Reklama

Bayern – Gladbach jak z Benny’ego Hilla

Szymon Podstufka

Autor:Szymon Podstufka

13 czerwca 2020, 20:30 • 4 min czytania 1 komentarz

Wyobraźcie sobie mecz, w którym najlepszy bramkarz sezonu będąc poza światłem bramki podaje do rywala i daje mu bramkę na tacy. Spotkanie, w którym samobója pakuje swojemu zespołowi obrońca nominowany dopiero co do nagrody piłkarza miesiąca. Starcie, w którym napastnik jednych pudłuje z metra. A obrońca drugich, dostając podanie sam na sam od stopera rywali, głupieje i strzela na notę dla bramkarza. Notę i tak zabitą wspomnianą kuriozalną „asystą”. Brzmi jak ekstraklasa w całej swojej przaśnej krasie? Nic bardziej mylnego. To starcie na szczycie Bundesligi.

Bayern – Gladbach jak z Benny’ego Hilla

Na starcie Bayernu z Borussią Mönchengladbach ostrzyliśmy sobie dziś zęby szczególnie. Multiliga dopiero jutro, dziś można sobie było więc bez podejrzeń o brak patriotyzmu pozwolić na romans z innymi ligami europejskimi. A gdzie szukać jakości, jak nie w meczu 1. z 4. zespołem Bundesligi? Jak nie w starciu, które od 2018 roku dawało w lidze średnio 4,5 gola na mecz?

Liczyliśmy na mocne kino akcji, a dostaliśmy ubaw, jakiego Lotek z Paczesiem by się nie powstydzili. Kuriozów, jakimi kończyły się kluczowe sytuacje, nie dało się wymyślić.

Zaczął Breel Embolo, który po dziesięciu minutach musiał zastępować kontuzjowanego Marcusa Thurama. Swoją drogą zejście Francuza sprawiło, że na boisku zabrakło najlepszego strzelca i najlepszego asystenta zarówno w jednym, jak i w drugim zespole. Robert Lewandowski (45 gole dla Bayernu), Thomas Müller (24 asysty dla Bawarczyków) i Alassane Plea (11 asyst dla Gladbach) pauzowali za kartki, Thuram (14 trafień dla Borussii) został zmieniony po tym, jak prawdopodobnie skręcił kostkę.

Błąd na błędzie błędem pogania

Wracając do Embolo – dostał świetne dośrodkowanie od Larsa Stindla. Można jeszcze zrozumieć to, że jego strzał głową instynktownie obronił Neuer. Ale niewytłumaczalne jest to, jak dobijając z metra można było nawet nie zapakować w niemieckiego golkipera, tylko po prostu przestrzelić.

Reklama

Jeśli jednak myślicie, że to był największy błąd w całym meczu któregoś ze Szwajcarów obecnych na boisku, to jesteście w błędzie. Ba, to nie był nawet największy błąd w przeciągu 60 sekund. Kilka chwil później bowiem Yann Sommer z nieznanych nikomu przyczyn zagrał przedziwne podanie pomiędzy swoich obrońców a pomocników. Dokładnie za to tam, gdzie był Joshua Zirkzee, dziś zastępujący Roberta Lewandowskiego. Długo się chłopak nie namyślał, gdy zobaczył pustą bramkę. No i sprawił sobie spóźniony niemal o miesiąc prezent urodzinowy – czwartego gola w Bundeslidze.

Komedia pomyłek trwała w najlepsze, nie zakończyła się bynajmniej na szwajcarskich skeczach. Joshua Kimmich, który mógł wcześniej zaliczyć piękną asystę drugiego stopnia (spudłował Zirkzee), pod swoim polem karnym zagrał prosto do rywala. I tylko ofiarny powrót sprawił, że nie zasłużył sobie na podobny spacer wstydu, co Cersei Lannister Yann Sommer.

Czego nie udało się zrobić Kimmichowi, tego dokonał Benjamin Pavard. Za interwencję z 37. minuty raczej nie dostanie kolejnej nominacji do nagrody piłkarza miesiąca. Wrzutkę Patrika Herrmanna przeciął bowiem tak, jak powinien to był zrobić któryś z atakujących Gladbach. Dał tam, skąd przyszła, ku niedowierzaniu Manuela Neuera.

Ten niezawodny Goretzka

Względem pierwszej, druga połowa nie dojechała. Przynajmniej nie w aspekcie komediowym. A i czysto piłkarsko działo się niewiele ciekawego, z jednym, acz niezwykle istotnym, wyjątkiem.

Gladbach stać było jeszcze tylko w zasadzoe na jedną groźną szansę, kiedy Embolo grał do Herrmanna i strzał tego drugiego musiał zbijać Neuer. Bayern siadł z kolei na połówce „Źrebaków” na dłużej, ale bardzo długo niewiele mu z tego przychodziło. Formacje gości współpracowały niemal perfekcyjnie, a krótkie, bardziej intensywne oblężenie bramki między 64. a 66. minutą udało się przetrwać.

Najpierw więc minimalnie głową pomylił się po rożnym Pavard. Chwilę później doskonałą wrzutkę z wolnego zagrał Kimmich, ale minęło się z nią trzech kolejnych partnerów. Wreszcie symbolicznie ten okres zakończył płaskim strzałem Coman. Ale Sommer – choć dziś raz nawalił – to na linii jest kot. I trudno go w ten sposób pokonać.

Reklama

Kiedy jednak zdawało się, że podział punktów stanie się faktem, do głosu doszedł ten, który ostatnio niezwykle rzadko kończy mecze z zerowym dorobkiem bramek i asyst. Leon Goretzka, piłkarz z trafieniem i/lub otwierającym podaniem w 10 z 13 starć ligowych w 2020 roku. Piłka poszła do prawej strony, stamtąd przed bramkę Sommera zagrał żądny rehabilitacji Pavard. Pod nogi Goretzki, poza zasięgiem szwajcarskiego golkipera. Takich sytuacji Goretzka nie marnuje.

Borussii odpowiedzieć się już nijak nie udało – uderzenie Larsa Stindla z powietrza, spomiędzy stoperów Bayernu, okazało się niecelne.

Co to oznacza dla czołówki Bundesligi? A no po pierwsze to, że Bayernowi potrzeba już tylko dwóch punktów, by znów zostać mistrzem Niemiec. A po drugie, że piąte Leverkusen może jutro – w razie uniknięcia porażki z Schalke – wyprzedzić Gladbach w wyścigu po awans do przyszłorocznej Ligi Mistrzów.

Bayern – M’gladbach 2:1

Zirkzee 26’, Goretzka 86’ – Pavard 37’ (sam.)

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Niemcy

Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

1 komentarz

Loading...