Arthur za Pjanicia, Pjanić za Arthura. Potentaci światowej piłki wymienili się kreatorami gry. Kasa się zgadza. Juventus zapłaci za 72 miliony euro + 10 milionów zmiennych. Barcelona zapłaci 60 milionów euro + 5 milionów zmiennych. O to chodziło w pierwszej kolejności. Ale, wiadomo, tak to już jest, że na finansowe kwestie patrzy się z przymrużeniem oka, w najlepszym razie w drugiej kolejności, a na pierwszym planie o słuszności jakiegoś transferu zawsze decydować będzie wartość sportowa. A tu wydaje się, że wygrany jest Juventus.

Żeby jednak nie było, to zaznaczymy już na samym początku, że aktualnie Pjanić i Arthur są na podobnym poziomie. Trudno wskazać, który z nich jest wyraźnie lepszy, bo we współczesnej piłce jest tyle kategorii, tyle gatunków, tyle zmiennych, tyle uwarunkowań, że dalece pysznym byłoby jednoznaczne osądzanie takiego problemu. Ale dobra, pokuśmy się o jakieś porównanie.
Jakim piłkarzem jest Miralem Pjanić?
30-letnim. I to najważniejsza informacja. Bez dwóch zdań jest bardzo dobry technicznie, świetnie egzekwuje stałe fragmenty gry, potrafi podać, potrafi rozegrać, potrafi uderzyć. Kiedy cztery lata temu zamieniał Romę na Juventus, ESPN pisał o nim tak: „posiada kreatywność i stałe fragmenty gry Pirlo, a rok temu o inteligencję taktyczną Marchisio, o tyle Bośniak posiada wszystkie te cechy”. To był też absolutnie najlepszy okres w jego karierze. Prime. Złote dni. W Rzymie robił furorę, błyszczał, strzelał, asystował.
Przez dwa pierwsze lata w Juventusie było podobnie. Nadawał drużynie rytm, prowadził grę, robił swoje. Pierwszy rok? 8 goli, 13 asyst, finał Ligi Mistrzów. Drugi rok? 7 goli, 11 asyst. Ale od dwóch lat, może trochę mniej, to nie jest już ten sam zawodnik. Ok, miewa przebłyski, miewa lepsze mecze, ale przy tym coraz częściej irytuje, człapie, nic nie wnosi.
Jakim piłkarzem jest Arthur?
23-letnim. I to też najważniejsza informacja. Przy tym wydaje się, że jest może nawet lepszy technicznie od Pjanicia, jeszcze szybciej myślącym, jeszcze szybciej organizującym nieszablonową grę w środku pola, ale za to przy wykończeniach akcji jest u niego sporo deficytów. Całe życie szkolony do tego, żeby grać w stylu Barcelony, choć wszystko to działo się w Brazylii. Marzący o Dumie Katalonii, przygotowujący się do niej, stworzony jakby wprost dla niej. Kiedy spełniał swój sen i przychodził na Camp Nou, Messi mówił o nim tak: „zaskoczył mnie, nie znałem go za dobrze przed przyjściem do nas, ale stylem gry bardzo przypomina Xaviego. Zawsze chce piłkę, gra krótkimi podaniami, nie traci futbolówki. Po prostu wiem, że mu ją dam, a on jej nie straci”. Niezła laurka, co?
Arthur zaczął naprawdę dobrze. Aktywny, pokazujący się, z oczami dookoła głowy. Faktycznie taka mini-wersja Xaviego. Imponowały statystyki z niektórych meczów – mnóstwo podań do przodu, do tego przeważająca liczba celnych, pasował do kodu genetycznego tego klubu. Miał trochę problemów ze zdrowiem, trochę z kondycją, trochę z przygotowaniem motorycznym, spędził trochę czasu w gabinetach lekarskich, trochę na ławce rezerwowych, ale generalnie pokładano w nim spore nadzieje. Optykę zmienił jego drugi sezon na Camp Nou. Arthur po prostu zawodził. Grał słabo. Leczył urazy. Sprawiał problemy pozaboiskowe. Tak jakby nie dojeżdżał mentalnie. Sezon na straty.
Krótko: Arthur był już lepszy, ale może być jeszcze lepszy. Pjanić lepszy już był, ale już nie będzie. A teraz panowie zamieniają się miejscami.
