Reklama

Piast wraca do gry po miesiącu przerwy. Pójdzie w ślady Pogoni?

redakcja

Autor:redakcja

20 listopada 2020, 13:02 • 4 min czytania 0 komentarzy

O roku 2020 również w kontekście piłki będzie się pisało jako czymś wyjątkowym i niespotykanym. Piast Gliwice nie mógł zakładać, że w środku rundy jesiennej będzie pauzował przez cztery tygodnie, a potem z kolei przyjdzie mu grać niemalże non stop aż do samych świąt. Wcześniej z taką sytuacją w Ekstraklasie mierzyła się tylko Pogoń Szczecin. Przy Okrzei muszą mieć nadzieję, że pójdą teraz w jej ślady. 

Piast wraca do gry po miesiącu przerwy. Pójdzie w ślady Pogoni?

„Portowcom” bowiem te niecodzienne okoliczności nie tyle nawet nie zaszkodziły, co chyba wręcz pomogły. Drużyna Kosty Runjaica z powodu koronawirusowych zawirowań odpoczywała od grania o stawkę przez równy miesiąc (19 września-19 października). I jak dotąd nie pokazała, by na tym ucierpiała. Od chwili powrotu na boisko Pogoń w czterech ligowych spotkaniach wywalczyła osiem punktów, a 3:0 z Jagiellonią można bez wątpienia uznać za jej najlepszy występ w tym pokręconym roku.

Piast ma więc pozytywny punkt odniesienia.

Podopieczni Waldemara Fornalika po raz ostatni zagrali 23 października, gdy po rzucie karnym w doliczonym czasie uratowali remis z Wisłą Płock, zdobywając dopiero drugi punkt. Ciągle jednak twierdzimy, że gliwiczanie mają naprawdę dużego pecha, bo z ich gry nijak nie wynika, że powinni teraz zamykać tabelę. Ale wiadomo, wiecznie nie można się w ten sposób tłumaczyć, pora wreszcie na konkrety.

Forma gliwiczan będzie wielką niewiadomą, zwłaszcza że Fornalik przyznawał, iż to, kto będzie do jego dyspozycji już na Górnika, może się tasować do samego końca. Odkąd jego zespół zmierzył się z „Nafciarzami”, Górnik zdążył rozegrać ligowe starcia z Wartą Poznań i Śląskiem Wrocław oraz wyeliminować KSZO Ostrowiec Świętokrzyski z Pucharu Polski. Pod względem rytmu meczowego rywale są w znacznie lepszej sytuacji, choć dwutygodniowa przerwa reprezentacyjna na pewno nieco ją zmniejszyła. Piast musi błyskawicznie wskoczyć na wysokie obroty, bo teraz dni między kolejnymi meczami będą się składały głównie z regeneracji i rozruchu.

  • dziś, 20 listopada, mecz z Górnikiem
  • 23 listopada – Lechia u siebie
  • 29 listopada – Legia na wyjeździe
  • 2 grudnia – wyjazd do Mielca w Pucharze Polski
  • 6 grudnia – Zagłębie Lubin u siebie
  • 12 grudnia – Podbeskidzie na wyjeździe
  • 19 grudnia – Raków u siebie

Siedem spotkań w 30 dni – dla naszych ligowców nie jest to norma, szczególnie przy takich uwarunkowaniach. Z drugiej strony, po miesiącu bez piłki głód gry powinien nie ustępować nawet w drugiej połowie grudnia. Fornalik podkreśla, że kluczem będzie brak absencji, wtedy dość szeroka kadra Piasta powinna wystarczyć, by nikogo nie przemęczyć.

Reklama

Pytanie, jak z jakością z tej kadry, bo skuteczności ciągle brakuje. Tiago Alves za ostatnie występy był chwalony, ale tak po prawdzie, również on powinien mieć lepiej nastawiony celownik. O Michale Żyro nawet nie wspominamy. Gdyby wykorzystał tylko te stuprocentowe sytuacje, byłby dziś jednym z głównych kandydatów do snajperskiej korony. W tym temacie sporo na sumieniu ma także Jakub Świerczok, ale nadal to po nim spodziewamy się najwięcej. Wreszcie jest zdrowy i gotowy, czas zacząć strzelać i asystować. Jeśli przedmeczowe przewidywania się sprawdzą, Fornalik postawi na ten duet kosztem Alvesa, który zapewne wejdzie z ławki.

Górnik powinien wyjść standardowym składem, z jedną wymuszoną zmianą.

Za kartki pauzuje Alasana Manneh. Kandydatów do jego zastąpienia jest trzech. Najbardziej logicznym wariantem wydaje się Daniel Ściślak, ale w odwodzie pozostają Krzysztof Kubica i Filip Bainović. Obecność żadnego z nich w wyjściowym składzie nie będzie szokiem.

Zabrzanie po kapitalnym początku, mocno spuścili z tonu. W defensywie wyraźnie brakuje Pawła Bochniewicza, a rywale zaczęli rozczytywać nowe ustawienie z wysoko ustawioną trójką stoperów. Zagłębie Lubin i – zwłaszcza – Raków świetnie wykorzystały słabe punkty takiego grania. Nic więc dziwnego, że z Wartą i Śląskiem trener Brosz obrał już trochę bardziej zachowawczą strategię. Gorzej się to oglądało, ale wyszły z tego cztery punkty.

Liczymy jednak, że w piątkowy wieczór boiskowych szachów nie uświadczymy. Piastowi trzeci remis niewiele da, a Górnik na pewno chce się wreszcie przełamać w derbach. Po raz ostatni komplet punktów – i to przy zielonym stoliku – uzyskał zimą 2018, po pamiętnym starciu kibiców Piasta ze stadionową bramą. W następnych czterech meczach między tymi zespołami ekipa z Roosevelta wywalczyła zaledwie dwa punkty. Już sam ten fakt powinien wystarczyć, bo mobilizacji nie zabrakło.

Fot. Newspix

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...