Wstajesz rano i widzisz Polaka w półfinale jednej z konferencji MLS – całkiem przyjemne uczucie. Choć akurat w tym sezonie mieliśmy pewność, że przynajmniej jednego z naszych zawodników na tym etapie sezonu zobaczymy. W ćwierćfinale konferencji naprzeciw siebie stanęli bowiem Kacper Przybyłko i Adam Buksa. Rezultat tego pojedynku? Jednogłośnie, choć niespodziewane zwycięstwo Buksy, który przyłożył się do awansu New England Revolution strzelając bramkę.
Trochę boimy się wspominać o sukcesie Buksy, bo zdaje się, że wczoraj rzuciliśmy słynną “klątwę Weszło” na Przybyłkę. Jego Philadelphia Union była zdecydowanym faworytem ćwierćfinałowego meczu, a tu proszę – jeden gol, drugi gol i pozamiatane. Mistrzowie sezonu zasadniczego odpaleni. Jak duża to niespodzianka? Spora, bo choć Union nie byli przed sezonem kandydatem do trofeum, to jednak w pierwszej części rozgrywek byli najlepsi. A New England żadną potęgą nie są.
- 2019 – 1. runda play-off, 14. miejsce w MLS
- 2018 – 16. miejsce, poza play-offami
- 2017 – 15. miejsce, poza play-offami
- 2016 – 14. miejsce, poza play-offami
- 2015 – 1. runda play-off, 11. miejsce w MLS
No nie jest to ekipa, która rokrocznie walczy o najwyższe cele. W zasadzie w tym roku Revolution mieli sporo szczęścia, że w ogóle zagrali z Union. Do ćwierćfinału awansowali po takim golu w doliczonym czasie gry.
https://twitter.com/NERevolution/status/1330148969440182272
Nieźle.
Strzela ważne bramki
Już w tamtym spotkaniu Adam Buksa mógł zaznaczyć swoją obecność. Polak zaliczył jednak… dwa trafienia w obramowanie. Niebywały pech. Za pierwszym razem Buksa trafił w poprzeczkę na początku meczu po strzale głową. Za drugim, w doliczonym czasie gry, jeszcze przy stanie 1:1, ustrzelił słupek – znów głową. Do tego doliczmy dwie sytuacje, w których mógł mieć asystę lub asystę drugiego stopnia, czy jeszcze jedną próbę głową obronioną przez golkipera. Wygląda jednak na to, że w międzyczasie były napastnik Pogoni Szczecin trochę popracował nad strzałami głową, bo przeciwko Union był już skuteczniejszy.
Ważna bramka, na 1:0 w meczu z mistrzem sezonu zasadniczego. Zresztą Buksa w barwach Revs strzela praktycznie same ważne gole. Być może nie ma ich wielu, ale zwykle zwiastują punkty. Spójrzcie sami:
- Gol na 1:0 z Chicago Fire
- Bramka na 1:0 z DC United
- Gol na 1:1 z Nashville
- Bramka na 1:2 z DC United (wygrana 4:3)
- Gol na 1:0 z Union
REVOLUTION WYGRAJĄ Z ORLANDO CITY? KURS 3.35 W TOTALBET!
Pięć na siedem trafień (wliczając MLS is Back Tournament) miało kluczowe znaczenie, a Polak jest drugim najlepszym strzelcem zespołu w MLS. Solidny wynik w pierwszym sezonie i przede wszystkim – spełnione to, czego oczekuje się od Designated Players. Dorzucenie cegiełki do sukcesu.
Buksa w MLS? Daje radę
No dobrze, a jak Buksa wypada na tle ligi? Wczoraj szeroko opisaliśmy sylwetkę Kacpra Przybyłki i chociaż napastnik Revs nie ma jeszcze takiej marki na amerykańskiej ziemi, to jest go za co pochwalić. W zasadzie między tą dwójką znajdziemy sporo cech wspólnych. Skuteczność strzałów, dobra gra w powietrzu, nękanie obrońców wysokim pressingiem – to atuty Przybyłki, ale i Buksy, który na tle ligi wypada tak:
- 8. miejsce pod względem oddanych strzałów – 57
- 6. miejsce pod względem liczby celnych strzałów – 23
- Czołówka pod względem strzałów na 90 minut (3,42 – 10.) i celnych strzałów na 90 minut (1,38 – 12.)
- 5. miejsce pod względem liczby pressingów w tercji ataku – 151
- 7. miejsce pod względem wygranych pojedynków główkowych – 63
Gołym okiem widać, że warunki fizyczne Polaka są chętnie wykorzystywane przez Bruce’a Arenę. Zresztą dokładnie tego od niego oczekiwano. – Trener chciał, żebym skupił się na grze w polu karnym rywala. Nie muszę biegać zbyt wiele poza polem karnym, mamy klasowych zawodników na innych pozycjach, którzy będą to robić. Ja mam się skupić na wykończeniu – mówił po transferze.
A MOŻE JEDNAK ORLANDO? KURS 2.25 W TOTALBET!
W porównaniu do Przybyłki Buksa nieco mniej pracuje na zespół, mamy tu na myśli głównie rozgrywanie. Jest nieco mniej aktywny w polu karnym, ale też rzadziej łapie się na pułapki ofsajdowe. Z drugiej strony – zdecydowanie lepiej drybluje, czym stwarza sobie przewagę. Wiadomo, że część różnic wynika ze stylu gry. Ale jeśli dodamy do tego fakt, że trzeci z naszych snajperów – Jarosław Niezgoda – ma najlepszy wynik pod względem % celnych strzałów na bramkę w MLS (82%, 11 strzałów, 9 celnych, 7 goli) to na pewno można stwierdzić, że polscy napastnicy tłem w Stanach Zjednoczonych nie są i pewną markę sobie wyrobili.
New England zaskoczą?
Adam Buksa zresztą wyrobił ją sobie dosłownie, bo nie zawsze było łatwo. W pewnym momencie wylądował na ławce na cztery spotkania. Co prawda pojawiał się na boisku, ale wiadomo – to nie to samo.
A teraz? Pięć meczów z rzędu w podstawie – trzy w lidze, dwa w play-offach. Dobrze to wygląda i jesteśmy ciekawi, jak potoczą się losy tego sezonu i napastnika New England Revolution. Rywalem Revs w półfinale konferencji będzie Orlando City – też żaden kozak, bo to ekipa, która w dwóch poprzednich sezonach zajmowała trzecie od końca lub przedostatnie miejsce w lidze. Co prawda ma kilka znanych nazwisk: Joao Moutinho, Robinho, Nani, ale… tylko ten ostatni jest “prawdziwy”.
Tak, Moutinho i Robinho to po prostu “podróbki” wielokrotnych reprezentantów Portugalii i Brazylii. Pierwszy w życiu nie grał nawet w portugalskiej ekstraklasie, drugi w brazylijskiej Serie A rozegrał dwa mecze. To się nazywa kamuflaż i przewózka na nazwisku.
W każdym razie New England odpalili faworyta, więc w walce o tytuł nie wolno ich lekceważyć.
SZYMON JANCZYK
Fot. Newspix