Reklama

Radomiak wygrywa zasłużenie, ale Korona może mieć pretensje do sędziego

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

13 grudnia 2020, 14:59 • 4 min czytania 9 komentarzy

Jak powinny wyglądać regionalne derby? Mniej więcej tak, jak mecz Korony Kielce z Radomiakiem. Był emocjonalny gol, było sporo walki, był także czas na ładną grę. I przede wszystkim – były sędziowskie kontrowersje, o których w takich przypadkach mówi się długo. Radomiak był dzisiaj lepszy od Korony, jednak kielczanie mogą mieć żal do arbitra. Gdyby ten wychwycił ewidentne zagranie ręką w polu karnym radomian w końcówce meczu, to spadkowicz z Ekstraklasy uratowałby punkt w tym prestiżowym spotkaniu.

Radomiak wygrywa zasłużenie, ale Korona może mieć pretensje do sędziego

Skoro już od tego zaczęliśmy, to może na wstępie wyjaśnijmy, o co chodzi. Kwadrans przed końcem meczu Korona posłała wysokie dośrodkowanie w pole karne, wprost na głowę Emila Thiakane. Senegalczyk problemów z wygraniem główki – jak zwykle – nie miał, więc kielczanie mieli groźną sytuację. Albo raczej – mieliby, bo Mateusz Bodzioch także wyskoczył do główki, a przy tym podniósł ręce nad głowę. I właśnie w jedną z nich trafiła futbolówka, która ostatecznie wyszła poza linię końcową boiska.

Czy ktoś się w tej sytuacji połapał? Poza Bodziochem – nie za bardzo. Wyglądało to dość komicznie, bo sędzia bez zastanowienia wskazał na rzut rożny, a obrońca Radomiaka skwitował to uśmiechem. Nawet kamery Polsatu uchwyciły, że Bodzioch żartuje sobie z błędu arbitra w rozmowie z Mateuszem Cichockim.

Czerwona kartka dla Kiełba?

Cóż, Korona może mieć pretensje. A nawet powinna je mieć. Choć z drugiej strony – może też chyba mówić o szczęściu. Bo w pierwszej połowie Jacek Małyszek popełnił błąd w drugą stronę. Jacek Kiełb nie zobaczył w tej sytuacji nawet żółtej kartki.

Reklama

W ogóle nie był to najlepszy dzień sędziów. Moglibyśmy wymienić także kilka wątpliwych spalonych, stykowych sytuacji, które na powtórkach wyglądały na ich pomyłki. Ale może dlatego, że nieco lepiej poradzili sobie piłkarze, niewiele osób zwracało na to uwagę w trakcie spotkania. Bo uczciwie trzeba przyznać – było co oglądać. Zwłaszcza po stronie Radomiaka, po której widzieliśmy kilku gości, którzy doskonale wiedzą, o co w tej całej wojence radomsko-kieleckiej chodzi i podeszli do sprawy ambicjonalnie.

Kielczanin bohaterem Radomia

Natomiast paradoksalnie bohaterem Radomia został rodowity kielczanin i wychowanek Korony. Karol Angielski jeszcze latem negocjował z kielczanami powrót do klubu, jednak w świętokrzyskim mówią wprost: nie było nas na to stać. Z okazji skorzystał więc Radomiak i gdzieś pod skórą czuliśmy już, jak to się może skończyć. 20. minuta spotkania, dośrodkowanie z rzutu rożnego, Angielski wyprzedza Jacka Podgórskiego i pakuje piłkę do siatki. W takim meczu, po dłuższej przerwie od strzelenia, która sięgnęła już ponad 450 minut.

Ale jeden gol Radomiakowi nie wystarczał. Ze strony ekipy Dariusza Banasika sporo było prób prostopadłych podań, czy długich piłek, które miały zaskoczyć rywali. Mnóstwo zamieszania na skrzydle robił Leandro, który raz tak zakręcił Grzegorzem Szymusikiem, że ten do teraz musi czuć się jak na karuzeli (zwłaszcza że potem Brazylijczyk to powtórzył). Do idealnego scenariusza w tej sytuacji zabrakło tylko bramki, bo kapitan Radomiaka strzelił minimalnie niecelnie, celując przy dalszym słupku.

Korona? Do przerwy w zasadzie nie istniała. Nie oddała bowiem żadnego celnego strzału.

Banasiak zamknął mecz

Po przerwie w zasadzie krajobraz znacząco się nie zmienił. Trochę podchodów, trochę walki i w końcu Mateusz Radecki przedłużył długą piłkę zagraną przez Mateusza Kochalskiego, co skończyło się kolejną próbą Angielskiego. Tym razem górą był Kozioł, ale widać było, że Radomiakowi łatwiej przychodzi stwarzanie sytuacji. Dwa, trzy podania i można oddać groźny strzał z pola karnego – znamienne. Niedługo potem sam Radecki mógł podwyższyć wynik spotkania, jednak nie wykorzystał dobrej piłki od Leandro. Wszystko działo się w ciągu kilku minut i trzeba przyznać, że był to jeden z ciekawszych fragmentów meczu, bo zaraz potem Wiktor Długosz wpadł w pole karne i tylko dobra interwencja Artura Bogusza uchroniła gości przed stratą bramki. W 60. minucie gry Radomiakowi sprzyjało natomiast szczęście. Jacek Podgórski dograł na nos Thiakane, z bramki wyszedł Kochalski, ale Senegalczyk strzelił głową nad bramką.

Jak nie siedzi, to nie siedzi.

Reklama

Pierwszy celny strzał Korony? 63. minuta spotkania, ale to był taki farfocel, że Podgórski powinien się zastanowić, czy nie serwuje sobie za małych porcji na śniadanie. Do końca spotkania trwała taka podchodowa wojna. To jedni próbowali ukąsić, to drudzy.

  • W 66. minucie meczu Karwot był o włos od kapitalnego gola z rzutu wolnego, dokręcając piłkę z ostrego kąta tuż obok słupka
  • 73. minuta spotkania Tzimopoulos uderzał celnie, ale Kochalski złapał to bez problemów
  • W 87. minucie gry Diaz huknął z dystansu, ale – jak mawia klasyk – był to strzał w gołębie

I w końcu Radomiak odpłacił się Koronie za te prowokacje. Szybka kontra, Bogusz podaje do Karola Podlińskiego, ten niczym rasowy rozgrywający, a nie klasyczna dziewiątka, podaje prostopadle do Adama Banasiaka, który posyła piłkę między nogami Marka Kozioła. Bezwzględnie. Cynicznie. Ławka rezerwowych Radomiaka wystrzeliła, bo już wiadome było, że mecz jest zamknięty.

Był. Koronę stać było jedynie na ostatni test dla Kochalskiego. Kolejny, z którym młodzieżowiec nie miał żadnych problemów.

Korona Kielce – Radomiak Radom 0:2

Angielski 20′, Banasiak 90+2′

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
3
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
5
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

9 komentarzy

Loading...