– Kiedy patrzyłem na Andreę Pirlo i na to, co robi z piłką, zastanawiałem się, czy w ogóle mogę nazywać siebie piłkarzem – mówił sam o sobie Gennaro Gattuso. Wojownik, wściekły pies i polisa ubezpieczeniowa Milanu przez ponad dekadę. Mistrz świata, dwukrotny zwycięzca Ligi Mistrzów. Człowiek, który zjadał ślimaki żywcem, wbijał kolegom z szatni widelce w nogi, a trenerów przeciwnej drużyny dusił na oczach kamer i aparatów. Piłkarz, wokół którego urosło wiele mitów i legend. Który w gablocie ma mnóstwo pucharów, a jeszcze więcej anegdot. Jaki był Rino Gattuso?
2008 rok, mecz Milanu z Catanią. Gennaro czuje dziwny ból w kolanie, ale nie narzeka. Przecież, skoro noga nie jest urwana, to można spokojnie dokończyć spotkanie i dopiero wtedy pojechać na badania. Jak pomyślał, tak zrobił. Werdykt lekarzy był szokujący. Okazało się, że Włoch grał z zerwanym więzadłem. Jak to możliwe, że Gattuso nie został zniesiony z boiska na noszach? Być może odpowiedzią będzie fakt, że podczas operacji tego kolana, lekarze musieli dwukrotnie zmieniać skalpel. Chirurdzy stwierdzili, że kości Gennaro nie dało się przepiłować, z czym spotkali się po raz pierwszy w życiu.
NAPOLI WYGRA Z ROMĄ – KURS 2.02 W TOTALBET!
Kalabryjczyk pełną gębą. To miejsce hartuje.
Hartuje, bo nie jest rajem na ziemi, jeśli nie jesteś turystą. Jeśli choć trochę kojarzycie włoski klimat, wiecie, że to region-matka jednej z najpotężniejszych mafii świata, ‘Ndranghety. Jeśli kojarzycie ten klimat trochę bardziej, to wiecie także, że to region biedny i trochę zapomniany. Rino Gattuso jest jego synem. Zdzierał kolana na ulicach, o czym z dumą opowiadał w wywiadach. Dziś jego fundacja dba o to, żeby innym było łatwiej. A uczucie do małej ojczyzny działa w dwie strony, bo Kalabria także jest dumna ze swojego wychowanka. Emigranci z tego regionu ustanowili w Kanadzie specjalne święto – “Dzień Gattuso”.
Gattuso tłumaczy sędziemu, że on never touch
Ale nie tylko w Kalabrii kształtował się włoski wojownik. Ważną rolę w karierze Gennaro odegrał wyjazd do Szkocji. W zasadzie – jak twierdzi do dziś – najważniejszą.
Waleczne Serce
Zaraz, Włoch, który wyjechał do Szkocji? Jak to się w ogóle stało? Nie ma co ukrywać, tamtejsi piłkarze rzadko ruszają się z Italii. A co dopiero przeprowadzka na szary koniec Europy, gdzie tylko wieje i pada. Ale Gattuso nie jest aż tak „włoski”, jak nam się wydaje.
– Podczas gdy moi koledzy pili wino, ja zawsze wolałem wodę. Przez lata nie tknąłem nawet kropli alkoholu – wyznał kiedyś pomocnik. – Dieta? Ryż z kurczakiem. Potrafiłem tygodniami nie jeść niczego innego. Chciałem mieć siłę – dodawał.
Ryż z kurczakiem u Włocha. No wariat. Dlatego przeprowadzka do Szkocji wydawała mu się zupełnie normalnym pomysłem. Zawdzięcza ją Walterowi Smithowi. Trenerowi, który wypatrzył młodego pomocnika na turnieju we Francji. Razem z nim do Rangersów trafiło jeszcze kilku graczy z południa Europy. Początki nie były łatwe.
– Pierwszego dnia Paul Gascoigne nasrał mi do butów. Poszedłem pod prysznic, wracam, a tam pełno gówna – wspominał w “Four Four Two”.
