Reklama

Radom. Miasto z koszmarów Miedzi Legnica

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

22 sierpnia 2020, 17:01 • 5 min czytania 5 komentarzy

Miesiąc z hakiem – ile w tym czasie może się zmienić? Całkiem sporo, zwłaszcza jeśli w trakcie rusza nowy sezon. I faktycznie, w Radomiu oraz w Legnicy zmieniło się sporo. Ale jedno nie uległo zmianie, Miedź nadal nie potrafi znaleźć sposobu na zwycięstwo na terenie Radomiaka. Dziś po raz trzeci w ciągu miesiąca zebrała oklep. I to boleśniejszy niż przy dwóch poprzednich wizytach. 0:3, 1:3 i 0:4. Podejrzewamy, że powroty z Radomia to jedno z najgorszych doświadczeń piłkarzy z Dolnego Śląska.

Radom. Miasto z koszmarów Miedzi Legnica

Pięciu. Tylu piłkarzy Radomiaka, który 28 lipca wybiegli w pierwszym składzie w półfinale barażów o Ekstraklasę, dziś znów ponownie stanęło naprzeciw Miedzi. W Radomiu zmiany kadrowe były ogromne. Odeszli wszyscy najlepsi zawodnicy w klasyfikacji kanadyjskiej: Makowski, Michalski, Abramowicz i Nowak, w dodatku z powodu urazu wypadł Mikita. Dariusz Banasik miał więc spory ból głowy, jak drużynę połatać. Zwłaszcza że zbyt wielu transferów w Radomiu nie było – niech świadczy o tym fakt, że kadra zespołu liczy dziś 20 piłkarzy, w tym 4 bramkarzy i kilku młodzieżowców. Nie ma nawet rezerwowego stopera.

A Miedź? Także rzuciła do boju piątkę, która pamięta bolesną porażkę z barażów. Również jest po przebudowie. Może nie tak widocznej, bo tych, którzy odeszli, zastąpiły konkretne nazwiska. Legniczanie zdołali zresztą „podprowadzić” Radomiakowi Kamila Zapolnika i Michała Bednarskiego, którzy byli na celowniku czwartego zespołu poprzedniego sezonu I ligi. Ale to, że to Miedź była w stanie ich skusić, nie było dziś widoczne. Radomiak był bezlitosny, choć trzeba uczciwie przyznać, że rywale mocno mu w tym pomogli.

Perfekcyjny sabotaż Miedzi

Dlaczego? Trudno o inne wnioski, gdy do przerwy gospodarze prowadzą 2:0 po dwóch rzutach karnych. Defensywa Miedzi ewidentnie nie zeszła jeszcze z leżaków. Choć z drugiej strony ciężko zrzucić te błędy na karb sparingowego okresu, bo rywalem Radomiaka po prostu popisali się głupotą.

  • Pierwsza sytuacja. Damian Jakubik mija dwóch rywali, Adrian Purzycki atakuje go wślizgiem od tyłu. Ewidentny faul
  • Druga sytuacja. Dominik Sokół dostaje długie podanie, Mateusz Hewelt wychodzi na 16 metr i… No właśnie co robi? Hamuje, puszcza zawodnika, a potem go fauluje. Absurd

A przecież radomianie powinni otrzymać jeszcze jedną „jedenastkę” po tym, jak Nemanja Mijusković trafił korkami w twarz Jakubika, jednak ani Łukasz Kuźma, ani Szymon Marciniak, który obsługiwał VAR, nie zareagowali na to agresywne wejścia. Tak, to wszystko obrona Miedzi potrafiła zmieścić w ciągu 45 minut. Co więcej – na tym się nie skończyło. Był przecież jeszcze strzał w poprzeczkę Leandro, było mnóstwo równie absurdalnych fauli, tyle że przed „szesnastką”, jak wtedy, gdy Purzycki bezmyślnie wyciął Artura Bogusza tuż przed linią pola karnego. Było też mnóstwo niepotrzebnych strat – Bogusz i Kaput dwukrotnie popracowali na połowie rywala i mogli go zaskoczyć dzięki skutecznym odbiorom.

