
weszlo.com / Anglia

Opublikowane 03.10.2020 21:18 przez
Jan Mazurek
Występ Mateusza Klicha przeciwko Manchesterowi City to ostateczny cios dla niedowiarków, których i tak nie było już zbyt wielu. Reprezentant Polski znów zagrał co najmniej dobrze i tym samym pokazał, że w Premier League jest wyróżniającą się postacią. I nie ma w tym cienia optymizmu. Serio. Ma już za sobą spotkania z dwoma najsilniejszymi drużynami tej ligi, z Liverpoolem na inaugurację i z City teraz, i nie będzie żadną przesadą, jeśli napiszemy, że te dwa ultra-trudne egzaminy zaliczył na piąteczkę. Jego gra z wicemistrzem Anglii to była cholerna profesura.
W tym miejscu ostatecznie pozostawcie wszelkie wątpliwości, że może robimy was w bambuko albo specjalnie hiperbolizujemy.
Nie.
To sama prawda.
Klich miał 100% celnych podań. Tak, 100% przy dwudziestu dziewięciu rozprowadzonych piłkach. Ktoś powie: okej, ale co z tego, skoro można podać dwadzieścia dziewięć razy do tyłu, bezpiecznie, szablonowo, na alibi. No można, ale wszystkie, dosłownie wszystkie, podania Klicha napędzały grę Leeds. Nie był jej głównym kreatorem, długimi momentami w ogóle nie dotykał piłki, ale kiedy już otrzymał podanie, potrafił tak wybrać partnera do przekazania futbolówki, że praktycznie zawsze wychodziło z tego jakieś zagrożenie pod bramką Edersona.
A do tego robił to ładnie. Zagrał trzy razy piętą. Za każdym razem do nabiegającego kolegi z drużyny, za każdym razem bardziej efektywnie niż efektownie, nieefekciarsko, ale nic nie ujmując mu też przy tym z wrażenia estetycznego. W jednej z akcji z łatwością kiwnął Kevina De Bruyne. Dobrym podaniem, trochę takim w stylu Piotra Zielińskiego, wypuścił Rodrigo Moreno, który wpadł w pole karne i strzelił – po rykoszecie – w poprzeczkę. Po chwili był rożny, pomylił się Ederson, a Moreno wykorzystał jego błąd i wpakował piłkę do siatki.
Tamten gol nie był zresztą żadnym dziełem przypadku, a wynikiem rosnącej przewagi Leeds. City dominowało właściwie tylko przez jakieś dwadzieścia początkowych minut meczu. Błyszczał De Bruyne, kozackiego gola strzelił Sterling, przewagę robił Foden i wydawało się, że szalony pressing i błyskawiczne ataki to sposób, którym Guardiola zniszczy Bielsę. Na to się zanosiło.
Ale Leeds się rozkręciło. I zagrało jak równy z równym z wicemistrzem Anglii. Żadnych kompleksów. Nigdy nie powiedzielibyśmy, że właśnie oglądamy beniaminka Premier League. To była drużyna tak dojrzała, tak sprawnie operująca piłką, tak dobrze skanująca przestrzeń, że te punkty należały jej się, jak psu buda.
Co więcej, ten mecz mógł skończyć się zwycięstwem Leeds.
Sam na sam miał Bamford. Niezłą okazję wykreował sobie Roberts. Świetną zmianę dał Ian Poveda, który raz po raz rozpędzał się skrzydełkiem i męczył najpierw Mendy’ego, a potem Ake. Nie mówiąc już o Moreno, który z ławki wszedł tak wygłodniały, jakby nie jadł nie tylko dzisiejszego śniadania i obiadu, ale też wczorajszej kolacji, więc ilekroć tylko dotknął piłki w okolicach pola karnego Edersona, tylekroć robiło się groźnie.
Czym odpowiedziało City? Jednym szybkim sprintem Sterlinga, jednym dziwacznym strzałem Fernandinho, jednym pudłem Mahreza i właściwie tyle było z tej historii.
Mało.
