– Jako Ekstraklasa zakupiliśmy już trzysta tych nowych testów dla pracowników Ekstraklasa Live Park. Będziemy je przeprowadzać w najbliższym czasie, sprawdzając, jak to wygląda. Postaramy się sprawdzać, jakie są najlepsze trendy, najlepsze możliwości, żeby dbać o bezpieczeństwo osób, uczestniczących w tych rozgrywkach. Zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy grać w obostrzeniach, jeżeli chodzi o kibiców, którzy przychodzą na stadiony. Aktualnie jesteśmy na etapie grania bez kibiców. To bolączka, ale tak to wygląda nie tylko w Polsce, ale też zagranicą. Znajdujemy się w środku lockdownu. Obserwujemy sytuację w innych krajach. Premier Boris Johnson w Wielkiej Brytanii powiedział, że Premier League ma grać. Kontaktowałem się w ostatnich dniach z przedstawicielami ligi austriackiej, gdzie sytuacja jest podobna, i tam też liga ma grać. Czesi poinformowali, że mimo zamknięcia gospodarki, liga ma grać. Jesteśmy w takim miejscu, gdzie ze względów społecznych i gospodarczych robimy wszystko, żeby liga grała – mówił Marcin Animucki na antenie Weszło FM. Zapraszamy do zapisu tekstowego tej rozmowy.
Komisja Ligi ukarała Williama Remy’ego karą 30 tysięcy złotych za brak odpowiedzialności i nieprzestrzeganie rygoru sanitarnego. To ostatnia taka kara w najbliższym czasie czy coś jeszcze się szykuje?
Kilka tygodni temu dwaj zawodnicy Śląska Wrocław zostali ukarani identyczną kwotą. Specjalny organ dyscyplinarny PZPN podtrzymał tę decyzję, więc kary się już uprawomocniły. Życzę sobie i osobom, które zarządzają klubami, żeby tego typu kary nie były konieczne w przyszłości.
Kontrowersyjna była też otoczka meczu Legii z Wartą. Igor Lewczuk miał grać z gorączką, Tomas Pekhart stracić smak i węch w przerwie, potem mistrz Polski wykazał ich testy negatywne. Ale powstał smród i i wątpliwości, czy wobec zauważalnych objawów, ci piłkarze powinni zostać dopuszczeni do gry.
Kwestią przestrzegania procedur medycznych zajmują się odpowiednie organy – zarówno Komisja Ligi, jak i Komisja Medyczna PZPN. Czekamy na wszystkie dokumenty i dowody w tej sprawie. Najważniejsze jest, że obaj zawodnicy są zdrowi. Funkcjonujemy w trudnym okresie. Wiele czynników wpływa na samych zawodników. Apeluję o rozwagę. Oddajmy głos lekarzom, którzy mają dużo więcej do powiedzenia i są dużo bardziej kompetentni, żeby mówić o stanie zdrowia zawodników.
Następnym razem uczulałbym bardziej trenerów na to, co mówią na konferencjach prasowych. Wieczorne oświadczenia Legii wskazywały na zupełnie inny tok wypadków. Wyciągamy z tego wnioski. Będziemy uzupełniać procedurę związaną z kwestią badania temperatury ciała, trochę na wzór UEFA. Trochę, jak tamta procedura wygląda, czyli dwustopniowe badanie. Jeśli pierwszy pomiar jest wątpliwy, w drugim pomiarze bierze udział przedstawiciel drugiej drużyny oraz delegat meczowy, żeby nie było wątpliwości w przyszłości. Z wypowiedzi trenera Michniewicza zrobiła się duża burza. Szczęście w nieszczęściu, że nie zakończyło się to źle. Trzeba wyciągnąć wnioski.
Większy problem widzi pan w szczerości trenera Michniewicza niż w przestrzeganiu procedur przez Legię?
Czekamy na wyjaśnienia. Trudno się wypowiadać na ten moment, bo trwają procedury sprawdzające. Nie wiem, czy doszło do złamania protokołu, czy nie, trzeba poczekać i wszystko wyjaśnić. Koniec końców, jeśli obaj zawodnicy byli zdrowi, to wygląda na to, że protokół medyczny nie został złamany. Być może jakieś uchybienia zostały popełnione, ale to trzeba jeszcze wyjaśnić. Każdy z klubów powinien wyciągnąć wnioski po tego typu incydentach. Determinacja po stronie ligi, po stronie drużyn, żeby rozgrywki nie zostały przerwane i odbywały się w terminie lub z lekkim opóźnieniem, jest olbrzymia. Liga musi grać.
Liga musi grać, natomiast Przegląd Sportowy pisze, że Legia jest klubem z największym problemem z przestrzeganiem rygoru sanitarnego.
