Reklama

Mały Marcus stawia duże kroki w drodze na szczyt

Dominik Klekowski

Autor:Dominik Klekowski

16 kwietnia 2020, 12:00 • 7 min czytania 2 komentarze

– Moją największą siłą jest to, że kocham futbol. Nie chodzi o moją technikę czy coś innego. Cieszę się z gry w piłkę i z bycia na boisku. Świetnie, że tyle osób przychodzi na stadion, żeby oglądać moją grę. Świadomość tego, jak wielką szansą jest bycie profesjonalnym zawodnikiem, to wielka siła. Nie ma znaczenia, czy gram naprzeciwko garażu z moim małym bratem, czy przeciwko najlepszemu obrońcy na świecie. Kiedy widzę piłkę, jestem szczęśliwy.

Mały Marcus stawia duże kroki w drodze na szczyt

To powiedział Marcus Thuram niemieckiemu „RP”. Syn mistrza świata zaczął swoją marszrutę do wielkości od porządnego zamieszania wywołanego w Bundeslidze. Już pojawiają się pierwsze doniesienia o możliwym dalszym transferze – zainteresowani usługami 22-letniego Francuza są ponoć Lucien Favre oraz Juergen Klopp – ale sam piłkarz przyznaje, że na razie nie myśli o wyprowadzce z Moenchengladbach.

*

Parma, 1997.

W mieście parmezanu w regionie Emilia-Romania rozpoczyna się świętowanie z powodu zajęcia drugiego miejsca w lidze, mając zaledwie dwa punkty straty do mistrza, Juventusu.

Reklama

To był pierwszy sezon Liliana Thurama we Włoszech, ale za to bardzo udany, choć i tak to był dopiero prolog przed tym, co czekało fanów „Crociatich” w następnych tłustych latach. Za rok 1997 Thuram otrzymał nagrodę dla najlepszego francuskiego zawodnika, co w erze Zidane’a, Piresa, Desailly’ego czy Deschampsa było naprawdę sporym wyróżnieniem. Szczególnie dla zawodnika stricte defensywnego.

Do tego w sierpniu 1997 w Parmie na świat przyszedł pierworodny syn Liliana, Marcus.

Przejęcie schedy po ojcu, który zdobył tyle wyróżnień w swojej karierze, jest arcytrudne. Piłkarze sami często mówią, że raczej nie będą namawiać swoich dzieci do pójścia w ich ślady. Wiedzą o wyrzeczeniach. Presji. Jak ten zawód potrafi pochłonąć człowieka od najmłodszych lat. Jednak dzieje się to samoistnie. Piłka jest obecna w domu, mówi się o niej cały czas, to i dzieci przejmują zajawkę od członków rodziny. Historii takich jak ta możemy wymienić co najmniej kilka: Peter i Kasper Schmeichel, czy choćby z naszego podwórka – Maciej i Wojciech Szczęśni.

Ta jest inna, przede wszystkim jeśli chodzi o pozycje Liliana i Marcusa. Ten pierwszy był środkowym obrońcą – bardzo silnym, doskonale czytającym grę na pozycji stopera. Jego potomek poszedł w zupełnie innym kierunku. Jest o dziesięć centymetrów wyższy od ojca, może nie wygląda, ale również dysponuje dużą siłą, potrafi depnąć na boisku i gra w ataku. Pewne podobieństwa są, nadal jednak mówimy o skrajnie różnych piłkarzach.

Relacje Liliana z zarówno Marcusem, ale też młodszym synem, Kheprenem, notabene grającym obecnie w Nicei, są wyjątkowe. Nigdy w domu Thuramów nie było presji, co innego jeśli chodzi o pewne żądania. Ojciec jest wymagający, ale i wyrozumiały. To pozwoliło na zbudowanie zdrowych więzi. Sam Marcus podkreśla, że on sam jest dla siebie największym krytykiem, ale na drugim miejscu uplasował się jego ojciec, który po każdym meczu wykonuje telefon w celu wytłumaczenia pierworodnemu, co musi skorygować.