A tak w ogóle to było fajne meczycho. Czuło się rękę Bielsy i rękę Guardioli, dwóch trenerskich geniuszy, którzy w przeszłości mecze między swoimi hiszpańskimi drużynami nazywali już liryką, poetyką, literaturą piękną. Tutaj mieliśmy może bardziej coś w stylu dobrego rockowego koncertu, spontanicznego, nasyconego, cholernie agresywnego, ale przy tym sprawiającego kolosalną radość, kiedy to wszystko w spokoju można sobie pośledzić i wyłapać część niuansów.
I w tym wszystkim świetnie odnalazł się Klich. Znowu. Gość gra na bardzo wysokim poziomie i choć od kilku tygodni pisze się o tym regularnie, to cóż, tak jest, takie są fakty, więc na każdym kroku będzie to doceniać.
Leeds United 1:1 Manchester City
Rodrigo 59′ – Sterling 17′
Fot. Newspix

Opublikowane 03.10.2020 21:18 przez
Od niepamiętnych czasów usiadłem i obejrzałem w całości mecz w PL, głównie z powodu Klicha i silnego rywala. No i rzeczywiście Klich jest wydajnym trybem w tej maszynce, a samo Leeds jest dzielna drużyną. Dobrze ustawiona i nastawioną. Sam mecz bardzo ciekawy i żywy. Man City wyhulalo sie na początku i wydawało się rzeczywiscie ze zaraz strzela bramkę na dobicie. No ale Leeds złapało za lejce i się zaczęły jaja. Piętki, zaskakujące podania, bieganie i walka. Bramkarz Manchesteru City walnął klopsa a potem ładnie wyjął na poprzeczkę i wygrał akcje sam na sam bo było blisko by beniaminek sprawił sensacje. Ale chlop z Leeds sie spalił, głównie przez dobre wyjście bramkarza. Zasłonił cala bramkę i tak się ustawil, ze gościu z Leeds musiał walnąć w niego jak w ścianę. Klich zszedł przed końcówką i widać było ze sie nabiegał. Ciekawe czy oni zniosą takie tempo przez cały sezon.
Czy zniosą? Tak samo grali w Championship, a to chyba najbardziej wymagająca fizycznie liga świata. Więcej meczów i prawie każda drużyna wybiegana. Dadzą radę! MOT! MOT!
Ja nie wiem, jak taki dyletant, amator i pozbawiony sukcesów zarówno jako zawodnik jak i trener Brzęczek może kierować takimi graczami. Przecież Klich dołącza do grona zawodników, którzy na obecnego trenera reprezentacji muszą się patrzeć jak na czerwonomordziastego wuefistę podstawówki.
Dokładnie. Wszyscy oni powinni na Jurka kiełby wyjebać i w prasie prawdę wyrzygać. Kto im po czymś takim zrobi krzywdę?!? Kto zrezygnowałby z Lewego czy choćby Klicha, gdyby prawdę o tym marnym plemniku powiedzieli?!?
Odwal się natychmiast od polskiego Jamesa Bonda!
Ćśśś… Bo Ci Domagalik zajebie!
A w reprezentacji będzie piach.W sumie po co sie ma wysilac na reprze jak w klubie ma dobra wyplate.Na reprezentacje on jedzie za kare niestety!
Też byś jechal za karę jak byś miał wuefiste a nie trenera
Grają bez trenera, więc sami powinni wziąć to w ryzy, ale wolą się nie wysilać. Banda pająców. Na Euro będą konkretnie zaorani. Już nie mogę się doczekać.
W klubie to ma przede wszystkim trenera.
lion, w klubie ma trenera to prawda. Żona/kobieta/matka wysyła Cię do sklepu po chleb, ale widzisz, że w domu nie ma wody, mleka, warzyw i owoców itd. Co wtedy robisz? Kupujesz tylko to co ci „zlecono” czy widząc niedostatki starasz się uzupełnić widoczne braki? No właśnie. Łatwo jest im powiedzieć, że on ich tak ustawił i takie czy inne zadanie przedstawił i zrobili zgodnie z przykazaniem. Przyjeżdżają na kadrę ze świadomością odpoczynku od klubowej piłki, a dla nich taki „trener” to idealna wymówka, by się wykręcić, że to niech ich wina. Może mają świadomość, że całe polskie błoto poleci Jamesowi Bondowi na buty i grają tą kartą, ale tak jak zaznaczyłem, sami nic nie robią, by było lepiej. Pomyśl.
