Wszyscy czekamy jak na szpilkach na jakiekolwiek symptomy tego, że futbol wróci do normalności. I choć do normalności jeszcze daleko, to mamy właśnie pierwsze oznaki tego, że piłka nożna lada moment wróci chociażby na ekrany telewizji. Koreańczycy ogłosili własnie, że 8 maja rozpoczną rozgrywki. Wciąż jednak nie wiadomo co dalej z grą w Chinach, która według plotek miała wracać już kilka tygodni wcześniej.

Korea Południowa radzi sobie z koronawirusem do tego stopnia, że federacja oficjalnie zakomunikowała: za dwa tygodnie odmrażamy ligę. W Seulu doszło w czwartek do spotkania zarządu K League z przedstawicielami klubów, debatowano kilka godzin i w piątek rano w świat poszedł komunikat – tak, gramy. W kontekście futbolu koreańskiego nie ma mowy o wznawianiu sezonu, bo tam rozrywki zostały zawieszone jeszcze zanim sezon ruszył. Zatem 8 maja K League się dopiero rozpocznie – z ponad dwumiesięcznym opóźnieniem.
Rzecz jasna mecze będą póki co rozgrywane przy pustych trybunach. Władze ligi uznały, że nie ma co narażać kibiców oraz członków drużyn na niebezpieczeństwo, choć wstępne plany mówią o tym, że federacja będzie powoli przygotowywała stadiony na to, by mogli się na nich pojawiać fani. Jak w ogóle wyglądają procedury powrotu? Cóż, Koreańczycy nie wydziwiają. Nie ma mowy o żadnych zmianach sanitarnych, o sędziach biegających w maseczkach czy dezynfekcjach w trakcie grania. Zasady są proste – rezygnujemy z przywitań i wszystkich rytuałów przedmeczowych takich jak wspólna fotka, w dniu meczowym trenerzy i cały personel mają chodzić w maskach, a piłkarzom – o, to ciekawe – nie wolno dyskutować na boisku z kolegami z drużyny, przeciwnikami czy sędziami.
Obawiamy się, że Filip Mladenović w Korei za długo by nie wytrwał.
Rozpoczęcie sezonu w Korei to też pokłosie wygaszania pewnych zasad zachowania dystansu społecznego przez władze kraju. Natomiast sam sezon z uwagi na opóźnienie w starcie rozgrywek zostanie skrócony. Dwa miesiące „falstartu” zostaną zrekompensowane krótszymi rozgrywkami – zamiast zwyczajowych 38 kolejek, K League zostanie rozstrzygnięte w 27 seriach gier. Najpierw odbędzie się faza zasadnicza (22 kolejki), a następnie liga zostanie przecięta na pół i w pięciu seriach rozstrzygnie się walka o mistrzostwo i spadek.
Okej, czyli mamy czarno na białym – Korea wraca do grania. A co z Chinami? Wszak jeszcze nie tak dawno mówiło się, że to Chińczycy wrócą najszybciej. Klub Wuhan Zall ewakuował się nawet pospiesznie z obozu w Hiszpanii, by wyrobić się z przymusową kwarantanną przed powrotem rozgrywek. Tymczasem chińska federacja odwleka rozpoczęcie sezonu, a prezes Guangzhou R&F mówi wprost: – Z naszych informacji wynika, że najwcześniej zaczniemy granie pod koniec czerwca lub na początku lipca. To efekt obecnej sytuacji w kraju.
„Obecna sytuacja w kraju” wydawała się dobra – krzywa wzrostu zachorowań się unormowała i wydawało się, że Chiny idą krok po kroku w stronę pokonania pandemii. Natomiast Chińczycy są nieco przestraszeni drugą falą zachorowań, a wynika ona z powrotu wielu rodaków do kraju po pierwszych dobrych wiadomościach o opanowaniu epidemii koronawirusa. Chiński rząd boi się, że znów będzie musiał wprowadzać nadzwyczajne reguły funkcjonowania w przestrzeni publicznej, znów niektóre miasta zostaną zamknięte, znów trzeba będzie stawiać naprędce szpitale dedykowane pod zajmowanie się osobami zarażonymi wirusem. W kontekście wznowienia ligi nie pomogła też informacja o tym, że Marouane Fellaini został zarażony – Belg został już zwolniony do domu i jest pod obserwacją. Natomiast medialny przypadek pierwszego zarażonego piłkarza ligi CSL też sprawił, że władze federacji mają pewne obiekcje wobec wznawiania rozgrywek byle szybko.