***

Reklama

„W moich oczach on nie jest legendą, tylko moim ojcem. Gdybyś był z Beyonce, to nie myślałbyś o tym, że ona jest legendą, tylko twoją dziewczyną, co nie?”
Marcus Thuram w wywiadzie dla „RP”

Thuram swoją karierę zaczynał w Clairefontaine, tam gdzie m.in. o rok młodszy Kylian Mbappe, Thierry Henry czy Nicolas Anelka, czyli w Narodowym Instytucie Futbolu we Francji. Od początku wyróżniał się wzrostem, który nie przeszkadzał mu w byciu świetnym dryblerem. Debiut w Ligue 1 w barwach Guingamp zaliczył dzień przed swoimi 20. urodzinami, wchodząc na minutę w wygranym starciu z FC Metz. Najważniejszy gol? Zdecydowanie w rozgrywkach pucharu ligi, na wyjeździe w Paryżu. W 93. minucie najpierw sam wywalczył jedenastkę, a następnie ją wykorzystał, wyrzucając potentata z rozgrywek. Marcus był wówczas drugim najmłodszym piłkarzem gości na boisku. We Francji wiodło mu się dobrze, owszem, lecz chyba mało kto się spodziewał, że pół roku po odejściu z Francji, poważnie zainteresują się nim nie tylko największe firmy w Niemczech, ale i w całej Europie.

Nikogo nie zaskoczył transfer Tikusa („Kus” to druga sylaba imienia, a „Ti” w mowie gwadelupskiej oznacza „mały”, czyli po prostu „Mały Marcus”) na wyższy szczebel. Borussia Moenchengladbach i Max Eberl obserwowali Thurama od 2015 roku, gdy ten wystąpił na mistrzostwach Europy do lat 19 w barwach Francji wraz z m.in. Lucasem Hernandezem, Benjaminem Pavardem, Kingsleyem Comanem czy Moussą Dembele. Drogi tych zawodników mocno się rozjechały, biorąc pod uwagę, że pierwsza dwójka zdobyła mistrzostwo świata, Coman jest na dobrej drodze do zgarnięcia piątego mistrzostwa Niemiec, a Dembele lada moment wyleci z Lyonu do mocniejszej drużyny.

W lecie ubiegłego roku Borussia zaoferowała Guingamp dziewięć milionów euro, a starszy z braci po konsultacji z ojcem wyjechał do Niemiec. Nie miał żadnych kłopotów z aklimatyzacją. Marcus przez osiem klas szkoły podstawowej chodził do amerykańskiej szkoły, płynnie mówi w czterech językach: włoskim, hiszpańskim, angielskim i naturalnie francuskim.

Pierwsze dwa gole strzelił w derbach Nadrenii przeciwko Fortunie Duesseldorf.

Następnie było już z górki.

W 25 kolejkach Bundesligi uzbierał sześć trafień i osiem asyst, dokładając do tego Ligę Europy i Puchar Niemiec – łącznie dziesięć bramek i dziewięć ostatnich podań.

W przypadku Thurama najważniejsze są liczby ukryte. Przede wszystkim wrażenie robi odsetek wygranych pojedynków:

– łączna liczba wygranych pojedynków – 7,7 na mecz (52%)
– wygrane pojedynki powietrzne – 2,2 na mecz (54%)
– udane dryblingi – 2,3 na mecz (59%)

Na tym syn Liliana bazuje. Alassane Plea i Marcus Thuram stworzyli dobry duet, łącznie mają 14 goli i 15 asyst w tym sezonie Bundesligi. Zwykle Marco Rose ustawia Gladbach w 4-2-3-1, ale też w 4-3-1-2 lub w 4-3-3. Jeśli chodzi o ustawienia ze skrzydłowymi, niemiecki szkoleniowiec Pleę wystawia na dziewiątce, a wtedy Thuram okupuje lewe skrzydło.

