Znacie nas i wiecie, że ambitne projekty w polskiej piłce po pierwsze – zawsze nas cieszą, po drugie – mogą u nas liczyć na dobre słowo. Taki właśnie projekt powstał na zapleczu Ekstraklasy. Pierwsza liga zaprezentowała dziś oficjalną aplikację mobilną rozgrywek. Ale nie taką, w której dostaniemy masło maślane, czyli live score z newsami. Posiadacze aplikacji będą mogli wesprzeć bliski sercu klub. Jak to działa i o co w tym wszystkim chodzi?
Do tego cytatu zdarzało nam się już odwołać, ale znów do niego wracamy, bo jest niezwykle celny. W „Kanale Sportowym” Mateusz Borek stwierdził, że pierwsza liga to najdroższe rozgrywki w Polsce. Wynika to z faktu, że kluby mają znacznie mniejsze wpływy z tytułu praw telewizyjnych czy sponsoringu. Pierwszoligowcy dwoją się więc i troją, żeby te różnice choć trochę niwelować. I trzeba przyznać, że dzisiejsza wiadomość o tym, że zaplecze Ekstraklasy odpala swoją aplikację, jest krokiem ku temu, by kluby zarabiały więcej. Być może nie kokosy, jednak jak to mówią – grosz do grosza i będzie kokosza.
Kupujesz – wspierasz
Ale zaraz, co wspólnego ma aplikacja z wpływami do poszczególnych klubów? Ano to, że pierwsza liga nie ograniczyła się tylko do stworzenia appki ze składami, newsami czy skrótami meczów. Do tego pakietu dorzucono też aplikację zakupową. Dzięki niej kibice będą mogli wspierać swój klub podczas zakupów – czy to stacjonarnych, czy internetowych. Być może kojarzycie to rozwiązanie, bo szeroko opisywaliśmy o co w nim chodzi, gdy wdrażał je Ruch Chorzów. Wtedy chodziło o pojedynczy klub, teraz natomiast o wszystkie 18 drużyn, co niewątpliwie jest przełomowym rozwiązaniem. Liga wzięła to przedsięwzięcie na siebie, ale zarobi na tym każdy, więc kluby nie mogły sobie wymarzyć lepszej sytuacji.
Zresztą, kluby nie ukrywają nawet, że to rozwiązanie im się podoba. Zwłaszcza jeśli chodzi o fakt, że premiowane są nie tylko zakupy internetowe w dużych markach. Każdy klub może pozyskać partnerów lokalnych, którzy będą premiowali zakupy stacjonarne. – Aplikacja jest dla nas korzystna, bo możemy pozyskać małych sponsorów. Nie tylko ich przyciągnąć, ale też sprawić, że nasi kibice do nich przyjdą i oni uzyskają z tego realną korzyść. Jestem zwolennikiem mądrego zarządzania w sporcie i chcę każdemu pokazać, że sponsoring klubu to nie jest mecenat, tylko obustronna korzyść – mówi nam Adrian Pietrzyk, odpowiadający za Klub Biznesu w Zagłębiu Sosnowiec.
Warto przy tym dodać, że procent, który trafia do klubu, pokrywa sklep, w którym robimy zakupy. Nie będzie więc tak, że kibice do czegoś dopłacają. Wręcz przeciwnie – widzą, gdzie mogą zrobić zakupy, by wesprzeć np. Zagłębie. Czy to faktycznie działa? Zapytajcie w Chorzowie, gdzie w ten sposób zebrano setki tysięcy złotych.
Większość stawia na młodzież
No dobrze, a na co właściwie kluby zbierają? W aplikacji możemy swobodnie przełączać kluby, które chcemy wesprzeć przy okazji zakupów. Dzięki temu łatwo sprawdzimy, kto czego potrzebuje. Nie ma co ukrywać – większość celów to inwestycja w szeroko rozumiane zaplecze treningowe. Wspomniane wcześniej Zagłębie Sosnowiec chce kupić przenośne boisko Exit Panna Arena. Krótko mówiąc – boisko do gry jeden na jednego dla dzieci trenujących w akademii. Koszt takiej inwestycji to 3000 zł.
