
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 16.07.2020 23:18 przez
redakcja
Kapitalny przechwyt Casemiro. Świetne podanie Modricia. Doskonałe wykończenie Karima Benzemy. Jeśli jednym z największych wyzwań we współczesnym futbolu jest utrzymanie stanu ciągłego głodu sukcesów u obrzydliwie bogatych i nieprawdopodobnie utytułowanych zawodników, Zinedine Zidane jest w tym prawdziwym mistrzem. Stara gwardia po raz kolejny pociągnęła Real do zwycięstwa, stara gwardia odzyskała dla Królewskich tytuł po dwóch sezonach posuchy.
Ten mecz był doskonałą puentą całego sezonu, a już zwłaszcza to, co działo się przy drugiej bramce. Oto do ataku rusza Sergio Ramos, trochę w swoim stylu, przełamując wszystkie możliwe schematy i konwenanse. Jego akcja kończy się faulem w polu karnym, do piłki podchodzi sam poszkodowany. Wszyscy spodziewają się, że w takim momencie znowu będzie próbował tej swojej podcinki, ale Ramos idzie o krok dalej. Z karnego… podaje do Benzemy. Niestety dla Królewskich – Francuz wbiega w pole karne zbyt szybko. Do powtórzonej jedenastki podchodzi właśnie Benzema, któremu Ramos oddaje jedenastkę w imię walki o tytuł króla strzelców.
BENZEMA, MODRIĆ, RAMOS – STARE KONIE RZĄDZĄ W STAJNI
Żywy symbol jaka atmosferka panuje w Realu 2020, kto rozdaje w nim karty i w jaki luźny sposób to robi. Chwilę później poprzeczkę zresztą obił Toni Kroos, jakby przypominając, że przecież on też jest częścią tej starej gwardii, on też walczy z opinią wygrzanego starego kocura. Nie Eden Hazard, nie Vinicius, nie Rodrygo, a własnie te stałe, niemalże odwieczne elementy madryckiego krajobrazu ciągnęły w tym sezonie klub. Karim Benzema, nawet dzisiaj z dubletem, który nie tylko nałogowo strzelał gole, ale też brał na siebie ciężar gry i odpowiedzialność, szczególnie w słabszych momentach. Luka Modrić, iście niezmordowany, nawet dzisiaj biegający od szesnastki do szesnastki, zawsze gotowy dograć nieszablonową piłkę czy przytrzymać ją w środku pola. Casemiro, pewny i solidny.
I wreszcie Sergio Ramos, który wprowadza element pozytywnego szaleństwa, jak przy akcji z 74. minuty. Te dwa gole, w których zapracowali właśnie ci starsi i bardziej doświadczeni zawodnicy pokazały, że Real Madryt to dziś przede wszystkim jakość. Prawdziwa piłkarska klasa, trudna do podważenia, gdy właśnie notuje się dziesiąte zwycięstwo z rzędu.
Jasne, na swoją własną prośbę Królewscy dostali szalenie emocjonującą końcówkę. Trzykrotnie drużynę ratować musiał Thibault Courtois, po strzale Iborry głową Belg zresztą skapitulował. Ta sytuacja, w której golkiper Realu obronił dwa uderzenia, a po chwili kolejna dobitka Iborry przeszła koło słupka kosztowała kibiców Królewskich dobre kilkadziesiąt minut życia. Ale przecież równolegle kompromitowała się Barcelona, co jeszcze mocniej podkreśla, jak świetny dla Madrytu był ten sezon.
SIEDEM PUNKTÓW WYŻEJ
W tym momencie różnica w tabeli to aż siedem punktów. Kto mógł się spodziewać, że ten wyrównany wyścig zakończy się tak dalekim odejściem Realu? Być może nie zawsze był to zespół efektowny, zabawiający publiczność, demolujący rywali. Ale był to zespół nieprawdopodobnie wręcz równy. Zaledwie trzy porażki na przestrzeni całego sezonu, 26 zwycięstw… Maszyneria. Wrażenie potęguje fakt, że ta droga Realu była naprawdę wyboista. Z urazami zmagał się Eden Hazard, który miał być przecież kluczowym ogniwem drużyny. Gareth Bale przebywał przede wszystkim w swoim własnym świecie, w którym piłka nożna rzadko znajduje się w centralnym punkcie. Luka Jović nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, także Vinicius, Rodrygo czy Asensio nie dawali tyle, ile oczekiwali od nich fani.