Co ta wymiana piłkarsko oznacza dla obu klubów?
Barcelona nie podejmuje wielkiego ryzyka na tu i teraz. Pjanić jest uniwersalny. Od lat dostosowuje się do różnych preferencji swoich trenerów. W ofensywnym, opartym na podaniach, systemie, ale też bez konieczności bycia głównym i najważniejszym rozgrywającym, może poradzić sobie całkiem przyzwoicie. Dysponuje też niezłym uderzeniem z dystansu, może zwolnić Messiego z części stałych fragmentów, przede wszystkim tych z bocznych stref boiska, a przy tym jest dużo bardziej zaangażowany w grę defensywną niż Arthur. Inna sprawa, że zaczerpnęliśmy opinii u świrków włoskiego calcio i wszyscy są zgodni, że Bośniak poczynił niezły zjazd w ostatnich latach i jeśli ktoś będzie oczekiwał po nim cudów, to może się mocno na tym przejechać.
Tym bardziej, że cholerka, Barcelona przeżywa kryzys tożsamościowy. Od dłuższego lata z La Masii nie wyszedł nikt, o kim można byłoby powiedzieć, że z miejsca wzmacnia zespół, który rok w rok ma walczyć o najwyższe cele. Znaczy, okej, czasami akademia wypluje kogoś, kto ma talent, potrafi błysnąć, dać element ekstra, ale zaraz, zaraz, to Barcelona – tutaj nie wystarczy być bardzo dobrym, tutaj cały czas jest oczekiwania na kogoś, kto będzie wybitny. A Pjanić to całkowite koncepcyjne odejście od takiej długofalowej strategii klubu. Gość bez żadnego związku z Katalonią, trzydziestoletni, kupiony za grubą kasę i po swoim primie.
W którą stronę zmierza więc Blaugrana?
Coś nam się wydaje, że nikt tam tego nie wie. Ostatnie miesiące, a może nawet lata, w tym klubie to ciągłe spory, kłótnie, dyskusje. Wydatnie pokazał to okres pandemii koronawirusa. W Barcelonie wrzało. Każdy krytykował każdego. Przecieki do mediów, wzajemne oskarżenia i jedno wielkie wrażenie, że nie dość, iż Messi stał się większy niż klub, a władze kompromitują się na każdym kroku, to ostatnie lata wielkości Argentyńczyka są po prostu marnowane.
I choć ten Pjanić jest tutaj bogu ducha winny, to na jego transfery, choć sportowo przyzwoity, trudno patrzeć z katalońskiej perspektywy z jakimkolwiek optymizmem.
Prawdopodobnie taka jest też perspektywa Arthura, który z Barcelony odchodzi, choć bardzo, ale to bardzo tego nie chciał. Jego przygoda w jego wymarzonym (to niepodważalne, on naprawdę robił wszystko, żeby tam być) klubie bardzo szybko dobiegła końca. I – w dużej mierze ze swojej winy – nie może uznać jej za udaną. Ale przed nim właściwie cała kariera. Jest stosunkowo młody, ma niezłe doświadczenie i wielki potencjał.
Juventus małym zwycięzcą
Maurizio Sarri dostaje do środka pola zawodnika, który gwarantuje kreatywność, pomysłowość, nieszablonowość, ale nie gwarantuje tego, że będzie pasował do jego koncepcji. To też nie jest idealny transfer Juve na miarę potrzeb tego klubu. Druga linia mistrza Włoch w tym sezonie nie spełnia oczekiwań, pozostawia sporo do życzenia, a od dłuższego czasu wiadome było, że Sarriemu marzył się Jorginho, który profil jest jednak nieco inny niż ten Arthura.
Tak czy inaczej, nie będziemy się czepiać, oprócz kilkunastu milionów, aż tak dużo Juventus na tym nie traci. Jeśli się sprawdzi (czyli będzie kimś w rodzaju połączenia Pirlo z Xavim)? Super, tego chyba chcieliby wszyscy i na to Arthura naprawdę stać. Jeśli się nie sprawdzi? Minie trochę czasu, będzie czas na weryfikację, dalej będzie o wiele młodszy niż Pjanić teraz, więc będzie można go za niezłą kasę sprzedać.