Liczba testów, przynajmniej wśród klubów, które miały styk z europejskimi pucharami, jest bardzo wysoka. Reżim sanitarny Ekstraklasy i reżim sanitarny tych klubów był podwyższony. Teraz dotyczy to tylko Lecha, ale inne kluby nauczyły się tego typu działań, także przez wyśrubowane wymogi UEFA. Na osiem kolejek, czyli na sześćdziesiąt cztery możliwe do rozegrania mecze, rozegraliśmy sześćdziesiąt trzy.
Jedno jest przełożone na 15 grudnia ze względu na to, że Lech Poznań gra w europejskich pucharach. Nie mieliśmy jak inaczej tego nadrobić. W najbliższy weekend odbędzie się pięć lub sześć spotkań, w tym te rozgrywane awansem. Wykorzystujemy możliwości. System działa. Robimy wszystko, żeby zachować integralność rozgrywek.
Podwyższona liczba zakażeń wśród piłkarzy, to efekt ogólnego wzrostu zakażeń w naszym kraju czy podejścia wśród klubów?
Jesteśmy w takiej sytuacji na świecie, że liczba zakażeń rośnie. Zawodnicy nie są umieszczeni w bańce. Mają dzieci w przedszkolach, w szkołach, rodziny. Sznurek zakażeń może się pojawiać. Myślę, że wprowadzane obecnie restrykcje spowodują zmniejszenie liczby zakażeń. Wykonujemy badania bardzo często i można powiedzieć, że to właśnie dzięki nim najszybciej udaje się chore osoby odnajdywać i izolować. Wszystko było konsultowane z Ministerstwem Zdrowia, z inspektorem sanitarnym, żeby protokół jak najszybciej pozwalał na wychwytywanie osób chorych. Oczywiście, że najlepiej dzieje się, kiedy nikt nie jest chory, ale kiedy są to pojedyncze przypadki, to jest to na pewno lepsza sytuacja niż zachorowania całych drużyn.
Niemniej drużyny, gdzie było wiele zakażeń, zdążyły już wrócić do funkcjonowania. Pogoń Szczecin odrobiła już prawie w całości zaległości, wygrała kilka meczów, więc wcale aż tak dużo na tym nie straciła. To się będzie zdarzać. Tego się nie uniknie. Jesteśmy na to przygotowani. Rozmawiamy z administracją rządową na temat usprawnienia procedur i przyspieszenia badań z wykorzystaniem testów antygenowych.
Jako Ekstraklasa zakupiliśmy już trzysta takich testów dla pracowników Ekstraklasa Live Park. Będziemy je przeprowadzać w najbliższym czasie sprawdzając, jak to wygląda. Staramy się sprawdzać, jakie są najlepsze trendy, najlepsze możliwości, żeby dbać o bezpieczeństwo osób uczestniczących w tych rozgrywkach. Zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy grać w obostrzeniach, jeżeli chodzi o kibiców, którzy przychodzą na stadiony. Aktualnie jesteśmy na etapie grania bez kibiców. To bolączka, ale tak to wygląda nie tylko w Polsce, ale też zagranicą. Obserwujemy sytuację w innych krajach. Premier Boris Johnson w Wielkiej Brytanii powiedział, że Premier League ma grać. Kontaktowałem się w ostatnich dniach z przedstawicielami ligi austriackiej, gdzie sytuacja jest podobna i tam też liga ma grać. Czesi poinformowali, że mimo zamknięcia gospodarki, liga ma wrócić do grania.
Znowu wracamy do tej samej deklaracji.
Jesteśmy w takim miejscu, gdzie ze względów społecznych i gospodarczych robimy wszystko, żeby liga grała. Jeśli duża część społeczeństwa ma zostać w domach, to musimy dostarczyć im trochę rozrywki, trochę radości, trochę oderwania się od szarej rzeczywistości, żeby ludzie mogli oglądać mecze swoich ukochanych drużyn.
Wróćmy na chwilę do przypadku Legii, bo tak się zastanawiamy, że wiemy, iż na badaniach wyszło, że Pekhart i Lewczuk są zdrowi, ale objawy, o których mówił trener Michniewicz są faktem, sam dla siebie tego przecież nie powiedział.
Nie jestem tego taki pewien.
Wyolbrzymił?
Dochodzą do mnie różne sygnały. Widziałem wypowiedź lekarza Legii, który mówił, że pomiar temperatury nie wykazał stanu gorączkowego. Jeżeli obaj zawodnicy są zdrowi, to nie było powodu do robienia dramatu, może ten brak węchu i smaku okazał się jakimś zjawiskiem fizjologicznym. Nie jestem ekspertem od medycyny.
Ale na pewno rozmawiał pan z ekspertami.
Legia rozegrała swoje spotkania bez większych problemów. Jeśli chodzi o kwestię przekładania meczów innych klubów, to dzieje się tak, ponieważ chcemy uniknąć rozprzestrzenia się koronawirusa na bardzo duże liczby, takie, które uniemożliwiłyby rozgrywanie spotkań. Na to warto zwrócić uwagę. Musimy przykręcać śrubę. Reagować na wydarzenia, które miały miejsce. Apelować o przestrzeganie zasad. A apel do ozdrowieńców jest taki, żeby pomyśleli o oddawaniu osocza, bo to też apel społeczny.
