
weszlo.com / Inne sporty
Opublikowane 13.12.2020 00:52 przez
Sebastian Warzecha
Trzy walki, które najbardziej interesowały nas w trakcie dzisiejszej gali, obyły się bez zaskoczeń. Ot, Anthony Joshua zamęczył Kubrata Pulewa, utrzymał w posiadaniu swoje pasy mistrzowskie i może już szykować się na pojedynek z Tysonem Furym. Z kuzynem tego ostatniego na punkty przegrał za to Mariusz Wach. A Nikodem Jeżewski padł już w drugiej rundzie. Choć gdyby sędzia przerwał walkę szybciej, nikt by się nie zdziwił.
A w walce Wacha? Nuda, proszę pana
Doskonale wiemy, jak wyglądają walki Mariusza Wacha. „Wiking” sporo ciosów przyjmie, trochę odda, ale generalnie jest już na tyle wolny, że raczej – o ile rywal jest z niezłej półki – nie wyrządzi nikomu wielkich szkód. Owszem, siłę ciosu wciąż ma, ale żeby to pokazać, po pierwsze musi trafiać. A z tym bywało dziś różnie. Choć i tak szło mu lepiej, niż zakładaliśmy – Hughie Fury na wagę wniósł więcej kilogramów niż zwykle i bywał ociężały.
Wach jednak nawet nie próbował tego wykorzystać. Ot, wyszedł do ringu, przewalczył dziesięć rund, skasował swoją wypłatę i tyle. Tak naprawdę bardziej ruchliwy był tylko w pierwszej i ostatniej rundzie. Wiadomo, że Polak swoją reputację ma. Jeszcze przez jakiś czas pewnie będzie mógł na niej polegać i do ringu ściągali będą go nieźli rywale. Tacy, którzy potrzebują przeciwnika, z którym zwycięstwo wciąż coś znaczy, a nie chcą rywalizować z kimś, kto mógłby ich pokarać. Wach jest do tego idealny. Nawet jeśli jego walki momentami ogląda się przez przymknięte oczy, bo po prostu usypiają.
Jasne, chwilami ten pojedynek był naprawdę niezły. Lepszy niż większość walk Wacha w ostatnim czasie – to na pewno. Fury miewał problemy, często pchał się półdystans, atakował też w tył głowy, na co sędzia nie zwracał jednak większej uwagi. Ale im dalej w las, tym Wach był bardziej zmęczony i trudniej było mu nadążyć za szybszym rywalem. Polak właściwie miał jedną szansę – spróbować popracować nad rozcięciem rywala. Jednak ani przez moment nie był bliski zwycięstwa. Fury, zgodnie z planem, dopisał sobie wygraną do swojego bilansu.
A największym zwycięzcą tego pojedynku, już tradycyjnie, jest Willa u Babci Maliny. Takiej reklamy, jaką dostaje za sprawą Wacha, pozazdroscić mogłyby największe hotele świata.
Zatańczymy?
Nikodem Jeżewski walkę z Lawrencem Okolie wziął z marszu. Był co prawda w treningu, ale przygotowywał się do starcia z zupełnie innym rywalem. Gdy jednak u Krzysztofa Głowackiego wykryto koronawirusa, trzeba było znaleźć innego chętnego na ten pojedynek. Trafiło – po zakulisowej rozgrywce – na Jeżewskiego. Trzeba było jednak zdjąć ze stawki walki pas mistrza świata, bo Polak nie był notowany w TOP 15 rankingu WBO, a czasu by to jakoś rozwiązać, było po prostu za mało. Zamiast tego obaj pięściarze zawalczyć mieli o WBO International, czyli pas-wydmuszkę oraz miano pretendenta do tytułu.
Zwycięzca tej walki, zgodnie z ustaleniami, ma za jakiś czas zmierzyć się z Krzysztofem Głowackim. Gdyby to Jeżewski okazał się lepszy, wiedzielibyśmy, że to Polak będzie mistrzem. Jedyną zagadką pozostawałoby pytanie: który? Ale Nikodem ani przez moment nie miał w tym pojedynku szans. Szybko został skarcony po raz pierwszy – mocnym ciosem na korpus, po którym przykląkł. Pozbierał się jednak w sobie, ale tylko po to, by kilka chwil później zostać trafionym w głowę. Od tego momentu wszystko poszło nie tak.
Lawrence Okolie just beat the hell out of Nikodem Jezewski in 1m 45sec #JoshuaPulev pic.twitter.com/D3Z44imrpU
— Shina Oludare 🇳🇬 (@sportingshina) December 12, 2020
Komentatorzy DAZN podejrzewali, że to mógł być problem neurologiczny. Jeżewski właściwie po każdym ciosie tańczył na nogach. Cudem nie przegrał w pierwszej rundzie, mimo że znowu wylądował na deskach. W przerwie w rozmowie ze swoim narożnikiem Polak tłumaczył, co było nie tak. I wywiązał się piękny dialog:
– Ja pierdolę no. Kurwa mać, nogi uciekają.
