Lato transferowe w ESA to kilka nurtów. Raz, obcokrajowcy. Dwa, szukanie młodzieżowców. Trochę ruchów wewnątrz ligi. Trochę zakupów w pierwszej lidze. Ale też zawsze dodające smaczku powroty Polaków zza granicy. Po Waldku Sobocie, który wrócił do Śląska Wrocław, spodziewamy się więcej dobrego niż złego – może nawet dużo więcej.
Kilkanaście dni temu Dariusz Sztylka mówił w „Weszłopolskich”:
Bardzo byśmy chcieli, żeby Waldek wrócił do Śląska, ale muszą tego chcieć dwie strony. Waldek to dobry zawodnik, jest we Wrocławiu pozytywnie odbierany. Przez okres, w którym grał w Śląsku, pokazał się z bardzo dobrej strony. Moim zdaniem jest przygotowany mentalnie na to, by zostać jednym z liderów tej drużyny. Dla nas byłby to ciekawy ruch. (…) Z Waldkiem znamy się bardzo długo, jesteśmy cały czas w kontakcie. Od dłuższego czasu namawiam Waldka na powrót do Śląska, mam nadzieję, że mi się uda.
Mamy taki roboczy test dotyczący Polaków wracający zza granicy. Łatwo jest wobec naszych rodaków pojechać na emocjach, przypomnieć sobie dobry mecz w reprezentacji czy świetną grę w lidze lata temu. Test polega na tym:
Co byśmy mówili o obcokrajowcu, który przyjeżdża do nas z takim CV?
No cóż, Sobota taki test zdaje, mimo 33 lat na karku. Miniony sezon – bardzo regularne granie w 2.Bundeslidze – 27 meczów. Trzy gole, trzy asysty, plus dwie bramki w DFB Pokal, w tym jedna wrzucona Eintrachtowi. Jasne, te liczby mogłyby być lepsze, ale gdyby były znacznie lepsze, to Sobota byłby poza zasięgiem Śląska. Przekaz szedłby taki:
Sobota to nie szrot, który odcina kupony, tylko gość, który ma za sobą cały sezon na dobrym poziomie. To tym ważniejsze, że sezon 18/19 stracił w dużej mierze przez kontuzje, a tutaj jak widać wrócił, rozegrał cały rok. Symbolem docenienia przez Sankt Pauli fakt, że okazjonalnie zakładał opaskę kapitańską.
Co w sumie szczególnie nie dziwi – gra tu już pięć i pół roku. Zleciało. Szkoda, że pierwszym sezonie, kiedy Sankt Pauli biło się o awans, finalnie czegoś brakło.
BURDELE, CZACHY, TĘCZOWE TRYBUNY. CZYTAJ REPORTAŻ O SANKT PAULI
Ogółem szalonej kariery na Zachodzie Waldek Sobota nie zrobił, przede wszystkim odbijając się od Brugii, która wyrwała go po pamiętnym dwumeczu ze Śląskiem. Ale też widzieliśmy wielu, którzy w Polsce mieli podobny status co Sobota, a po chwili zagranica ich wypluwała – Sobota nie jest tym przypadkiem. Nawet w tej Brugii, w której ostatecznie mu podziękowano, też w pierwszym sezonie miał lepsze chwile.
Jego ostatni mecz w lidze pokazuje ile czasu go nie było. 2013 rok, 8 sierpnia, Śląsk gra z Widzewem, zobaczcie sami te szalone składy.
Źródło: 90minut.pl
Transfer Śląska oceniamy finalnie więcej niż pozytywnie. To walory różnego rodzaju – po pierwsze, czysto piłkarskie. W dodatku Sobota ma umiejętności tego gatunku, który nie jest rozpowszechniony w lidze – umie grać w piłkę, a na skrzydle kiwnąć, zamiast tylko biegać i wrzucać. Dla kibiców gratka, bo zobaczą znowu gościa, który był jedną z gwiazd mistrzowskiego Śląska. Transfer można ograć marketingowo, można na trybunach. Szatnia też powinna być wzmocniona kimś, kto pamięta tamten mocny WKS, zna dobrze specyfikę wrocławskiego klubu, w nim wypłynął na głębokie wody.
Fot. FotoPyK