Reklama

Ciężary w klubie, w kadrze obiecujący debiut. Jak wygląda sytuacja Płachety?

redakcja

Autor:redakcja

13 listopada 2020, 14:43 • 7 min czytania 5 komentarzy

Przemysław Płacheta zaliczył w środę obiecujący debiut w reprezentacji Polski. Siłą rzeczy wskoczył do wcale nie tak szerokiego grona skrzydłowych rozpatrywanych pod kątem przyszłorocznego Euro. Inni boczni pomocnicy mają problemy – a to nie grają, a to grają, ale w MLS. A Płacheta? Jak wygląda jest sytuacja klubowa? Ano wygląda tak, że korzysta ostatnio na kontuzjach w zespole Norwich, ale jeśli chce się zadomowić w składzie na dłużej, to czas zacząć notować jakiekolwiek konkrety.

Ciężary w klubie, w kadrze obiecujący debiut. Jak wygląda sytuacja Płachety?

Postawmy sprawę jasno – od momentu transferu ze Śląska Wrocław, Płacheta ma w Anglii pod górkę. Internetowe forum zrzeszające kibiców Kanarków przepełnione jest krytycznymi uwagami w jego stronę. Fani wydają się oczekiwać od Polaka więcej niż jest on w stanie zagwarantować.

“Wiem, że niektórzy gracze potrzebują więcej czasu na aklimatyzację… ale czy ktokolwiek spojrzał na Płachetę i nie przeszło przez myśl, że Championship to zbyt wysoki poziom dla niego?”

W bieżącym sezonie 22-latek wystąpił w ośmiu meczach na poziomie Championship. Strzelił w nich jednego gola, który zagwarantował ekipie z Carrow Road punkt w starciu z Preston North End. Asyst? Zero. Wynik słaby, ale należy też zwrócić uwagę na ograniczoną liczbę szans, którymi Daniel Farke obdarzył Polaka. Do tej pory rozegrał on 391 minut, co daje niespełna 40% możliwego czasu gry.

Czy Płacheta aż tak odstaje od konkurentów?

Trudne pytanie.

Reklama

Todd Cantwell jest oczywiście lepszym piłkarzem i wiele osób dziwiło się, że po spadku Norwich City z Premier League, Anglik pozostał na Carrow Road. Jednakże ten sam Cantwell, który zachwycał w ekstraklasie, ma spore problemy, aby wrócić na dobre tory w Championship. Póki co – zero goli, zero asyst, a minut więcej niż Płacheta.

Onel Hernandez – w odróżnieniu od Cantwella – nie poruszył serc obserwatorów Premier League. Kubańczyk radził sobie tam bardzo przeciętnie, regularnie przegrywając konkurencję a to ze wspomnianym Anglikiem, a to z kontuzjami. Urazy weszły 27-latkowi w drogę także i w tym sezonie. Hernandez wystąpił w czterech pierwszych meczach (zabierając tym samym Płachecie miejsce w wyjściowej jedenastce), zanim pokiereszowała go kontuzja mięśnia przywodziciela. Nie wiadomo jak długa będzie pauza Kubańczyka, lecz póki co jego licznik zamknął się w tym samym miejscu co Cantwella – zero goli i zero asyst.

Jest jeszcze Adam Idah, ale on na lewej stronie pomocy wystąpił raz. I to wszystko, co można o tym występie powiedzieć. Nie stanowi dla naszego reprezentanta większej konkurencji.

Czas podkręcić stan goli i asyst

Jasne, same gole i asysty niewiele nam mówią.  Dość powiedzieć, że sam Płacheta mógł mieć na koncie jeszcze jedno trafienie, lecz w meczu z Millwall trafił w słupek, chroniący bramkę Białkowskiego niczym pradawne zaklęcie. A przecież są jeszcze współczynniki xA i xG, znacznie wpływające na ocenę zawodników. Jak tu wygląda trójka, która jest najbliżej gry – Cantwell, Hernandez i Płacheta?

Cantwell odstaje na plus. I to wyraźnie, bo choćby Płacheta wziął Hernandeza na plecy, to i tak by to nic nie dało. Anglik regularnie tworzy sytuacje snajperom Norwich – ma ponad 1.5 kluczowego podania na mecz. Regularnie też oddaje celne strzały – blisko dwa razy na 90 minut. Klasyfikacji kanadyjskiej jeszcze w Excelu edytować nie mógł, lecz jest to jedynie kwestią czasu.

Przemysław Płacheta? Do dalszej obserwacji!

Co innego Hernandez. Z całej trójki ma najsłabszą skuteczność podań (76%), najmniej kluczowych zagrań (0.5), no i strzela tyle razy co Cantwell. Z prostej matematyki wychodzi nam, że z Kubańczykiem Polak rywalizować może – są póki co podobnie produktywni. Płacheta nawet ciut bardziej – plasuje się idealnie w środku stawki, delikatnie wyprzedzając 27-latka, jeśli chodzi o podania otwierające drogę do bramki (0.7).

Reklama

Wydawałoby się, że wobec powyższego, Płacheta powinien być drugim wyborem szkoleniowca Norwich City. Tak może być, lecz sprawa jest dużo bardziej skomplikowana.

Wobec kontuzji Emilano Buendii, który do spółki z Cantwellem wypracował aż 16 bramek w zeszłym sezonie Premier League, na prawe skrzydło, które nominalnie zajmuje Argentyńczyk, powędrował Cantwell. Później jednak Buendia doznał on urazu i jego miejsce zajął rzeczony Anglik. Płacheta wykorzystał pecha swoich klubowych konkurentów i przyspawał się do lewej strony boiska, występując od pierwszych minut w starciach ze Swansea City, wspomnianym Millwall oraz Bristol City. Takiej serii Polak nie miał od początku pobytu na Wyspach.

