Reklama

Spore ambicje na zabrzańskim placu budowy

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

17 sierpnia 2020, 18:11 • 14 min czytania 2 komentarze

Górnik Zabrze ma za sobą dość burzliwy sezon. Poza Erikiem Janżą żaden z letnich nabytków nie stał się od razu wartością dodaną i w obliczu trzech spadających drużyn podopieczni Marcina Brosza znaleźli się pod dużą presją. W pewnym momencie passa ligowych meczów bez zwycięstwa wynosiła aż 11. Ponownie jednak w zimowym okienku nastąpiła prawidłowa korekta i Górnik wrócił na właściwe tory, a po koronawirusie wręcz się rozpędził, notując serię dobrych wyników. Ekipa z Roosevelta wiosną w siedemnastu spotkaniach wywalczyła 30 punktów i za ten okres byłaby czwarta w tabeli. Całościowo dzięki temu wygrała grupę spadkową. Zespół jednak został już w sporej mierze zdemontowany i Brosz ponownie będzie musiał kombinować.

Spore ambicje na zabrzańskim placu budowy

Zimą 2019 różnicę w Górniku zrobili Walerian Gwilia, Martin Chudy, Boris Sekulić i Mateusz Matras, który już w debiucie strzelił dwa gole Wiśle Kraków. Teraz udanymi posunięciami okazało się sprowadzenie Romana Prochazki, Erika Jirki oraz greckiego duetu Giakoumakis-Vassilantonopoulos. Rzecz w tym, że Jirka i Giakoumakis mają już nowe kluby, a ewentualny dalszy pobyt Vassilantonopoulosa wciąż znajduje się pod znakiem zapytania. Z całej czwórki został sam Prochazka. Zabrzańscy kibice mogą się cieszyć, że w tym sezonie do I ligi zleci tylko jedna drużyna, bo to oznacza, że mimo wszystko Górnik raczej będzie miał spokój.

OCENA ROZDANIA (SKALA 1-5): 2,5

Jeżeli tracisz napastnika, który w ciągu trzech sezonów w Ekstraklasie strzelił 63 gole (lub 62, wersja 90minut), to zrekompensowanie sobie tego jest zadaniem trudniejszym niż powiedzenie prawidłowo „Gibraltar” o 5 rano podczas zakrapianej domówki. Brak Igora Angulo prawdopodobnie jeszcze długo będzie odczuwalny w ataku Górnika. Alex Sobczyk to fajny chłopak i niewątpliwie napastnik z potencjałem, ale on dopiero od dwóch lat gra regularnie na poziomie seniorskim, z czego od roku z powodzeniem. Trudno na dziś wymagać od niego, by wszedł w buty Hiszpana, choć występem przeciwko Jagiellonii w Pucharze Polski pokazał już, że generalnie może się przydać.

Jeszcze bardziej udowodnił to Bartosz Nowak, który zdecydował się na powrót na Śląsk, mimo że udało mu się awansować do Ekstraklasy ze Stalą Mielec. On I ligę już momentami przerastał, wydaje się gotowy na pokazanie pełni umiejętności w elicie, czego nie zrobił wcześniej w Ruchu Chorzów. Przywitał się wybornie: najpierw dał prowadzenie z „Jagą” klasową podcinką, a później asystował po rzucie rożnym, gdy głową strzelał Paweł Bochniewicz.

Na tę chwilę bilans letniego okienka jest jednak w Górniku minusowy.

Nie licząc powrotów z wypożyczeń (Wojciech Hajda, Krzysztof Kubica, Kacper Michalski), Sobczyk i Nowak to jedyne nowe twarze, natomiast poza Angulo odeszli Giakoumakis i Jirka, którzy wiosną także byli kluczowymi postaciami w składzie. Gdy dodamy do tego zawieszonego w próżni Vassilantonopoulosa, wyjdzie nam, że za czterech ważnych piłkarzy przyszło dwóch potencjalnie ważnych. Ten bilans rzecz jasna może się wkrótce zmienić, do końca okna pozostało kilka tygodni, ale musimy oceniać na tu i teraz.

