Reklama

Belgowie też zakończyli sezon. Będzie spokojniej niż w Holandii?

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

07 maja 2020, 13:48 • 6 min czytania 7 komentarzy

Futbolowa Europa w erze pandemii dzieli się na dwa światy (i Białoruś). Na jednym froncie krok po kroku zaczyna się powrót do przynajmniej względnej normalności, co prawdopodobnie skończy się wznowieniem rozgrywek. Na szczęście znajdujemy się w tym gronie. Drugi front zawczasu grzebie ten sezon i myśli już o następnym. Pierwsza była tu Holandia, niedawno dołączyli Francuzi, a teraz tym śladem poszli Belgowie, u których odnotowano już ponad 8 tysięcy zgonów. Jupiler Pro League również nie zostanie dokończona.

Belgowie też zakończyli sezon. Będzie spokojniej niż w Holandii?

Tak naprawę liga belgijska jako pierwsza chciała dać sobie spokój. Jej zarząd już 2 kwietnia wydał rekomendacje, by zakończyć rozgrywki, aż 17 klubów popierało ten pomysł. Wówczas jednak UEFA jeszcze kręciła nosem na takie wyrywanie się do przodu i zagroziła, że wcielenie tego planu w życie będzie oznaczało brak belgijskich klubów w najbliższej edycji europejskich pucharów. W Jupiler Pro League liczono, że znacznie szybciej swoimi decyzjami odpowiednią podkładkę da rząd, co wydarzyło się w Holandii. Tam Eredivisie i jej zaplecze nie miały wyjścia, bo dalsze granie uniemożliwiły właśnie władze państwowe, a w takich przypadkach UEFA postanowiła łagodzić swoje stanowisko. Wreszcie i w Belgii tego doczekali.

W środę premier Sophie Wilmes ogłosiła, że do 31 lipca zawieszona jest organizacja wszystkich zawodów sportowych na poziomie zawodowym i amatorskim. Można jedynie rekreacyjnie uprawiać indywidualne dyscypliny typu bieganie, jazda na rowerze i tym podobne. – To wcale nie znaczy, że rywalizacja zostanie wznowiona 1 sierpnia. Decyzja w tej sprawie zostanie podjęta później, tutaj cały czas musimy mieć oko na ewolucję krzywej zachorowań – uściślił minister-prezydent Regionu Flamandzkiego, Jan Jambon.

I dodał: – Piłka nożna to sport kontaktowy. Nie da się go uprawiać z zachowaniem zasad dystansu społecznego. Utrzymywanie półtorametrowych odległości na boisku jest niemożliwe.

Rząd plan powrotu do sportowego życia podzielił na trzy etapy, który trwałby od 18 maja do 29 czerwca, ale dotyczy on treningów dzieci i grupowych zajęć dorosłych na świeżym powietrzu.

Reklama

Kluby rzecz jasna „szanują tę decyzję” i cieszą się, że wreszcie jest pełna jasność. Teraz pytanie, w jaki sposób ustali się końcowe rozstrzygnięcia. Prezes Racingu Genk i całej Jupiler Pro League, Peter Croonen uważa, że nadal możliwe byłoby przeprowadzenie w odpowiednim terminie finału krajowego pucharu pomiędzy Club Brugge a Royalem Antwerp. – To tylko jedno spotkanie. Teoretycznie wciąż moglibyśmy je rozegrać przed datą, w której trzeba przekazać do UEFA, kto będzie nas reprezentował w europejskich pucharach [3 sierpnia] – cytuje go portal Sporza.be.

Croonen jest znacznie mniejszym optymistą w kwestii dokończenia barażu o awans, w którym Beerschot VA mierzy się z OH Leuven. 8 marca doszło do pierwszego meczu, w którym Beerschot wygrał u siebie 1:0. Zaplanowany sześć dni później rewanż został odwołany i teraz pytanie, co z tym fantem zrobić. – Podejrzewam, że tutaj trzeba będzie podjąć decyzję administracyjną. Nie jest wskazane, żeby te kluby tak długo czekały na drugi mecz i cały czas nie wiedziały, w której lidze wystąpią – tłumaczy szef belgijskiej ekstraklasy.

Co z pozostałymi rozstrzygnięciami, czyli mistrzostwem, pucharami i spadkami? – Pucharowe przepustki można ustalić na podstawie tabeli. Aby móc wyznaczyć mistrza i spadkowicza, potrzeba przynajmniej 80 procent głosów „za” podczas Walnego Zgromadzenia, które odbędzie się 15 maja. Chcemy wszystkie decyzje konsultować tak szeroko, jak to tylko możliwe – mówi Croonen.

Na dziś nie potrafi on przewidzieć, jak będzie wyglądał nowy sezon. – W tej chwili trudno się do niego przygotować i sportowo, i biznesowo. Sportowo, ponieważ nie wiesz jeszcze, jakie środki musisz podjąć, aby móc bezpiecznie pracować. Biznesowo, ponieważ nie wiemy, kiedy dokładnie zaczniemy grać i kiedy na trybuny wrócą kibice. Musimy założyć, że na początku przyszłego sezonu mecze odbędą bez publiczności.