Należy jednak spodziewać się, że gdy Daniel Farke będzie miał do dyspozycji duet, który podołał wyzwaniom angielskiej ekstraklasy, Płacheta usiądzie na ławce rezerwowych. Oczywiście nie od razu i pewnie nie na długo, bo szanse dostawać będzie, ale musi się pilnować, bo konkurencja nie śpi.

Walka się nie skończyła – właściwie dopiero się zaczęła

Chociaż 22-latek zdołał udowodnić chwilową wyższość nad Hernandezem, to wciąż nie wkupił się w łaski kibiców Norwich City. Część chwali go za coraz lepsze panowanie nad piłką i stosunkowo szybką klimatyzację w Championship, lecz nadal Polak nie kupił ich w 100%.

Płacheta nie gra źle, lecz fani Kanarków wierzą, iż Bali Mumba niedługo zajmie jego miejsce. 19-latek był sprowadzany z Sunderlandu jako prawy obrońca, lecz w pucharowym starciu zrobił furorę grając na… lewej stronie pomocy.

Mimo, że nie skończyło się na jakichkolwiek konkretach, to kibice Norwich zapałali do piłkarza natychmiastową sympatią, czego nie można powiedzieć o ich relacji z byłym zawodnikiem Śląska Wrocław.

Chociaż Daniel Farke nie przychylił się do propozycji płynących z internetowych for i na Swansea City ponownie wybiegł Płacheta z Buendią w stałej formacji 4-2-3-1, to Polak nie może być pewny swego. Przy lekkiej pomocy szczęścia uporał się z Onelem Hernandezem, lecz na horyzoncie majaczy się kolejny rywal, gotowy do wygryzienia Polaka ze składu.

Czymś, co może sprawić, iż finalnie Płacheta rozegra optymalną liczbę minut w Championship, jest jego uniwersalność. Treningi i sparingi dały dowód na to, że w ustawieniu 5-3-2 Płacheta może zająć miejsce na lewym wahadle. Zaś debiut w reprezentacji Polski pokazał trenerowi Norwich, iż skrzydłowy da w razie czego radę na prawej stronie boiska.

No właśnie, reprezentacja. Może to ona będzie stanowiła długoterminową przepustkę do klubu.

Solidny debiutant

Rywale Płachety o miejsce w składzie, nie mogą się też pochwalić powołaniem do reprezentacji. Płacheta należy do wąskiego, pięcioosobowego grona piłkarzy Norwich City, które otrzymało zaproszenia na zgrupowanie. Co więcej, Przemek może otrzymać je również w przyszłości, gdyż z Ukrainą wypadł naprawdę nieźle, a Jerzemu Brzęczkowi spodobał się tak mocno, że zostanie z kadrą na mecze z Włochami i Holandią.

Bo jego debiut to nie tylko znaczny udział przy golu Jakuba Modera, ale też sytuacyjny strzał w słupek i robienie wiatru na bokach boiska. Nie ma co się czarować – nasza kadra nie potrzebuje skrzydłowego w innym typie. Liczy się gaz i niezłe podanie, a Płacheta pokazał, że takie zalety posiada. Co więcej, pokazał to na tle przyzwoitego rywala, bo podopieczni Szewczenki – nawet w delikatnie rezerwowym składzie – nie są byle parobkami.

Kadra przepustką do gry w klubie?

Ma też inne atuty, które zbliżają go do wyjazdu na EURO 2021. Po pierwsze – zdrowie. Debiutować miał Kuba Kamiński, lecz piłkarz Lecha Poznań doznał kontuzji i wypadł ze zgrupowania. Możliwe, że przed turniejem nie zdąży się pokazać lub – czego też nie można wykluczyć – zawodnik Norwich City najzwyczajniej nie wypuści raz otrzymanej okazji.

Lećmy dalej. Płacheta nie gra w MLS, co automatycznie, chociaż nieco śmiesznie, stawia go nad Przemysławem Frankowskim. Już pal licho czyjeś uprzedzenia do ligi amerykańskiej. Bardziej rozchodzi się tu o blokowanie klubów MLS wyjazdów swoich piłkarzy na zgrupowania kadr.

Co jednak najważniejsze – Płacheta gra. Występuje. Przebywa na boisku. W przeciwieństwie do Kamila Grosickiego, przed Płachetą nie stoi dwóch piłkarzy z pierwszego składu i kolejnych dwóch z akademii, więc Polak w Norwich będzie konsekwentnie te minuty łapał. Może nie w każdym meczu, może nie zawsze 90 minut, lecz regularne występy w Championship zawsze będą kamieniem dla nożyczek pod postacią trzech meczów na krzyż w Premier League.

Nie można zatem wykluczyć, że były zawodnik Śląska Wrocław pojedzie z reprezentacją na EURO. Jerzy Brzęczek zabierze tam prawdopodobnie czterech skrzydłowy. O ile miejsce Grosika – bez znaczenia na jego występy klubowe – oraz Jóźwiaka są raczej pewne, o tyle o pozostałe dwa bilety walka będzie trwała do końca. Szymański, Kądzior, Frankowski, Kamiński, Płacheta. Skrzydłowy Norwich po ostatnim dobrym wrażeniu nie jest w tej walce bez szans.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...