Reklama

Zapowiada się na to, że odpowiedzialność za ofensywę zostanie w Górniku rozłożona na większą liczbę zawodników. W ubiegłym sezonie strzelali głównie Angulo i Jesus Jimenez, a pomocnicy przez ponad pół roku nie potrafili zaliczyć choćby jednej asysty. Teraz musi być inaczej.

Ogólnie wyjściowa jedenastka zabrzan nie wygląda dziś źle, co mecz z Jagiellonią tylko potwierdził. Środek pola Prochazka-Manneh-Nowak funkcjonował wręcz świetnie. Szkopuł w tym, że w razie jakichkolwiek absencji, na większości pozycji Brosz miałby olbrzymi ból głowy. Z aktualnym stanem posiadania nie da się przejść suchą stopą przez cały sezon, mimo jego skróconej wersji.

NOWY AS W TALII: Bartosz Nowak

Po sezonie z dwucyfrową liczbą goli i dwucyfrową liczbą asyst łączono go z kilkoma klubami Ekstraklasy, zdecydował się na Górnika. Młodzieniaszkiem już nie jest, 25 sierpnia skończy 27 lat. Sam mówił nam po awansie ze Stalą, że to idealny wiek, żeby zaistniał w elicie. Jak dla nas to też ostatni dzwonek.

Od jego postawy będzie wiele zależało w kontekście losów ofensywy zabrzan bez Angulo. Nowak sprawia, że z przodu będzie sporo gry kombinacyjnej i sporo ruchu, a przy tym potrafi dorzucić ze stałych fragmentów, o czym defensywa Jagiellonii już się przekonała.

Minęło trochę czasu. Przez te trzy czy cztery lata bardzo się rozwinąłem, wyciągnąłem wnioski, dojrzałem. Wiek dla piłkarza to nie jest tylko liczba. Dzięki regularnemu graniu nabrałem doświadczenia, jestem mądrzejszym i lepszym piłkarzem. Mam nadzieję, że uda mi się to udowodnić w Ekstraklasie, zbliżając się do liczb, które osiągałem w tym sezonie I ligimówił nam Bartosz Nowak po wykonaniu roboty w Mielcu.

Reklama

Naprawdę, będziemy mocno zdziwieni, jeżeli nie okaże się on przynajmniej dobrym transferem.

BLOTKA: prawa obrona

Zakładamy, że z przodu Górnik bez Angulo jakoś sobie poradzi, choć nie ma już co liczyć, że któryś z zawodników sieknie koło dwudziestu goli. Na teraz największe zmartwienie Marcin Brosz ma chyba na prawej obronie. Tak samo było jesienią 2018 roku, gdy na tej pozycji nie sprawdzali się ani Adam Wolniewicz, ani Kacper Michalski, ani przesuwany ze środka defensywy Przemysław Wiśniewski. Teraz pole manewru stało się bardzo wąskie po zimowej sprzedaży Borisa Sekulicia i nieobecności Vassilantonopoulosa.

Brosz aktualnie może wybierać tylko między dwoma młodymi nazwiskami. 20-letni Michalski ostatni sezon spędził w drugoligowym GKS-ie Katowice. Grał tam regularnie i musiał prezentować się obiecująco, skoro Górnik skorzystał z klauzuli mówiącej o jego odkupieniu. Trudno jednak stwierdzić, czy Michalski jest już gotowy na Ekstraklasę w większym wymiarze. W czwartek jako prawy wahadłowy (zastosowano ustawienie z trójką stoperów) wystąpił 21-letni Dariusz Pawłowski i zszedł przed upływem godziny. On debiutował u Brosza już w I lidze, ale ciągle nie potrafi okrzepnąć w piłce seniorskiej.

