Reklama

Benzema jak Guti. Real stawia ważny krok w stronę mistrzostwa

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

28 czerwca 2020, 23:59 • 4 min czytania 0 komentarzy

Dwa punkty. Tyle obecnie wynosi przewaga Realu Madryt nad FC Barceloną w tabeli hiszpańskiej ekstraklasy. „Królewscy” uczynili ważny krok w stronę odzyskania mistrzowskiego tytułu, pokonując dzisiaj lokalnych rywali Barcy, czyli rzecz jasna Espanyol. Mecz był zaskakująco wyrównany jak na starcie lidera z ostatnim zespołem ligowej tabeli, lecz trzeba graczom Realu oddać, że summa summarum spotkanie ani na moment nie wymknęło im się spod kontroli. To było typowe zwycięstwo odniesione jak najniższym nakładem sił.

Benzema jak Guti. Real stawia ważny krok w stronę mistrzostwa

Widowisko nie porwało

Czy był to zatem w pełni udany mecz Realu? No nie, tego powiedzieć nie można. Przede wszystkim dlatego, że Espanyol całościowo postawił gościom trudne warunki, choć Thibaut Courtois koniec końców nie miał za wiele do roboty. Gospodarze wyszli jednak na boisko bardzo mocno skoncentrowani na przeszkadzaniu rywalom. Aż trudno było uwierzyć, że tak rzetelnie zorganizowana ekipa wkrótce pożegna się z ligą. I, mimo wszystko, „Królewscy” nieźle sobie z tym poradzili. Naprawdę nie było takiego momentu, w którym pomyśleliśmy, że podopieczni Zinedine’a Zidane’a tracą kontrolę nad przebiegiem gry. Że zaraz ich drużyna się rozsypie, że coś im realnie grozi.

Jeżeli rzucimy okiem w statystyki, to Real wyraźnie górował właściwie w każdym elemencie gry.

Statystyki:
  • Strzały (celne): Espanyol 8 (5) / Real 14 (6)
  • Posiadanie piłki 31% / 69%
  • Podania (celne): 326 (76%) / 710 (88%)

Los Blancos już przed przerwą wykreowali sobie kilka naprawdę przyzwoitych okazji bramkowych, ale do siatki trafili dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy. Casemiro, który miał zdumiewającą łatwość w dochodzeniu do pozycji strzeleckich, wykorzystał genialną asystę od Karima Benzemy. Francuz wziął obrońcę na plecy i piętką posłał mu piłkę między nogami, idealnie w tempo. Niezapomniany Jose Maria Gutierrez nie powstydziłby się takiego zagrania. Benzemę trzeba zresztą pochwalić za całokształt twórczości, a nie tylko za to konkretne podanie. Napastnik Realu poruszał się właściwie we wszystkich sektorach boiska, świetnie dryblował, utrzymywał się przy futbolówce, wyciągał za sobą obrońców. Karim jest naprawdę w kapitalnej formie i jeżeli ktoś ma na finiszu sezonu poprowadzić Real do mistrzostwa Hiszpanii, to bez wątpienia właśnie on.

Po przerwie Real już prowadzenia nie podwyższył, zresztą podopieczni Zizou specjalnie się do tego nie palili. Espanyol również nie miał zamiaru frontalnie zaatakować, więc „Królewscy” po prostu skorzystali z okazji i przeszli na tryb oszczędzania energii. To truizm, ale wypada jednak napisać: takimi zwycięstwami zdobywa się mistrzowskie tytuły.

Reklama

Kiepski Hazard

Kogo w ekipie Realu można za dzisiejsze spotkanie pochwalić? Na pewno defensorów i bramkarza, którzy nie zostali może wystawieni na zbyt wiele ciężkich prób, ale po prostu zrobili swoje. Do tego wiadomo, komplementowani już Benzema i Casemiro. Zawiódł natomiast Eden Hazard. Belg słabo sobie radził ze zmasowaną defensywą Espanyolu, nie potrafił wyjść z podwojonego krycia, często wyhamowywał obiecująco zapowiadające się akcje. W takich spotkaniach to właśnie od graczy kalibru Hazarda oczekuje się, że jednym genialnym zagraniem rozerwą obronę drużyny przeciwnej i przyspieszą grę. I u Belga właśnie tych przyspieszeń mocno brakowało.

Zidane zdjął go z boiska już w 63 minucie i trudno się dziwić. Cudów by Hazard w tym spotkaniu ewidentnie nie zdziałał, tymczasem trzymanie go na murawie to igranie z losem, bo gospodarze grali dość ostro. Szczególnie boleśnie przekonał się o tym Dani Carvajal, który porządnie oberwał po achillesach. No ale cóż – tak to zwykle wygląda, gdy lider tabeli mierzy się z czerwoną latarnią ligi. Choć trzeba raz jeszcze zaznaczyć, że na boisku dysproporcja w grze nie była aż tak duża jak między pozycjami obu ekip w ligowej tabeli.

To nie tylko wina Hazarda, ale też pozostałych graczy odpowiedzialnych za kreację. Kroos, Isco, Marcelo, później także Vinicius Junior i Rodrygo – żaden z nich na tle Espanyolu nie błysnął wielką formą.

No ale są trzy punkty dla Realu, jest dwupunktowa przewaga nad FC Barceloną na sześć kolejek przed końcem rozgrywek. Czy tak dysponowani „Królewscy” są w stanie wygrać wszystkie mecze do końca rozgrywek? Raczej nie. Przeciwko poważniejszym rywalom trzeba będzie pokazać nieco więcej klasy w ofensywie, bo przebłysk geniuszu Benzemy może nie wystarczyć. Ale bije od tego Realu jakiś taki spokój, pewność i koncentracja na celu, jaki pozostał do osiągnięcia. Nie wyglądają Los Blancos na ekipę, która nas na finiszu sezonu szczególnie zachwyci. Ale nie wyglądają również na taką, która miałaby się potknąć o własne nogi.

RCD Espanyol 0:1 Real Madryt

(Casemiro 45+1)

Reklama

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...