Na delikatny plus wychodzi więc Juventus, choć podkreślamy: w Turynie też nikt nie ma gwarancji, że sportowo to będzie antidotum na każdą wadę pomocy tej drużyny i nie ma żadnej gwarancji, że włoska taktyczna obsesja podpasuje Brazylijczykowi. A Barcelona? Barcelona cały czas tkwi w jakimś niezrozumiałym marazmie, właśnie oddała piłkarza, który wydawał się dla niej stworzony i wymieniła go na gościa, który nie dość, że wcale nie jest dla niej właściwszy, to jeszcze o wiele starszy i z dużo mniejszym potencjałem na jakikolwiek rozkwit.
Fot. Newspix
Powiedziałbym że wymiana win-win, ale nie jest to takie oczywiste. Arthur w Juventusie raczej sobie poradzi. Jest bardziej perspektywiczny i wydaje mi się że będzie pasował do stylu gry. Pjanic? Cóż, artystą niewątpliwie jest, ale dużo tu zależy od tego czy nie będzie wchodził w paradę pewnemu panu z 10 na plecach, który tam jest jakąś wyrocznią. No i jak dla mnie powinien mieć trochę więcej zadań ofensywnych jak w Juventusie, gdzie mocno zawieruszył się w tyłach środkowej strefy nie wykorzystując w pełni swojego potencjału w grze do przodu.
(apropos aktualnych trendow w transferach)
Sprzedam psa za milion złotych!
Ludzie się śmiali, pukali w czoło. Jeden zainteresowany się jednak zgłosił.
– Psa już nie ma – oświadczył autor ogłoszenia.
– Sprzedał pan psa za milion??!! – wykrzyknął interesant.
– Nie. Zamieniłem go na dwa koty po pół miliona – odparł z dumą handlarz żywym towarem.
Transfer win-win. Juve i Pjanic 🙂
Juve – bo oddało rezerwowego z dużą pensja za sporą kapuche i zyskali całkiem młodego gościa z mega potencjałem ale z brakiem profesjonalizmu ( moze go Ronaldo przeszkoli). Drugie win to naturalnie Pjanic. 30 letni rezerwowy dostał 4 lata kontraktu !!! Wysoka pensja, fajne miasto do życia i zajebiste miejsce do oglądania meczów czyli ławka na camp nou.
Rezerwowy, który jest na czwartym miejscu w Juve pod względem ilości występów i na trzecim pod względem ilości rozegranych minut 🙂
Prędzej to transfer lose-lose
Tak to mozna ocenic. Pjanic jest za dobrym pilkarzem, zeby byc latajdziura w probujacej nie zatonac Barcelonie. Kadra Juventusu zaczyna wygladac jak wierza babel. prowadzona przez goscia, ktory im jeszcze przeszkadza.
do szkoły marsz
Nikt tutaj nie wygrywa. Chyba Juventus, ktory moze zarobic na przyszlym trasferze. Liga wloska jest specyficzna. Bycie najlepszym nie przeklada sie na wyniki w Europie od lat. Ci sami trenerzy od lat zmieniaja kluby z jednego na drugi, a nowi to byle gwiazdy, ktore bez przygotowania radza sobie ze zmiennym szczesciem. Juventus po prostu cuduje. Z braku laku wyciagnal Sarri’ego, ktory preferuje pilke, ktora tylko na papierze wyglada podobnie do Guardioli. W rzeczywistosci to wyglada jak zbieranina nie pasujacych do siebie graczy podajacych sobie pilke jak na trenigu. Juventus stal sie nowoczesna firma z nowym stadionem i logo i potrzebuje innego trenera. Pjanic stal sie ofiara ostatnich zmian. Patrzac na druzyne i na Ronaldo probujacego grac na 9, Dybala na skrzydle i wogule nie pasujacy wolni agenci zarabiajacy krocie typi Rabiott, czy Ramsey, czy wczesniej Can. Mniej utalentowani zawodnicy sa po prostu bez formy. Jedyne co sie trzyma to linia obrony. Nowy trener potrzebny od zaraz, bez tego Ronaldo po prostu skoczy kariere z 3-ma tytulami Serie A – ktore i tak wygraja nawet bez trenera. Mecz z Napoli byl po prostu zenujacy. Jezeli chodzi o Barce to bedzie to po prostu uniwersalny zawodnik do rotacji. To smutne co sie stalo z tym klubem. Real ma srednia druzyne, ale ma druzyne z duza wyrownana kadra. Barca ma kilku starzejacych sie zawodnikow i po prostu dostanie nastepnego do rotacji. Wybor celow transferow ubo klubow wyglada jakby ktos rzucal strzalkami do spadajacych kartek papieru z nazwiskami graczy. Chyba nikt nie przeplaca za srednich pilkarzy jak w ostatnich latach Barcelona. Przeplacaja jeszcze wiecej za proby dopasowania gwaizd typu Griezman do juz arachaicznego systemu gry. Juventus cuduje, zeby miec perspektywy w Europie, Barca cuduje, zeby sie w Europie nie osmieszyc.