Gennaro Gattuso w rozmowie z Mateuszem Święcickim i Filipem Kapicą
Gazza okazał się jednak dobrym duchem Gattuso w Szkocji. Co prawda wyciął mu mnóstwo numerów, ale jako jeden z niewielu znał język włoski, więc przynajmniej szło z kimś pogadać. A i pomocą, gdy były trzeba, chętnie służył. Czasami aż nazbyt chętnie. Przed derbowym pojedynkiem z Celtikiem Gennaro był tak naładowany, że każdy trening traktował na 200%. Wślizgi, ostre starcia, wsadzenie kija w szprychy – pełen repertuar. Przerażony Smith próbował go opanować, bo jeden z zawodników zgłosił już uraz po starciu z Rino. Gascoigne miał przekazać Włochowi, żeby wstrzymał konie, bo zaraz nie będzie kim grać.
– Powiedziałem mu, że trener jest z niego bardzo zadowolony. Że jeśli nadal będzie wykazywał tyle zaangażowania, ma murowany pierwszy skład. Gattuso strasznie się podpalił i nie odstawiał nogi w żadnej sytuacji – żartował po latach nieudolny tłumacz.
W “Four Four Two” Gattuso wspomniał także inny numer byłego piłkarza Lazio. “Gazza” zabrał go ekskluzywnego sklepu z garniturami, wmawiając, że ma on współpracę z Rangersami i Gennaro będzie mógł wybrać sobie garnitur. Zadowolony Rino zrobił zakupy na 10 tysięcy funtów, po czym dowiedział się, że żadnej współpracy nie ma. Gascoigne śmiał się jak nawiedzony, ale uratował 19-latka z opresji, biorąc rachunek na siebie.
Gattuso rozmawiający z trenerem
Gattuso odwdzięczał mu się na boisku, zostając ochroniarzem ofensywnych piłkarzy Rangersów. Kibice szybko go pokochali, bo grał twardo i bezkompromisowo. Zwłaszcza w “Old Firm Derby”. – Przed meczem z Celtikiem Smith uczulał mnie, żebym nie złapał szybko kartki. Mówił, że w tym spotkaniu trzeba szczególnie uważać – wspominał Gattuso. – Złapałem żółtko po 20 sekundach. Faulowałem już w pierwszej akcji – dodaje, a nam staje przed oczami słynna szarża Adama Ledwonia, o której opowiadał kiedyś “Szamo”.
Rino spędził w Glasgow nieco ponad rok. Odszedł, gdy Dick Advocaat chciał zrobić z niego prawego obrońcę. Ale mimo że na Wyspach był przez zaledwie kilkanaście miesięcy, zawsze wyjątkowo doceniał ten czas. – Walter Smith nauczył mnie grać agresywnie, ale i lojalnie wobec zespołu. Uwielbiam brytyjski styl futbolu. Biegasz na 100% możliwości przez 90 minut. Walczysz jak mężczyzna. We Włoszech po ostrych wejściach piłkarze zawsze jęczą do sędziego. W Szkocji czegoś takiego nie ma.
Szkocję mógł uwielbiać za coś jeszcze. We włoskiej knajpie poznał Monicę Romano, z którą później się ożenił. Najpierw jednak był powrót do Italii, do Salerno. Beniaminek z południa kraju nie był zapewne wymarzonym kierunkiem dla młodego zawodnika. Ale okazał się tylko kolejnym przystankiem.
“Ancelotti był jak ojciec”
– Żaden z piłkarzy Rangersów nie postawiłby nawet centa na to, że Gattuso zostaniem takim piłkarzem, jakim się stał – stwierdził brutalnie, ale szczerze, Brian Laudrup. Nikt nigdy nie krył się z tym, że w Rino widziano zabójcę, a nie technika. Tyle że ten zabójca zaimponował wszystkim klubom w Serie A, gdy bez strachu ładował się w nogi światowych gwiazd jako piłkarz kopciuszka z Salerno. Dlatego Adriano Galliani wpadł na świetny pomysł. Skoro marzył o drużynie ofensywnej, najlepiej grającej kilkoma napastnikami, to bulterier, który będzie czyścił środkową strefę boiska, jest transferem idealnym. Yin i yang, harmonia zachowana.
W 1999 roku terrone trafił do Lombardii za osiem milionów euro, mimo że był już bliski dołączenia do Romy. Do dziś jest najdrożej sprzedanym piłkarzem Salernitany. W Mediolanie początkowo nie dowierzano w jego umiejętności. Koledzy zakładali się i podpuszczali go, czy będzie potrafił zagrać kilka celnych, szybkich podań. Ale szybko wkupił się w ten klub. Oddał mu serce i zawsze powtarzał, że dla niego to coś więcej niż zwykłe miejsce pracy.