– Stawiamy na młodzież, rozwijamy akademię. Jako pierwszy cel wybraliśmy wsparcie akademii, niewykluczone, że potem będziemy stawiać na cele społeczne. W mojej opinii nie powinny być to cele bezpośrednio powiązane z pierwszą drużyną, bo kibice mogą nie odczuwać tak dużej chęci pomocy. Wiadomo, jaki jest stereotyp, że piłkarz zarabia miliony itd. Młodzieży zawsze się chętniej pomaga. Dobre jest to, że te cele są konkretne. Jeśli byłoby napisane, że „zbieramy na akademię”, to nikt nie widziałby, na co się to przełożyło. A tak można sobie przyjść i zobaczyć – zbieraliśmy na boisko, jest boisko – wyjaśnia nam Pietrzyk.
Cele związane z akademią przedstawiły jeszcze cztery inne kluby. Cztery kolejne inwestują w sprzęt treningowy, który posłuży także pierwszej drużynie. Popularne jest także wsparcie dla klubowych mediów, które zauważyły w tym projekcie szansę, na zakup potrzebnego sprzętu. Swojego celu dotychczas nie przedstawił tylko Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Jak prezentuje się pełna lista?
Cele zbiórek klubów w aplikacji zakupowej
- Podbeskidzie Bielsko-Biała – wyposażenie strefy zabaw dla dzieci na Stadionie Miejskim (3000 zł)
- Stal Mielec – zakup terminali do sklepiku i kas stadionu (3000 zł)
- Warta Poznań – obiektyw na potrzeby telewizji klubowej (1600 zł)
- Radomiak Radom – kamera dla telewizji klubowej (2950 zł)
- Miedź Legnica – wymiana brandingu na kompleksie boisk treningowych akademii (2500 zł)
- GKS Jastrzębie – maskotka klubowa (3000 zł)
- Sandecja Nowy Sącz – zakup sprzętu sportowego dla akademii (2000 zł)
- Olimpia Grudziądz – remont sali fitness (3000 zł)
- GKS Tychy – sprzęt audio i wideo do transmisji na żywo (3000 zł)
- Puszcza Niepołomice – elementy siłowni zewnętrznej (3000 zł)
- Zagłębie Sosnowiec – przenośne boisko treningowe (3000 zł)
- Stomil Olsztyn – renowacja boiska akademii (3000 zł)
- Chrobry Głogów – gablota na sztandar i pamiątki klubowe (3000 zł)
- GKS Bełchatów – bramka do treningów (2900 zł)
- Odra Opole – wyposażenie i remont pralni klubowej (3000 zł)
- Chojniczanka Chojnice – doposażenie sali treningowej (3000 zł)
- Wigry Suwałki – piłki dla grup młodzieżowych (1000 zł)
Najpierw nauka
Jak widać cele są różnorodne, a z czasem będzie się to pewnie jeszcze bardziej zmieniało. Kluby nie ukrywają bowiem, że dopiero uczą się aplikacji i poznają jej zalety. A jak wiadomo, najlepsza nauka to praktyka. To, że większość myśli o zapleczu treningowym jest jednak pocieszające. Także dla kibiców, którzy – jak słusznie zauważono w Sosnowcu – będą mieli pewność, że pieniądze zostały dobrze spożytkowane.
Przed kilkoma dniami prezes GKS-u Bełchatów zapewniał nas, że dla borykających się z problemami finansowymi „Brunatnych”, korzystniej będzie zostać na zapleczu Ekstraklasy. Mimo sporych kosztów są tu bowiem znacznie większe możliwości stworzenia dużego, stabilnego budżetu. Powyższe rozwiązanie tylko nas w tym utwierdza. Nie ma co ukrywać, w Polsce sponsoring sportu to wciąż działka, w którą wiele firm nie chce się pakować. Zwłaszcza, jeśli chodzi o piłkę nożną. A tak mamy sytuację win-win-win.
Wygrywa klub, bo zarabia. Wygrywa sponsor, bo także zarabia. I wreszcie wygrywa kibic, bo może wesprzeć i gospodarkę i klub zarazem, nie ponosząc przy tym żadnych dodatkowych kosztów. Coś czujemy, że pomysł pierwszej ligi szybko się przyjmie i przede wszystkim – sprawdzi. A to może być początek zupełnie nowego etapu dla sponsoringu naszych klubów piłkarskich.
SZYMON JANCZYK
Fot. 1liga.org