Reklama

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

Krzysztof Stanowski

Autor:Krzysztof Stanowski

30 czerwca 2020, 17:28 • 4 min czytania 237 komentarzy

Proszę teraz znaleźć 20 minut wolnego czasu, zamknąć się w pokoju i usiąść wygodnie – bo temat jest bardzo poważny i wymaga przeanalizowania. Na pierwszy rzut oka to co za moment napiszę wyda się wam w najlepszym razie dziwne, w najgorszym nieuczciwie, ale zapewniam, że jak podejdziecie do tego na spokojnie to spojrzenie się zmieni.

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

Miejmy to za sobą: Korona Kielce i Arka Gdynia powinny zostać utrzymane w ekstraklasie.

Teraz dam wam kilka chwil na zwyzywanie mnie od debili (ew. od sprzedawczyków, bo znam się z właścicielem Arki), a jeśli mamy to już za sobą, to proponuję przeczytać dalej.

Niech chodzi ani o Koronę, ani o Arkę, ale o system rozgrywek. Jak wiadomo, od sezonu 2021/2022 w ekstraklasie będzie występować 18 zespołów, co oznacza, że najbliższy sezon będzie sezonem przejściowym. Najważniejsza zmiana: spadnie zaledwie jedna drużyna z ekstraklasy.

W ekstraklasie mamy dwa rodzaje emocji: emocje dla bogatych, czyli walka o mistrzostwo kraju, oraz emocje dla biednych, czyli walka o utrzymanie. Z wielkim prawdopodobieństwem możemy założyć, że przy spadku jednej drużyny ten drugi rodzaj emocji w ogóle nie wystąpi, tzn. wystarczająco wcześnie będziemy wiedzieć, który klub się wykrzaczył na amen, tak jak w tym roku ŁKS Łódź, a rok wcześniej Zagłębie Sosnowiec. Jeśli Legia znowu odskoczy, czego przecież wykluczyć nie wolno, na czym będą polegały ligowe emocje? Te najmocniejsze, a nie związane z awansami do pucharów? Będziemy mieli rozgrywki jałowe. Wyobraźmy sobie – a przecież można sobie wyobrazić to dość łatwo – że do ekstraklasy awansuje Warta Poznań. Czy ktoś będzie zdziwiony, jeśli ten biedny przecież klub przez całą jesień uciuła dziesięć punktów i stanie się murowanym spadkowiczem? No chyba nie.

Reklama

Liga z jednym spadkowiczem będzie przeraźliwie nudna, ponieważ przez bardzo długą część sezonu połowa klubów będzie grała zupełnie o nic. Zupełnie o nic. Mam wrażenie, że nie będzie to interesowało ani kibiców na stadionach, ani tym bardziej telewidzów. Dla utrzymania poziomu zaangażowania, który przyciąga ludzi na trybuny i przed telewizory, trzeba namacalnej stawki.

Popatrzmy na kluby, które w tym roku mogą wejść do Ekstraklasy. Podbeskidzie organizacyjnie w porządku, Stal Mielec z kłopotami finansowymi, Warta Poznań bidna jak mysz kościelna, Radomiak też bidny. Miedź w porządku jak najbardziej, Bruk-Bet bogaty, no ale z Niecieczy. I Tychy w miarę ok.

Za chwilę możemy mieć ekstraklasę z Podbeskidziem, Stalą i Wartą (albo np. Bruk-Betem zamiast Warty), dodatkowo z Wisłą Płock ze starym i pustawym stadionem, z Rakowem w Bełchatowie – i to jest 30 procent ligi, z której w dodatku spada tylko jeden zespół. Gwarantuję wam: w grudniu będziecie się ciąć tępą żyletką. A jeśli lider zbuduje sobie dużą przewagę w tabeli, to po prostu zapomnicie o tych rozgrywkach na kilka miesięcy. Oglądalności spadną na pysk.

A to przecież nie koniec argumentów…

Już wiadomo, że sezon 2020/2021 wystartuje zdecydowanie później niż zazwyczaj. 31 lipca zakończy się baraż o ekstraklasę, a więc ktoś dopiero wtedy dowie się, że w niej ostatecznie zagra. Takiemu klubowi trzeba dać i czas na krótki odpoczynek (piłkarze), i czas na intensywną pracę (działacze). Realnie trzeba zakładać, że najwcześniej trzy tygodnie później może wystartować ekstraklasa. A więc półtora miesiąca później niż zazwyczaj! Jednocześnie w 2021 odbędą się mistrzostwa Europy (oraz co może mniej istotne, młodzieżowe mistrzostwa europy, do których trzeba dokończyć eliminacje). W terminarzu zrobi się nieprawdopodobnie ciasno. Jak zmieścić 37 kolejek? Da się w ogóle to zrobić? Rozwiązaniem byłoby 30 kolejek, czyli bez grupy mistrzowskiej i spadkowej, ale nie jestem pewien, jak do tego podejdzie telewizja (zdecydowanie mniej meczów).

Dlatego mam wrażenie, że oba te kłopoty da się rozwiązać już teraz, a okoliczności są wymarzone. Powiększamy ligę do 18 zespołów już teraz, a nie dopiero za rok. Mamy dzięki temu 34 kolejki zamiast 37, a jednocześnie utrzymujemy emocje związane ze spadkami (znowu spadają trzy drużyny, oby Arka i Korona – byłoby sportowo). Nie ma nikogo poszkodowanego. W tym roku emocje związane z degradacjami i tak mieliśmy, bo nikt nie zakładał innego scenariusza i kluby walczyły mniej lub bardziej nieudolnie o utrzymanie, a dopiero po wykonaniu całej tej walki dowiedzą się, że otrzymują prezent. Nie one jedyne, przyznajmy, bo to nie jest normalny czas w futbolu, na skutek pandemii i tak gmeraliśmy przy przepisach (awans Hutnika Kraków do II ligi), a wcześniej uznano – moim zdaniem słusznie – że nie ma sensu wyrzucać z ligi Rakowa, nawet jeśli – łagodnie mówiąc – licencyjna sytuacja tego klubu nie jest klarowna. To nie jest więc tak, że w polskiej piłce litera prawa jest nadrzędna. I może dobrze, że tak nie jest – może czasami do sensownych rozwiązań i w szczególnych okolicznościach trzeba dopiero dorobić odpowiednie przepisy.

Reklama

Korona i Arka – niby obdarowane – posłużyłyby jako narzędzie, żeby następny sezon uratować. Bez takiego zabiegu może to być produkt nieoglądalny, co chyba nie jest w interesie kibiców, telewizji oraz sponsorów. Sprzedawanie sportu to sprzedawanie emocji (właśnie dlatego nie oglądamy tłumnie meczów sparingowych), a jest bardzo możliwe, że pchamy się w sezon wybitnie sparingowy. I co ważne – mamy w ręku wszystkie narzędzia, by tego uniknąć. Tylko czy będziemy chcieli?

Czekam na argumenty przeciwko mojemu rozwiązaniu. Jestem bardzo ciekawy.

Założyciel Weszło, dziennikarz sportowy od 1997 roku.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

EURO 2024

Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Patryk Fabisiak
0
Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Komentarze

237 komentarzy

Loading...