Gattuso na polowaniu
Najpiękniejszy okres dla Gattuso w Milanie to współpraca z Carlo Ancelottim oraz Andreą Pirlo. Takich dwóch, jak ich trzech, nie ma ani jednego. – Kiedy nie szło nam na boisku, zawsze myślałem o tym, jak to naprawić dla Carletto. Był moim trenerem, ale traktowałem go jak ojca. Nie można było go nie kochać. Prawie nigdy się na nas nie złościł.
O Pirlo wypowiadał się już nieco mniej sympatycznie… – Możecie myśleć, że to spokojny i kulturalny gość. Ale Andrea to, z całym szacunkiem do jego matki, skurwysyn czystej krwi. Nikt mnie tak nie irytował, jak on – twierdzi Gennaro, ale spokojnie. Kto się czubi, ten się lubi. – Spędzanie z nim czasu wieczorami, po kolacji, było kapitalnym doświadczeniem. Wiem, że wspominał o mnie w swojej biografii, ale nie opisał nawet 10 procent rzeczy, które zrobiliśmy. Jeśli miałbym dostawać centra za to, że skopałem mu tyłek, miałbym milion euro.
Widelec w udzie – numer popisowy
Gattuso był człowiekiem, który denerwował się tak szybko, jak szybko gotuje się woda na herbatę w czajniku. Widzieli o tym wszyscy, zresztą ciężko było nie wiedzieć, bo Kalabryjczyk momentalnie robił się czerwony, albo po prostu rzucał się na tego, kto wyciął mu żart. Najboleśniej odczuł to Massimo Oddo.
– Przed półfinałem Ligi Mistrzów z Manchesterem United prosiłem chłopaków, żeby się skupili. Jadłem ryż, a cała reszta jadła lody, korzystając z chwili luzu. Oddo zaczął się śmiać i mówił, że jestem szalony. Wkurzyłem się i wbiłem mu widelec w nogę – opowiedział w jednym z wywiadów sam zainteresowany.
Widelce w Milanie zdarzały się ponoć często. To klasyczna zagrywka Gennaro, gdy ktoś przegnie – wszyscy o tym wiedzieli, ale i tak nikt nic sobie z tego nie robił, bo było warto zobaczyć tę furię. Najczęściej dochodziło do niej, gdy koledzy robili sobie żarty z językowych umiejętności Rino, który zaciągał po kalabryjsku. W dodatku nie był pilnym uczniem, więc zdarzały mu się zabawne, gramatyczne wpadki. A nawet kiedy mówił poprawnie, wkręcano go, żeby tylko wywołać kolejny atak złości.
Gennaro Gattuso był gościem, którego nie dało się nie kochać. Każdy wiedział, do czego jest zdolny, gdy zrobi się mu kawał. A mimo to potrafiono wkręcić go nawet w programie z serii “Ukryta kamera”. Być może niewiele z tego wideo zrozumiecie, ale kontekst idzie wyłapać.
W skrócie: Rino wkręcono, że pies, który rozszarpał jego samochód, tak naprawdę jest jego. Włoch zagotował się tego stopnia, że odgrażał się wetknięciem lizaka w miejsce, do którego słońce nie dociera. I – jak już widzicie – przekopał zaangażowanych w dowcip, zanim dowiedział się, w czym bierze udział.
Uroczy nerwus.
“Docierał tam, gdzie piłka nie mogła”
Ale nietaktem byłoby sprowadzać Gattuso do furiata, który atakował kolegów widelcami. To przede wszystkim był doskonały piłkarz, który był gotowy umrzeć za swoją drużynę. Milan był dla niego najważniejszą rzeczą na planecie. Przed finałem Ligi Mistrzów w 2003 roku, przez tydzień lub dwa spał na kanapie, bo nie potrafił opanować emocji i normalnie zasnąć. Kiedy żona zaproponowała mu chwilę relaksu w łóżku, stwierdził, że i tak będzie myślał o meczu, więc lepiej zaczekać z tym aż będzie po wszystkim.
– Zawsze ekscytowałem się wielkimi meczami. Potrafiłem nie spać przez całą noc, nie mogłem zmrużyć oka. Z czasem musiałem odpuszczać nawet granie w piłkę ze znajomymi, bo każda styczność z futbolem mnie pobudzała i zaślepiała. Jechałem na całego, nawet podczas gierki w ogrodzie, więc wolałem iść pobiegać, żeby nie zrobić nikomu krzywdy – opowiada Gattuso.
