Reklama

Chodyna na radarze, Makowski cofa się w rozwoju

redakcja

Autor:redakcja

22 września 2020, 16:31 • 4 min czytania 2 komentarze

Za nami cztery kolejki nowego sezonu Ekstraklasy. Gdy patrzymy na ten okres przez pryzmat młodzieżowców, trochę brakuje nam odkryć. Jasne, poprzedni rok pokazał, że warto w tej kwestii trochę poczekać, bo choćby Michał Karbownik, Bartosz Białek czy Jakub Moder wypłynęli na szerokie wody dopiero z czasem, ale byli też tacy, którzy zaskoczyli od pierwszej kolejki (choć nie wszyscy poziom potem utrzymali). W tym sezonie na razie widzimy tylko kilku kandydatów, których warto mieć radarze. 

Chodyna na radarze, Makowski cofa się w rozwoju

Kogo konkretnie? Gdy mówimy o piłkarzach, którzy ciągle stawiają pierwsze kroki w lidze, błysnął Mateusz Praszelik ze Śląska Wrocław, podobać może się Paweł Olszewski z Jagiellonii Białystok, a z ciekawej strony pokazuje się też choćby Aleks Ławniczak z Warty Poznań. A po ostatniej kolejce do listy dopisujemy również Kacpra Chodynę z Zagłębia Lubin.

BĄBELEK

Na plus: Jakub Moder (Lech Poznań), Karol Niemczycki (Cracovia), Tymoteusz Puchacz (Lech Poznań), Kamil Piątkowski (Raków Częstochowa), Aleks Ławniczak (Warta Poznań)

Czyli naszego Bąbelka 4. kolejki Ekstraklasy. Mecz Zagłębia Lubin z Cracovią nie stał na zbyt wysokim poziomie, ale trzeba przyznać, że boczny obrońca był najlepszym aktorem tego widowiska. Błysnął nie po raz pierwszy w tym sezonie, gdyż jedynym z bohaterów Miedziowych był też po spotkaniu z Wartą Poznań. Podopieczni Martina Seveli długo męczyli się z beniaminkiem, ale w końcu Chodyna – wprowadzony na boisko w drugiej połowie – posłał taką wrzutkę na głowę Bohara, że Słoweniec musiał ją wykorzystać.

Reklama

Nie ma co kryć – jest to pewne zaskoczenie.

Wydawało się bowiem, że zastępstwem dla Alana Czerwińskiego, który czmychnął do Lecha Poznań, będzie doświadczony Jakub Wójcicki. 32-latek ciągle był gwarancją pewnego poziomu w barwach Jagiellonii Białystok, więc można było uznać, że Miedziowi łatają dziurę z głową. Tymczasem cały dorobek byłego gracza m.in. Zawiszy Bydgoszcz czy Cracovii to ledwie 65 minut we wspominanym meczu z Wartą, w którym z tak dobrej strony pokazał się zastępujący go Chodyna.

W tym miejscu warto rozprawić się z kwestią młodzieżowca. Czy Chodyna gra dlatego, że zgadza się jego PESEL? Można było tak mówić w przypadku spotkania w Pucharze Polski ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, w którym od pierwszej minuty musiało wystąpić dwóch młodzieżowców. Podobnie z Lechem Poznań na inaugurację Ekstraklasy – prawy obrońca był jedynym młodym graczem w zestawieniu. Później jednak do wyjściowej jedenastki wskoczył Łukasz Poręba, więc to raczej nie do końca tak, że przepis promuje Chodynę na siłę.

Zaskoczenie jest tym większe, że chłopak w całym poprzednim sezonie był traktowany raczej po macoszemu. Jesień spędził w trzecioligowych rezerwach, gdzie też nie zawsze grał od dechy do dechy. Gdy wiosną wydawało się, że w związku z zamieszaniem z Alanem Czerwińskim może przyjść jego czas, stanęło na… jednym występie. W 21. kolejce zagrał przeciwko Piastowi Gliwice. Dostał od nas wtedy notę „2” i tytuł Szczawika Kolejki.

Tak podsumowaliśmy ten mecz:

Brak doświadczenia u 20-latka bił po oczach (na wypożyczeniu do Bytovii grzał ławę, więc do tej pory grał głównie w III lidze). Gdyby gliwiczanie byli bardziej skuteczni, po akcjach swoją lewą stroną strzeliliby jeszcze ze dwie bramki – szczególnie mamy na myśli szarże Kirkeskova, który miał tam autostradę. Jasne, chłopak grał we wszystkich sparingach, zbierał nawet przyzwoite recenzje, ale okazało się, że liga i mecz z mistrzami Polski to trochę inny poziom wymagań.

Pierwsze dobre wrażenie można zrobić tylko raz, ale Chodynie przynajmniej udaje się skutecznie zatrzeć to negatywne.

SZCZAWIK

Reklama

Na minus: Szymon Lewkot (Śląsk Wrocław), Dawid Szot (Wisła Kraków), Dominik Steczyk (Piast Gliwice), Piotr Samiec-Talar (Śląsk Wrocław), Filip Marchwiński (Lech Poznań), Łukasz Zjawiński (Stal Mielec), Adrian Laskowski (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Michał Skóraś (Lech Poznań), Maciej Żurawski (Pogoń Szczecin), Adrian Benedyczak (Pogoń Szczecin), Jakub Kamiński (Lech Poznań), Łukasz Poręba (Zagłębie Lubin)

Tomasz Makowski to zupełnie inna historia. Młodzieżowcem jest już w zasadzie tylko ze względu na wiek, bo skoro rozpoczyna swój trzeci sezon, w którym gra regularnie, to bliżej mu do miana wyjadacza niż początkującego gołowąsa. We wszystkich rozgrywkach w barwach Lechii Gdańsk na koncie ma już 67 spotkań (21 razy zagrał też dla Górnika Łęczna), a w samej Ekstraklasie wystąpił w 53 meczach. Popatrzmy może na ligowe doświadczenie wszystkich gości z rocznika 1999 lub młodszych.

  1. Bartosz Slisz – 59 meczów
  2. Tomasz Makowski – 53 mecze 
  3. Tymoteusz Puchacz – 42 mecze
  4. Łukasz Poręba – 39 meczów
  5. Adrian Gryszkiewicz – 36 meczów
  6. Filip Marchwiński – 34 mecze
  7. Sebastian Strózik – 33 mecze
  8. Tymoteusz Klupś – 32 mecze
  9. Jakub Moder, Michał Karbownik – po 31 meczów
  10. Kamil Piątkowski, Sylwester Lusiusz, Jakub Kamiński, Bartosz Bida, Aleksander Buksa – po 28 meczów

W całej lidze znajdziemy ledwie jednego bardziej ogranego młodzieżowca.

Czy to po Makowskim widać? No właśnie nie. Kompletnie nie. Mamy wręcz wrażenie, że pomocnik Lechii najlepszy był w sezonie 18/19, w którym w lidze debiutował, ale od tego czasu, mimo trzaskania kolejnych meczów, nie potwierdził wielkiego potencjału.

No już samo to, że na dystansie 53 meczów nie strzelił żadnej bramki (po golu Rasaka jest już na podium Klubu Zero) i zaliczył tylko jedną asystę, jest wymowne. Owszem, byłoby to jeszcze usprawiedliwione, gdyby rozwinął się w kierunku bycia świetnym defensywnym pomocnikiem, u których gra do przodu nie jest kluczem (jest ich coraz mniej, ale ciągle się tacy zdarzają). No ale nic takiego nie miało miejsca.

Makowski po prostu gra, choć do końca wiemy, o co mu w tej grze chodzi.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...