Reklama

Sztuka znikania wśród dobrych wyników, czyli przegrani październikowego zgrupowania kadry

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

15 października 2020, 13:35 • 6 min czytania 13 komentarzy

Jerzy Brzęczek może uśmiechnąć się z satysfakcją. Październikowym zgrupowaniem kupił sobie spokój. Kadra planowo i w dobrym stylu rozniosła Finlandię, uniknęła lania od Włochów i wypunktowała Bośnię i Hercegowinę. Po takich meczach również wśród piłkarzy. Pewnie zabrakłoby nam palców jednej ręki, żeby wszystkich wypisać, bo mieliśmy parę błysków starej gwardii, parę przebojowych objawień, parę solidnych występów, parę świetnych. Kadrowicze fajnie się bawili. Ale nie wszyscy. Bo jeśli są wygrani, to są też przegrani lub też tacy, którzy zniknęli gdzieś w tle. I na nich właśnie się skupiliśmy. Oto lista niezadowolonych z październikowego zgrupowania. 

Sztuka znikania wśród dobrych wyników, czyli przegrani październikowego zgrupowania kadry

GRZEGORZ KRYCHOWIAK

Krycha jest największym przegranym dotychczasowych reprezentacyjnych zgrupowań w 2020 roku. Cztery mecze, cztery kiepskie. Holandia? Niemiłosiernie bawili się z nim Depay z De Jongiem. Bośnia i Hercegowina? Pisaliśmy, że to profesor uniwersytetu spod znaku praktykowania lagi na chaos. Finlandia? Fatalna zmiana, maczał palce przy bramce Niskanena, przecieraliśmy oczy ze zdumienia, kiedy na tle – umówmy się – słabego rywala był najsłabszy na boisku. Włochy? Apatyczny, nudny, nieradzący sobie hamulcowy.

Całkowicie poza formą. Nie popisywał się w defensywie, niewiele dawał od siebie w ofensywie. Irytował. Cholernie irytował. Przy tym, w normalnych okolicznościach, pewnie zżymalibyśmy się, że Krycha sobie nie radzi i fajnie byłoby, jak wrócił do formy, ale teraz? Teraz sytuacja jest zupełnie inna. Przede wszystkim reprezentacyjny środek pola wcale nie musi być zależny od pomocnika Lokomotiwu Moskwa. I to jest właśnie największy problem Krychowiaka po tym zgrupowaniu.

Że okazało się, iż nie jest niezastąpiony.

W meczach z Finlandią i Włochami ze świetnej strony pokazał się Jakub Moder. Odżył Linetty, który strzelił gola Bośnia i rozegrał naprawdę obiecujące zgrupowanie. Góralski też zaskoczył, bo w ostatnim meczu zgrupowania zadał kłam wszystkim teoriom na swój temat – nie ograniczał się do wślizgów i destrukcji, udzielał się w ofensywie, wygrywał pojedynki, miał trzy kluczowe podania. A jest jeszcze przecież Mateusz Klich, który nie dość, że fenomenalnie zaczął sezon w Leeds, to zachwycił z Bośnią i Hercegowiną.

Reklama

Nieprzypadkowo ten mecz Krycha spędził na ławce. Niedawno pisaliśmy tak:

Czy dziś wyobrażamy sobie kadrę bez Grzegorza Krychowiaka? Odpowiedź brzmi: raczej nie, bo to na tyle solidny piłkarz, że nie można go skreślać, ciągle może być bardzo pożytecznym trybem w maszynie.

Czy wyobrażamy sobie pierwszy skład kadry bez Grzegorza Krychowiaka? Coraz częściej tak, szczególnie w spotkaniach, na które powinniśmy wychodzić z chęcią prowadzenia gry.

Nic dodać, nic ująć.

ALAN CZERWIŃSKI I RAFAŁ PIETRZAK

Nie mieliśmy wobec nich wielkich oczekiwań. Zostali dowołani w wolne miejsce po Macieju Rybusie. Solidni piłkarze z Ekstraklasy. Nienajlepsi, niewybitni, ale powiedzmy, że wyróżniający się. Okej, Czerwiński bardziej, Pietrzak mniej, ale dobra, niech będzie. Co wiemy po tym zgrupowaniu? Chyba to, że pierwszy skład kadry to jednak dla nich za wysokie progi. Jeśli już to mogą pełnić rolę dalekiego uzupełnienia, które raczej nie powącha boiska.

Reklama

Zagrali epizod z Finlandią. Obaj zaprezentowali się średniawo. W notach pisaliśmy o nich tak:

ALAN CZERWIŃSKI – 4

Musiał dopasować się do kolegów i zaliczyć kolejne podanie do przeciwnika w tym meczu. Głównie tym zapadł nam w pamięć. Na pewno nie był to ten Alan Czerwiński, którego kojarzymy z ligi – harujący jak wół, biegający od pola karnego do pola karnego. Ale też wszedł na boisko w takim momencie meczu, a nie innym.

