Reklama

„Grosicki i Milik są dla kadry niezbędni. Nie martwię się ich pozycją w klubach”

redakcja

Autor:redakcja

10 listopada 2020, 16:06 • 9 min czytania 10 komentarzy

– Dziwi mnie czasami wciskanie do kadry kogoś, kto zagrał cztery dobre spotkania. To troszkę za mało. Do czerwca może być jeszcze cztery-pięć takich nazwisk. Tak, jak nie wiedzieliśmy o Kamińskim, tak Kamiński wszedł i gdyby nie kontuzja, to bardzo możliwe, że dostałby szansę debiutu w biało-czerwonych barwach. Co będzie, jak Michał Skóraś zagra cztery kolejne dobre mecze w Lechu? Też od razu będziemy go pakować do kadry? Uważam, że żeby być na poważnie rozpatrywanym do kadry na Euro, to trzeba mieć przynajmniej rok na dobrym poziomie w Ekstraklasie, ale nie wiem, wystrzelić na wiosnę czymś naprawdę niesamowitym – mówił Robert Podoliński na antenie Weszło FM. Zapraszamy do zapisu tekstowego tej rozmowy. 

„Grosicki i Milik są dla kadry niezbędni. Nie martwię się ich pozycją w klubach”
Ostatnie zgrupowanie reprezentacji pozostawiło nas w dobrych nastrojach. Czego spodziewać się po meczu z Ukrainą?

Myślę, że to będzie podobne spotkanie do tego z Finlandią. Pamiętamy, Finowie nie przyjechali do nas w najsilniejszym zestawieniu. Widać było odmianę w drugiej połowie, po wzmocnieniu środka pola, kiedy na boisku pojawił się chociażby Glen Kamara, czyli bardzo jakościowy pomocnik. Zresztą doskonale unaocznia swój talent w barwach Rangers. Z Ukrainą będziemy testować. Czeka nas ciągłe poszukiwanie ludzi, którzy będą walczyć o powołanie na Euro. Ważniejsze i poważniejsze będą dopiero dwa kolejne mecze, które – tak tylko przypomnijmy – zaczniemy jako lider swojej grupy Ligi Narodów.

Daleki jestem jednak od radykalizmów. Tak to u nas jest, że do wszystkiego staramy się podchodzić albo gorzko, albo słodko. Trener musi sobie radzić na tym rollercosterze. Pierwsze oceny po porażce z Holandią były dosyć nieuzasadnione, bo oczywiście mecz był słaby, ale tak naprawdę to niewiele pokazywał. Finlandią też bym się nie zachwycał. Kolejne mecze? Z Włochami przyzwoite momenty, z Bośnią i Hercegowiną dobry mecz, ale grali w osłabieniu. Ukraina będzie testem dublerów.

Jerzy Brzęczek jest trochę w czepku urodzony. Jeśli uda mu się zremisować w którymkolwiek meczu grupowym, to będziemy mieli zapewnione utrzymanie w Lidze Narodów, a jeśli uda się wygrać, to będziemy blisko wygrania całej grupy. 

W pracy trenera niesamowicie ważne jest szczęście. Oprócz jakości, budowania zespołu, pomysłu na taktykę, trzeba mieć ten element farta. Tak jakby Duńczycy mieli do siebie pretensje, że wystartowali kiedyś w Euro i pokazali się świetnie, bo dopisywało im szczęście. Nie, nie ma się czego wstydzić. To element tego sportu. Spójrzmy na Lecha. Wyszedł na mecz z osłabionym Standardem, pokazał się świetnej strony, nie kalkulował. W życiu trzeba umieć wykorzystywać uśmiechy losu. Jeśli Włosi będą osłabieni, a my to wykorzystamy, to pozostanie nam się tylko z tego cieszyć.

Reprezentacja Polski wygra minimum 2 z najbliższych 3 meczów (Ukraina, Włochy, Holandia)

Stać nas na zwycięstwa z Włochami i z Holandią?

Nie pompujmy balonika. Posłuchajmy piłkarzy. Tego, co mówią chociażby Robert Lewandowski i Grzesiek Krychowiak. Obaj dali jasno do zrozumienia, że to nie Polska jest faworytem tej grupy Ligi Narodów. Na razie jesteśmy na pierwszym miejscu, ale to niewiele znaczy. Fajnie powiedział Lewy, że miejsce wcale nie świadczy o tym, że jesteśmy w tej grupie najmocniejsi, że najlepiej gramy w piłkę. Holendrzy prezentowali się od nas lepiej, Włosi prezentowali się bardzo dobrze, to była taka Squadra Azzurra, jakiej nie widziałem od lat. Natomiast, jeśli uda się nam wygrać tę grupę, to rozpatrywałbym to w kategoriach bardzo dużego sukcesu. To by było coś. Ale jeśli utrzymamy się w tej grupie, to będę twierdził, że Jerzy Brzęczek, po awansie do Euro, dopisał kolejny punkt do listy zrealizowanych przez siebie celów na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski.