Włoch najwidoczniej postąpił słusznie, bo w meczu z Juventusem zagrał tak.
https://twitter.com/ACMilanGoleador/status/1265769669081866243
I właśnie dlatego łatka gościa, który potrafi jedynie łamać kości rywalom, jest bardzo krzywdząca. Choć sam Gattuso zawsze umniejszał swojemu talentowi, to bez wątpienia nie można go sprowadzić tylko do roli przecinaka. Podobnego zdania są analitycy z “Ultimo Uomo”. – Dzięki swojej atletycznej intensywności wpadał w swoich przeciwników i czysto odbierał im piłkę. To wysoka forma inteligencji taktyczne. Gattuso czytał akcję lepiej niż ludzie wokół niego. Był nieprawdopodobnie silny i zachowywał przy tym równowagę, przestawiając takich piłkarzy jak Cristiano Ronaldo. Potrafił przewidzieć trajektorię lotu piłki, żeby idealnie ją przeciąć. Do tego pokonywał niesamowitą liczbę kilometrów, zabezpieczając całe boisko.
MILAN MISTRZEM WŁOCH – KURS 5.20 W TOTALBET!
Carlo Ancelotti podkreślał jego cechy wolicjonalne. Zawsze był uważny, wytrwały i zaangażowany w to, co dzieje się na boisku. Tego samego wymagał od innych. – Trzeba mieć szacunek do tej pracy. Dlatego złoszczę się, kiedy ktoś nie pokazuje pasji na boisku.
Potrafił zrugać Ronaldinho, któremu w końcówce kariery nie chciało się już trenować na sto procent. Sam o sobie mówił, że jest iskrą, która wznieca drużynę. Gianni Mura, dziennikarz La Repubbliki, pisał, że wszyscy potrzebują kogoś takiego. Kogoś, kto ma serce wielkości płuc i nosi drużynę na swoich barkach. – Jego talent polegał na tym, że próbował dotrzeć tam, gdzie dotrzeć nie mogła piłka. Wszystko kontrolował. Ale nawet z piłką przy nodze nie był niechlujny. Robił dobrze proste rzeczy, rozumiał grę zespołową – pisze „L’Ultimo Uomo”.
Ciekawostka – Gennaro Gattuso przez całą karierę obejrzał tylko trzy czerwone kartki. Zinedine Zidane zobaczył cztery w samej Serie A, w całej karierze obejrzał ich 11. Dlaczego więc ten pierwszy uchodzi za furiata, a drugi za artystę?
Wszystkie skandale Rino
Nie no dobra, wystarczy rzucić okiem na Gattuso, żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie. Albo prześledzić listę osób, które dusił podczas swojej kariery – zaczynając od Joe Jordana, po Marcello Lippiego i swoich kumpli z drużyny. Aha, co do Zidane’a. Ciekawostka jest taka, że to Gennaro „sprowokował” słynnego byczka, którego Francuz wypłacił Marco Materazziemu. – W końcówce meczu mieliśmy szczęście, gdy Zidane zmarnował świetną okazję po strzale głową. Gennaro powiedział mi, że mam nie spuszczać go z oczu, bo inaczej mnie zabije. Przykleiłem się więc do Zizou, a co było dalej, to już dobrze wiecie – opowiadał były obrońca Interu.
Krewki charakter Gattuso objawiał się nie tylko wtedy, kiedy koledzy go wkurzali, żeby się z nim drażnić. Jak płachta na byka działali na niego rywale. Do historii przeszło jego starcie z młodym Zlatanem Ibrahimoviciem. Najpierw obaj deptali się i podgryzali przez całe spotkanie, a na koniec Włoch wypłacił mu sztukę. Nic dziwnego, że po latach, gdy obaj grali dla Milanu, zostali… przyjaciółmi. – Nie mieliśmy ze sobą problemu. Kiedy go zobaczyłem, wiedziałem, że to po prostu taki sam charakter jak ja – stwierdził Gattuso pytany o to, czy “Ibra” się na nim odegrał.
Choć faktycznie – odegrał się. Po jednym z treningów, na których Gennaro był wyjątkowo upierdliwy i agresywny, Zlatan po prostu wszedł do szatni, podniósł filigranowego pomocnika i wsadził go do wielkiego kosza. Kumple z szatni opowiadali później, że przez kilka tygodni śmiali się do rozpuku, gdy tylko przypomniały im się drobne nogi, którymi uwięziony Gattuso machał w furii, próbując się wydostać. Sam Ibrahimović jednak mocno szanował Rino. Stwierdził, że to jeden z dwóch najtrudniejszych przeciwników, z jakimi się mierzył. – To nie Messi, ale kiedy się do ciebie przyczepi, momentalnie masz go dość.