Ale po to są wypełniane ankiety, żeby wskazywać te objawy. Czy więc profilaktycznie, ochronnie, nawet jeśli na teście wychodzi wynik negatywny, ale są widoczne objawy, to nie powinno się takich piłkarzy odsuwać od grania? Czy to nie jest mało rozważne?
Najpierw trzeba sprawdzić fakty. Nie wiem, czy jesteśmy w stanie zbudować świat idealny, również w kontekście badań. Jeśli byłoby to możliwe, to na pewno na świecie znalazłby się kraj, który doskonale poradziłby sobie z epidemią. Żyjemy w bardzo trudnych czasach. System polega na połączeniu analiz medycznych wraz z analizami testów. Dobrym pomysłem jest przeprowadzanie obowiązkowej fali testów w przerwie na reprezentację. To czeka nas w ciągu najbliższych kilkunastu dni. Naturalny moment, żeby wszystkich przebadać, wnikliwie zbadać stan zdrowia.
Regularnie rozgrywamy mecze. Nie jest tak, że liga się zatrzymała, że tych meczów jest więcej nierozegranych niż rozegranych. Poza pewnymi wyzwaniami, przed którymi stajemy przed każdą kolejką, musimy dostosować się do bardzo trudnej sytuacji na świecie. Uczymy się. Podpatrujemy przeróżne rozwiązania. Myślę też, że na tle Europy, i innych dyscyplin sportu, wypadamy całkiem nieźle, podkreślając, że jeśli liga gra, to badamy zawodników, a jeśli badamy zawodników, to naturalnie wychodzi, że niektórzy są chorzy.
Legia zostanie ukarana finansowo?
Postępowanie trwa. Zarząd Ekstraklasy nie jest organem, który będzie to oceniał. Jeśli finalnie obaj zawodnicy są zdrowi, to dla mnie jest to najważniejszy sygnał w tej całej sytuacji. Bardzo źle stałoby się, jeśli okazałoby się, gdyby jeden czy dwóch zawodników zachorowało.
Jak pan przyjął oświadczenie Warty Poznań?
Całkowicie rozumiem stanowisko władz klubu. Też wyraziłbym zdziwienie wypowiedzą trenera Michniewicza. Rozmawiałem z przedstawicielami Warty Poznań. Uznali wynik z boiska. Tym bardziej, że w Warcie mieliśmy kłopocik, jeśli chodzi o liczbę zawodników zdolnych do gry, podjęliśmy wtedy wspólnie decyzję o przełożenie meczu, który został rozegrany teraz. Nie porównywałbym jednej sytuacji do drugiej. Tam mieliśmy problem ze skompletowaniem składu, tu mieliśmy kłopot z wypowiedzą trenera po meczu odnośnie zdrowia dwóch zawodników, którzy ostatecznie okazali się zdrowi.
A z trenerem Michniewiczem pan rozmawiał?
Pozwoliłem sobie na razie nie prowadzić tej dyskusji z trenerem. Jeśli miałbym okazję, to zaleciłbym mu powściągliwość w wypowiadaniu się. W ocenie stanu zdrowia cenię ludzi bardziej kompetentnych, czyli medyków i lekarzy.
Nie ma obaw, że zabraknie terminów? To już nie jest ani jeden, ani drugi przełożony mecz, a liczba się zwiększa i pewnie będzie się zwiększać.
Wykorzystane możliwości spowodowały, że mamy do rozegrania tylko jedno zaległe spotkanie. W przyszłym tygodniu nie odbędzie się kilka wcześniej zaplanowanych meczów, ale też mamy pomysł, kiedy one się odbędą. Jesteśmy w kontakcie ze wszystkimi drużynami i jesteśmy w stanie bardzo szybko porozumieć się z klubami i z telewizjami, żeby rozgrywać mecze awansem, kupować sobie czas. Z wyprzedzeniem przeanalizowaliśmy możliwości, zmniejszyliśmy liczbę kolejek do trzydziestu, co daje szanse na przeprowadzenie całego sezonu w normalnym trybie. Mamy jeszcze bardzo dużo czasu. Największym wyzwaniem jest terminarz związany z meczami Lecha. Możliwości rozgrywania meczów w środku tygodnia odpadają w ich przypadku.
Przerwa reprezentacyjna też wchodzi w grę, żeby rozgrywać zaległe mecze?
Tak. Myślimy nad tym. Jeżeli nie będzie zbyt duża liczba powołań albo w ogóle ich nie będzie, a drużyny będą gotowe do rozgrywania spotkań, to wchodzi to w grę. Podobnie, jak UEFA i inne ligi, staramy sobie pomagać w tej bardzo trudnej sytuacji. Kluby są zdeterminowane, żeby te mecze rozgrywać. Powtórzę: na tle innych wypadamy całkiem nieźle.
ROZMAWIAŁ WOJCIECH PIELA
Fot. Newspix