Reklama

Rok Lewandowskiego, piękna Atalanta, rewelacyjny Lyon. Co zapamiętamy z Ligi Mistrzów?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

24 sierpnia 2020, 14:01 • 9 min czytania 9 komentarzy

Kolejny sezon Ligi Mistrzów już za nami. Już, a może raczej – w końcu – bo przecież tegoroczne rozgrywki z wiadomych powodów ciągnęły się przez ponad rok, jeśli wliczymy w to eliminacje. W międzyczasie na boiskach było równie dużo zawirowań co poza nimi. Jakich? W ramach mini-podsumowania przygotowaliśmy listę 12. rzeczy, które zostały nam w głowie po tym szalonym sezonie. Ostrzegamy – sporo w niej polskich akcentów. Ale jak mogło być inaczej, skoro po najważniejsze trofeum w klubowej piłce sięgnął jeden z nas?

Rok Lewandowskiego, piękna Atalanta, rewelacyjny Lyon. Co zapamiętamy z Ligi Mistrzów?

1. Wszystkie te momenty, w których zachwycał nas Robert Lewandowski

Takich jak choćby Lewandowski. Nie dało się tego ująć inaczej, bo gdybyśmy mieli każdemu show napastnika Bayernu przypisywać osobny punkt, ten artykuł moglibyśmy zadedykować tylko jemu. Przypominamy, że Polak ma za sobą absolutnie kosmiczny sezon i tylko fakt, że w fazie finałowej zabrakło rewanżów, uchronił Cristiano Ronaldo przed spadnięciem z piedestału najlepszego strzelca w pojedynczym sezonie Ligi Mistrzów. Ale “Lewy” i tak ma się czym pochwalić. 15 goli plus 6 asyst – według metody liczenia Transfermarkt – to niesamowity bilans, jeśli chodzi o klasyfikację kanadyjską. Tylko jeden mecz bez gola na koncie – finał, więc można wybaczyć. Absolutny kosmos. Rozbijając to na poszczególne występy, jest jeszcze lepiej.

  • 4 gole z Crveną Zvezdą
  • 2 trafienia w meczu z Tottenhamem
  • Bezpośredni udział przy wszystkich 7 bramkach w meczu z Chelsea

Lewandowski to najlepszy napastnik sezonu 2019/2020 na świecie i gość, który ma za sobą sezon kompletny. Król strzelców Ligi Mistrzów, najlepszy asystent rozgrywek. Czapki z głów, nic więcej nam nie pozostało.

2. Kolejny blamaż Antonio Conte

Krótkie podsumowanie przygody Interu Mediolan w Lidze Mistrzów.

Reklama

Co tu dużo mówić, nie są to ulubione rozgrywki Antonio Conte. Co prawda nie udało się przebić historycznego wyczynu osiągniętego z Juventusem – jednego zwycięstwa w fazie grupowej, gdzie rywalami “Starej Damy” były Kopenhaga, Galatasaray i Real Madryt, ale i tak było nieźle. Na start blamaż ze Slavią Praga, bo tak trzeba nazwać remis z czeskim klubem. Potem porażka z Borussią, mimo prowadzenia 2:0. W końcu rewanż z Czechami i wygrana wyszarpana w ostatnich 10 minutach. I na koniec wisienka na torcie – odpadnięcie z Barceloną B.

Tak, wiemy, kibice Nerazzurich do dziś twierdzą, że to Inter był w gorszej sytuacji, bo też zmagał się z urazami, bo Borja Valero i Matias Vecino. To przypomnijmy skład Barcelony: Neto – Todibo, Lenglet, Umtiti – Firpo, Rakitić, Vidal, Alena, Wague – Perez, Griezmann.

Szanujmy się, Bayern wcisnąłby im dychę, nie wychodząc nawet na drugą połowę.