Ale Real miał Benzemę. Miał Ramosa. Miał też Zinedine’a Zidane’a na ławce trenerskiej, być może jednego z największych zwycięzców całego sezonu. Przychodził w marcu 2019 roku, by odnowić ten klub, by pozamiatać, by przeprowadzić go przez niespokojne czasy. W trochę ponad rok zrobił wynik o 7 punktów lepszy od Barcelony. A przecież on, w przeciwieństwie do Katalonii, nie miał do dyspozycji nikogo z Kosmosu – madrycki ufoludek jest już w Turynie.
Cóż pozostaje – czapki z głów przed mistrzami Hiszpanii 2019/20. Zdetronizować Barcelonę Messiego w takim stylu nigdy nie jest łatwo, niezależnie od sterty problemów trawiących głównego rywala w walce o tytuł. Wielki szacunek zwłaszcza za finisz. 10 zwycięstw w 10 meczach.
Tak grają najwięksi.
Real Madryt – Villarreal 2:1 (1:0)
Benzema 29′, 77′ – Iborra 83′
redakcja
Opublikowane 16.07.2020 23:18 przez
Nie ma litości, padać będą trupy,
w redakcji zabraknie maści na ból dupy.
Ciekawe czy Real ma jakieś szanse z City. Zazwyczaj hiszpańskie kluby biją angielskie, ale odrobić 1:2 na wyjeździe…
Przed pandemią powiedziałbym, że bliskie zeru. Dziś? 30-35%, czyli niewiele lepiej, ale lepiej!
Raczej nie dadzą rady tego odrobić. Wygrywają, ale grą nie porywają. Na City trzeba jednak czegoś więcej. No ale zawsze może się zdarzyć jakaś czerwona kartka i wtedy kto wie.
Tam wynik, wynikiem. Gorzej, że nie ma Sergio Ramosa, który jest absolutnie kluczowym elementem defensywy i kapitanem, który potrafi podnieść zespół w trudnych momentach
Ole! Ole! Ole! 😉
Majstra zdobyli przede wszystkim: Benzyn, Ramos, Kutła, Luka (nie wierzyłem w niego!), Valverde i Mendy.
Reszta miała też swoje chwile i tytuł jest ich – no, poza walijską Księżniczką owkors 🙂
Ale przede wszystkim chwała dla ZZ, bo nie musiał wracać i nic w sumie udowadniać, a to zrobił i zagrał na nosie tym, którzy dyskredytowali jego osiągnięcia.
Dobranoc 😉
Nie jestem jakimś wielkim fanem Realu, ale w tym sezonie pięknie utarli nosa Barcelonie i „znafcom” którzy uważali że tylko Krystyna ich ciągnie do zwycięstw i sukcesów 🙂
Real ulubionym klubem polskich Januszy, czyli kibiców sukcesu.
Zamknij dupe ełkaesiaku
Choć ten komentarz jest jawnym trolowaniem, to odpowiem.
Czy jeśli kibicuję Realowi od połowy lat 90-tych, to jestem kibicem sukcesu i mam w sobie szukać poczucia obciachu?
Gino, tak dokładnie jest, gdy zacząłeś im kibicować byli na topie.
Dzusiaj zdobyli mistrza, teraz Barcelona się ogarnie i znowu będą czekać kilka lat
No nie do końca. Sprawdziłem dokładnie i był to sezon 95/96. Skończyliśmy go w lidze na 6 miejscu.
Dokładnie. I poza pucharami….
Kurde, ja kibicuję Juve od 1995 roku. Od początku sezonu, w którym po raz ostatni sięgnął po Puchar Mistrzów. Ależ ze mnie Janusz 😉 W przypadku Legii (od ’94) to już w ogóle! A tak poważnie, to idąc tokiem rozumowania kolegi powyżej, to każdy na początek świadomego kibicowania powinien brać jakiegoś średniaka. Paranoja.
Przecież większość januszy piłki kibicuje Barcelonie bo Ronaldinho/Messi
Tekst chaotyczny, w dodatku z błędami. Trudno, żeby Asensio dawał dużo Realowi skoro prawie cały sezon leczył zerwane więzadła. Rodrygo to dopiero 18-latek, a Vinicius ma za sobą bardzo dobry sezon, w którym widać spory postęp do ubiegłego roku. 5 goli i 4 asysty Viniego we wszystkich rozgrywkach może bez szału, ale też musiał dzielić minuty z Hazardem na lewym skrzydle
Real nie wygrał mistrza bo byl najlepszy, wygrał bo grał najrówniej swoje dołożyła Barca a dokładniej Bartolomeu.
Czyli był najlepszy.
Nareszcie Real pokazał że bez tej gwiazdorzyny CR7 można osiągać wyniki. Brawo Real brawo Zizu.
