To miało być zupełnie zwykłe, może wręcz nieistotne spotkanie – PSG grało u siebie z Basaksehirem i wydawało się, że to jeden z najmniej ekscytujących meczów wieczoru. Tymczasem po kilkunastu minutach grania piłkarze obu drużyn zeszli z boiska, w geście solidarności z Demba Ba – piłkarzem tureckiego klubu, który został ukarany czerwoną kartką.
O co poszło?
Tu prawdopodobnie kończy się to, co można opisać zupełnie neutralnie, bez wchodzenia w kwestie poprawności politycznej, może wręcz w kwestie światopoglądowe. Pamiętacie jeszcze aferkę z Edinsonem Cavanim i użytym przez niego słowem “negrito”? No pamiętacie, bo to było pod koniec listopada. Wówczas też rozbiło się o językowe kwestie – Cavani użył neutralnego według niego słowa, zresztą w ramach podziękowania za gratulacje. Reszta świata skojarzyła jednak “negrito” z bardzo negatywnie nacechowanym określeniem czarnoskórych, które jest postrzegane jako po prostu rasistowskie. Urugwajczyk ostatecznie zdołał się wytłumaczyć, ale to napastnik Manchesteru United, gwiazda z pierwszych stron gazet, no i człowiek, który odezwał się tak do znajomego, w ramach podziękowania. Post szybko usunął, przeprosił, nie ma sprawy.
Dziś sytuacja była bardziej złożona, bo “słowo na N” miał użyć w stosunku do zawodnika gości… arbiter techniczny. W rozmowie pomiędzy sędziami dotyczącej ukarania jednego z zawodników miał użyć słowa “negru”. Według tego, co wskazuje nam tłumacz Google i rumuński dziennikarz Emmanuel Rosu – to po prostu rumuńskie słowo na określenie koloru czarnego i zbitka “ten czarny” czy “czarny piłkarz” nie ma pejoratywnego zawodnika.
Ale wiadomo, od “negru” do “negro” jest całkiem blisko, zwłaszcza, gdy rozmawia rumuński sędzia z Senegalczykiem urodzonym we Francji.
Demba Ba ruszył do arbitra, ten oczywiście potraktował to jako atak, więc zgłosił głównemu – skończyło się czerwoną kartką. Wówczas zaprotestowali piłkarze obu drużyn, którzy wstawili się za Senegalczykiem. Po paru minutach dyskusji z udziałem delegatów, piłkarzy, sztabów szkoleniowych i czwórki sędziowskiej – zawodnicy zeszli z murawy na prawie godzinę. Po dość długich analizach meandrów i zawiłości języka rumuńskiego, wydawało się, że piłkarze wrócą na murawę. Emanuel Rosu, wspomniany rumuński dziennikarz, poinformował na Twitterze, że według jego źródeł, rozmowa brzmiała tak:
– To ten czarny tutaj, podejdź i sprawdź, kto to. Czarny tutaj, nie może się zachowywać jak teraz.
Przy czym pamiętajmy, “black one” ma tu być bez pejoratywnego wydźwięku, ale polegamy wyłącznie na Rumunach, a więc na jednej stronie sporu. Tę wersję uwiarygadnia fakt, że Demba Ba jest rezerwowym, siedział w kurtce i kapturze, tak więc niemożliwa była identyfikacja go za pomocą numeru na koszulce. Nieco szwankuje tutaj z kolei tak długa przerwa w grze – bo wyjaśnienie tego typu nieporozumienia powinno trwać jakieś 50 sekund.
Niezależnie od tego, czy Ba przeprosił się z arbitrami i od tego, jak rozstrzygnie cały incydent UEFA – mamy gigantyczny skandal. Jeśli sędziowie udowodnią, że nie zachowali się w sposób rasistowski – skandal, że piłkarze samowolnie zeszli z murawy. A jeśli nagrania pokażą, że to arbiter dopuścił się rasistowskiej odzywki… Cóż, nie zazdrościmy mu położenia. Ale też nie będziemy współczuli, na rasizm miejsca nie ma.
Co podpowiada nam intuicja? Typowe nieporozumienie, jak z Cavanim. Ale może i dobrze? Sędziowie i kibice z państw, gdzie słowa zbliżone do “negro” nie są nacechowane pejoratywnie, dostały jasny sygnał, by uważać na słowa. Czy to się nam podoba, czy nie. Pocieszające, że w języku polskim wszystko brzmi tak niezrozumiale, że Szymon Marciniak nigdy w takiej szopce żadnej roli nie odegra.
AKTUALIZACJA
Mecz już raczej nie zostanie wznowiony, obsługa stadionu sprząta sprzęt. Ciekawe, jak to wszystko ogarnie UEFA, ale nie spodziewalibyśmy się ważnych meczów sędziowanych przez arbitrów z Rumunii.
Fot. Newspix