3. Kyle Walker w bramce Manchesteru City

Tak, to był hit i idealne zobrazowanie powiedzenia “jak się wali, to wszystko na raz”. W przerwie z boiska schodzi Ederson – kontuzja. Między słupki City wskakuje Claudio Bravo, który jednak także nie dotrwał do końca spotkania. Czerwona kartka, kolejnego bramkarza już nie ma. Na boisku melduje się więc obrońca, Kyle Walker. Zalicza rzecz jasna kapitalną paradę.

Atalanta naciska na “Obywateli”, ale wiele więcej nie udało się jej wskórać. Remis, 1:1. Ciekawostka jest też taka, że dla La Dei był to pierwszy punkt zdobyty w Lidze Mistrzów, a mieliśmy już czwartą kolejkę w terminarzu. Nikt wtedy nie przypuszczał, że parę miesięcy później ekipa z Bergamo będzie o krok od półfinału rozgrywek. A jednak – dwie wygrane na finiszu fazy grupowej i Atalancie udało się wyjść z wcale niełatwej grupy z City, Dinamem Zagrzeb i Szachtarem Donieck.

Reklama

4. Erling Haaland przedstawia się światu

Red Bull Salzburg długo dobijał się na europejskie salony, ale kiedy już to zrobił, przyniósł ze sobą niezwykły skarb. Erlinga Haalanda znaliśmy z mistrzostw świata do lat 20 w Polsce, gdy zapakował dziewięć bramek Hondurasowi. Tak, wiele osób uważa, że z tym meczem coś było nie tak. Ale jednego Norwegowi odmówić nie można – strzelać gole to on potrafi. Udowodnił to już na starcie rozgrywek, bo zdobycie gola w Lidze Mistrzów zajęło mu niespełna 120 sekund. Hattricka na koncie miał już po 45 minutach. Im dalej w las, tym lepiej – tylko w jednym spotkaniu Haaland nie trafił do siatki. Napastnik Salzburga zamykał fazę grupową z takim bilansem:

  • 374 minuty na boisku
  • 8 goli, asysta
  • Udział przy bramce co 41 minut

Potem Haaland dostał jeszcze drugą szansę na poprawienie wyniku – 1/8 finału już w barwach Borussii Dortmund. I trzeba przyznać, że znów zachwycił, bo przecież BVB po pierwszym spotkaniu było bliskie odprawienia PSG z kwitkiem. Ostatecznie Haaland zakończył sezon z 10 golami w Lidze Mistrzów na koncie i był jedynym, obok Roberta Lewandowskiego, zawodnikiem, który zdołał uzbierać dwucyfrową liczbę bramek w obecnej edycji.

5. Hattrick Arkadiusza Milika

A skoro już przy grupie z Haalandem i Salzburgiem w składzie, to warto wspomnieć o Napoli. Na południu Włoch działo się sporo – pamiętamy przecież, że Partenopei, którzy zawodzili na krajowym podwórku, potrafili dać pstryczka w nos Liverpoolowi. To po meczu Ligi Mistrzów zdarzył się też przewrót, gdy drużyna zbuntowała się przeciwko Aurelio de Laurentiisowi, który zaplanował wyjazd na karne zgrupowanie. Posadą przypłacił to Carlo Ancelotti. Ale dla nas najważniejsze było co innego. Arkadiusz Milik i jego hattrick w spotkaniu z Genkiem.

  • Wykorzystany błąd bramkarza, przejęcie piłki, gol
  • Wykończenie dośrodkowania precyzyjnym strzałem
  • Pewny strzał z rzutu karnego

Wszystko w nieco ponad 30 minut. Koncertowy występ, klasyczny hattrick. Dla Milika było to o tyle ważne, że w Lidze Mistrzów zwykle nie błyszczał. Wcześniej strzelił w tych rozgrywkach pięć bramek w 16 meczach. Poprzednie trafienie zanotował w sezonie 2017/2018. Rok później zaliczył pusty przelot, więc rehabilitacja się przydała. Poza tym – zawsze miło oglądać Polaka strzelającego hattricka w tych prestiżowych rozgrywkach. Tym bardziej, gdy nie jest to tylko Robert Lewandowski.