Reklama

Słowem, jeśli coś tu się kleiło, to tylko jednej ze stron. Goście ograniczyli się do dwóch strzałów głową po rzutach wolnych. Pierwszy wpadł do siatki, ale wcześniej w górę poszybowała chorągiewka sędziego asystenta. Drugi minął słupek. I tyle.

Leandro skompletował hattricka

A po przerwie? A po przerwie bez zmian. 51. minuta spotkania, Miedź traci piłkę. Podanie na skrzydło, Miłosz Kozak był faulowany, ale do piłki dopadł Meik Karwot, który posłał płaskie podanie na piąty metr. Tam był już Dominik Sokół, który pewnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce i w zasadzie zamknął to spotkanie. Tyle że Radomiak widział, że dorwał leszcza i próbował to wykorzystać. Świetny występ zaliczył Damian Jakubik, który powinien kończyć mecz z golem, jednak miał pecha. Po prostopadłym podaniu Leandro zdołał oszukać bramkarza, jednak piłkę sprzed linii bramkowej wybił Bożo Musa. Kolejne okazje tylko się mnożyły.

  • Najpierw z ostrego kąta strzelał Bogusz, który ewidentnie nie przymierzył, bo posłał piłkę obok słupka
  • Potem na dużym luzie Miłosz Kozak wpadł między dwóch rywali i stanął niemal oko w oko z bramkarzem, ale też strzelił obok bramki

I w końcu sprawy w swoje ręce wziął Leandro. Dwójkowa akcja z Boguszem, piłka wróciła przed „szesnastkę”, a Brazylijczyk huknął prawą (słabszą) nogą i umieścił ją w okienku bramki Mateusza Hewelta. Hattrick, 4:0, pozamiatane. Oczywiście Miedź nie byłaby są, gdyby nie wyłożyła Radomiakowi jeszcze jednej patelni – podając piłkę na własnej połowie wprost pod nogi Sokoła – ale tym razem Radomiak już ich oszczędził. Do końca meczu najciekawszym zdarzeniem był w zasadzie debiut 15-letniego Marcela Szymańskiego, który uchodzi za spory talent i od dłuższego czasu ćwiczy z pierwszym zespołem Radomiaka.

***

No dobrze, a jakie wnioski z tego spotkania można wyciągnąć? W zasadzie Miedź nie musi nawet panikować. Po pierwsze – w lidze będzie musiał grać jeden młodzieżowiec zamiast dwóch. Co to zmienia? Patrząc na to, jak dzisiaj w defensywie wypadł Paweł Tupaj – dużo. W ogóle nie rozumiemy trochę tej decyzji, bo postawienie na tego młodego chłopaka w starciu z dwoma czołowymi dryblerami ligi, czyli Leandro i Miłoszem Kozakiem, było jak harakiki. I rzeczywiście, Tupaj był regularnie mijany przez Brazylijczyka, a na koniec Kozak zrobił z niego wiatrak, nabierając go w jednej akcji. Ale całego zła na Tupaja zwalać nie będziemy. Najtrafniej postawię Miedzi określił Janusz Kudyba: oni byli po prostu zamuleni.

Natomiast Radomiak musi przyjąć ten wynik na chłodno. Owszem, wygrana jest obiecująca, ale przy tak dużej pomocy Miedzi wynik trochę zaciemnia obraz i wysyła chyba nieco zbyt optymistyczny sygnał przed startem sezonu. Oby nie zgubiło to podopiecznych Dariusza Banasika, bo jesteśmy pewni, że za tydzień w Pruszkowie, gdzie Radomiak podejmie Widzew, tak łatwo już nie będzie.

Radomiak Radom – Miedź Legnica 4:0

Reklama

Leandro 20′, 28′, 66′, Sokół 51′

W innych meczach Pucharu Polski:

Garbarnia – GKS Katowice 1:0

Radwanek 56′

Fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...