Niewykluczone natomiast, że Chińczyków we wznowieniu rozgrywek prześcigną Japończycy. J-League także – podobnie jak koreańska federacja – planuje rozpocząć granie na początku maja. Ale to jeszcze żadne oficjalne komunikaty, po prostu utrzymanie dekretów z końca marca. Od tego czasu w lidze japońskiej zdiagnozowano obecność koronawirusa m.in. u Gotoku Sakai z Vissel Kobe. Doniesienia medialne o starcie ligi japońskiej są różne – jedne portale utrzymują datę 8 i 9 maja jako start ligi, inne piszą o tym, że liga piłkarska, ale i koszykarska wznowią grę dopiero pod koniec maja, albo i w czerwcu.
Korea Południowa może być zatem przodownikiem we wznawianiu rozgrywek. Chyba czas powoli analizować szanse Jeonbuk Hyundai Motors na kolejną obronę tytułu…
fot. NewsPix
Wszyscy na poczatku marca bylismy przerazeni. Widoki z Wloch robily swoje. Pozniej poszla akcja Zostan w domu. Sam naczelny hejter z rodzina nagrali video namawiajace do pozostania w mieszkaniach… Wszyscy mamy rozumy, widzimy ze wprowadzone srodki dzialaja lub po prostu wirus nie jest tak grozny jak wygladalo, ze bedzie. Liczby 25 osob zmarlych na dzien to nie jest cos, co powstrzymywaloby przed powrotem do zycia. Wiekszosc z nas pracuje, zachowuje wieksze lub mniejsze srodki bezpieczenstwa, ale funkcjonuje normalnie. Swiete krowy zwane pilkarzami, nad ktorymi na codzien sie chucha I dmucha tez niech przestana sie osmieszac I zaczna grac. Przeciez nie da sie dluzej czytac rych rozwazan, czy jest to bezpieczne. Jeszcze zaden pilkarz na swiecie nie zmarl… Nic sie im nie stanie. Grac I skonczyc z ta blazenska paranoja.
100% racji. Psychoza i zastraszanie ludzi, „nosić maseczki trzeba będzie nawet dwa lata” – dwa lata znakomitego biznesu i sprzedaży miliardowych ilości maseczek.
2 miesiące są nie realne, bo już ludzie mają problemy z oddychaniem, poza tym nikt nie kupi trzeciej, czwartej czy dziesiątej maseczki.
Zarazić wszystkich piłkarzy koronawirusemi za 2 tygodnie nie tylko będa mogli grac.
no i zajebiście
Mój mąż i ja jesteśmy małżeństwem od ponad 10 lat. Spotkaliśmy się, gdy miałem 18 lat, a on miał 21 lat i nazywam się Stacy Emmons. Wiele razem przeszliśmy emocjonalnie. W naszym małżeństwie było kilka OGROMNYCH walk i bolesnych sytuacji, ale zawsze wydawało się, że wychodzimy silniejsi po drugiej stronie. Z zaskoczenia mąż właśnie złożył wniosek o rozwód, byłem całkowicie przygnębiony, dopóki nie znalazłem zeznań kobiety świadczącej o rzucającym zaklęcia dr Ogundele online, i skontaktowałem się z nim w WhatsApp, dr Ogundele powiedział mi po swojej pracy, że mój mąż wróci z powrotem za 24 godziny. Nie uwierzysz, co się stało, mój mąż zadzwonił do mnie dokładnie 24 godziny. Byłem całkowicie zaskoczony! Jest cudowny, a jego zaklęcia działają tak szybko. Umówiłem się z nim, aby o nim porozmawiać, dlatego dzielę się tutaj swoim świadectwem. Jeśli masz jakiekolwiek problemy ze swoim związkiem lub jakiekolwiek problemy, skontaktuj się z jego WhatsApp lub Viber: +27638836445.