Reklama

Kto wypełni w Śląsku młodzieżową lukę po Płachecie?

redakcja

Autor:redakcja

15 lipca 2020, 13:29 • 4 min czytania 1 komentarz

Śląsk Wrocław ma jeszcze teoretyczne szanse na europejskie puchary, ale w praktyce sezon prawdopodobnie już się dla niego skończył. W klubie muszą intensywnie myśleć o nowych rozgrywkach i widać, że już to robią. Największym wyzwaniem będzie dostosowanie się do przepisu o młodzieżowcu po spodziewanym odejściu Przemysława Płachety, do czego zresztą działacze byliby zmuszeni nawet w razie jego pozostania. Mowa bowiem o roczniku 1998, który przestanie podchodzić pod kategorię młodzieżowca.

Kto wypełni w Śląsku młodzieżową lukę po Płachecie?

Żaden zespół w Ekstraklasie nie był w tym aspekcie tak mocno zdany na jednego piłkarza jak WKS. Płacheta z jednej strony załatwiał sprawę i dawał trenerowi komfort. Z drugiej, Vitezslav Lavicka w kontekście nowego wymogu był od niego niemalże uzależniony, a ewentualna absencja oznaczałaby spore problemy i konieczność kombinowania. Na jego szczęście zdarzyło się to tylko raz, ale od razu widzieliśmy, że drużyna musiała ponieść pewne straty. W 7. kolejce zamiast Płachety młodzieżowcem był lewy obrońca Mateusz Hołownia, co sprawiło, że zabrakło miejsca w składzie dla ewidentnie lepszego Dino Stigleca.

Oprócz tego urodzony w Łowiczu piłkarz zawsze wychodził na boisko w podstawowym składzie. Ba, 15 meczów zaliczył od deski do deski, a tylko w jednym przypadku zszedł wcześniej niż w 70. minucie. Płacheta ma już w kościach blisko trzy tysiące minut. Opłacało się jednak na niego stawiać. Po ewidentnej zadyszce na początku roku, wystrzelił z formą, dzięki czemu prawdopodobnie zostanie sprzedany do Norwich City za rekordową w dziejach Śląska kwotę.

MAŁY WYBÓR

Pozostanie po nim pustka, którą ktoś musi zapełnić. Jeżeli spojrzymy na młodzieżowców z dotychczasowej kadry, nie widać powodów do optymizmu.

Matusz Hołownia od zimy jest już w Wiśle Kraków. Konrad Poprawa (trzy ekstraklasowe występy, ale nie w tym sezonie) i powracający z wypożyczenia do Stomilu Olsztyn Maciej Pałaszewski także są z rocznika ’98, więc za chwilę wiek przestanie być ich przewagą.

Reklama

Z tych, którzy cokolwiek teraz zagrali zostają zatem:

ADRIAN ŁYSZCZARZ (22.08.1999)
3 mecze, 8 minut, 0 goli, 0 asyst
SEBASTIAN BERGIER (20.12.1999)
10 meczów, 73 minuty, 0 goli, 0 asyst
PIOTR SAMIEC-TALAR (02.11.2001)
9 meczów, 94 minuty, 0 goli, 0 asyst

Łyszczarz praktycznie cały sezon stracił z powodu kontuzji, normalnie grałby więcej. Jego atutem jest już pewne doświadczenie w Ekstraklasie (łącznie 15 występów) i otrzaskanie z seniorską piłką na wypożyczeniu w GKS-ie Katowice. Nie wiadomo jednak, kiedy dojdzie do formy. Inna sprawa, że nigdy nie odnosiliśmy wrażenia, że ma on papiery na coś więcej niż rola ligowego średniaka. Pozostali notowali epizody i nadal są na samym początku drogi. Samiec-Talar uchodzi za duży talent, lecz sztab szkoleniowy wprowadza go do składu więcej niż ostrożnie.

Sądziliśmy, że ważniejszą rolę otrzyma Bargiel, który przecież bardzo szybko zadebiutował na najwyższym szczeblu w Ruchu Chorzów, a ostatnio szkolił się w Milanie. Na razie jednak nawet nie doczekał debiutu. Oprócz tego do kadry Śląska zgłoszeni są Mateusz Maćkowiak, Bartosz Boruń, Grzegorz Kotowicz i Marcin Szpakowski, ale to byliby absolutni debiutanci. Nikt z nich nie zaliczył jeszcze choćby minuty w pierwszym zespole.

NIEZBĘDNE POSIŁKI

Widać więc jak na dłoni, że we Wrocławiu muszą szukać nowych twarzy i już to czynią. W ostatnich dniach zakontraktowany został 19-letni Mateusz Praszelik z Legii. W Warszawie nie zaistniał, w kończącym się sezonie pięć razy zagrał w Ekstraklasie i dwa razy w Pucharze Polski. Aleksandar Vuković szanse dawał mu głównie jesienią. Wtedy dwukrotnie grał od początku, a z Rakowem i Wisłą Kraków wchodził z ławki na tyle wcześnie, że też można było mu wystawić noty. Praszelikowi nie wyszedł mecz na ŁKS-ie, kiedy zszedł po godzinie (ocena 3), oprócz tego zawsze dostawał od nas notę wyjściową. Trudno powiedzieć, czy jest już gotowy na większą odpowiedzialność. Nie będziemy jednak zdziwieni, jeśli to właśnie on stanie się najczęściej grającym młodzieżowcem Śląska. Chyba że przyjdzie ktoś jeszcze bardziej obiecujący, a podobno na Praszeliku WKS nie zamierza poprzestać.

Skoro szanse na podium są już iluzoryczne, wielu trenerów na koniec dałoby młodym większą szansę. Po Laviczce raczej się tego nie spodziewamy. W Białymstoku zapewne wystawi najcięższe armaty, na czele z powracającymi do kadry po kartkowych pauzach Mączyńskim i Chrapkiem.

Reklama

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...