Polski Związek Piłkarzy uaktywnił się w ostatnich miesiącach. Ustami Euzebiusza Smolarka krytykuje kluby, które w okresie pandemii szantażują piłkarzy i grają z nimi nieczysto. Tym razem PZP zaskarżył do Ministerstwa Sportu uchwałę PZPN-u, który poszedł na rękę klubom i pozwolił im na niepłacenie zawodnikom nie przez dwa miesiące, a przez cztery.
Oczywiście podstawą do uchwalenia tego zapisu przez PZPN był trwający lub zbliżający się kryzys w finansach polskich zespołów. Swoiste przygotowanie gruntu pod to, że w wielu ośrodkach Excel będzie w najbliższych miesiącach wyrzucał czerwone komórki w wierszu „dochód”.
O co właściwie się rozchodzi? Do marca tego roku piłkarze mogli jednostronnie wymawiać kontrakt z winy klubu, jeśli ten spóźniał się z wypłatami przez okres przynajmniej dwóch miesięcy. Natomiast 8 kwietnia uchwała Komisji ds. Nagłych PZPN wydłużała ten okres do czerech miesięcy. PZP grzmi – ani nie przeprowadziliście konsultacji społecznych, ani nie zapytaliście o zdanie samych piłkarzy (lub też PZP). Ponadto związek wykazuje, że rozwiązanie nosi znamiona ewidentnego ograniczania wolności wyboru i wykonywania zawodu.
– Złożenie wniosku do Ministerstwa Sportu poprzedziliśmy rozmowami z zawodnikami i wnioski, jakie płyną z ich strony, są dla nas jasne: piłkarze nie godzą się na takie rozporządzenie. W ciągu 24 godzin zebraliśmy poprzez ankietę blisko pół tysiąca opinii od zawodników zarówno z Ekstraklasy, jak i niższych lig. Ich opinia jest jasna. 96% piłkarzy uważa wprowadzenie przepisów PZPN za złą decyzję. Z kolei 88% zawodników obawia się, że zmieniona uchwała może skutkować długotrwałym brakiem wypłaty należnego wynagrodzenia przez klub – mówi prezes Smolarek.
Zasadniczo wcale nie dziwimy się, że PZP podnosi larum w tej kwestii. Możemy zrozumieć, że kluby będą miały w najbliższych miesiącach problemy, ale przecież niemal wszyscy zawodnicy Ekstraklasy zadeklarowali się, że czasowo zejdą z części swoich pensji na czas pandemii. Klubowi księgowi pewnie już boją się braku wpływów z dni meczowych, natomiast czy to usprawiedliwia otwarcie furtki do tego, by nie płacić swoim pracownikom przez ponad trzy miesiące?
Trudno nie widzieć w tym jawnego przyzwolenia na mandziarozę, czyli paskudną chorobę, która sprawia, że prezesi klubów zapominają o podpisanych umowach. Świat od wielu lat jest już tak skonstruowany, że pracownik wykonuje robotę, do której się zobowiązał, a pracodawca z tego tytułu wypłaca mu wynagrodzenie, na które się pisał. Czasami może dojść do jakiegoś poślizgu – jeden przelew przyjdzie później, sponsor spóźni się z uregulowaniem swoich świadczeń, faktura zostanie opłacona za późno. Zdarza się, nie tylko w klubach, ale i w firmach z innych branż. Natomiast otwieranie furtki na brak wypłat przez prawie cztery miesiące, to już krok w kierunku ciemnych dekad polskiej piłki, gdy prezesi stosowali retorykę z klasyka polskiego kina – nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi.
Jest jednak druga strona tego medalu i argumenty PZPN także są zrozumiałe. Zasadniczo dziś trudno o lepiej chronioną prawnie grupę zawodową od piłkarzy. Prawo UEFA, prawo PZPN, reprezentant związkowy w postaci PZP, dostęp zawodników do mediów, gdzie mogą bronić swoich racji – dzisiaj trudno o to, by nieopłacany piłkarz siedział gdzieś cicho pod kamieniem i klub mógłby robić z nim co chce. Kluby Kokosa wyeliminowano, karne bieganie po lesie czy rozbieranie klubowej choinki (sic!) to na szczęście relikt przeszłości.
Można przyjąć argumenty PZPN o tym, że dziś piłkarze mogą odłożyć sobie coś na górkę, bo zarabiają sporo, a uchwałą o wydłużeniu czasu na zwłokę w wypłacie można dać odetchnąć nieco klubom, które po prostu znajdą się na finansowym zakręcie. Wszystko po to, by w obliczu kryzysu ucierpiał czasowo budżet zawodnika Iksińskiego, niż ażeby padł klub tymczasowo niewypłacalny. Jednocześnie uchwała o wydłużeniu okresu zwłoki nie pozwala na eldorado mandziaryzmu, a jedynie rozciąga widełki zwłoki. Jeśli ktoś będzie spóźniał się z przelewem za długo, to i tak zostanie dojechany.
Sami jesteśmy ciekawi co ministerstwo zrobi ze skargą PZP – opowie się za zawodnikami czy jednak za klubami?
fot. FotoPyk