Mógłbym się wyzłośliwiać, że polską ligę należałoby przenieść do federacji Oceanii, to wtedy coś pogramy. Może wznowić nieodżałowany Puchar Ekstraklasy, wtedy będą szanse na fazę grupową dla polskich klubów. Ale problem wykracza poza tanie szyderstwa. Bo polska liga ma wszystko, by znaczyć w Europie więcej. Te porażki – ta w nich konsekwencja – zaczynają się wymykać logice.
Pieniądze napędzają piłkę nożną. Kto ma ich więcej, ten ma więcej szans na sukces. Przez swoją nieprzewidywalność futbol wymyka się często tej fundamentalnej zasadzie, ale tak – na długą metę ona rządzi. Bogaty może więcej.
I polska liga w porównaniu do tego nieszczęsnego Cypru jest bogaczem.
Kwoty podam za Transfermarkt, wiem, że nie jest idealny, ale też pokaże ogólny zarys, to jakieś rozsądne widełki.
Pieniądze ZAROBIONE z transferów w ostatnich latach przez kluby z obu lig. Dodam, że wliczane są do tego również transfery wewnętrzne, czyli pokazuje to również do pewnego stopnia ruch w lidze.
20/21 Cypr 0.070 tysięcy euro / Polska 10 milionów euro
19/20 3.2 miliona euro / 42 miliony euro
18/19 5.8 miliona euro / 32 miliony euro
17/18 3.3 miliona euro / 31 milionów euro
16/17 5 milionów euro / 33 miliony euro
Dopiero następny sezon, 15/16, jest zbliżony w zarobkach – nieco ponad osiem baniek.
Nie ukrywamy, te dziesiątki milionów, rzeka forsy płynąca nawet do średniaków, to w większości transfery z polskiej ligi za granicę. Oczywiście do tego dochodzą pieniądze z praw telewizyjnych, których zazdroszczą nam nawet choćby Czesi, mający ostatnio nieporównywalnie większe sukcesy w Europie. O Słowakach, którzy prali nas w pucharach, nawet nie ma co mówić – tam za transmisje dają śmieszne kwoty, u nas to kontrakty na setki milionów złotych.
Powiecie: no i czego się Milewski dziwisz. My sprzedajemy, to się osłabiamy, a Cypryjczycy nie sprzedają, to są mocniejsi.
Otóż na pewno nie jest to wcale takie zerojedynkowe. Raz, że dowodem tego Legia, która w tym okienku na pewno się nie osłabiła.
A dwa, aktualnym łańcuchu europejskiej piłki wypracowaliśmy sobie pozycję, która zapewnia nam potężny zastrzyk finansowy rok w rok. Nasze talenty po jednym dobrym półroczu potrafią odejść za kilka milionów euro prosto na Zachód, prosto do poważnego klubu.
Nie bądźmy hipokrytami. Ile razy w latach wcześniejszych wskazywaliśmy Dinamo Zagrzeb, że zgarniają duże pieniądze z transferów, pytając, dlaczego my tak nie możemy? Albo FC Basel? Wskazywaliśmy to jako dowód ich ugruntowanej pozycji w Europie, a umiejętność sprzedania swoich graczy za krocie jako sposób ustawienia się w europejskiej klasie średniej.
Biorąc pod uwagę wyniki polskich klubów w pucharach, 32 pozycję w rankingu UEFA, pies z kulawą nogą nie powinien się u nas stołować. A tymczasem są zakupy u nas, a kluby dostają całe worki forsy. Te sprzedaże młodych talentów też przecież często wcale nie są wielkimi ciosami w zespół. Czy strata takiego Majeckiego po przeciętnym sezonie to wielki sportowy cios w drużynę? Nie. Gdyby oceniać tylko jego bieżącą formę, nie byłby wart nawet jednej trzeciej kwoty, którą za niego zapłacono. Sprzedawane są często projekty, a nie jakość tu i teraz.
***
Generalnie trzeba powiedzieć, że konkurencja w futbolu jest szalona. Legia, według rankingów, jest dziewięćdziesiąta w Europie i oczywiście jest to bujda. W praktyce jest o wiele, wiele dalej.
Ten ranking, rzecz jasna, bierze pod uwagę tylko kluby grające w pucharach, a wiadomo kto byłby faworytem w meczu czternastego klubu Premier League z Legią.
Zresztą w ilu meczach z rywalami nawet z 2. Bundesligi mistrz Polski byłaby faworytem? Marcos Alvarez sprowadzony z tych rozgrywek wszedł z buta w polską ligę, ile na tym poziomie jest Marcosów Alvarezów, ilu znacząco lepszych od niego?