Gwiazdorzyny Ronaldo?! ty głupi buraku zobacz statystyki CR w Realu, mistrzostwo byłoby w lutym zapewnione, gdy grał Crisu! Cieszysz się chyba, że mogłeś emocjonować się do przedostatniej kolejki Może i arogancki i cwany jest CR, ale nie zmienia faktu, że przez te wszystkie lata większość tytułów była dzięki niemu! Tak to już janusze z wami jest, szybko się zapomina o tym, kto dał tyle radości, a potem odszedł…
A ja właśnie przewrotnie uważam, że te trzy Puchary Europy to zasługa świetnej, zbilansowanej drużyny. Przecież CR7 był w drużynie od strzelania – no to strzelał. Ale to całościowo był kurewsko mocny zespół. Równie dużo znaczyły zawiadywanie obroną Ramosa, rajdy Marcelo, kierowanie grą Modricia – co gole CR7.
https://poteznekursypolska.blogspot.com/ – Trafili ostatnio kupon z kursem 1700 i zdjęcie kuponu maja na blogu!
Mają dostepny na dzis kurs 1400! polecam bo sam trafilem ich ostatni kupon i zarobilem ponad 10 tys! WARTO! są uczciwi
Jak Asensio mógł spełnić oczekiwania skoro przez cały sezon leczył kontuzję? Wymienienie go razem z Viniciusem i Rodrygo jest trochę nie fair.
Real mocno poprawił defensywę w tym sezonie i od razu są efekty. Benzema druga młodość, podobnie jak Ramos, ale na City to raczej za mało biorąc pod uwagę wynik z pierwszego meczu.
Z pozdrowieniami dla weszlackiego eksperta:
„Wojciech Kowalczyk: – Powiedziałem, że wygra wszystko Real i wygra wszystko Barcelona. Dzisiaj liderem jest Barcelona, więc Barcelona będzie mistrzem. Cały czas biorę pod uwagę, że nawet mając w pamięci ich słabe wyniki, to bez względu na wszystko będą wygrywać wszystko od odmrożenia rozgrywek do ich końca.”
Kowal zawsze źle typuje, jest z tego w miarę znany 😀
tylko barca !
Ostatnie 5 meczow 4 karne. Tyle w zasadzie do powiedzenia – o tym tytule zawazyly karne…
czyli jak gol z karnego to się nie liczy? hmmm no to Messi nie będzie zadowolony, trzeba mu będzie odjąć te 5 bramek od pichichi.
Były faule, to i były karne. Takie są przepisy.
Nie twierdze ze karne byly niesluszne, twierdze ze jak tytul sie zdobywa po karnych to to nie jest zbyt imponujace. I defacto byl to zenujacy sezon. Najgorszy sezon dekady, a i tak nikt do tej dwojki nie dorownal, co jest najbardziej zenujace chyba.
Jak się gra 11 meczów w miesiąc, to nikt normalny nie będzie się interesował poziomiem, tylko tym, żeby wygrać i się jak najmniej zmęczyć. Real to opanował perfekcyjnie. Barcelona dalej na etapie kwarantanny siedzi i się nie ogarnęła. Bo żeby przejebać 9 punktów w 10 meczów, to trzeba być właśnie albo Barcą, albo Legią.
Rozumiem ze Atalanta jak tez gra mecze co kilka dni, to nikt nie powinien doceniac tego ze graja ladnie, powinni ich potepisc tak? No bo „jak oni moga grac taka ladna pilke gdy jest 8 czy 9 meczow w miesiac? – Skandal! Zakazac im”. Jednak wysmienicie sie to oglada i oni nie wydaja setek milionow co rok na transfery…
Jest dokladnie odwrotnie, po to ogladamy zagraniczne ligi i ignorujemy ekstraklape by taka jakosc ogladac, a nie pazdzieze po 1-0 z karnego. Gdyby to nie mialo znaczenia to ekstraklasa bilaby rekordy ogladalnosci w Polsce, a tak nie jest. Ludzie wola co innego.
To teraz policz sobie ile w nogach przez ostatnie 3 sezony mają piłkarze Atalanty, a ile Juve, Barcy czy Realu… Popatrz na Liverpool, pierwsze mistrzostwo od tylu lat po sezonie w którym nauczyli się wygrywac „brzydko”. Gole w ostatnich minutach, kunktatorstwo, ciułanie zwyciestw, i piękna Tiki taka Pepa odstawiona na pierdyliard punktów. Gra się tak jak przeciwnik pozwala, a ostatecznie i tak liczą się tylko zwycięzcy.
Ilu włoskich graczy gra w lidze hiszpańskiej? Zapewne Skonto Ryga i Omonia Nikozja grają pięknie dla oczu.