– Nikodem, stanełęś.
Potem nastąpiło przekazanie wskazówek od trenerów. Ale tu już nic nie dało się zmienić. Jeżewski oberwał jeszcze kilka razy i, gdy kolejny raz znalazł się na deskach, było po walce. Nie o tym marzył – to na pewno. Ale i tak należy mu się szacunek. Spróbował, pognał za marzeniami. Nie wyszło, stracił idealny bilans, ale przynajmniej nie będzie sobie zarzucać, że nie skorzystał z szansy. Teraz ważne jest tylko jego zdrowie. Bo momentami ten taniec na nogach wyglądał naprawdę przerażająco.
Długa egzekucja
Kubrat Pulew wytrzymał niemal do końca dziewiątej rundy. I trzeba mu za to oddać szacunek. Bo wielu po ciosach, jakie Bułgar otrzymywał od Anthony’ego Joshuy padłoby już znacznie wcześniej. Pulew zresztą też kilkukrotnie znalazł się na deskach. Dwa razy odwrócił się też do Brytyjczyka plecami, a sędzia – gdyby tylko chciał – śmiało mógłby przez to zakończyć pojedynek. Ale tego nie zrobił… i dobrze.
Bo doczekaliśmy się dzięki temu najlepszego momentu wieczoru – prawego prostego Brytyjczyka, po którym jego rywalowi po prostu odcięło prąd. Padł na plecy, niemal bez życia. A mimo to po chwili i tak zaczął się zbierać! Nie było jednak opcji, by wrócił do walki. Joshua po prostu zrobił to, co robi najlepiej – przez dłuższy czas karcił rywala, był ostrożny, nie dawał mu wielu okazji do skontrowania jego akcji i w końcu wygrał, fantastycznie wymierzając kolejne ciosy.
https://twitter.com/EkeVanVictor/status/1337907139684261890
To była egzekucja. Trwała może dłużej, niż było to potrzebne, ale dla Brytyjczyka liczyło się przede wszystkim to, by nie nadziać się na kontrę, która mogłaby doprowadzić do szokującego rozstrzygnięcia. Tym bardziej, że Pulew regularnie prowokował rywala, ten jednak nie dał się wyprowadzić z równowagi. Teraz Anthony może skupić się już na tym, na co czeka i on, i wszyscy fani boksu – przygotowaniach do walki z Tysonem Furym, pojedynku o unifikację wszystkich tytułów wagi ciężkiej.
Bo wszyscy chcemy, żeby do tej walki wreszcie doszło. I cieszy nas, że do niej już niemalże prosta droga. Anthony po dzisiejszym pojedynku powiedział, że przyjmie każde wyzwanie. Fury’ego też. Trzymamy za słowo.
Fot. Newspix
Opublikowane 13.12.2020 00:52 przez
Mariuszem niestety, ale w sawoim stylu. Zamiast punktowania wolał drzemkę. Z kolei Jeżewski wyglądał jakby nigdy wcześniej nie był w ringu. Na początku myślałem, że to jego debiut, ale potem spojrzałem w rekord i typ przed tym pojedynkiem ponoć stoczył 20 zawodowych walk. Kompletnie nie było tego widać. Osrany, oszczany, wystraszony. Wszystko co najgorsze. Kolejny przykład na to, że boks w polsce nie istnieje i nazywanie go gównem byłoby komplementem.
Serio, zachodzę w głowę jak to się stało, że jakakolwiek komisja czy inne tego typu ciało zezwoliło na dopuszczenie Jeżewskiego do pojedynku z takim rywalem. Totalny ogór. Wstyd i kompromitacja.
Matko, ale ta waga ciezka jest slaba. Masakry. Caly boks lezy. Najgoretsze dwa poiedynki to pokazowka Mika Tysona i nowy pojedynek Floyda z jakim youtuberem. Kiedy UFC wezmie sie za boks w koncu? Dazn sie poszedl jebac przez pandemie i nie rozbije tego betonu. joshua wymeczyl nastepnego emeryra. Mega zaiebisty mistrz prowadzony jak piesciarze Wasilewskiego w Polsce. Sztuczny rekord i pasy.
Sorry, ale lepiej brać Whyta, Povietkina, Parkera, Takama niż Pianetę, Seferiego, Schwarza czy Wallina.
Pulev był oficjalnym pretendentem, gdyż wygrał eliminator, więc AJ musiał z nim walczyć, bo inaczej musiałby zwakowac pas IBF.
Pulev > krwi placek > ludzkie gówno > Seferi, Planety i reszta ogórków.
Ale przeciez ma ustawione walki miedzy pretendentami z niczego nie wartych rankingow. Przeciez bylo wielu mistrzow miedzy wielkimi nazwiskami prowadzonych jak on lub calkowicie przypadkowych, o ktorych nikt nie pamieta. Przeciez on nawet w ringu unika walki, bo po nastepnej wpadce juz nie bedzie tak dobrze. Przeciez niedlugo Wilder bedzie pretendentem do walk. Joshua dostanie po przegraniu pasow zostanie zapomniany przez historie sportu. Chyba, ze dalej pociagnie ta farse przez nastepne 2 lub 3 lata i zakonczy kariere. Wtedy bedzie zapomnianym niepokonanym mistrzem wagi ciezkiej.