Barcelona chyba postanowiła zbudować drużynę oldboyów.
Wymienili obiecującego młodziana na kolejnego gracza 30+. A mają już w składzie kilku graczy, którzy zbliżają się do końca kariery. Pewnie wkrótce nowym szkoleniowcem zostanie Xavi i będzie pełnił funkcję grającego trenera.
Tymczasem Real powoli wprowadza do pierwszego składu młodych zawodników. Kolejna grupa młodych ogrywa się na wypożyczeniach.
Będzie ciekawie.
Jeżeli ta tendencja się utrzyma to za 2-3 lata Barcelona wypadnie z top 4 La Ligii bo nie będzie miała kim grać.
A tymczasem Bayern sprowadził Tanguy Kouassi z PSG i poluje na Havertza.
Bayern to nowa jakosc. Narzekal Lawandowski, a okazalo sie, ze zarzad mial racie. Zbudowali tania druzyne z uniwersalnych zawodnikow, ktorzy przyszli za grosze. Agent Alphonso Davies’a przyznal, ze to nie przypadek, ze odpalil na lewej obronie. Przy zakupie Bayern przeprowadzil demostracje jego rozwoju i na jakich pozycjach bedzie sie rozwijal. Podobny rozwoj przeszedl Coman, Gnabry, Kimmich, Goretzka, teraz Pavard. Maja rowna kadre bez zbednego balastu i przez uniwersalnosc rotuja majac caly sklad w gazie meczowym. To jest nowa norma. Tak jak rewolucje przeprowadzil Heynecks odwracajac skrzydlowych, czy Guardiola probujacy utrzymac sie przy pilce wiekszosc meczu tak Bayern ma teraz druzyne zlozlona z super zbalansowanej druzyny kupujacych zawodnikow pasujacych do tej filozofii. Moga wystawic druzyne z zwodnikow grajacych rowno na co najmniej 3 roznych pozycjach. Nwet w meczach bez Lewego, Zirkzee gra tylko dla ogrania. Jezeli gonili by wynik lub grali o najwyzsze cele moga smialo wystawic 4 innych graczy grajac 2 lub 1 napastnikiem. Chyba tylko bramkarz jest niewymienny. Podobnie probuje grac Chelsea. To juz nowa jakosc przewyzszajca nawet to co robi Klopp w Liverpoolu. Maja teraz dwa lata, zeby zdobyc Europe zanim reszta nadazy.
Władze Barcelony dostały chyba jakiejś zaćmy, bo nie dostrzegają problemu, który zarazem powiększają sobie sami. Trzon zespołu to obecnie gacze po 30. Pique, Rakitic, Messi, Suarez, Busquets, Alba, Vidal – wszyscy ci gracze są coraz bliżej końca kariery i zamiast szukać ich młodszych następców ściąga się 30 letniego Pjanicia, do tego pozbywając się młodego Arthura. Wszystko na opak, dlatego tam zaraz nie będzie miał kto grać i nadal będzie się ściągać przeciętniaków za grube pieniądze. Chude lata się szykują dla Barcelony z taką polityką.
30 lat to jest optymalny wiek do gry. Nie rozumiem twojego absurdalnego myslenia. Co 30 latek juz powoli konczy kariere?
Tak, normą jest kończenie kariery w wieku 33-34 lat, a niekiedy i wcześniej, jeśli zdrowie nie pozwala.
Barcelona wygrala na tej wynianie – z tego arthura nie bedzie wielkiego pilkarza. Tu chodzi bardziej o jego glowe niz nogi. Mentalnie gosciu nie dojezdza. Pjanic w takiem klubie bedzie jeszcze lepszy bo juve gra piach od lat i tam nie ma z kim grac. Barcelona potrzebowala takiego pomocnika jak Pjanic.
