mielczan w poprzednim sezonie. Podobieństwo, które nie może zaskakiwać.

A rywale dla Gergela? Paweł Wojciechowski, który przekroczył „dyszkę” w liczbach (5 goli, 3 asysty, 3 asysty drugiego stopnia) oraz Mikołaj Lebedyński, który do spółki Lebedyńskim ciągnął Chrobrego.

PRAWY SKRZYDŁOWY: Kamil Zapolnik (Miedź Legnica)

Sam Zapolnik za postawienie na niego na skrzydle pewnie by się obraził. Ale na miejsce wśród najlepszych zdecydowanie zasłużył, a że zdarzało mu się schodzić do boku, to powinien się tu odnaleźć. W Miedzi Legnica początkowo dobrze wyglądał także Joan Roman, jednak Hiszpan zdecydowanie spuścił z tonu. Natomiast Zapolnik zaczął świetnie i skończył równie dobrze. Miał w zasadzie tylko jeden moment przerwy od strzelania, ale wtedy nadrabiał to asystami. Znamienne jest zresztą to, że zaliczył pięć meczów z pustym przebiegiem i legniczanie wygrali tylko jeden z nich, a łącznie strzelili wówczas trzy gole. Z Zapolnikiem wyglądało to znacznie lepiej.

  • 11 bramek
  • 4 asysty
  • asysta drugiego stopnia

Gdybyśmy nie uwzględniali asyst drugiego stopnia, napastnik Miedzi byłby liderem klasyfikacji kanadyjskiej do spółki z Gergelem. W rozszerzonej wersji byłby natomiast drugi, co i tak nie jest złym wynikiem – miał udział przy bramce co 88 minut. Jego występy bywały prawdziwym show:

  • gol i asysta z Sandecją (3:1)
  • bramka, asysta i asysta drugiego stopnia z Resovią (4:0)
  • 2 gole z ŁKS-em (4:3)
  • gol i asysta z Odrą (4:2)

Uratował Miedzi punkt z Koroną, czy „oczko” z GKS-em Jastrzębie. Swoimi trafieniami, albo asystami sześć razy dawał ekipie z Dolnego Śląska prowadzenie, a trzy razy remis. Miał udział przy 52% wszystkich bramek zdobytych przez zespół Jarosława Skrobacza. Zdecydowanie przerósł ligę, w której występuje i udowodnił, że przegrana rywalizacja z Igorem Angulo to żaden argument, żeby nie dać mu kolejnej szansy w wyższej lidze.

TRENER: Mariusz Lewandowski (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)

Nie ma chyba wątpliwości, kto powinien zostać najlepszym trenerem na zapleczu Ekstraklasy. Mariusz Lewandowski był wodzirejem kapeli, która wykręciła wspomniany wcześniej rekordowy wynik. Co więcej on sam przeszedł dużą metamorfozę:

„Lewandowski w Zagłębiu był raczej motywatorem niż taktykiem. Stawiał na komunikację z szatnią, trzymał się doświadczonych piłkarzy. Oczywiście miał też swoje pomysły. W jednym z tekstów tak opisywaliśmy pomysł na grę linią defensywy w składzie: Todorovski, Balić, Guldan, Tosik: „Lewandowski postawił na twardą obronę, której pierwszym i jedynym zadaniem jest destrukcja. Żadne klepeczki, żadne trele-morele, odbiór, wślizg, kasacja. Biorąc pod uwagę problemy zdrowotne kilku piłkarzy – nawet rozsądne wyjście, szczególnie na mecz z Koroną Kielce, finezyjną i przebojową. Sęk w tym, że… w kolejnych liniach też mamy głównie destrukcję. Z duetu Jarosław Kubicki – Adam Matuszczyk żaden nie wygląda na Marka Hamsika”.

To miła niespodzianka, że w tak krótkim czasie Lewandowski z gościa, który bawił się zapałkami przy beczce z benzyną, stał się prawdziwym mistrzem sztuki obronnej. Jak do tego doszło? Być może trener znalazł do tego odpowiednich wykonawców. Ale w Lubinie słyszymy, że ważną rolę u Lewandowskiego odgrywa analityk, Krzysztof Kawalko. Szkoleniowiec zabrał go ze sobą do Niecieczy i najwidoczniej wspólnie wyciągają wnioski z popełnionych błędów. Mariusz Lewandowski już w Lubinie przywiązywał sporą wagę do skutecznych analiz – nawet jeśli nie przynosiło to pożądanych efektów. Miał do dyspozycji dwóch analityków. Jak słyszymy, teraz także lubi mieć rywala rozłożonego na czynniki pierwsze. Dostosować się, czasami nawet zneutralizować atuty rywala bardziej niż narzucać swój styl gry”.

Jasne, jest paru szkoleniowców, którzy robią wynik, pracując w gorszych warunkach. Ale patrząc na drogę, którą Lewandowski przeszedł – nie ma lepszego kandydata. Przecież i w Niecieczy nie każdy potrafił sobie poradzić, a były piłkarz Szachtara ogarnął to niczym „Strażnik Teksasu”.

NAJLEPSZA JEDENASTKA JESIENI W 1. LIDZE

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Zarząd PZPN za nami, decyzji o młodzieżowcu brak. Odpowiedź poznamy w maju

Szymon Janczyk
0
Zarząd PZPN za nami, decyzji o młodzieżowcu brak. Odpowiedź poznamy w maju

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Michał Trela
4
Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?
1 liga

Czy zmiany trenerów miały sens? Ranking i ocena roszad na pierwszoligowych ławkach

Szymon Janczyk
16
Czy zmiany trenerów miały sens? Ranking i ocena roszad na pierwszoligowych ławkach

Komentarze

13 komentarzy

Loading...