Joshua słaby, co to za mistrz, który unika walki, ciągle trzyma dystans żeby się nie nadziać na pojedynczy cios? Kliczko jako mistrz był nudny ale całą walkę przeważał.
Joshua gdyby trafił do czasów Tysona czy L. Lewisa byłby solidnym średniakiem, tamcy mistrzowie nie dawali show przed walką czy po, oni dawali pokaz mistrzostwa boksu w ringu!
Zjedli by go na śniadanie.. I nie tylko oni ale nawet paru średniaków.. Taki Lenox to wiem czy chciał z nim walczyć czy na obićpartnera wziął i to na kacu
Bo to jest jak bokser ze stajni Wasilewskiego. Byl to dobry bokser amatorski, gdzie punkty dostaje sie za bicie w relawice i dotkniecia na korpus. Sztuczny rekord. Taka sama kariere przeszedl Amir Khan. Brak odpornosci na ciosy, cialo wyrzezbione na silowni, a nie sali treningowej. Jest sztucznym tworem Hearn’a. Niestety w boksie jest zle. Skorumpowane organizacje dzialajace jak relikty. Nieskonczona liczba sztucznych pasow i co roku jest wiecej. Pandemia wykoncxyla Dazn. Liczylem na UFC w koncu zacznie organizowac gale bokserskie, ale za duza kasa jak na czas pandemii.
Czasy czasom nierówne. 90′ to wysyp mocnych zawodników i spora liczba konfrontacji wśród najlepszych. Bowe, Tyson, Lewis, Holyfield, Rahman, Tua czy inni.
W tamtych czasach też dochodziło do wzajemnego unikania się przez pewnych zawodników, ale było sporo pojedynków na szczycie i było tylu solidnych zawodników, że nie rzucało się to, aż tak w oczy jak w obecnych realiach.
Dzisiaj to niestety w większym stopniu biznes niż sport. Osobiście bym wolał konfrontacje Furego, Antka, Wildera, Ortiza, Povietkina po dwa czy nawet trzy razy, bo byłby to duże walki i znacznie ciekawsze niż Fury vs Pianeta czy Antek vs Takam. Carlos to solidny zawodnik, ale w tych czasach brakuje walk na szczycie. Antek zdobył pasy i mimo, że dobierani mu byli czołowi zawodnicy z rankingu to po dziś dzień nie było walki z Ortizem, Wilderem czy Furym.
Wilder wiele lat holował pas na słabszych zawodnikach, ale w końcu zdecydował się na większy zarobek i dwa razy wyszedł do Ortiza i dwa razy do Furego. Bez czekania i dalszego cholowania pasa. Fury do ośmieszył w rewanżu, ale przynajmniej Amerykanin miał jaja. Za to szacunek.
Z Kolei Fury ma Kliczkę, Wildera, ale między dużymi walkami dobierał sobie totalnych patałachów jak Pianeta, Seferi, Schwarz czy Wallin. Szkoda było czasu na takie pokraki.
Wy będziecie się licytować kto kogo dalej będzie unikał, ale mi się wydaje, że taki Wilder, Fury czy Antek chętnie, by się konfrontowali, ale wszystko rozbija się o promotorów. Chcą bronić swoich interesów jak najdłużej i gdy ma dojść do utraty pasa czy pasów oraz porażki to niech to już ma miejsce pod koniec kariery tak jak chociażby w przypadku Wildera. No, ale nikt mu nie będzie miał tego za złe, bo lepiej przegrać z kozakiem niż jakimś leszczem.
Promotorzy za bardzo blokują zawodników zamiast zrobić między nimi po dwie czy trzy walki. Szkoda, ale to już jest biznes ze śladową ilością sportu i jakiejkolwiek rywalizacji.
Temu Jeżewskiemu powinni dać z 5 zł za tą walkę. Wstyd,KURWA,przed ludźmi! Po czym on tańczył ? Po ciosie w rękawicy przez rękawice? Po dotknięciu w żebro? Pajac i chuj nie bokser! Żona sąsiada więcej zbiera i nie pęka jak on!
Widzę, że komentujący tutaj zupełnie nie znają się na boksie. Anthony Joshua taki sam bokser jak Władimir Kliczko. Obaj nie mają odporności na ciosy i muszą to umiejętnie ukrywać. Mi się AJ dzisiaj bardzo podobał, pokazał,że ma ringowe IQ na wysokim poziomie i wykończył rywala z zimną krwią. Zresztą Lennox Lewis nad którym się tak zachwycacie też miał podobne problemy co AJ czy Władimir- nokautowali go McCall i Rahman,a tych grozniejszych rywali pokonywał korzystając z dobrych warunków fizycznych.