„Jakim piłkarzem jest Miralem Pjanić? 30-letnim. I to najważniejsza informacja.” – masz ty rozum chociaz? Powiedz Brozkowi ze nie moze strzelac po ma kolo 40stki podczas gdy cala zgraja fizycznie mlodych od 18 do 25 latkow gra chuja i strzela na sezon po gora 5 goli. Wiek nie ma nic do rzeczy. Umiejetnosci sie licza najbardziej nie cyferki. Wiadomo ze trudno ganiac majac 40 lat ale 30 lat to jest wciaz mlody organizm. Nie to samo co nastolatka i 25 latka ale wciaz witalny, zwlaszcza jak w rytmie treningowym.
Innym zarzucasz brak rozumu, a sam nie myślisz. 23 letni Arthur ma przed sobą zapewne jeszcze ze 12-13 lat grania na wysokim poziomie, przy czym najlepsze dopiero przed nim. 30 letni Pjanic pogra jeszcze może 3-4 lata, a lepszy już nie będzie i coraz częściej może łapać kontuzje. Do tego już się na nim nie zarobi. Wiek ma w piłce bardzo wiele do rzeczy – 30 lat to taka umowna granica, gdzie gracz jest jeszcze w optymalnym wieku do grania, ale już przestaje być perspektywiczny. Dlatego np Lewandowski już nie przejdzie do Realu, choć jest obecnie jednym z najlepszych napastników na świecie.
Lewy nie przejdzie do Realu bo nie jest mu to potrzebne do niczego
Real jest jeszcze większym klubem jak Bayern, szczytem dla każdego piłkarza (poza graczami Barcelony). Lewandowski chciał tam trafić, ale sam przyznał, że już jest za późno.
To prawda, ale Zahvi nie przeprowadzil tego transferu i Bayern jest teraz lepszym klubem, zeby mogl zdobyc Lige Mistrzow. Ma tam ten i nastepne dwa sezony, kiedy Bayern bedzie faworytem do trofeum. Inne wielkie kluby na razie umieja tylko wydawac tylko wielka kase, zeby osiagac podobny poziom i wlaczam w to Kloppa i Liverpool.
Za słabą ma Bayern kadrę obecnie żeby wygrać Ligę Mistrzów. Nie brakuje tam niezłych graczy, ale poza Lewandowskim w polu nie ma w sumie nikogo wybitnego. Jak to porównywać np do kadry Liverpoolu, gdzie masz trzech świetnych atakujących, najlepszego środkowego obrońcę na świecie czy dwójkę najlepszych bocznych.
Arthur będzie chyba jednym z niewielu piłkarzy, którzy zagrają w jednym klubie zarówno z Messim, jak i z Ronaldo. Jest ktoś jeszcze?
Pjanić???
Kolejny zmarnowana kariera w druzynie w ktorej rzadzi karzel z kwiatkiem na reku.
Pjanic mocno spuscił z tonu, ryzykowny transfer Barcelony. I czy on pasuje do taktyki Barcelony? do rozgrywania? jakoś go nie widze. Gdyby grał tuż za napastnikiem, byc może dałby radę, ale wątpie że będą go tak ustawiać. Pewnie jako defensywnego pomocnika, coś w stylu Vidala.
To jest nieslychane, ze klub z tak wysoka srednia wieku daje tak dlugie kontrakty. To zmierza do tego co zrobil Ac Milan z prawie 40letnimi Maldinim i Inzaghim w skladzie i reszta rowniez po 30 ste lub troche mniej. Jak sie posypalo to nie bylo kasy na trasfery przez wyplaty jakie placili. Tak samo w Barcelonie, ktora 3rok nie moze pozbyc sie Rakitica. Vidal tez juz byl wiekowy, kiedy przechodzil. podobnie Griezman, ktory okazal sie totalnym niewypalem. Jak to sie sypnie to spedza piec lat czyszczac kadre zanim zaczna sie odbudowywc chyba, ze klub przejmie nastepny szejk. Pjanic im zapewni tylko to, ze beda mogli meczyc gruche przez nastepny sezon liczac na jakis cud.