6. Powrót Chelsea w meczu z Ajaksem

Z pozoru jeden mecz, być może ktoś stwierdzi, że nie tak ważny, jak nam się wydaje. Ale jednak – to on wpłynął na to, półfinalista Ligi Mistrzów odpadł z rozgrywek na etapie fazy grupowej. Sensacyjny? Jasne. Ale jednak – półfinalista. Poza tym pamiętajmy, że mówimy o Chelsea, która nie jest gwiazdozbiorem im. Romana Abramowicza. To była Chelsea z Tammym Abrahamem, Kurtem Zoumą, Mateo Kovaciciem, Masonem Mountem i Fikayo Tomorim. Ta ekipa odrobiła trzy bramki straty w dziewięć minut. Oczywiście nie bez pomocy Ajaksu, bo to spotkanie miało naprawdę niesamowity przebieg.

  • Ajax prowadzi 4:1 po dwóch golach samobójczych
  • Chelsea strzela bramkę na 2:4
  • Ajax łapie dwa “kiery” w kilkadziesiąt sekund
  • Chelsea doprowadza do wyrównania

Efekt tego był taki, że punkt urwany Ajaksowi ostatecznie przeważył szalę i dał awans The Blues.

7. Show Josipa Ilicica

Cztery gole w Lidze Mistrzów to być może pierwszyzna dla takich gości jak Robert Lewandowski. Ale Josip Ilicić to zupełnie inny przypadek. 32 lata na karku, debiut w tych elitarnych rozgrywkach dopiero w obecnym sezonie – średni pakiet startowy dla przyszłej gwiazdy rozgrywek. A dlaczego gwiazdy? Bo Ilicić w 1/8 finału zdecydowanie na taki tytuł zasłużył. To on stał za tym, że Atalanta kontynuowała swój marsz i odprawiła Valencię, zostawiając jej w bagażniku osiem bramek. Słoweniec sam był autorem pięciu z nich. Oczywiście największe wrażenie robi fakt, że cztery uzbierał w jednym spotkaniu.

Każda kolejna bramka potwierdzała klasę słoweńskiego pomocnika. Potwierdzała też to, że Atalanta mogła zajść jeszcze dalej, gdyby tylko Ilicić nie wypadł z gry przed meczem z PSG.

8. Niespełnione marzenie Juventusu

– Lyon? Jesteśmy zadowoleni. Nie możemy narzekać – ocenił losowanie 1/8 finału Ligi Mistrzów Pavel Nedved. Były piłkarz, a obecnie pracownik Juventusu, nie mógł przewidzieć, jak bardzo się myli. Zresztą, kto wtedy mógł? Lyon był pokiereszowany przez kontuzje topowych zawodników. Lyon dołował też w lidze. Generalnie – nie był to zespół, przed którym ktoś, kto ma w składzie Cristiano Ronaldo, Wojciecha Szczęsnego czy Paulo Dybalę, musi robić w portki. Ale Bianconeri mieli też Maurizio Sarriego, którego projekt zmierzał w stronę przepaści i w końcu w nią spadł. Dwumecz z Lyonem był dla Juventusu dramatem.

  • Pierwszy mecz – gol stracony w momencie, gdy Juventus chwilowo grał w dziesiątkę
  • Uchwycenie przez dziennikarzy rozmowy CR7 i Paulo Dybali, którzy narzekają na brak wsparcia w drugiej linii
  • Kilkumiesięczna przerwa z powodu wirusa. Lyon pauzuje, Juventus gra ligę, rosną nadzieje na odwrócenie losów dwumeczu
  • Rzeczywistość brutalnie je weryfikuje – Lyon być może korzysta na błędzie arbitra, ale Juventus także
  • Maurizio Sarri przyznaje, że w sumie to nie jest zaskoczony. Niedługo potem traci pracę

Ten dwumecz był nie tylko dramatem i podsumowaniem nieudanej misji zaszczepienia sarrismo w Turynie, ale i początkiem rewolucji. Posadę Sarriego zajął Andrea Pirlo, którego jednym z zadań będzie posprzątanie szatni. I nic dziwnego, bo to już drugi sezon z rzędu, gdy Cristiano Ronaldo musi w pojedynkę ciągnąć ten wózek w Lidze Mistrzów. A nie po to przecież Portugalczyk zmieniał klub, żeby najcenniejszych rozgrywek nie wygrywać.