NAPOLI WYGRA SUPERPUCHAR WŁOCH – KURS 2.95 W TOTALBET!
Gattuso zasłynął też pomeczową napinką do Christiana Poulsena, który zbyt ostro jego zdaniem atakował Kakę. Albo tym, jak w gaciach wyściskał Marcello Lippiego po zdobyciu mistrzostwa świata. Albo tym, że po wygraniu mundialu w pierwszym wywiadzie zaczął rozprawiać o swoim wyglądzie. – Cholera, ale ja jestem brzydki. Spójrz, mam dywan na twarzy. Muszę się tego pozbyć – opowiadał ni z gruchy, ni z pietruchy, gdy dziennikarz pytał go o to, co działo się w finale.
Już jako trener zdzielił swojego asystenta. Jeszcze jako piłkarz był o włos od zamordowania własnego trenera. – Paliłem papierosa, bo wtedy można było jeszcze palić na ławce. Nagle Gattuso rzucił się na mnie rozradowany i ścisnął mnie od tyłu tak, że prawie połknąłem tę fajkę – wspominał Carlo Ancelotti.
Ok, momentów, w których Gattuso ścierał się z rywalami przypominać nie będziemy, bo była ich masa. Lepiej po prostu to obejrzeć.
Natomiast warto pamiętać o jednym incydencie, który być może niektórym umknął, ale jest kapitalny. Gennaro postanowił wcielić się w rolę sędziego.
Campione del Mondo
Momentem niezapomnianym był z kolei mundial 2006. Impreza życia Gattuso i wszystkich Włochów. Sam mówił, że napędziła ich afera calciopoli. Skandal, który rozbił Serie A, ich zjednoczył. Tamta grupa była tak zżyta, że Rino raz przyjechał na zgrupowanie z kontuzją, tylko po to, żeby pobyć z kumplami. Z anegdot i historii przywiezionych z Niemiec można byłoby złożyć kilka książek. Opowieść o dziwnym – albo raczej paskudnym – rytuale Rino, który przez całą imprezę nie uprał swojego dresu, znają już chyba wszyscy. Równie mocna jest historia o tym, jak Pirlo i spółka drwili z Gennaro podczas testu antydopingowego po meczu z Niemcami.
Rino miał problem z oddaniem próbki. Mówiąc wprost – nie mógł się wysikać. Normalna sprawa, piłkarze często mówią, że nawet kilka piw nie pomaga, gdy adrenalina jeszcze buzuje w żyłach. Ale koledzy z szatni postanowili go wkurzyć.
– Złapią cię, wieśniaku, nie zagrasz w finale! – śmiał się z niego Pirlo.
Gattuso się wkurzał. Zwyzywał lekarza. A Pirlo znów do niego zajrzał.
– Zrób siusiu. Psi, psi, dasz radę!
Gennaro wspominał, że zeszło mu z tym tak długo, że lekarz zasnął w trakcie badania. Pirlo w tym czasie wkręcał go, że skończy jak Diego Maradona.
– Wieśniak na dopingu!
Pomocnik cały buzował, ale co mógł zrobić? Musiał dokończyć badanie. Na jego szczęście w końcu się udało, a w dodatku zachował “nadwyżkę”. I wtedy w jego głowie zrodził się idealny plan zemsty. Opróżnił dwie puszki do połowy i odlał się do nich. A potem, w ramach przeprosin dla Pirlo i Oddo, którzy najmocniej się z niego nabijali, wręczył im po puszce piwa. Podobno nigdy nawet nie zapytał ich, czy napój im smakował. Istniało ryzyko, że wówczas to on skończyłby z widelcem w nodze.
Typowe zgrupowanie z Gennaro
Włosi cały czas wycinali sobie numery. A to Pirlo czekał trzy godziny w szafie Gattuso, żeby przestraszyć go w nocy i zebrać solidny łomot razem z partnerem w zbrodni – Daniele de Rossim. A to Angelo Peruzzi łapał ryby w stawie gołymi rękami w ramach zakładu. Buffon po przegranym meczu ping-ponga z Simone Barone wybił szybę nogą i prawie doprowadził Marcello Lippiego do zawału. Ale najlepszy numer, jaki zdarzył się w ośrodku kadry Italii, to zakład Gattuso i Materazziego z Fausto, emigrantem, który pracował w hotelu jako kelner. Piłkarze obiecali mu koszulkę z podpisami. Musiał tylko zrobić jedną, małą rzecz.