  • 2016/17 – dwa mecze w I lidze (99 minut)
  • 2017/18 – cztery mecze w Ekstraklasie (22 minuty)
  • 2018/19 – tylko rezerwy Górnika
  • 2019/20 – jesień: wypożyczenie do Termaliki (pięć meczów w I lidze, 96 minut), wiosna: cztery mecze w Ekstraklasie (301 minut)

15 meczów przez cztery sezony na poważniejszym poziomie (16 z Jagiellonią już w nowych rozgrywkach). Malutko. Pawłowski wiosną dostał kilka szans od Brosza i prezentował się co najwyżej poprawnie.

Na tym w zasadzie koniec alternatyw, chyba że sztab szkoleniowy mocniej pokombinuje z ustawieniem Pawła Bochniewicza. Zdarzyło mu się już wystąpić na lewej obronie (końcówka sezonu 2018/19 z Miedzią Legnica), a w czasach Regginy Calcio bywał defensywnym pomocnikiem. Byłoby go jednak szkoda w innej roli, no i nie wiadomo, czy tego lata nie odejdzie. Dopiero co pojawiły się doniesienia, że z Jagiellonią obserwowali go wysłannicy jednego z klubów holenderskiej ekstraklasy. Pół roku wcześniej pisano o zainteresowaniu Realu Saragossa. Artur Płatek potwierdzał nam wtedy, że mają oferty na wszystkich swoich obrońców (odszedł tylko Sekulić), czyli na Bochniewicza także.

Mamy jednak przekonanie graniczące z pewnością, że klub prędzej czy później kogoś ściągnie. Okno transferowe potrwa aż do 5 października, czyli zostało jeszcze półtora miesiąca na kadrowe roszady.

ROZDAJĄCY: Marcin Brosz

To aktualny rekordzista w Ekstraklasie jeśli chodzi o nieprzerwaną pracę w jednym klubie. I nie ma w tym żadnego przypadku. Brosz jest zatrudniony przy Roosevelta od czerwca 2016 roku. W tym czasie wywalczył awans po niesamowitym finiszu, gdy odstawił kilku weteranów i dał szansę młodzieży. Górnik jako beniaminek sięgnął po awans do europejskich pucharów, był powiewem świeżości w polskiej elicie. Ostatnie dwa sezony to koniec końców spokojne utrzymanie, choć po drodze drużyna zmagała się z wieloma perturbacjami.

Górnik zawalił dwa poprzednie letnie okna transferowe. Najpierw przesadził z młodzieżą, za bardzo wierząc, że szybko wypromuje kolejnych Żurkowskich. Rok temu założenie było inne, poza Janżą od razu do gry gotowy miał być też Filip Bainović, ale w praktyce wyszło inaczej i zimą znów należało się ratować doświadczeniem. Siła Brosza polegała na tym, że w każdym przypadku potrafił wystarczająco szybko poukładać wszystkie klocki. I do jego ogródka można było wrzucić wcześniej parę kamyczków, miał przecież duży wpływ na transfery, ale ostatecznie wychodził z opresji obronną ręką.

W nowym sezonie będzie musiało być podobnie. Czytaj: ponownie robi się plac budowy.

Pytanie, jak długo Brosz będzie to akceptował?

Jak długo będzie chciał funkcjonować w takich realiach? Często w w wywiadach podkreśla, jak wielkim klubem jest Górnik, ile znaczy dla lokalnej społeczności. Wydaje się, że naprawdę w to wierzy, nie rzuca komunałów. Legendarność pracodawcy nie wynagrodzi jednak wszystkiego, a jako trener ma on przecież swoje ambicje, chce iść do przodu. W Zabrzu nie jest o to łatwo, Górnik pod względem finansowym być może nie znajduje się nawet w środku stawki. Już przed startem sezonu 2019/20 w pewnej chwili wydawało się, że Brosz nie przedłuży kontraktu. Ostatecznie tak się stało, ale wysłany został sygnał: są jakieś granice. Umowa trenera wygasa latem 2021 i nie zdziwimy się, jeśli w końcu wyciągnie go ktoś z zasobniejszym portfelem, dając większe możliwości rozwoju. Inna sprawa, czy gdzie indziej szkoleniowiec ten dostanie tyle swobody, ile ma w Zabrzu.