Reklama
Nie jest trochę tak, że gra reprezentacji Polski na tle osłabionych rywali nie jest do końca miarodajna? Wiemy, na co tak naprawdę stać tę kadrę?

Wiemy, że na pewno nie jest to reprezentacja z top trzy Europy. Bez dwóch zdań. Ale co będzie, jeśli znowu będziemy w ćwierćfinale Euro i  dojdzie do takiej sytuacji, że zagramy przeciwko reprezentacji, w której wypadnie trzech czy czterech czołowych zawodników za kartki?

Nie będzie to nasz problem. 

Nie będziemy narzekać. Wygramy to wygramy, przegramy to przegramy. Bo co mamy powiedzieć? Że skoro u was nie ma trzech liderów, to my też spakujemy do torby Lewandowskiego, Glika i Szczęsnego? No nie. Taki jest futbol.

Chodziło nam bardziej o faktyczną ocenę potencjału kadry Jerzego Brzęczka. 

Dla mnie Liga Narodów i mecze eliminacyjne są przygotowaniem do głównej weryfikacji. Weryfikacją kadry zawszy będzie duża impreza. W tym wypadku Euro. Nie ścinajmy głów po nieudanym meczu, nie podpalajmy się po wygranych. Pamiętam te wszystkie dywagacje z poprzedniego miesiąca: Kuba Moder do pierwszego składu, Grzegorz Krychowiak out, poza kadrę, niech nie będzie powoływany. Spokojnie. Lodu. Mamy zespół może nie w budowie, ale w fazie wkomponowywania nowych nazwisk, kształtowania nowej tożsamości. Liczy się Euro. Awans mamy wywalczony. To, jak mocną mamy reprezentację, pokażą tylko i wyłącznie mecze o najwyższą stawkę, z najlepszymi przeciwnikami.

Dla paru zawodników to zgrupowanie może okazać się decydujące. 

Nie do końca się zgodzę. W piłce nożnej tydzień potrafi być wiecznością, a pół roku? Wszystko się może przez ten czas zmienić. Diametralnie, o 180 stopni. Przypomnijmy sobie sytuację z Krzyśkiem Piątkiem. Niedawno był noszony na rękach, chrzczony na nową gwiazdą światowej piłki i faktycznie wyglądał fenomenalnie, a teraz ma kłopoty w Berlinie, przegrywa rywalizację, nie gra zbyt regularnie. I co mamy powiedzieć? Że dla niego mecz z Austrią był weryfikacją przed Euro? No nie. Czekajmy. Trzymajmy tylko kciuki, żeby wszyscy reprezentanci Polski regularnie grali w klubach do samego Euro. I to jest według mnie ważniejszy problem niż to, kto zostanie dopisany do listy powołań na 17, 18 czy 19 miejscu.

OVER 3.5 GOLA REPREZENTACJI POLSKI W TRZECH NAJBLIŻSZYCH MECZACH – KURS 2.20 W EWINNER!

Przede wszystkim mowa tu o Arkadiuszu Miliku i Kamilu Grosickim. Wiele znaczą dla reprezentacji, wiele dobrego dla niej zrobili, ale czy należałoby brać ich pod uwagę w kontekście powołań na Euro, jeśli ich sytuacja nie zmieni się po zimowym oknie transferowym?

Dlatego też jeszcze się całą sprawą nie zamartwiam. Przed nami zimowe okienko transferowe, wszystko się może zmienić, niedługo mogą wejść w rytm meczowy. Natomiast, jeśli dywagujemy na temat ich przydatności w kadrze, to jest ona absolutnie niepodważalna. Wystarczy spojrzeć na liczby. Arek Milik i Kamil Grosicki są tej kadrze niezbędni. Pamiętam o ich sytuacji w klubie, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy za chwilę mieli wysyp zdolnych piłkarzy na ich pozycje. No dobra, przynajmniej ja takich nie znam.

Na zgrupowaniu zabrakło Damiana Kądziora. Uważasz, że to dobra decyzja Jerzego Brzęczka, żeby zostawić go w klubie?

Zdaje się, że propozycja wyszła od Damiana Kądziora i takie zapadły ustalenia z trenerem Brzęczkiem. Bardzo ciekawą kwestię poruszył Marcin Żewłakow w programie GOL, że na dobrą sprawę cała historia wygląda troszeczkę słabo. Bo jeżeli to decyzja piłkarza czy trenera, to tak odnosi się wrażenie, jakby został skreślony z Euro, co jest przecież kompletną bzdurą. Ale przy tym mam wrażenie, że za plecami dzieje się coś większego, czego nie mogą nam panowie ogłosić. Mam nadzieję, że Damiana, rywalizującego o miejsce w składzie, jeszcze zobaczymy. Liczę, że jego sytuacja w kadrze się unormuje, bo nie podejrzewam tego piłkarza o jakieś zakulisowe gierki. Natomiast może być coś na rzeczy: kontuzja, o której nie chcemy mówić, sytuacja osobista, rodzinna, nie chciałbym się w to zagłębiać, ale mam nadzieję, że Kądzior nie zniknie z radarów.

