Reklama

Jan Sykora krok od Lecha. Ile może dać Kolejorzowi?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

24 sierpnia 2020, 13:52 • 3 min czytania 23 komentarzy

W normalnych czasach transfery przeprowadzane pod koniec sierpnia nazywalibyśmy tymi last minute, bo okienko zaraz by się zamykało, ale wiadomo, że czasy normalne nie są. Wiadomości transferowe będą krążyć do października i pozostaje mieć nadzieję, że nasza liga nie zostanie specjalnie ogołocona i to do niej będą trafiać ciekawi zawodnicy (a szczerze mówiąc tak się do tej pory działo). No i mamy kolejny ruch – Lech Poznań bierze Jana Sykorę, zawodnik jest o krok od Kolejorza, musi jeszcze przejść tylko testy medyczne. Czy to może być transfer w okolice środka tarczy?

Jan Sykora krok od Lecha. Ile może dać Kolejorzowi?

Można mieć i wątpliwości, i nadzieje. Sykora to skrzydłowy, który ostatnio w czeskiej lidze – grając dla Jablonca, gdzie był wypożyczony ze Slavii – kręcił naprawdę fajny liczby. Dziewięć bramek, sześć asyst. To cyferki przebijające dokonania Kamila Józwiaka z Ekstraklsy 19/20, a chyba nikt nie ma wątpliwości, że czeska liga jest lepsza od naszej. Ponadto Jablonec to żaden potentat tamtych rozgrywek, czwarte miejsce w ostatnim sezonie i spora strata do czołówki, więc po prostu można założyć, że Sykorze było trudniej kręcić takie konkrety. Zwraca uwagę też to, że chłopak nie ginął w meczach z mocnymi, a więc Spartą i Victorią Pilzno (ze Slavią nie mógł grać), bo w tych starciach też umiał dorzucić po asyście.

To nadzieja, a wątpliwość? Równie dobry sezon Sykorze zdarzył się właściwie po raz pierwszy.

Chłopak w grudniu skończy 27 lat, tymczasem jego bilans na czeskiej ziemi nie jest wybitny – 120 spotkań, 20 bramek, 19 ostatnich podań. Łatwo więc policzyć, że spora część tego dorobku ogranicza się do ostatniego sezonu. Co więcej, jeśli spojrzeć na takiego Tomasa Prikryla – 205 meczów, 33 gole, 21 asyst – można się jeszcze mocniej zastanowić. Czy Prikryl znaczył więcej w Czechach? Tak. Czy podbił naszą ligę? Nie. Owszem, pojęcie o futbolu ma, ale oczekiwano od niego znacznie więcej, niż dał w Jagiellonii.

I teraz gdy mówi się o kwocie 700 tysięcy euro, która miałaby zostać przeznaczona na Sykorę, wypada przemyśleć, czy nie lepiej byłoby wydać może i troszkę więcej, ale powalczyć o Bohara? Oczywiście najłatwiej wydaje się cudze pieniądze, natomiast jeśli dobrze przyłożyć ucho, to Zagłębie było gotowe negocjować cenę za swojego piłkarza i być może nie trzeba byłoby tam nawet wkładać sześciu zer. W efekcie Lech miałby zawodnika sprawdzonego, bez większych wątpliwości.

Ale, znów wracając do nadziei, w Lechu bardzo optymistycznie podchodzą do Sykory.

Mówią, że to nie jest piłkarz typu „biegnij, wrzuć, co z tego, że nie ma nikogo w polu karnym”, tylko kumający czaczę. Dobry w małej, szybkiej grze, z poprawną decyzyjnością i niezłym dryblingiem. Innymi słowy: coś jak Kamil Jóźwiak.

Reklama

Po drugie Lech ściągając ostatnio piłkarza z podobnych rejonów, a więc Satkę z Dunajskiej Stredy, trafił z tym transferem, bo stoper okazał się solidnym gościem i jednym z czołowych obrońców Ekstraklasy. Można więc ufać, że akurat tamte rejony Kolejorz opanował lepiej niż – załóżmy – Skandynawię. A pijemy do tego, bo o Barkhrocie też mówiono w Poznaniu w superlatywach, tyle że skończyło się nie najlepiej.

Tak czy tak, transfer Sykory oznacza, że dni Jóźwiaka przy Bułgarskiej prawdopodobnie dobiegają końca. Lech wciąż czeka na top ofertę za swojego skrzydłowego, ale znów: okienko transferowe potrwa jeszcze bardzo długo i można się spodziewać porządnego dealu. Tym bardziej, jeśli Jóźwiak nieźle zaprezentuje się w Europie. Ponadto, skoro Lech zdecydował się wyłożyć gotówkę na Sykorę, a klubowy budżet – eufemistycznie mówiąc – nie jest bez dna, kasa z Jóźwiaka się przyda i kolejne propozycje mogą być rozpatrywane przychylniejszym okiem.

Co więcej, kibice Kolejorza powinni się nastawić, że transfer Sykory nie jest ostatnim, jaki przeprowadzi ich klub. Z zespołu ma odejść również Joao Amaral, także by kadra była odpowiednia szeroka i silna, pewnie jeszcze kogoś Lech będzie chciał.

No, ale na razie czekamy na oficjalne potwierdzenie Sykory. I jego szybkie wejście do gry, bo choć ruch transferowy będzie trwał, gole, asysty i punkty są potrzebne już teraz.

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

23 komentarzy

Loading...