Dariusz Marzec udzielił nam wywiadu, w którym opowiedział między innymi o kulisach rozstania z 18-letnim Bartłomiejem Kiełbasą. Zaczęły do nas docierać informacje, że faktyczna wersja mocno różni się od tej, którą przedstawił Marzec. Zadzwoniliśmy więc do piłkarza i spytaliśmy o jego perspektywę.
Zachowajmy jednak chronologię. Najpierw fragment rozmowy z Dariuszem Marcem.
A propos. Bartłomiej Kiełbasa. Nie ma go już w Stali, a dobrze wypadł w meczu z Miedzią.
Mam wrażenie, że dobrze, że wypadł ze Stali, bo to, że już go z nami nie ma, to tylko i wyłącznie wina jego, i osoby, która nim kieruje. Dlatego nie jest już zawodnikiem Stali. Kiedyś wrócimy pewnie do tego tematu. Nie teraz. Mógł się tutaj rozwijać, miał wybór – wybrał inaczej. Miał do tego prawo – on i jego doradcy.
Nie chodziło o ekwiwalent.
W Wiśle Kraków, jak jeszcze pracowałem, to czego się obawiał właściciel i dlaczego nie rozwijał akademii tak, jak w tej chwili rozwijają Lech czy Legia? Obawiał się, że zawodnikowi, w którego inwestujemy dużo pieniędzy, przyjdzie osiemnastka, ktoś przyjdzie i weźmie go bez niczego. Ot, z dnia na dzień, był zawodnik – nie ma zawodnika. I tutaj była podobna sytuacja. Nie wiem, jak będzie rozwijał się dalej, nie wiem, czy to dla niego jest dobre. Ponoć ma setki, tysiące ofert. Tutaj miał szansę się rozwijać, nie zdecydował się na to. Jego wybór.
Mamy więc zarzut o to, że odejście Bartłomieja Kiełbasy ze Stali Mielec to wyłącznie kwestia jego decyzji. Można wyczytać między wierszami, że zdaniem Marca piłkarzowi odwaliło po debiucie w pierwszej lidze i kręci nosem na propozycję Stali, przebierając jednocześnie w innych ofertach.
Dzwonimy więc do Bartłomieja Kiełbasy.
Bartek, jak to wygląda z twojej strony?
W artykule było powiedziane, że to wszystko moja wina. Wcale to tak nie wyglądało. Klub z Mielca musiał zapłacić za mnie LKS-owi Izdebki ekwiwalent. LKS to mały klub, dla którego każdy grosz, sto czy tysiąc złotych, to dużo. Ekwiwalent wynosił około 26 tysięcy złotych, jeśli byłaby to pierwsza liga, a w przypadku awansu – około 52 tysięcy złotych. Klub z Mielca nie chciał tego zapłacić. Powiedzieli, że jestem wart dziesięć tysięcy i ani grosza więcej.
Wysyłali do Izdebek papiery niezgodne z prawem. Namawiali mnie, żebym przekonał prezesa z Izdebek, żeby podpisał te dokumenty. Wyglądałoby to wtedy tak, że musieliby za mnie zapłacić tylko dziesięć tysięcy. W Stali Mielec byłem przez trzy lata. Grałem cały czas za darmo. Nie dostałem ani grosza. Pewnego dnia przychodzę do klubu. Chciał ze mną rozmawiać prezes, ale go nie było. Spytałem się:
– Dzień dobry trenerze, czy jest prezes?
Trener powiedział wprost do mnie… To znaczy nie powiedział, tylko wykrzyczał tak głośno, że praktycznie cały klub słyszał. Krzyknął: – Wypierdalaj stąd!
Cztery razy tak do mnie krzyknął. “Wypierdalaj stąd, wypierdalaj do rezerw”. Inni zawodnicy i pracownicy to słyszeli. Tak mnie pożegnali. Poszedłem do szatni i jeszcze tego dnia trenowałem z drugim trenerem. Na drugi dzień byłem już w drugim zespole. Poszedłem wtedy do prezesa Wyparło, powiedziałem, że odchodzę. W ten sposób to wyglądało.
Jest jeszcze kwestia wynagrodzenia. Chcieli mi dać takie, że nawet pokoju w Mielcu bym sobie nie wynajął.
Chciałeś zostać w Mielcu, gdybyś dostał normalny kontrakt?
Tak, chciałem. Nie było żadnego innego tematu z moim agentem. Ale tak, moją pierwszą opcją był Mielec.
Jak zareagowałeś, gdy usłyszałeś, że masz namawiać prezesa Izdebek na mniejszy ekwiwalent?
Ogólnie mam bardzo dobry kontakt w Izdebkach. Wiedziałem, że Stal wysłała do nich te papiery. Byłem cały czas w temacie. “Za sześć dni kończy ci się wypożyczenie, więc możesz wypierdalać z klubu”, tak mi w końcu powiedzieli. A ja im odpowiedziałem, że to nie jest moja wina, że nie dogadali się między klubami, jeśli chodzi o papiery. Ja nie jestem od tego.
Czemu przez te trzy lata grałeś za darmo, jak to było dogadane?
Byłem na wypożyczeniu. Grałem w akademii. Od listopada byłem włączony do pierwszej drużyny. Nic też wtedy nie dostawałem. Chciałem zostać w Mielcu, ale wyszło, jak wyszło. Jak mi kazali wypierdalać z klubu, podkreślam to po raz kolejny, to co miałem zrobić?
No to wypierdoliłeś.
Dokładnie.
***
LKS Izdebki bierze udział w podkarpackiej B-klasie. Ekwiwalent jest narzucony z góry przez PZPN. To system, dzięki któremu kluby z samego dołu piramidy, często dostarczające piłkarzy do większych ośrodków, są gratyfikowane finansowo i mogą funkcjonować. W przypadku Kiełbasy miał on wynosić dokładnie…
- 51 934,61 złotych (w przypadku awansu do Ekstraklasy)
- 25 967,30 złotych (w przypadku braku awansu)
Kiełbasa to rocznik 2001, skrzydłowy. Od trzech lat szkolił się w Stali. W czerwcu zadebiutował na poziomie pierwszej ligi. A Stal – no cóż – nie ma najlepiej obsadzonej pozycji młodzieżowca w lidze.
Fot. newspix.pl