Reklama

Coraz gorsza sytuacja GKS-u Bełchatów. Piłkarze będą grać za darmo?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

02 maja 2020, 13:28 • 5 min czytania 13 komentarzy

Piłkarska Polska długimi miesiącami śledziła losy GKS-u Bełchatów. Utrata sponsora tytularnego – PGE – doprowadziła klub na skraj bankructwa. Nie zatrzymało to jednak ambicji piłkarzy z brunatnego miasta, którzy zdołali wyprzedzić na finiszu drugiej ligi znacznie bogatszy Widzew i awansować na zaplecze Ekstraklasy. Ten wyczyn dawał nadzieję na to, że do górniczego klubu uda się przyciągnąć sponsora, który uratuje sytuację. Niestety, nie udało się. Dziś tak naprawdę czekamy na to, kiedy padnie słynne hasło: ostatni gasi światło…

Coraz gorsza sytuacja GKS-u Bełchatów. Piłkarze będą grać za darmo?

Niedawno informowaliśmy o tym, że gigant energetyczny PGE obcina budżet na sponsoring sportu. Przy okazji dowiedzieliśmy się też, że spółka nie prowadzi rozmów w sprawie powrotu do wspierania GKS-u Bełchatów. Dla Brunatnych była to o tyle smutna wiadomość, że w klubie nikt nie ukrywał, że w PGE leży ostatnia nadzieja na uratowanie pierwszej ligi i w ogóle futbolu w Bełchatowie. Sytuację GKS-u każdy chyba mniej lub bardziej zna. Klub pozbawiony wsparcia głównego sponsora próbował się odbudować i spłacić długi. Udało się nawet awansować na zaplecze Ekstraklasy, ale niestety – kula u nogi wciąż ciążyła.

Ciążyła tak mocno, że GKS Bełchatów funkcjonował na kuriozalnych warunkach. W lutym piłkarze mówili nam wprost: pełnej wypłaty nie widzieliśmy od sierpnia 2019 roku. Te pieniądze udało się jeszcze spłacić, ale co z tego, skoro szybko urosły nowe długi? Wydano wszystko, co było, a wpływy się skończyły.

Kiedy pandemia koronawirusa zatrzymała futbol w Polsce, kluby starały się wynegocjować obniżki wynagrodzenia. W Bełchatowie też próbowano poruszyć ten temat, ale piłkarze powiedzieli wprost: nie ma na to szans. To znaczy są, jeśli uregulowane zostaną zaległości z poprzednich miesięcy. Tego jednak zrobić się nie udało. Dziś słyszymy, że ostatnią pensję wypłacono za styczeń. I to nie w całości, a nawet nie w połowie – było to ok. 40% należnych pieniędzy. A co z pieniędzmi za luty, marzec i kwiecień?

Ich już nie było – i pewnie nie będzie. Jak słyszymy, zawodnikom obecną sytuację finansową przedstawiono w dobitny sposób. Mianowicie: jeśli dokończymy sezon, prawdopodobnie będziecie grali za darmo.

Reklama

Cóż… Z jednej strony można docenić, że nikt nie owija w bawełnę i nie wodzi piłkarzy za nos. Z drugiej nie można zawodników obwiniać, że na taki obrót spraw się nie godzą. Nic więc dziwnego, że zaczęto składać wezwania do zapłaty. Nie ma co ukrywać – w Bełchatowie zostaną ci, którzy nie będą mieli propozycji gry w innym miejscu. Każdy ma przecież rachunki, kredyty, czy rodzinę na utrzymaniu, a nadzieja na normalność już zgasła.

Na dziś nie ma obaw, czy zespół przystąpi do wznowienia rozgrywek. Ci, którzy zostaną na pokładzie, będą starali się uratować sytuację, ale czy będzie to w ogóle możliwe? GKS-u może nie być stać nawet na to, żeby pojechać na mecz wyjazdowy. Głogów, Suwałki, Grudziądz, Legnica, Tychy… Kawałek do każdego z miast jest. Na Suwalszczyznę większość drużyn jeździ dzień wcześniej, ale Brunatni nie mają nawet co myśleć o takim scenariuszu. Walczyć o utrzymanie przyjdzie więc prosto z autokaru.

***

O komentarz do sprawy poprosiliśmy Wiktora Rydza, prezesa klubu z Bełchatowa. Okazuje się, że ma on nieco inne zdanie na ten temat. Według Rydza rozmowy z PGE są prowadzone, a piłkarze kontraktów rozwiązywać nie mogą…

Nie informowaliśmy piłkarzy o tym, że w tym sezonie pieniędzy na wypłaty nie będzie. Sytuacja klubu jest trudna od dłuższego czasu, od kiedy straciliśmy sponsora strategicznego łatamy dziury z miesiąca na miesiąc. Nie ulega wątpliwości, że koronawirus skomplikował naszą sytuację i są problemy z płynnością finansową, ale że nie będzie wynagrodzeń w tym sezonie… Takie słowa nie padły. Robimy wszystko, żeby w miarę możliwości można było pieniądze wypłacać – mówi nam prezes GKS-u.

Jakie są szanse na to, że klub nie przystąpi do wznowionych rozgrywek, że będą problemy z wyjazdem na mecz?

Rozmawiamy m.in. z władzami miasta, które zawsze nas wspierały. To kwestie kosztowe, które moglibyśmy w jakiś sposób zorganizować, choćby przez naszych partnerów biznesowych. Jesteśmy w stanie to w naszym gronie załatwić. Dodatkowo prowadzimy rozmowy z PGE…

Reklama

Ale PGE mówiło nam ostatnio, że nie prowadzi rozmów z klubem.

Powiem tak, te rozmowy są prowadzone może nie bezpośrednio z klubem, ale choćby poprzez związki zawodowe i władze miasta. Ja też miałem możliwość rozmawiania z przedstawicielem PGE w tym temacie i jesteśmy na bieżąco w kontakcie.

Czy to prawda, że piłkarze składają wezwania do zapłaty i część z nich może odejść z klubu?

Dla nich nie jest to sytuacja komfortowa, jak zresztą dla wszystkich. Muszą utrzymać rodziny, a wynagrodzenia nie są płacone na bieżąco. Co do możliwości rozwiązywania kontraktów: raty za styczeń i luty są w większości wypłacone, więc na tę chwilę nie wszyscy mają do tego podstawy.

***

Skąd tak duże różnice w przekazie z klubu? Dobre pytanie. Wygląda na to, że prezes wierzy jeszcze w cud i znalezienie sponsora. Szatnia natomiast stąpa twardo po ziemi i patrzy na sprawę bardziej realistycznie. My rzecz jasna trzymamy kciuki za powodzenie obydwu misji – i utrzymania i spłaty zadłużenia, ale… jakoś ciężko nam sobie wyobrazić, że ratunek jest możliwy. Bliżej nam do podejrzewania, że to raczej dobra mina do złej gry, a w brunatnym mieście trwa już końcowe odliczanie przed twardym resetem.

SZYMON JANCZYK

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...