Reklama

Nie Bereszyński, a Kędziora przejął w kadrze schedę po Piszczku

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

07 października 2020, 14:53 • 5 min czytania 12 komentarzy

Niedawno minęły trzy lata, odkąd Tomasz Kędziora przeniósł się do Dynama Kijów. Niektórzy wciąż mogą patrzeć na to tak – ech, to tylko wschód, liga dwóch drużyn. Natomiast faktem jest, że wychowanek Lecha jest podstawowym piłkarzem zespołu, który znów gra w pucharach – tym razem fazie grupowej Ligi Mistrzów. Po końcu reprezentacyjnej kariery Łukasza Piszczka wydawało się, że to Bartosz Bereszyński zastąpi go na prawej obronie. Tymczasem to właśnie piłkarz Dynama wyrasta na – a może po prostu już jest – następcę Piszczka w kadrze.

Nie Bereszyński, a Kędziora przejął w kadrze schedę po Piszczku

W lipcu 2017 roku stało się jasne, że Tomasz Kędziora zostanie pierwszy (i jak do tej pory jedynym) wychowankiem Kolejorza sprzedanym nie na zachód, a na wschód Europy. Ze strony lechity był to ruch odważny. W pewnym sensie poszedł śladem swojego przyjaciela – Łukasza Teodorczyka. Ale Kędziora nie narzekał na brak ofert. To nie były propozycje z czołowych klubów angielskich, włoskich czy niemieckich. Ale obrońca Lecha mógł trafić wówczas na zachód.

Polska będzie prowadziła do przerwy i wygra cały mecz? Kurs w eWinner – 2,31

Trzy lata później ma na koncie 127 występów w barwach Dynama – ze składu wypadał bardzo sporadycznie, maksymalnie na dwa mecze z rzędu. Kontuzje? Prawie wcale, ostatni raz opuścił więcej niż jeden mecz przez problemy zdrowotne trzy lata temu, gdy był przeziębiony. Do tego dorzućmy dziewięć meczów w eliminacjach do Ligi Mistrzów i udział w trzech edycjach Ligi Europy. Przez ten czas mierzył się chociażby z Willianem w barwach Chelsea czy Ziyechem po stronie Ajaksu. Generalnie od tych trzech lat Kędziora i jego Dynamo co roku grają w europejskich pucharach. Nie tylko w sierpniu i wrześniu, ale przez całą jesień.

Był na wylocie, zagra z Messim i Ronaldo

Oczywiście nie jest to osiągnięcie na miarę tego, by wciskać się między Lewandowskiego, Zmarzlika a Świątek na podium plebiscytu Sportowca Roku. Natomiast trudno odnieść wrażenia, że regularna i pewna gra Polaka w lidze ukraińskiej umyka nieco nam nieco w takim codziennym obserwowaniu kadrowiczów. I też nie ma co się dziwić – poza freakami i zapaleńcami nikt w Polsce ligi ukraińskiej nie śledzi. Może ktoś obejrzał, jak Kędziora zdobyła Puchar czy Superpuchar Ukrainy (trzykrotnie). Pewnie niektórzy śledzili jego poczynania w Lidze Europy czy w ostatnich fazach eliminacyjnych do Ligi Mistrzów. Ale żeby oglądać Dynamo na co dzień? No nie. Po prostu nie.

Reklama

A przecież mówiło się, że jeszcze tego lata Kędziora jest na wylocie z klubu. Kamil Rogólski, ekspert od tamtejszej ligi, mówił u nas tak: – Presja na Kędziorze polegała na tym, że generalnie jakość obcokrajowców w Dynamie się pogorszyła. Skończyły się czasy, kiedy klub może wydać kilkadziesiąt milionów euro w jednym okienku. Tremoulinas, Veloso, Belhanda, Mbokani, Jermain Lens to piłkarze o bez porównania większej renomie niż solidny piłkarz Ekstraklasy i dlatego Kędziora na swój status musiał wytrwale pracować.