Czy utrzymałaby się w angielskiej Championship?
Europejska klasa średnia jest niebywale rozrośnięta. Jest całe morze drużyn średnich. Są dobre drużyny na Białorusi, groźny potrafi być ukraiński czy portugalski średniak, rozwinął się Azerbejdżan, Kazachstan. Zawsze mam przed oczami tę parę meczów, gdy Jagiellonia i Lech wpadły na Gent i Genk. Belgowie, europejska druga liga, funkcjonowali w zupełnie innych realiach niż my. A to były dopiero eliminacje. Takich Gentów i Genków jest w Europie wiele.
Ale Cypryjczycy są zaprzeczeniem wszystkiego. Cypryjczycy pokazują, że można. Mają mniej pieniędzy. Nikogo w Europie nie interesują cypryjscy młodzieżowcy, w tej pogoni za potencjałem, na której można zarobić, Cypryjczycy nie zarabiają. Nie mają też jednego klubu, jakiego Łudogorca czy Dinama, które ciągnie wyniki. A w ostatnim czasie:
16/17, AEK ogrywa Spartak Moskwa; APOEL wygrywa fazę grupową Ligi Europy, potem przechodzi jeszcze Athletic Bilbao
17/18, APOEL w Lidze Mistrzów po pokonaniu Dudelange, Vitorulu i Slavii; Apollon wchodzi do fazy grupowej Ligi Europy po pokonaniu Aberdeen i FC Midtjylland
18/19, klęska APOEL-u z Litwinami w LM, bo każdemu się zdarzają wpadki, szlaban po drodze do fazy grupowej LE stawia im Astana; AEK i Apollon w fazie grupowej LE, po drodze AEK potrafi zbić 7:0 Sturm Graz, Apollon eliminuje FC Basel
19/20, “tylko” APOEL w fazie grupowej LE, po spadku z el LM, gdzie szlaban postawił Ajax; ale wcześniej Apollon potrafił ograć 5:2 Austrię Wiedeń czy 7:0 Lewski Sofia
Teraz, po tych wynikach, Cypryjczycy atakują pozycję, która dałaby im dwa miejsca w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Nie żartujmy, że Apollon czy AEK Larnaka zostały zbudowane za większe pieniądze. Czasem zbierano piłkarzy za darmochę.
W AEK-u Larnaka kapitanem i największą gwiazdą w sezonie 18/19 był Ivan Trickowski, wypluty przez Legię. Mieli też Daniego Aquino, który kompletnie nie zaistniał w Piaście.
Mamy większą siłę nabywczą niż taki Cypr, który nie robi okazjonalnych wyników, ale idzie ławą. Nawet tych samych graczy sprowadzaliśmy i co? I nic. Tam żarło, u nas nie.
***
Wczoraj znany i lubiany Adnan Kovacević, który w zeszłym sezonie spadł z Koroną z ligi, wygrał na Celtiku z Ferencvarosem. Kovacević był kapitanem kielczan, dobrym piłkarzem, cenionym stoperem. Ale też nie kimś, kto przerastał ligę. Mistrz Węgier nie bał się postawić na spadkowicza ligi polskiej i na tym nie stracił.
Zresztą, w tym Ferenvcarosie wczoraj epizod zagrał Lasha Dvali. Co znaczył Lasha Dvali w polskiej lidze?
Obcokrajowcy sami w sobie nie są problemem – problemem są słabi obcokrajowcy. My mamy siłę nabywczą, by sprowadzać obcokrajowców dobrych. I często takich sprowadzamy, są dowody – ci goście potem robią często wyniki w drużynach o podobnym potencjale co nasze. Czasem jadą w ogóle wyżej.
Jesteśmy też w stanie wychować talenty i dobrze sprzedać do topowych lig, w tym takich młodych, którzy potem nie odbijają się od Zachodu.
I w łeb, w łeb, w łeb.
Byłoby to paradoksalnie łatwiej przegryźć, gdyby polska liga była słaba, gdyby nie było tutaj pół dobrego piłkarza. Gdyby te porażki były logiczne. Ale właśnie tak nie jest. Polskiej lidze daleko do najlepszych, ale na pewno nie jest tak mierna, pod wieloma względami, jak jej ranking. Tymczasem jak przychodzi co do czego, boksujemy dwie wagi poniżej swoich możliwości.
Leszek Milewski
Dlaczego chciałbym, aby Messi i Ronaldo zagrali w jednej drużynie
O Lewandowskim: Specjalista od przebijania własnego sufitu
Fot. FotoPyK