Różne absurdalne sytuacje widzieliśmy w polskiej piłce nożnej. Było pływanie synchroniczne w wykonaniu kibiców na Stadionie Narodowym z niedomkniętym dachem. Było bieganie z workiem węgla na plecach na murawie w Białymstoku. W Gliwicach na murawie znalazła się policja na koniach, które nie zostały nigdy nauczone korzystania z toi-toiów.
Ale jednak, futbol to bezdenna studnia kreatywności, zawsze dorzuci coś nowego. Tym razem oprawę kibiców Górnika Wałbrzych na meczu wyjazdowym w A-klasie przerwała… trąba powietrzna.
Rany, czujemy się jak jacyś clickbaitowcy, ale to są fakty.
Zacznijmy od tego, że do wałbrzyszan mamy spory sentyment – urokliwie położony stadion, piękne barwy, świetna historia z dobrymi występami w I lidze w latach osiemdziesiątych. Opisaliśmy dokładnie ich upadek w tym miejscu, to dość smutna opowieść o kryzysie całego regionu, który przełożył się również na kondycję sportową miasta. Górnik bankrutował niemal na naszych oczach, bo tak się składa, że jednego z zawodników klubu mniej więcej w okresie upadku ściągnęliśmy do naszego KTS-u Weszło.
Dopingowaliśmy im, gdy powstawali z kolan, dopingujemy i teraz, gdy występują w klasie A.
W trzech pierwszych meczach Górnik wygrał trzy razy, gole 23 do 3. W czwartej kolejce czekał ich wyjazd do Stanowic na mecz z tamtejszym Herbapolem. Jak zwykle za klubem udała się w delegację liczna grupa kibiców – z trybun mecz oglądało ponad 150 fanów w barwach wałbrzyskiego zespołu. Do przerwy Górnik prowadził 1:0, wydawało się, że będzie to zupełnie zwykły, A-klasowy wyjazd. 3 punkty, trochę dopingu, skromna oprawa na trybunach i do domu.
No i właśnie. Gdy kibice rozwinęli oprawę, a następnie odpalili race… W Stanowice trzepnęła potężna wichura. Jak silna – najlepiej pokazują właśnie filmy fanów z oprawy, którą przygotowali na to spotkanie. Śpiewy, śmiechy, blask pirotechniki, a tu nagle pod sektorem się przetaczają połamane części drzew, wiatr zrywa flagi.
Generalnie możemy się pośmiać, ale ten moment zerwania gałęzi… Zawiałoby trochę w inną stronę i pewnie nie dałoby się z całej sytuacji tak swobodnie żartować. Jak podaje portal Świdnica 24 – strażacy interweniowali 220 razy, drogi zamieniły się w potoki, wiatr wyrwał z korzeniami sporo drzew, nie wytrzymały dachy niektórych budynków. Swoją drogą, trzeba tutaj pogratulować projektantom i budowniczym stadioniku w Stanowicach, bo ta pergola, pod którą siedzieli fani Górnika, wytrzymała tornado.
Górnikom życzymy, by przez sezon przeszli jak trąba powietrzna. Za to na trybunach się już z taką więcej nie zetknęli.
Fot. KP Górnik Wałbrzych