Reklama

Artur Skowronek i Wisła Kraków. Jaki to był związek?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

29 listopada 2020, 13:31 • 6 min czytania 12 komentarzy

381 dni wytrwał na stanowisku trenera Wisły Kraków Artur Skowronek. Bardzo intensywnych dni, bo w tym czasie zdążył rozegrać praktycznie pełny sezon ligowy. Wiadomo już, że celu postawionego przed nim na obecne rozgrywki nie spełni. Ale jaki jest jego bilans pracy w Krakowie? Co mu wyszło, a co niekoniecznie? Zrobiliśmy szybkie podsumowanie.

Artur Skowronek i Wisła Kraków. Jaki to był związek?

Utrzymanie Wisły – plus

W zasadzie najważniejsze ze wszystkich zadań, które stały przed Skowronkiem. Wiadomo, jak szybko płynie czas w futbolu, niektórzy mogą już o tym nie pamiętać, ale gdyby „Biała Gwiazda” spadła, byłby to początek jej końca. Dlatego nowy trener nie miał miejsca na błędy. Albo zgarnia wszystko, albo nic. Kiedy Skowronek przychodził do Wisły, tabela ligi wyglądała tak.

Pierwsze trzy mecze przegrał, więc nie wyglądało to dobrze. Jednak potem Wisła odpaliła tak, że mogliśmy jej tylko bić brawo. Osiem meczów bez porażki, w tym:

  • Ogranie Pogoni, Jagiellonii, Cracovii, Zagłębia i Korony bez straty gola
  • Remis z Lechem Poznań
  • Efektowne zwycięstwo nad ŁKS-em

DERBY DLA WISŁY? KURS 3.65 W TOTOLOTKU!

Do czasu lockdownu wszystko wyglądało pięknie. Po nim – znacznie gorzej. Krakowski klub określaliśmy mianem największego przegranego przerwy w rozgrywkach. „Biała Gwiazda” miała jednak szczęście, że tuż przed podziałem na grupy sfrajerzył się z nią Raków, a potem i Arka. To pozwoliło podchodzić do gry o utrzymanie z zaliczką i spokojem, a także pewnym handicapem, bo ekipa Skowronka w starciu z rywalami z grupy spadkowej wypadała najlepiej. I Wisła tej zaliczki nie roztrwoniła – utrzymała się z pięcioma punktami przewagi. Tabela za poprzedni sezon jest dla Skowronka całkiem sympatyczna.

Reklama

Brak progresu – minus

Tyle że – jak już wspomnieliśmy – czas w futbolu leci szybko. Chwila moment i nie trzeba było już grać o utrzymanie, a o zwycięstwa. Przed sezonem pisaliśmy tak:

Wisła Kraków 1,5 roku temu mogła nie istnieć. Ale Wisła Kraków jest dziś w stabilnej sytuacji finansowo-właścicielskiej, co zostało sfinalizowane na przestrzeni minionego sezonu. Dziś należy taktować „Białą Gwiazdę” zupełnie inaczej. Dziś jej dawne problemy to „jedynie” długi.

„Jedynie”, bo przy skali szamba, jakie wylało w Krakowie, doprowadzenie do dzisiejszej sytuacji jest pewnym sukcesem. To jest też moment, w którym od Wisły należy oczekiwać. Nie od razu, by nawiązywała swoją grą do najlepszych lat, ale też nie ma powodów, by traktować „Białą Gwiazdę” jak drużynę, która musi cieszyć się z utrzymania”. 

CRACOVIA WYGRA Z WISŁĄ? KURS 1.90 W TOTOLOTKU!

Mówiąc krótko – wiadomo było, że nikt w Krakowie nie będzie cieszył się z kolejnego sezonu w stylu „byle do brzegu”. I tu pojawiły się schody, bo okazało się, że Wisła wygrywać za bardzo nie potrafi. Gwoli ścisłości: nie chodziło o to, żeby zawojować tabelę i kończyć jesień w czołowej trójce. Ale na dziś bilans krakowian wygląda tak:

  • Wygrane z dwoma beniaminkami
  • Remisy z Jagiellonią, Rakowem, Pogonią Szczecin i Górnikiem Zabrze
  • Porażki z Wisłą Płock, Wartą Poznań, Lechią Gdańsk i Zagłębiem Lubin

Cóż, sami widzicie, że dało się – powinno się – uzbierać kilka „oczek” więcej. Może nie 10, może nie 12, ale tak 6-7 na pewno. A gdy patrzymy w obecną tabelę…

Reklama

… to nie ulega wątpliwości, że gdyby te sześć punktów zaksięgować na konto Wisły Kraków, odbiór trenera byłby zupełnie inny.

Wyciągnął zespół z mentalnego dołka – plus

Czy znaleźlibyśmy chociaż jedną osobę, która przewidziałaby, że po niedługo po 0:7 z Legią Warszawa, Wisła zanotuje osiem meczów bez porażki? Wątpliwe. Tymczasem w pewnym momencie „Biała Gwiazda” kręciła się nawet koło grupy mistrzowskiej. Nie to, że ta uciekła jej sprzed nosa, ale w Krakowie mogli myśleć, że psim swędem uda im się załapać na miejsce numer osiem.

