Kto by się spodziewał, że przyjdzie nam kiedykolwiek napisać taki tekst. Ale hiszpańscy dziennikarze nie mają wątpliwości, a mówimy akurat o tych, którzy przyzwyczaili do podawania sprawdzonych informacji, a nie wyssanych z palca plotek transferowych. Krótko, bo nie ma sensu silić się na efektowne wstępy: otóż portal TyC Sports poinformował, a cały piłkarski świat podchwycił, że Leo Messi chce aktywować klauzulę, która pozwoli mu jeszcze w tym oknie transferowym opuścić FC Barcelonę. To jest po prostu szokująca wiadomość, ale potwierdzona przez klub.
Messi ma dość
Jasne, że pogłoski o rozterkach Argentyńczyka słychać było już od dawna. Messi w ostatnich miesiącach pozwalał sobie na otwartą krytykę działań zarządu klubu. W ostrych słowach recenzował pracę Quique Setiena. Ewidentnie było widać, że jest głęboko niepocieszony kierunkiem, w którym zmierza Barca. Większość futbolowych ekspertów z Katalonii zakładała jednak, że Messi i jego obóz starają się po prostu wywrzeć presję na władzach klubu. Być może zmusić prezydenta Josepa Marię Bartomeu do odejścia ze stanowiska. No bo aż trudno było sobie wyobrazić, że najwybitniejszy zawodnik w historii Blaugrany rzeczywiście postanowi zawinąć się z Camp Nou. Tak po prostu. Że jego ostatnim występem w koszulce Barcelony będzie przegrane 2:8 starcie z Bayernem Monachium. Totalnie upokorzenie, na dodatek bez udziału katalońskiej publiczności, której przecież zagwarantował tak wiele niezapomnianych chwil.
Wszystko wskazuje jednak na to, że Messi naprawdę chce odejść. Że klęska w konfrontacji z Bawarczykami może być ponurą puentą tej fascynującej opowieści. Argentyńczyk faksem (to kolejny z szokujących elementów tej sytuacji, faks w 2020 roku?!) przekazał działaczom klubu wiadomość o uruchomieniu specjalnej klauzuli, która pozwala mu rozwiązać kontrakt wiążący go z Barcą po zakończeniu sezonu. Ponoć Bartomeu i jego świta mają zamiar bronić się kruczkami prawnymi. Ich zdaniem ta klauzula mogła zostać zastosowana do końca czerwca (czyli zgodnie z normalnym piłkarskim kalendarzem), a nie do końca sierpnia (zgodnie z kalendarzem postpandemicznym).
Coś nam się jednak wydaje, że próby zatrzymania Messiego w klubie w taki sposób spełzną na niczym. Chyba że z strony Argentyńczyka jest to ostatni, rozpaczliwy blef, mający na celu wykurzenie Bartomeu z klubu. Ale i na to nie wygląda. Carles Puyol na swoich mediach społecznościowych zdążył już udzielić wsparcia Messiemu. A były obrońca raczej nieźle się orientuje w tym, co się obecnie dzieje na Camp Nou. W jego ślady poszli Arturo Vidal i Luis Suarez.
Co dalej?
Oczywiście od razu się przypomina sytuacja, gdy Messi zrezygnował z występów w reprezentacji Argentyny, a potem wycofał się z tej decyzji i z powrotem zaczął grać dla Albicelestes. Ale obecnie mamy chyba do czynienia z nieco inną sytuacją. Frustracja związana z polityką klubu narastała w Messim miesiącami. No i została podjęta na spokojnie. Nie tuż po meczu z Bayernem, w momencie największej frustracji i wściekłości. Najwyraźniej Messi poświęcił kilka dni na wysondowanie, jak wiele może się w klubie zmienić. Uznał, że nie dość dużo, by przekonało go to do pozostania na Camp Nou. I ogłosił zamiar odejścia.
Leo Messi
Nie będziemy wyliczać osiągnięć Messiego w barwach Barcelony. Wszystkich trofeów, które na Camp Nou zdobył. Wszystkich rekordów, które tam pobił. W naszym rankingu stu najlepszych piłkarzy w dziejach ulokowaliśmy Argentyńczyka na pierwszej lokacie i niech to wystarczy za krótki komentarz odnośnie jego klasy. Dla Barcy to niewyobrażalny cios. Sportowy, wizerunkowy. Kto wie, być może teraz kibice Dumy Katalonii przypomną sobie, jak wygląda prawdziwy kryzys. Bo poprzedni sezon był dla Barcy nieudany, to prawda, ale drużyna jednak zgarnęła wicemistrzostwo kraju. Dotarła do ćwierćfinału Champions League. A przecież na początku XXI wieku bywały takie lata, gdy Katalończycy do Ligi Mistrzów nie potrafili się nawet zakwalifikować. Bez Messiego ciągnącego ten zespół za uszy tamte ponure czasy mogą jak najbardziej powrócić. Ale to na razie tylko spekulacje.
Co dalej z Argentyńczykiem? Nie wiadomo. Manchester City, Juventus, Inter Mediolan? Na razie nie ma żadnych, nawet nieoficjalnych informacji o tym, jakie plany ma Messi na dalszą część swojej kariery. Jego oczekiwania finansowe są niebotyczne, a być może teraz nawet wzrosną, ostatecznie jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem Argentyńczyka, lada dzień zostanie on wolnym strzelcem. Mówimy o piłkarzu 33-letnim, a zatem nie młodzieniaszku. Ale i tak nie ma wątpliwości, że skusi się na niego jakaś europejska superpotęga. No bo nie chce się wierzyć, by miał czmychnąć do którejś z lig Bliskiego bądź Dalekiego Wschodu. Albo za ocean. Za wcześnie.
Gdziekolwiek Messi nie wyląduje, będzie to jedna z najbardziej fascynujących historii w najnowszych dziejach futbolu. Barcelona tymczasem – oczywiście o ile wstępne doniesienia się potwierdzą – zostaje bez najlepszego piłkarza. Kapitana. Legendy. Ludzie, którzy doprowadzili do takiego stanu niewątpliwie zasługują na to, by z Camp Nou wyjechać na taczkach.
fot. NewsPix.pl