Ja rozumiem, że w dzisiejszych czasach internetu dziennikarstwo nie koniecznie musi być najwyższych lotów. Czasem jednak mógłby ktoś choć raz przeczytać swój tekst zanim go opublikuje, a jeśli nie jest pewny niech da go komuś do przeczytania.
Już nawet ten potoczny styl – jak gdyby opowieść w barze do kumpla przy piwku – jestem wstanie zaakceptować. Dodaje on trochę kolorytu.
Niemnie jednak błędy, w tym nawet znaczeniowe, są niedopuszczalne dla kogoś kto profesjonalnie para się pisaniem tekstów.
Przytoczę tylko jeden przykład ale za to z pierwszego, wyróżnionego akapitu:
(…) [Klich] zagrał co najmniej dobrze i (…) jest wyróżniającą się postacią. I nie ma w tym cienia optymizmu.”
Proszę Pana redaktora, dla mnie jako kibica z Polski rodem jest w tym dużo optymizmu.
Rozumiem, że chciał Pan powiedziec, że nie ma w tym cienia przesady. Te dwa słowa nie są jednak synonimami…
sam w pierwszym zdaniu brzydkiego orta popełniłeś
masz rację – tyle, że mi za pisanie nie płacą 🙂
I tak, i nie. „Optymistycznym” można być też w ocenie (czyli ją zawyżać, bo łacińskie „optimus” znaczy po prostu „najlepszy”). Jednak zdecydowanie warto wyraźnie to zaznaczyć.
Nie jest to „przesadnie optymistyczna ocena”.
Oglądałe około 25 minut meczu (druga połowa). Klich nie dotknął piłki…
Zgadza sie ogladales te minuty w ktorych go nie bylo na boisku tuz po zmianie
Po raz kolejny to samo – Guardiola bierze gwiazdy, które przerastają ligę to wygrywa. Ale kiedy rywale zaczynają rozumieć jego taktykę tonie ma żadnej alternatywy.Dlatego nie radzi sobie w lm. A i tak zaraz ktoś się na niego nabierze
To nie jest wina Brzęczka, ale Bońka. Raz fuksem wyszło, bo Nawałka zrobił wynik lepszy niż gra (Euro: słabsi od Ukrainy i Szwajcarii, ale oba mecze wygrane), pękło dopiero na MŚ, gdzie drużyna wyglądała skandalicznie a Dyzma eksperymentował z ustawieniem, przegrywał z kretesem a później wysmarował zupełnie idiotyczną analizę porażek.