Na razie Brosz próbuje, poszukuje. Już pod koniec poprzednich rozgrywek eksperymentował z ustawieniem z trójką stoperów i poszedł tym śladem w Pucharze Polski przeciwko Jagiellonii. Nie zawiódł się i bardzo możliwe, że w najbliższym czasie pozostanie przy nowym ustawieniu. Wydaje się, że ono w największym stopniu jest dostosowane do obecnego stanu kadry Górnika i pozwala wycisnąć z niej najwięcej.

DŻOKER: Piotr Krawczyk

Ciekawy przypadek, mocno nietypowy. Chłopak w grudniu skończy 26 lat i bardzo długo znajdował się na piłkarskich peryferiach. Przewijał się przez pierwszoligową Pogoń Siedlce, czasami lądował na chwilę gdzieś niżej i nigdzie się nie wyróżniał. Dopiero w sezonie poprzedzającym transfer do Górnika nagle wystrzelił. Zdobył 26 bramek dla trzecioligowej Legionovii, pokazał się też w Pucharze Polski i zapracował na transfer do Zabrza.

Pierwszy rok miał bardzo nieśmiały, wprowadzający. Po dwudziestu dwóch kolejkach na jego koncie widniały dwa występy ligowe, które dały 12 minut na boisku. Wiosną zaczął dostawać więcej szans, szczególnie pod koniec, w grupie spadkowej. Były występy niezłe, były też słabe. Udało mu się zdobyć dość przypadkową bramkę na Lechu Poznań i jak dotąd na niej poprzestał. Wygląda jednak na to, że Brosz ciągle w niego wierzy i zamierza mu bardziej zaufać. Po części może to wynikać z faktu, iż zwyczajnie wybór na szpicy ma obecnie mocno ograniczony – są Sobczyk, przemianowany Jimenez i właśnie Krawczyk. Z Jagiellonią dostał ponad pół godziny i był bardzo aktywny. Nie było już widać strachu i asekuracji w jego poczynaniach. Nadchodzi czas Krawczyka?

ŚWIEŻAK: Adrian Gryszkiewicz

Jeżeli założymy, że podstawową trójką w środku pola są Prochazka, Manneh i Nowak, Daniel Ściślak siedzi na ławce. Z młodzieżowców znajdujących się teraz w kadrze to on w poprzednim sezonie grał najwięcej. Marcin Brosz musi znaleźć nowego młodego do składu, bo Przemysław Wiśniewski jako rocznik 1998 już spokoju w związku z tym przepisem nie zapewnia. I wiele wskazuje, że w pierwszej kolejności nie będzie nim Ściślak, a Adrian Gryszkiewicz.

W sporej mierze z jego powodu trener próbuje się przestawić na trójkę stoperów. Wówczas znajduje miejsce dla 20-latka, który normalnie nie ma szans, by wygryźć Janżę na lewej obronie. Gryszkiewicz nie jest świeżynką. Ekstraklasowy debiut zaliczył w lutym 2018 i został małym objawieniem tamtej rundy, po której Górnik wywalczył pucharowe przepustki. Łącznie w pierwszym zespole zagrał już 32 razy. Ubiegły sezon okazał się jednak regresem w jego wykonaniu. Urodzony w Bytomiu zawodnik albo siedział na ławce, albo na trybunach. W lidze wystąpił raz (29. kolejka z Piastem) i wypadł kiepsko. Teraz powinien odgrywać o wiele ważniejszą rolę. Jeśli chodzi o młodzieżowców – nawet najważniejszą.

POTENCJALNY SKŁAD:

OKIEM SZATNI: Bartosz Nowak

Obóz letni – ciężkie nogi czy szlifowanie formy sprzed urlopu?

Dopiero doszedłem do Górnika i nie wiem, jak wyglądały poprzednie okresy przygotowawcze, ale teraz było bardzo intensywnie, fajnie i konkretnie. Ćwiczyliśmy też nowe warianty i ustawienia. Nie ma mowy o ciężkich nogach, bo wcześniej mogliśmy trochę wypocząć. Mecz z Jagiellonią, jak na pierwszy występ w nowym sezonie, wyszedł nam całkiem nieźle. Dobry prognostyk i zachęta do dalszej pracy.

