Reklama

Strażak znów rusza na ratunek. Ojrzyński trenerem Stali Mielec

redakcja

Autor:redakcja

11 listopada 2020, 16:31 • 3 min czytania 16 komentarzy

Czy Leszek Ojrzyński kiedykolwiek zerwie z łatką strażaka? Życzymy mu tego z całego serca, jednak na pewno nie zrobi tego dzięki pracy w Stali Mielec. Tak jest, dumny kontynuator tradycji Mieczysława Broniszewskiego znów spróbuje uratować ligę w kryzysowej sytuacji. Tym razem na Podkarpaciu. Co prawda nie rzutem na taśmę, bo nie mamy za sobą nawet połowy sezonu, jednak nie ma co ukrywać – w Mielcu, tak czy siak, o ligowy byt będzie trzeba tłuc się do samego końca.

Strażak znów rusza na ratunek. Ojrzyński trenerem Stali Mielec

Wiecie, jak patrzymy na zwolnienie Dariusza Skrzypczaka ze Stali. Gość wyników nie robił, ale z drugiej strony miał do dyspozycji taką kapelę, że nawet na dożynkach w gminie Żabno grałby najwyżej jako support przed lokalnym zespołem pieśni i tańca. A co robi klasyczny polski klub, kiedy wpada w dołek?

Zwalnia trenera.

A potem dzwoni do Leszka Ojrzyńskiego.

Doświadczenie w pracy z kopciuszkami w naszej lidze daje Ojrzyńskiemu pole position w notesach zmartwionych losem swojej drużyny prezesów. Daje mu także handicap w ocenie pracy. Bo skoro udało się już tyle razy, to dlaczego miałoby nie wypalić teraz? Spokojnie, zaraz ruszy maszyna. I właśnie dlatego to Ojrzyński zastępuje Skrzypczaka, a nie odwrotnie. Oczywiście każdy medal ma dwie strony. Bo o ile ten szkoleniowiec w roli strażaka zawsze znajdzie port, do którego może zawinąć, tak z każdym takim ruchem łatka, która się do niego przyczepiła, trzyma się coraz mocniej.

Reklama
Jakiś czas temu pisaliśmy o nim tak:

Choć jego pracę w Bielsku można ocenić na plus, kariera do przodu raczej nie poszła – był spadek z Górnikiem, była Arka Gdynia, była Wisła Płock. Leszek Ojrzyński już na dobre zagościł w świadomości prezesów jako strażak, który jest w stanie szybko podnieść drużynę z dołu tabeli. Czy to krzywdząca opinia? Pewnie tak. Ojrzyński jeszcze nie miał okazji poprowadzić drużyny walczącej o coś więcej i nie położyły na stół ani funta za to, że już nigdy takiej szansy nie dostanie, lecz na tu i teraz werdykt może być jeden.

Kariera wyhamowała”.

Natomiast wiemy też, co działo się w życiu Leszka Ojrzyńskiego po odejściu z Wisły Płock. A raczej – co było powodem tego odejścia i blisko półtorarocznej przerwy w pracy. Dlatego na ten powrót wszyscy mocno czekali. Czekał na niego także sam zainteresowany, który dopiero co udzielił sporego wywiadu “Meczykom”, mówią o chęci szybkiego powrotu na ławkę. Nie wiemy, czy ktoś w gabinetach Stali ten wywiad przeczytał i połączył kropki, ale to chyba pierwszy udany ruch mielczan od awansu do Ekstraklasy.

Cóż, z taką skutecznością pozostaje życzeń powodzenia. Tyle że bardziej trenerowi, niż klubowi, bo to on będzie musiał ułożyć mozaikę z kawałków niechlujnie porąbanego drewna. Jeśli to się uda, to Ojrzyński już chyba definitywnie udowodni, że wypada dać mu płótno i pędzel. Bo z kredkami świecowymi Van Goghiem raczej nie zostanie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

16 komentarzy

Loading...