To nieco wyświechtany frazes, ale w kontekście Wisły pasuje najlepiej – głównym problemem były głowy. I dotarcie do zawodników, podniesienie ich, zbudowanie, było największym wyzwaniem na początku pracy Artura Skowronka. Czy się udało? Bez wątpienia. Ci sami gracze nagle grają z polotem, nie boją się przeciwników, narzucają swoje warunki gry. Ta sama linia obrony – wzmocniona Hebertem, który zszedł w przerwie meczu z Jagą i Hołownią, będącym alternatywą na lewą stronę – jest w stanie wyglądać jak bardzo porządna formacja. Był kryzys, kryzysu nie ma. Akcja odbudowy drużyny została zakończona. Teraz zaczynają się inne cele – ciągły rozwój zespołu, podtrzymywanie formy, konsekwentne dokładanie elementów do wypracowanego stylu.

Czy przywoływanie serii dziesięciu meczów z rzędu w przypadku obecnej Wisły ma sens? Nie, już nie ma. To dziś odmieniona drużyna, która pogrzebała stare demony”.

REMIS W DERBACH KRAKOWA? KURS 3.85 W TOTOLOTKU!

Pisaliśmy w jednym z tekstów. Całkiem możliwe, że za tamte zasługi Artur Skowronek dostał trochę czasu w obecnym sezonie. Bo skoro raz wydostał klub z potężnego dołka, to może i za drugim razem jego plan wypali. Nie wypalił. Co więcej, po ostatniej konferencji prasowej, na której szkoleniowiec mówił, że wierzy, że Jakub Błaszczykowski podejmie rozsądną decyzję, widać było, że teraz to on potrzebuje się odgrzebać z kryzysu. Nic więc dziwnego, że Wiśle nic nie wychodziło. W zasadzie – poza Lechem – to chyba największy św. Mikołaj w lidze.

  • Śląsk Wrocław – od 1:1 do 1:3 w ostatnim kwadransie
  • Pogoń Szczecin – gol na 2:2 stracony w doliczonym czasie gry
  • Lechia Gdańsk – od 1:0 do 1:3
  • Warta Poznań – od 1:0 do 1:2
  • Zagłębie Lubin – od 1:0 do 1:2 po golu w 86. minucie

Wisła wywróciłaby się nawet w antypoślizgowych skarpetkach.

Wisła nie miała mocnych stron – minus

Wiemy, że letnie okienko transferowe w Wiśle Kraków nie było przesadnie udane, a szarżowanie ligi z Fatosem Becirajem mijało się z celem. Wiemy, że loty obniżyli prawie wszyscy, którymi zachwycaliśmy się blisko rok temu – jak Żukow, Basha, czy nawet Błaszczykowski. Ale tak czasami bywa, ważne jest znaleźć punkt zaczepienia. Coś, co daje nadzieję, na poprawę. A czy w przypadku Wisły coś takiego było?

Niestety dla Skowronka – nie.

Nie wiedzieliśmy, co właściwie ta Wisła chce grać. Statystycznie też nie szło tego wybronić. Weźmy choćby stałe fragmenty gry.

  • Wisła straciła po nich aż 9 goli. 3 po karnych, 3 po rogach, 2 po wolnych, 1 po aucie
  • To aż 56% wszystkich bramek straconych przez Wisłę w tym sezonie
  • Nikt w lidze nie był pod tym względem gorszy

A jak to wyglądało z przodu? Drugi biegun.

  • „Biała Gwiazda” zdobyła 5 goli po sfg. 1 po karnym, 2 po rogach, 1 po wolnym i aucie
  • To zaledwie 33% bramek zdobytych przez Wisłę
  • Tylko Górnik, Jagiellonia i Legia rzadziej korzystają z SFG. Tyle że każda z tych drużyn strzeliła więcej bramek z gry

Widzimy chociażby Pogoń Szczecin, która stałymi fragmentami gry trzyma się w górnej części tabeli. A Wisła przez nie właśnie tonęła. Zerknęliśmy także na xGoals według EkstraStats i choć ta statystyka mówi nam, że krakowianie strzelają nawet ponad miarę, to wynika to w dużej mierze z dwóch meczów – z Podbeskidziem oraz Stalą.

  • 9 goli strzelonych w tych spotkaniach
  • xG 3,91
  • +5 goli nadwyżki względem oczekiwanych bramek

Tymczasem „nadwyżka” za cały sezon to 4,31. xGoals Wisły jest jednym z najniższych w lidze i wynosi 9,69 (do 10. kolejki). Jeśli odejmiemy od niego anomalię, czyli mecz ze Stalą, to tylko 7,29. Niewiele więcej niż grająca ultradefensywnie Warta Poznań. Czy Wisła powinna stwarzać sobie tak samo dobre okazje, jak Warta? No nie, powinno być zdecydowanie lepiej. Tymczasem nie jest, bo ekipa z Krakowa po prostu niewiele w ofensywie robiła.

***

Patrzymy na to wszystko i werdykt wydaje się prosty. Artur Skowronek nie mógł się już uratować. Jeszcze do niedawna miał okazję coś zmienić, jednak jeśli nic nie zaskoczyło nawet po efektownych wygranych, to nie było sensu zasypiać gruszek w popiele. Ta drużyna najwidoczniej po prostu potrzebuje nowego impulsu, żeby nie skończyć jak przed rokiem – drżąc o utrzymanie. W sezonie, w którym spada tylko jedna drużyna, byłoby to absolutnie niedopuszczalne.

Fot. 90 minut, Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
0
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Komentarze

12 komentarzy

Loading...