Heatmapa Thurama w tym sezonie via „Sofascore”

Marcus grając na lewej flance raczej gra przyklejony do linii bocznej. Łatwo to zrozumieć, bowiem 22-letni Francuz woli mieć więcej pola do popisu, przede wszystkim żeby móc się rozpędzić lub wejść w drybling. Prawie nigdy nie stoi koszulka w koszulkę z defensorem, zawsze zachowuje dystans czterech-pięciu metrów. Potrafi łatwo uwolnić się spod krycia, pokazał to m.in. w meczu z Borussią Dortmund, gdy po dośrodkowaniu Oscara Wendta wpuścił w maliny Dan-Axela Zagadou, wykonując podobny do Mauro Icardiego ruch. Najpierw krok w lewo, obrońca idzie all-in, następnie zmyłka i obrót w drugą stronę, wisienką na torcie wykończenie.

W ustawieniu bez klasycznych skrzydeł, 4-3-1-2, Thuram gra w linii ze starszym rodakiem, Pleą. Od pierwszych meczów mogliśmy zauważyć wytwarzającą się chemię między tymi dwoma zawodnikami. Pokazuje to pierwsze trafienie „Źrebaków” w spotkaniu z Hoffenheim. Thuram urwał się na prawej stronie i był moment, w którym mógł w ciemno zagrywać w pole karne i liczyć na to, że futbolówka dobije się od któregoś z zawodników, a później wpadnie do siatki. Francuz poczekał na Pleę, poszedł do linii końcowej i dopiero wtedy wycofał do starszego kolegi, który wpisał się na listę strzelców. Takich akcji na przestrzeni sezonu było całe mnóstwo. Rose preferuje styl Juergena Kloppa i Thomasa Tuchela, ale łączy go z krótkimi podaniami i szybkim wyjściem do przodu, niekoniecznie przez długie podanie. Do takiej gry Thuram jest idealny, patrząc na jego parametry i możliwości wydolnościowe.

Przy jego charakterystyce i łatwości w dryblingu, bardzo ważne jest ustawianie. Dlatego często możemy zaobserwować, że Francuz stoi przy samej linii lub kilka metrów od niej. To powoduje, że obrońca przeciwników idzie za nim, rozciąga się defensywa rywali, a skrzydłowy Gladbach ma klarowną sytuację jeden na jeden i – jak pokazują statystyki – co druga taka akcja kończy się sukcesem dla nowego zawodnika Borussii. Nawet jeśli Rose decyduje się na ustawienie bez nominalnych skrzydłowych, to i tak Thuram często schodzi w boczne sektory, dzięki czemu może rozpędzić się i bezpośrednio zagrozić bramce rywali. Wspomniana izolacja jest kluczem w grze 22-latka.

Oczywiście, „Tikus” ma multum rzeczy do poprawy, przede wszystkim jeśli chodzi o kontrolę nad piłką. Kilka razy w meczu człowiek odnosi wrażenie, że syn Liliana gubi się, nie wie co ma zrobić z futbolówką, w efekcie ją tracąc. Oprócz tego często brakuje mu jeszcze zimnej krwi w polu karnym.

*

Starszy z braci Thuram oprócz tego, że jest całkiem niezłym piłkarzem i świetnym „prospektem”, wprowadza do szatni Gladbach uśmiech. Denis Zakaria powiedział, że Marcus jest lekkim wariatem, ale to samo mówi reszta jego kolegów nie tylko z obecnej szatni ekipy Marco Rose, z dyrektorem sportowym „Źrebaków” Maxem Eberlem włącznie. Didier Deschamps podkreślał na konferencjach prasowych, iż bacznie przygląda się rozwojowi 22-latka i podoba mu się jego boiskowa wszechstronność.

To, że Marcus będzie bohaterem głośnego transferu jest więcej niż pewne. Nazwisko, same umiejętności swoją drogą, ale trzeba pamiętać, że jego menadżerem jest Mino Raiola. Zatem pytanie nie brzmi „czy”, ale „kiedy”.

Podejście do zawodu, inteligencja, chęć osiągnięcia wielkich rzeczy – „Mały Marcus” ma szansę na wielką karierę.

Dominik Klekowski

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Robert Gumny ma już sezon z głowy. Poważna kontuzja obrońcy Augsburga

Arek Dobruchowski
4
Robert Gumny ma już sezon z głowy. Poważna kontuzja obrońcy Augsburga

Komentarze

2 komentarze

Loading...