– Obronisz rzut karny głową.
– Co?
– Normalnie, my strzelamy, ty stoisz i bronisz. Ale musisz obronić głową, bo nie damy ci koszulki.
– Dobra chłopaki, wchodzę w to.
Materazzi przycelował z 11 metrów tak mocno, że biednego Fausto zmiotło z ziemi. Kiedy kelner runął pół-przytomny na glebę, Gattuso chyba pierwszy raz w życiu wpadł w panikę.
– Kurwa, Marco, zabiliśmy go!
Na szczęście nie zabili. Fausto chwilę później odzyskał świadomość, a duet kawalarzy zaniósł go na rękach do hotelu i dał mu obiecaną koszulkę. Morderstwo, doping, bakterie, które wylęgły się w niepranym dresie. Liczba rzeczy, która mogła przedwcześnie zakończyć Gattuso mundial była długa i specyficzna.
A jednak Rino zagrał w finale, a całą swoją postawą zasłużył sobie na miejsce w najlepszej jedenastce turnieju. Wieśniak z Kalabrii. Mistrz świata.
Zatrzymała go dopiero choroba
Gattuso był nie do zajechania. Przez kilka lat grał po 40 meczów w sezonie, w każdym zasuwał za dwóch. Był niezniszczalny, trenował jak prawdziwy wojownik i nienawidził, kiedy ktoś się obijał. Nic dziwnego, że ostatnio za karę za słabą postawę na treningu zabrał swoich piłkarzy na mecz, żeby obejrzeli go z trybun, bo siedzenie przed telewizorem byłoby dla nich zbyt wygodne. Dlatego szkoda, że jego kariera została przerwana przed czasem.
Gennaro odszedł z Mediolanu razem ze swoim przyjacielem Pirlo. Ten drugi sięgnął jeszcze po mistrzowskie tytuły z Juventusem. Rino jednak zakończył karierę po rocznym pobycie w Szwajcarii. Być może grałby na wysokim poziomie jeszcze parę lat, gdyby nie paskudna choroba, która zniszczyła jego ostatni rok w Milanie. Była 20. minuta meczu z Lazio, kiedy zderzył się na boisku z Alessandro Nestą, co być może uratowało mu życie, bo musiał zejść z boiska. W szpitalu zdiagnozowano u niego rzadkie porażenie nerwu, które zwykle jest łączone z nowotworem.
– Przez kilka dni przed meczem czułem się fatalnie. Miałem problemy ze wzrokiem i koordynacją – wspominał po latach Gattuso. – Pierwsze 20 minut tego meczu było koszmarem. Widziałem dwóch, czy trzech Ibrahimoviciów. Ale jak zwykle olałem sprawę, bo przecież byłem twardy i wiedziałem, że dam radę.
NAPOLI SKOŃCZY LIGĘ WYŻEJ NIŻ MILAN – KURS 2.10 W TOTALBET!
Ten jeden raz nie dał. I chociaż wyszedł z tej choroby niemal bez szwanku, co samo w sobie było niesamowite, wiedział już, że na światowym poziomie długo nie pogra. Nawet to, że jak zwykle wrócił na boisko szybciej, niż się spodziewano, nie było w stanie przedłużyć kariery Rino. Wojownik zasługiwał na lepszy koniec, choć jemu samemu wcale on nie przeszkadzał.
– Wszyscy myśleli, że mam talent, że jestem niesamowicie uzdolniony. To nieprawda. Myślałem tylko o tym, żeby przetrwać. Bieganie, siłownia, rowerek. Cały czas ciężko pracowałem, żeby utrzymać się na powierzchni.
Rino Gattuso. Człowiek, któremu od początku pisana była rola zabijaki. Bo kim innym mógł stać się dzieciak, który zamiast wieszać nad łóżkiem plakaty z ofensywnymi magikami, wybrał Salvatore Bagniego, tylko dlatego, że ten był na tyle odważny, żeby grać bez ochraniaczy, z opuszczonymi do kostek getrami?
SZYMON JANCZYK
Źródła: These Football Times, 2AngryMen Święcicki & Kapica, Four Four Two, La Gazzetta dello Sport, L’Ultimo Uomo
Fot. Newspix