RAFAŁ PIETRZAK – 5

Z tyłu niczego nie zawalił, z przodu nie zrobił zbyt wiele. Ograniczał się głównie do podań do najbliższego, choć często się pokazywał, często robił przewagę na połowie rywala. Ale to za mało, by ocenić go wyżej niż nota wyjściowa.

Zginęli w tle.

SEBASTIAN SZYMAŃSKI

Najsłabszy z testowanych skrzydłowych.

Nie pokazał niczego.

Kamil Grosicki niczego udowadniać nie musiał. Jego klasę i przydatność wszyscy znają, ale i tak walnął hat-tricka Finlandii, którego pewnie będzie mógł wspominać do końca życia.

Kamil Jóźwiak zagrał dwa przyzwoite mecze – z Włochami i z Bośnią i Hercegowiną. Zrobił, co do niego należało, choć nie miał łatwego zadania. Szarpał, próbował, starał się, atakował skrzydła, na których mierzył się z nie byle kim, bo odpowiednio z Florenzim i Kolasinacem.

Damian Kądzior dobrze zagrał z Finalndią, ale zbilansował sobie to słabą zmianą z Bośnią.

Żaden z nich – poza Grosikiem, ale on miejsce w składzie ma pewne – nie rzucił na kolana, ale i Jóźwiak, i Kądzior mieli momenty. Szymański momentów nie miał. Zagrał z Włochami i zagrał marnie. Notował stratę za stratą. A to źle przyjął, a to źle podał, a to gubił tempo.

Nie przybliżył się po tym zgrupowaniu ani do pierwszego składu reprezentacji, ani do wyjazdu na Euro.

PAWEŁ BOCHNIEWICZ

– Jedno pewne nazwisko do gry w obronie to Kamil Glik. Sebastian Walukiewicz i Paweł Bochniewicz otrzymali dzisiaj szansę po 45 minut. W spokoju przeanalizujemy ten mecz. Postaramy się wybrać optymalne ustawienie na niedzielny mecz w Włochami – powiedział Jerzy Brzęczek po meczu z Finlandią i przed meczem z Italią.

Dalsza historia jest znana.

Rywalizację o stopera numer trzy wygrał Walukiewicz i to zdecydowanie. Z Finlandią zasygnalizował dobrą formę, z Włochami zaprezentował się absolutnie kozacko. Bochniewicz dostał szansę tylko z Finami. Wypadł elektrycznie. Zjadł go stres. Zawalił bramkę, tracąc piłkę w absurdalny sposób. Kilka razy był irytująco niedokładny, nieprecyzyjny, jakby czymś wystraszony. I dobra, zapoczątkował akcję zakończoną bramką numer pięć dla Polski, miał z jedną, dwie dobre interwencje, ale to wszystko było mało.

Graliśmy swoim trzecim garniturem z trzecim garniturem europejskiego średniaka.

Z październikowego zgrupowania stoper Heerenveen wyjeżdża jako czwarty na środku obrony w hierarchii Jerzego Brzęczka i taki układ na lepsze dla niego raczej się nie zmieni.

PIOTR ZIELIŃSKI

Wielki nieobecny.

Do tej pory pełnił rolę głównego architekta gry biało-czerwonych. Wywiązywał się z tego mocno średnio, grywając raz lepiej, raz gorzej, częściej chyba jednak gorzej. Dywagowaliśmy na temat jego pozycji, wykorzystywania jego potencjału i talentu. Padały różne propozycje ustawień, usytuowań, przesunięć, formacji, ale zazwyczaj kończyło się tym, że Zielu albo zawodził, albo nie dawał tyle, ile w klubie, albo pokazywał dwa-trzy kozackie zagrania i znikał.

Nieprzypadkowo Kowal został pierwszym narodowym krytykiem sensu regularnego stawiania na Zielińskiego w pierwszym składzie reprezentacji.

Piłkarz Napoli długimi momentami po prostu irytował.

Gdyby mógł przyjechać na październikowe zgrupowanie, to pewnie grałby regularnie. Ale nie mógł przyjechać i stało się dokładnie to, o czym pisaliśmy przy Krychowiaku. Nagle okazało się, że żelazna trójka Klich-Krychowiak-Zieliński, na którą do tej pory mecz w mecz stawiał Brzęczek, ma ciekawe (ciekawsze?) alternatywy.

Moder, Linetty, Góralski – każdy z nich dał jakość i każdy z nich pokazał, że pozycja Krychowiaka i Zielińskiego w pierwszej jedenastce wcale nie powinna być taka niepodważalna.

Co teraz?

Kto wie?

Może widząc to wszystko, Zieliński wstanie z łóżka i coś mu się odwróci w głowie, co poskutkuje tym, że zobaczymy kozaka.

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?

Szymon Szczepanik
3
Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?

Komentarze

13 komentarzy

Loading...