Reklama
Dodatkowe powołanie do kadry dostał Przemysław Płacheta. Jakub Kamiński opuścił zgrupowanie reprezentacji, blisko wszystkiego jest Tymoteusz Puchacz. Widzisz jeszcze jakiegoś młodego, który mógłby wskoczyć do reprezentacji? 

Dziwi mnie czasami wciskanie do kadry kogoś, kto zagrał cztery dobre spotkania. To troszkę za mało. Do czerwca może być jeszcze cztery-pięć takich nazwisk. Tak, jak nie wiedzieliśmy o Kamińskim, tak Kamiński wszedł i gdyby nie kontuzja, to bardzo możliwe, że dostałby szansę debiutu w biało-czerwonych barwach. Co będzie, jak Michał Skóraś zagra cztery kolejne dobre mecze w Lechu? Też od razu będziemy go pakować do kadry? Uważam, że żeby być na poważnie rozpatrywanym do kadry na Euro, to trzeba mieć przynajmniej rok na dobrym poziomie w Ekstraklasie, ale nie wiem, wystrzelić na wiosnę czymś naprawdę niesamowitym.

Rozmowy w kontekście powołania Tymka Puchacza do kadry jako kogoś, kto miałby tej kadrze nadawać ton, ciągnąć ją za uszy, są pomyleniem z poplątaniem, to jeszcze za wcześnie. Inna sprawa, że nie da się ukryć, iż to nazwiska bardzo ciekawe, warto je obserwować, ale nie robiłbym z nich zbawicieli kadry. Mądrze wczoraj powiedział o tym Łukasz Trałka. Że skończy się Liga Europy, skończą się zachwyty nad poszczególnymi fragmentami spotkań i ktoś w Poznaniu spojrzy, ile jest naczyń przyniesionych do gabloty klubowej. I podpowiem, że może nie być ani jednej. Z tego głaskania, zaraz będziemy tych chłopaków bić kijem po plecach, a to nie o to w tym wszystkim chodzi.

Ciekawi nas pana opinia o Bartoszu Kapustce. Z Lechem zagrał dobre spotkanie. Powoli się odbudowuje. Weźmy scenariusz abstrakcyjny: nagle odpala na dobre i zalicza świetne kilka miesięcy w Warszawie. Ma jeszcze szanse na kadrę?

Bartek Kapustka nie stoi na straconej pozycji. To zawodnik doświadczony. Chłopak, który został kupiony przez mistrza Anglii i grał na dużym turnieju. Zawsze zastanawiał się nad pomysłami wystawiania go na boku pomocy, choć oczywiście to tylko umowne, bo i Piotrek Zieliński grał na skrzydle i schodził do środka, ale fakty są takie, że Bartosz Kapustka to środkowy pomocnik i tam czuje się najlepiej. Dla niego najważniejsze są teraz dwie rzeczy: zdrowie i regularna gra.

To, że potrafi grać w piłkę, to wierzcie mi, nie trzeba mnie do tego przekonywać. Zawsze to potrafił. Według mnie dużo zyskał przez ostatnie perturbacje. Widać było to po tym chociażby, jak umiejętnie utrzymuje się przy piłce. Bardzo trudno odebrać mu piłkę. Przepchnąć go. Wygrać z nim w walce wręcz. Sytuacja, przy której wywracając się, stworzył sytuację do strzelenia bramki, na ziemi, wygrywając pojedynek, to wysoka klasa. Trzymajmy kciuki za jego zdrowie. Za uszy nikt go do kadry nie weźmie. On sobie tę drogę utoruje sam.

Reprezentacja Polski strzeli minimum jednego gola w każdym z trzech najbliższych meczów (Ukraina, Włochy, Holandia) – kurs 2.75 w eWinner!

Na kadrę nie pojechali Tymoteusz Puchacz i Michał Karbownik, a i tak Jerzy Brzęczek twierdzi, że ma spory wybór na lewej obronie. W kadrze jest Arkadiusz Reca, Maciej Rybus, Bartosz Bereszyński. Kto twoim zdaniem powinien grać?

Nie wiem. Adam Kotleszka domagał się ostatnio, żebyśmy skreślili kogoś po meczu z Finlandią. Daleko mi do takiego podejścia. Za wcześnie na to. Zaraz jakaś kontuzja, jakiś wirus i co? Skończymy z Tomkiem Kędziorą na lewej obronie? No nie, wolelibyśmy nie. Teoretycznie wybór jest, ale to dalej temat do dyskusji.

Optymistycznie podchodzisz do tego zgrupowania. 

Zawsze. Niestety. Emocje biorą górę nad rozsądkiem. Jestem niepoprawnym kibicem tej reprezentacji. Życzę kadrze zawsze dobrze. Ale zdajemy sobie sprawę z wagi tych spotkań. Mecz z Ukrainą niewiele znaczy. Apeluję o rozsądek. To testowanie piłkarzy, nawet nie systemów i pomysłów, bo do tego potrzebny byłby kręgosłup.

 

ROZMAWIALI DANIEL CIECHAŃSKI I MONIKA WĄDOŁOWSKA

Fot. Fotopyk

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...