Wmawianie rasizmu jest niewiele lepsze od samego rasizmu, a w dzisiejszych czasach może mieć także opłakane skutki.
Czy piłkarz tureckiego Basaksehiru padł ofiarą zespołu sędziowskiego, czy może zespół sędziowski padł ofiarą piłkarza Basaksehiru? Sytuacja bez precedensu: drużyny odmówiły grania w geście protestu przeciwko rasizmowi, w czym dostrzegam kolosalną hipokryzję. Tym samym być może zakończono kariery rumuńskich arbitrów, których – muszę to szczerze przyznać – mi żal, bo stali się ofiarami całej sytuacji. A ich kariery być może runęły.
Czy doszło do aktu rasistowskiego?
Moim zdaniem nie, doszło do aktu głupoty. Sędzia chcąc wskazać jednego z kilku zawodników na ławce rezerwowych, postanowił określić go poprzez kolor skóry – „czarny” („negru”). Było to niegrzeczne i nierozsądne, ale w mojej opinii nierasistowskie. Kolor skóry został użyty nie w celu kategoryzowania czy oceny, lecz w celu identyfikacji. I choćby niektórzy nie wiem jak się oburzali, jest to identyfikacja naturalna. Idę o zakład, że 99,99 procent z was widząc 10 mężczyzn i mając wskazać jednego z nich, który – no masz ci los – jako jedyny byłby czarnoskóry, dla wygody własnej i wygody rozmówcy odwołałoby się do cechy w tym momencie najbardziej charakterystycznej, czyli koloru.
Nie mówilibyście: „ten trzeci od prawej”, „ten z trochę płaskim nosem” (zresztą, czy to nie rasizm?), „ten w szarych butach”.
Powiedzielibyście: „ten czarny”.
I nie miałoby to nic wspólnego z tym, czy macie coś przeciwko czarnoskórym osobom (dlaczego mielibyście mieć?), czy wręcz przeciwnie.
W celu szybkiej identyfikacji podaje się cechę charakterystyczną i możliwie zawężającą krąg „podejrzanych”. Ten mały, ten rudy, ten bez lewej ręki, ten wysoki, ten przystojny i ten brzydki, ten z trądzikiem i ten elegancki. Jaką cechę charakterystyczną mógł podać arbiter boczny, mając za sobą gromadkę identycznie ubranych zawodników?
Oczywiście wskazanie poprzez kolor skóry jest niegrzeczne (trochę, ale bez przesady – w odwrotnej sytuacji, gdy na ławce siedzieliby sami czarnoskórzy zawodnicy i jeden biały wskazanie właściwej osoby słowem „ten biały” jakoś za niegrzeczne by nie uchodziło), podobnie jak niegrzeczne jest wskazanie poprzez niski wzrost, ale przede wszystkim nierozsądne, bo takie mamy czasy, że w podobnych kwestiach trzeba być wyjątkowo uważnym i wybieranie właściwego określenia trochę przypomina robotę sapera, który ma wybrać odpowiedni kabel do przecięcia. Pomyłka może go wysadzić z butów.
No i sędziowie zostali wysadzeni z butów.
I to przez kogo.
Przez piłkarzy, których poziom wrażliwości niby wystrzelił w kosmos, ale którzy sami między sobą obrażają się na potęgę. Chciałbym zobaczyć mecz, w którym jeden zawodnik obraża drugiego (np. rasistowsko, ale niekoniecznie) i nagle cały zespół schodzi w proteście do szatni, a UEFA na to: no, spoko, zagramy jutro, już bez tego grubianina. Chciałbym zobaczyć sędziów, którzy schodzą do szatni, bo zostali obrażeni (np. wczoraj Jordi Alba powiedział do arbitra „debilu”), a czerwona kartka pokazana obrażającemu to za mało na ich skołatane nerwy. Chciałbym zobaczyć drużynę, która odmawia gry przy udziale swoich prymitywnych kibiców, dopóki ci nie nauczą się dobrych manier. O tak, chciałbym zobaczyć zespół Basaksehiru, który nie ma zamiaru grać dla swoich fanów, bo ci nagminnie obrażają przeciwników.
Wczoraj mieliśmy pokazówkę kosztem nierozważnych arbitrów. Sekwencja dla mnie była oczywista: ktoś coś usłyszał, ale sądził, że to było „nigger”, a potem jak się okazało, że jednak rumuńskie, nienacechowane negatywnie „negru”, to już głupio się było wycofać, bo jak krzyczysz „rasizm, rasizm!”, to jednak wolisz nie wychodzić pięć minut później na głupka: „no sorry, jednak mi się pomyliło”. W związku z tym mamy teraz rozkminkę pt. „czy można kogoś identyfikować poprzez kolor skóry”. Przez przypadek zeszliśmy z szukaniem rasizmu półkę niżej.
Wszystkie zespoły sędziowskie od wczoraj już wiedzą: pod żadnym pozorem nie mów o kolorach. I dobrze, trzeba się dostosowywać do zmieniających się czasów. Każdy z nas to robi. Ja jestem z epoki, kiedy uczono wierszyka o mieszkającym w Afryce murzynku Bambo, w ogóle nie mogę się przyzwyczaić, że słowo murzyn stało się pejoratywne i niemile widziane, nawet z rzadka pozwalam sobie go użyć (wtedy zawsze ktoś się oburza). Ale w porządku, niech tak będzie – i ja się dostosuję. Tylko – na Boga – nie róbmy z tych biednych arbitrów z Rumunii rasistów, bo dzisiaj taką łątką można zabić – na pewno zawodowo, a jak ktoś ma słabszą psychikę, to i prywatnie.
KRZYSZTOF STANOWSKI