Był jakiś urlop, skoro I liga finiszowała tydzień później niż Ekstraklasa?

Miałem tydzień wolnego. Jeden z najkrótszych urlopów w moim życiu. Ale czuję się dobrze fizycznie i psychicznie, jestem gotowy. Zobaczymy, jak będzie dalej. Jak spędziłem wolny czas? Przez tydzień leżałem i nic nie robiłem (śmiech).

Piłkarz, który na treningach robił największe wrażenie?

Jesus Jimenez i Erik Janża. Imponują aspektami piłkarskimi, widać, że to bardzo dobrzy zawodnicy.

Dlaczego Górnik bez problemów się utrzyma?

Ponieważ mamy fajną kadrę, ambitnych chłopaków. Widać, że jesteśmy dobrze przygotowani, mamy pomysł na grę i potrafimy go przenieść na boisko. Myślę, że jesteśmy w stanie dużo zrobić i zamieszać w tej lidze.

Czego najbardziej obawiasz się w kontekście waszej drużyny?

Na dziś niczego. Sezon ligowy jeszcze się nie zaczął, myślę wyłącznie pozytywnie.

Miejsce, które na koniec sezonu sprawi, że z zadowoleniem i poczuciem satysfakcji odkapslujesz piwo, żeby uczcić sukces?

Nie wiem, naprawdę. Jestem nauczony, żeby iść krok po kroku, mecz po meczu. Zawsze chcę wygrywać. Jeżeli przegramy lub zremisuję – nawet gdyby chodziło o Legię w Warszawie – to jestem zły i przez kilka dni chodzę struty. Chcemy zwyciężać z tygodnia na tydzień, a jak zacznie się zbliżać koniec sezonu, wtedy będziemy widzieć, gdzie zaszliśmy i jaka jest nasza sytuacja.

Bartosz Nowak – objawienie tego sezonu w Ekstraklasie?

Mam nadzieję, że będę potrafił przenieść na ekstraklasowe boiska to, co pokazywałem w I lidze. Mecz z Jagiellonią jest zachęcającym początkiem, dającym nadzieję, że będę mógł dać drużynie wszystko, co mam najlepszego. A to w połączeniu z atutami kolegów przełoży się na sukces całego zespołu.

OKIEM EKSPERTA: Michał Zichlarz („Sport”)

Co się panu podobało w Górniku podczas tej przerwy?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo Górnik ponownie nie rozgrywał żadnych sparingów. Musimy się odnosić do pucharowego meczu z Jagiellonią. Mimo zmian kadrowych, czyli przede wszystkim braku Igora Angulo, który w ciągu czterech lat strzelił 88 goli, zespół pokazał się z dobrej strony. Zaprezentował efektowną i efektywną grę. Obiecująco wyglądało ustawienie z Wiśniewskim, Bochniewiczem i Gryszkiewiczem jako trójką obrońców. To bym więc wskazał jako pozytyw: brak Angulo, nowe ustawienie, a mimo to i dobry wynik, i dobra gra.

Mocnym punktem Górnika może być linia środkowa. Jest coraz lepszy Manneh, z Jagiellonią zespół był w stanie pociągnąć Prochazka, tego się od niego oczekuje. No i doszedł Bartosz Nowak, najlepszy piłkarz I ligi. Myślę, że może to ciekawie funkcjonować w nowym sezonie.

A co się nie podobało w trakcie tej przerwy?

Najbardziej mi się nie podobały i najbardziej martwiły okoliczności rozstania z Angulo. Wielokrotnie to podkreślałem, za co w szefowie klubu mieli do mnie trochę pretensji. Uważam, że mimo wszystko Górnik w jego temacie mógł podziałać inaczej, próbując naciągnąć Baska na pozostanie w Zabrzu. On był gwarantem goli, zawsze potrafił się odnaleźć w polu karnym. Okej, zarzucano mu, że ostatnio nie był już aż tak skuteczny jak wcześniej, ale tych 15-20 goli nadal dawał. Oby stało się inaczej, jednak obawiam się, że brak takiego napastnika może się odbić czkawką. Alex Sobczyk na pewno jest ciekawym piłkarzem, ale czy pociągnie to tak jak Angulo? Duży znak zapytania.