9. Barcelona rozbita w pył

Może po prostu wkleimy tu skrót spotkania, bo bez sensu o tym opowiadać, gdy można to jeszcze raz obejrzeć.

10. Lyon, który zawstydził Guardiolę

Faworyt meczu Lyonu z Manchesterem City był jeden. A jednak to, co pamiętaliśmy po końcowym gwizdku, to szeroko otwarte ze zdumienia oczy Pepa Guardioli i skaczącego z radości Rudiego Garcię. Dwie piłki za plecy defensorów City, dwa gole. Błąd Edersona, 3:1. Lyon, ten sam Lyon, którego jesienią nie zobaczymy nawet w pucharach, wyrzuca za burtę Ligi Mistrzów gwiazdozbiór z Manchesteru. Oczywiście, nie byłoby tego sukcesu bez marnującego kolejne okazje Raheema Sterlinga. Ale sukcesowi francuskiej drużyny nie ma co umniejszać. W końcu dopiero po raz drugi w historii dotarła do półfinału.

Zresztą Lyon po drodze zadbał o to, żeby coś po sobie zostawić. Odbudowany Memphis Depay, zachwycający Moussa Dembele, autor dwóch goli w meczu z City – to dwa jasne punkty francuskiej drużyny. Do tego szereg gwiazd, które dopiero zostały przedstawione światu.

  • Houssem Aouar
  • Maxence Caqueret
  • Ryan Cherki
  • Bruno Guimaraes

O tych gościach na pewno jeszcze usłyszymy. Aha, no i oczywiście nasz rodzynek w tym gronie – Marcelo, który na szerokie wody wypłynął z Wisły Kraków. Kolejna sympatyczna historia.

11. Lipsk zrealizował ambicje

A skoro o Lyonie, to musi być i o ekipie z Lipska. Bo przecież odrodzenie niemieckiego futbolu to nie tylko Bayern, ale też ten kopciuszek w półfinale rozgrywek. Kopciuszek, bo choć za Lipskiem stoi potężny koncern, to jednak ten klub na dobrą sprawę dopiero w tym sezonie zdołał wyjść z grupy Ligi Mistrzów. I to w zasadzie z grupy śmierci, bo jak się później okazało, wywodziło się z niej dwóch półfinalistów (także Lyon) i silni przedstawiciele Portugalii (Benfica) oraz Rosji (Zenit). Potem udało się sprawić jeszcze kilka niespodzianek.

  • Niemcy nie dali szans Tottenhamowi, wygrywając 4:0 w dwumeczu
  • A potem odpalili z turnieju faworyzowane Atletico

I być może Lipsk sprawiłby większe problemy również PSG, gdyby po drodze nie stracił najlepszego strzelca, Timo Wernera. Ale sam fakt, że go stracił oznacza, że w RB kilku gości wypłynęło na szersze wody. Werner czy nawet Demme już są w nowych klubach, ale furorę robili także:

  • Marcel Sabitzer, może już nie tak młody, ale bardzo skuteczny
  • Dayot Upamecano, objawienie defensywy
  • Christoper Nkunku

Plus kilka mniejszych nazwisk, które dają nadzieję, jak np. Angelino czy Konrad Laimer. Słowem – jest z kogo wybierać, Lipsk wszedł na salony z futryną.

12. “Lewy” w końcu na szczycie

Tak po prostu. Bo zasłużył.

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

AbsurDB
34
Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Komentarze

9 komentarzy

Loading...