Finowie sprawią niespodziankę w Gdańsku? Kurs na zwycięstwo Finlandii w Totolotku – 4,83

– Do rewolucji ostatecznie nie doszło. Dla wtajemniczonych to nic odkrywczego, że Dynamo potrzebowało trenera z autorytetem. Filozofia klubu nakazywała zatrudnienie szkoleniowca z „dynamowskim sercem”, to znaczy byłego piłkarza, co na Ukrainie stało się elementem drwin. Surkis obrócił kurs o 180 stopni, zatrudnił Mirceę Lucescu. Mówiło się o dużych wzmocnieniach – m.in. o Marcao z Galatasaray, ale ostatecznie Lucescu pracował z tym, co miał. Awans jest efektem zmysłu taktycznego Lucescu, jego zdolności do wykrzesania potencjału poszczególnych piłkarzy i odwagi. Nie jest tajemnicą, że Ukraina ma falę talentów. 18-letni Ilja Zabarnyi pierwszy cały mecz w seniorach na stoperze zagrał z AZ Alkmaar i podołał. Przygaszeni nagle weszli na poziom, którego ludzie od dawna oczekiwali.

Ale fakty są takie, że Kędziora ma dziś niepodważalną pozycję w zespole, który zaraz wybiegnie na Barcelonę i Juventus. Który przez ostatnie trzy sezony zawsze bił się o mistrzostwo i czasami brakowało mu naprawdę niewiele. I który wyprzedził rywali po pałeczkę pierwszeństwa do zastąpienia Łukasza Piszczka w kadrze.

Pewniak w eliminacjach

Bo dziś też tak trzeba na to spojrzeć. Być może Kędziorze pomógł fakt, że to nie on, a Bereszyński był rzucany na lewą obronę za kadencji Brzęczka. Ale druga strona tego medalu jest taka, że Kędziora szansę wykorzystał. Trudno nawet przypomnieć sobie mecz, w który ewidentnie by zawalił. Taki, po którym robiliśmy sobie okłady z chłodnych ręczników, bo rywale hasający jego skrzydłem doprowadzali nas do białej gorączki.

Tu nawet można pokusić się o dalej idący wniosek – ex-lechita był jednym z wyraźniejszych wygranych eliminacji do Mistrzostw Europy. Przede wszystkim zobaczyliśmy jego lepszą, odważniejszą, bardziej wszechstronną twarz. Do tej pory postrzegaliśmy go raczej jakiego takiego konia do biegania. Silny, szybki, pewny w tyłach, ale z przodu dość ograniczony. Ale eliminacje pokazały, że stać go też na wrzutkę w pełnym biegu (choć i to sygnalizował momentami w Lechu – pamiętny mecz z Lechią i dwie asysty do Teodorczyka), przytomne płaskie wycofanie piłki spod linii końcowej, klepkę na jeden kontakt w fazie budowania ataku.

Reklama

Bereszyński nie pomógł sobie formą

I gdy status Kędziory rósł, w tym samym czasie pozycja Bereszyńskiego spadała. Rzecz jasna nie pomagało mu to wystawianie go na lewej stronie defensywy w kadrze, ale i Bereszyński nie pomagał sobie sam. Zwłaszcza grą w klubie przez ostatni rok. A już zwłaszcza wiosną. Być może latem był dobry moment, by zmienić środowisko, bo w Sampdorii się już nieco zasiedział. Ale chyba czas odpuścić na jakiś czas łączenie go z czołowymi klubami włoskimi czy ekipami z Hiszpanii.

Jakub Moder strzeli swojego debiutanckiego gola w kadrze? Kurs na trafienie lechity – 4,60 w Totalbet

Z czternastu ostatnich meczów kadry Kędziora opuścił tylko jeden – z Macedonią Północną. Ze Słowenią zaczął mecz na ławce, ale tylko dlatego, że kibice żegnali wówczas Łukasza Piszczka. I może tamta zmiana jest w jakiś sposób symboliczna. Bo dzisiaj bliżej sukcesji gracza BVB jest w reprezentacji Kędziora, choć zapytani pewnie o to dwa lata temu zdecydowanie wskazywalibyśmy na Bereszyńskiego.

fot. 400mm.pl

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
55
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

12 komentarzy

Loading...