Mamy nadzieję, że uda się wznowić treningi w połowie czerwca. Zawodnicy potrzebują sześciu tygodni, aby optymalnie przygotować się do gry. To pozwoliłoby rozpocząć następny sezon w sierpniu, nawet jeśli przyjdzie nam grać za zamkniętymi drzwiami. Co do finału Pucharu Belgii za ten sezon, jeśli nie będzie zdrowotnych przeciwwskazań, wierzę, że moglibyśmy go przeprowadzić 1 lub 2 sierpnia. Ale może rząd powie, że po 31 lipca futbol również nie zostanie odmrożony. Trudno to dziś przewidzieć, nawet ekspertom – w podobnym tonie mówi Mehdi Bayat, prezydent Charleroi i prezes belgijskiej federacji piłkarskiej.

Na razie środowisko żyje tematem końcowych rozstrzygnięć. A że nie jest to bułka z masłem, widzimy na przykładzie Eredivisie i drugiej ligi holenderskiej. Club Brugge mógłby się czuć mocno pokrzywdzony w razie braku przyznania tytułu, bo w chwili przerwania rywalizacji miał aż 15 punktów przewagi nad resztą stawki. Kwestie pucharowiczów najpewniej rozwiąże aktualna tabela, natomiast potencjalnie mnóstwo kontrowersji może wzbudzić sprawa awansów i spadków. Przedstawiciele klubów sugerują, że najlepszym rozwiązaniem byłoby utrzymanie ostatniego w tabeli Waasland-Beveren i jednoczesne dokooptowanie do ekstraklasy Beerstchotu i Leuven. Wiązałoby się to z powiększeniem Jupiler Pro League z szesnastu do osiemnastu zespołów (ewentualnie siedemnastu, gdyby Mouscron nie otrzymał licencji) i zlikwidowaniem skomplikowanej fazy play-off o europejskie przepustki. Zmniejszyłoby to liczbę kolejek z 40 do 32 lub 34. Byłoby to korzystne w perspektywie przyszłorocznych mistrzostw Europy i ryzyka, że koronawirus w pewnym momencie powróci, udałoby się zyskać trochę rezerwy czasowej. W gruncie rzeczy każdy inny wariant sprawi, że któraś strona poczuje się mocno pokrzywdzona i zacznie szukać sprawiedliwości w sądzie.

Reklama

Co do licencji, rzutem na taśmę udało się ją otrzymać Standardowi Liege. Dopiero co pisaliśmy tutaj o wielu przebojach związanych z tym klubem, naprawdę realna była groźba bankructwa. Przy szeroko zakrojonej akcji wsparcia, w którą zaangażowali się m.in. Axel Witsel i Marouane Fellaini, udało się jednak – przynajmniej chwilowo – uzyskać potrzebne środki. Niepewny pozostaje los Mouscron. Niedawny klub Rafała Pietrzaka już niemal tradycyjnie co roku musi udowadniać przed komisją, że nie zabraknie mu płynności finansowej, ale tym razem wątpliwości są wyjątkowo duże. Decyzja w tej sprawie została odłożona, zapadnie na dniach. Jeśli Mouscron nie dostanie licencji, Waasland-Beveren się utrzymuje. W takiej sytuacji chyba tym łatwiej byłoby się zdecydować, żeby dla świętego spokoju zaprosić do elity również Beerschot z Leuven.

Jeżeli nawet ten wątek zostanie wyjaśniony, przyszłość dla wielu stanie się niepewna, jeśli przez dłuższy czas kibice nie będą mogli przyjść na stadion – zwłaszcza że już teraz część klubów ledwo zipała. Według najnowszych  przewidywań, we wrześniu na trybunach mogłoby zasiąść maksymalnie dwa tysiące widzów, w październiku ta liczba zostałaby zwiększona. Dla klubów to niezwykle istotny temat, ponieważ podobnie jak w przypadku Holandii, prawa telewizyjne nie są najważniejszym elementem ich przychodów. W Belgii pieniądze z telewizji i dnia meczowego to średnio mniej więcej po 30 procent całego budżetu.

Także w Jupiler Pro League pojawiają się głosy, żeby pucharowicze wypłacili część zysków z Ligi Mistrzów i Ligi Europy pozostałym drużynom, lub też żeby po prostu bogaci wspierali biednych. Najgłośniej mówi o tym Anderlecht, ale Club Brugge ten pomysł się nie podoba. Coś czujemy, że również belgijską piłkę w najbliższym czasie czeka mnóstwo przepychanek.

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce

Jan Mazurek
3
Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce
Ekstraklasa

Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Patryk Fabisiak
6
Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Komentarze

7 komentarzy

Loading...