Po którym z nowych piłkarzy obiecuje pan sobie najwięcej?

Trzech chłopaków wróciło z wypożyczeń, ale trudno oczekiwać, że Hajda czy Kubica zaczną odgrywać ważniejsze role. Jeśli już, prędzej stanie się to w przypadku Kacpra Michalskiego, który zbierał niezłe recenzje w Katowicach. Może wskoczyć na prawą obronę, do której kandyduje też Dariusz Pawłowski. No i nadal aktualna jest kwestia przedłużenia pobytu Vassilantonopoulosa.

Przy tym pytaniu wybieramy między Nowakiem i Sobczykiem, stawiam na tego pierwszego. 13 goli i 13 asyst w I lidze siłą rzeczy stawia go w pozycji potencjalnego lidera ciągnącego drużynę. Występ z Jagiellonią pokazał, że te oczekiwania są do zrealizowania.

Który z młodzieżowców będzie grał najczęściej?

Chyba Adrian Gryszkiewicz. Było mi go szkoda. Regularnie grał w sezonie 2018/19, w tym ostatnim natomiast szansę dostał tylko raz. To fajny chłopak, ciekawie grający, lewonożny, można go ustawić na środku lub lewej stronie defensywy. Dobrze, że trener Brosz chce go jakoś zagospodarować. Nie zawiódł z Jagiellonią, w pierwszej połowie zanotował kluczową interwencję przed linią bramkową. Uważam, że przeciwko Piastowi w jedynym występie z tamtego sezonu też dał radę.

Kibice Górnika powinni się nastawić na kolejne mocne przetasowania kadrowe w tym okienku?

Sytuacja jest dynamiczna, może się zmienić nawet nie z dnia na dzień, a z godziny na godzinę. Gdy ostatnio rozmawiałem z prezesem Czernikiem, mówił, że póki co na Wiśniewskiego i Bochniewicza nie ma żadnych ofert. Sądzę, że jeśli pojawi się coś poważnego, to klub da zielone światło na transfer komuś z tej dwójki lub Jimenezowi. Górnik nie należy do finansowych krezusów, liczy każdą złotówkę. Było to widać w sprawie Angulo, nie chciano dać wysokiego kontraktu 36-latkowi, ale większych turbulencji już bym się nie spodziewał.

Jak pan typuje najbliższy sezon?

Rozmawiając z piłkarzami, a robię to na co dzień zajmując się Górnikiem w „Sporcie”, regularnie słyszę, że marzy im się walka o coś więcej niż tylko spokojny środek tabeli. Tak wypowiada się chociażby Martin Chudy, wybrany przez kibiców Górnika najlepszym zawodnikiem minionego sezonu. Chcą napsuć jeszcze więcej krwi zespołom z czołówki i pobić się może nawet o szóste miejsce. Górnik prowadzi stabilną politykę kadrową, sztab szkoleniowy ma wszystko poukładane. Marcin Brosz w długości pracy pobił już rekord legendy polskiej piłki Gerarda Wodarza. On na początku lat 50. dowodził Górnikiem przez cztery lata i dwa miesiące. Trener Brosz pod tym względem jest więc klubowym rekordzistą.

OKIEM ANKIETOWANYCH:

Loading…

GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM:

W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM...

Środek tabeli i... chyba nic więcej. Coś czujemy, że kadra zabrzan do początku października będzie się mocno tasowała i jeszcze kilku zawodników przyjdzie im pożegnać - na czele z Bochniewiczem. A to oznacza klecenie od nowa, w czym Marcin Brosz jest naprawdę dobry. Górnik powinien mieć czas i spokój, żeby w sezonie z jednym spadkowiczem zbudować zespół, który w kolejnej odsłonie stanie się gotowy do walki o coś więcej.

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...