Teraz Boniek chciał się znowu popisać, że ma piłkarskiego nosa i niestety średnio to wychodzi. Brzęczek ma do dyspozycji najlepszych piłkarzy od wielu lat. Lewnadowski top na świecie (pierwszy raz w historii naszej piłki mamy zawodnika, który wygrywa taką nagrodę), Szczęsny jeden z najlepszych bramkarzy na świecie, Klich błyszczy w Premier League (!), Zieliński ma mocną pozycję w Serie A, Rybus i Krychowiak odgrywają kluczowe role w mocnej drużynie w Rosji i grają w pucharach. Można tak długo wymieniać, bo wyjątkowo dobrze sobie radzą nasi rodacy a dodatkowo wchodzą talenty, które będą za chwilę błyszczeć w Europie (Kamiński, Puchacz, Moder). Jest tego wszystkiego tyle, że można atakować Euro i liczyć na wiele. Niestety najsłabszy w naszej drużynie jest selekcjoner. Można dostać robotę z kapelusza, ale żeby to chociaż było za nazwisko i legendę jak było kiedyś w przypadku Bońka. Tutaj po prostu dała o sobie znać megalomania prezesa, bo jednak oferta pracy z czegoś powinna wynikać a w przypadku Brzęczka po prostu nie wiadomo o co chodzi. To nie jest hejt, ale statystyka. Brzęczek nie zrobił niezwykłego wyniku jak np. Fornalik wyrywając mistrza z Piastem, czy lądując na pudle z naprawdę słabymi drużynami. Często za to Brzęczek robotę tracił i nie spełniał oczekiwań. Boniek nie dał mu nabrac doświadczenia, sprawdzić się i nauczyć na swoich błędach na niższym poziomie. On go rzucił na, często, czołowych piłkarzy w Europie i dał mu najbardziej eksponowane stanowisko w polskiej piłce wyłącznie na… nosa. Niestety jak rzucasz kierowcę gokarta wprost do formuły 1, nie możesz liczyć, że będzie świetny. Marnujemy czas i naprawdę dobre piłkarsko pokolenie. Szkoda tego, ale niestety poza wieloma zaletami Boniek jest też narcystyczny do tego poziomu, że nigdy do błędu się nie przyzna.
Jeśli masz Zielińskiego, Klicha i Krychowiaka, a w Twojej taktyce pierwsze skrzypce gra Góralski no to… coś poszło nie halo 😀
„jest wyróżniającą się postacią. I nie ma w tym cienia optymizmu”
Dobry Boże ,naprawdę stylistyczny to jest analfabetyzm.
dopisz chłopaku „nadmiernego” i będzie git
le to Krzysztof powinien Cię uczyć ,nie ja.
Guardiola nie jest wybitnym trenerem. Za taką kasę jaka dostaje na transfery to nawet Smuda zmontowałby podobna pake
Masz rację. Guardiola całe życie jedzie na picu.
Policz ile wydał na transfery i jakie miał warunki w każdym klubie. Żaden trener przez ostatnich 10 lat nie miał takiego komfortu pracy. A osiągnięć wielkich nie ma. Bo chyba tytuły z Bayernem to nie jest wielkie osiągnięcie. Nawet Mourinho zdobył w tym czasie europejskie trofeum a Pep w Europie się błazni
Właściwie to co to znaczy być „wybitnym trenerem”? To taki, który zawsze wygrywa wszystko? Nie ma takiego. Nawet najlepsi mają obniżkę formy, a Guardiola przecież nie jest słaby. Striptizu ze swetru w meczu z Tottenhamem nigdy nie zapomnę. Zależało mu fest. Szanuję faceta, bo widać pasję, nie zawsze wyjdzie, co zrobić. Powoływanie na Jose w kontekście Guardioli trochę śmiesznie mi się czyta, bo przed laty Jose to był leszcz i Pepowi mógł jedynie oblizać buty, gdy Hiszpan na to pozwoli, a teraz nagle Jose jest kreowany na bossa. Proponuję więcej luzu. Można mieć pakę, kasę, trenera z najwyższej półki, ale czegoś może zabraknąć to takie ludzkie. Przykład na to, że pieniądze nie zawsze grają, ale ja patrzę na to inaczej. Dane rozgrywki to jest proces. Kontuzje, mecze ligowe, pucharowe, kartki, brak formy kluczowych zawodników czy błędy i dni konia rywali. Nie wybielam Pepa, bo ma mocną pakę, a sukcesów ostatnio brak, ale nie rób z niego człowieka nieświadomego. On to wie, sweter podarł, nawet koszulę. Nie zawsze wyjdzie, ludzka rzecz. LM rozgrywają się w czasie, a nie w jeden dzień, więc potem ludzie się dziwią, że są niespodzianki czy coś. Nic dziwnego w takim układzie, a Pep to czołowy trener, nie mów, że nie. Podarłbyś sweter i koszulę? No właśnie.
To takie typowo polskie…
Gdyby Bielsa był takim geniuszem, to by trenował kluby z najwyższej półki, a nie średniaki z PL.