Wywiady – taka kolej rzeczy – najczęściej przeprowadzają dziennikarze, ale siłą Ligi PL może być to, że kolejne rozmowy są prowadzone w ramach jednego środowiska. Czyli piłkarze dzwonią do piłkarza i rozmawiają. Innym tempem, w innym celu, ale wypada to naprawdę ciekawie. Tak jak w przypadku dzisiejszego odcinka i gadki z Tymoteuszem Puchaczem. Zapraszamy na zapis rozmowy.
Łukasz Trałka: Trening zrobiony?
Tak. Jak codziennie. Ale już nie mogę wytrzymać w domu.
ŁT: Rozmawiamy o czasach, w jakich my wchodziliśmy do szatni i o tym, jak to wygląda teraz. Mamy wrażenie, że ty wszedłeś z drzwiami, nie potrzebowałeś adaptacji. Jak to było z twojej perspektywy?
Tak się starałem, choć może do końca tak nie było. Wcześniej oglądałem was tylko w telewizji. I gdy trafiłem do szatni Lecha, gdzie było dużo dobrych piłkarzy, od razu pewnie się nie czułem. Ale ja też jestem taką osobą, która szybko zawiązuję znajomości, więc dlatego było mi łatwiej.
ŁT: Pewnie też dlatego, że miałeś dużo kumpli z akademii. Połowa szatni była ci znana. A może też nie ma w szatni Lecha takiej osoby, która wytargałaby cię za ucho?
Teraz nie ma takiej osoby. Wcześniej były! Nawet Tomek Kędziora mógłby za ucho wytargać, znamy się od dzieciaka, ale jest starszy i staram się podążać jego ścieżką. Teraz mamy naprawdę młodą szatnię. Młodzież stanowi jej siłę i jesteśmy mocni. To często młodzież decyduje o losach szatni Lecha. Wcześniej byli tacy zawodnicy, że było się od kogo uczyć i miał kto za to ucho wytargać.
Jakub Wawrzyniak: Byłeś na wypożyczeniach w Sosnowcu i Katowicach. Czy tam byli jacyś starsi piłkarze, z którymi było się ciężej dogadać?
Nie, bardzo dobrze się dogadywałem. Szczególnie w GKS-ie. Tę szatnię wspominam bardzo dobrze. Tam potrzebowałem dwóch tygodni, żeby czuć się jak u siebie. Szatnia z samymi Polakami a szatnia z obcokrajowcami trochę się jednak różni. W Katowicach byli sami Polacy, reprezentanci. Super środowisko.
Michał Żewłakow: Nie masz wrażenia, że te wypożyczenia pomogły ci dorosnąć i też przez to wejście do Lecha było z przytupem?
Tak, te wypożyczenia były ważne. Zawsze powtarzam, że GKS był kluczowy. W Sosnowcu nie miałem takiej pomocy od starszych jak w Katowicach. Tam mnie poukładali. Poznawałem, jak mogę moje mocne strony zacząć wykorzystywać. I gdy wróciłem do Lecha, wiedziałem, co robić. Tak jak mi Trała mówił: nie kombinuj, nie machaj nogą, tylko gaz i wrzutka.
JW: Tymek, nic się nie zmieniło, ty nadal kombinujesz i machasz nogą, tylko teraz przynosi to efekty!
ŁT: Mi chodziło to, że rok czy dwa lata temu, Tymek miał taki swój ruch. Obojętnie, czy był przeciwnik, czy nie, prowadził piłkę i miał takie tiki jak Brazylijczyk, nikomu niepotrzebne. To zajmowało czas i nie było skuteczne. Tymek, jak mu coś podpowiesz, to bardzo szybko koduje w głowie.
MŻ: Tymek, jak pracowałem w Zagłębiu Lubin, to przyjechałem do Katowic na wasz mecz. Oglądałem cię, spotkaliśmy się z Kubą i pytam go: jaki to jest zawodnik. Odpowiedział: wariat. Ale będzie dobrze grał w piłkę. I przekułeś to wariactwo dobrze. Idziesz w odpowiednim kierunku.
JW: Co masz za koszulkę z tyłu?
To jest z blachy wycięte, dostałem od jakiegoś kibica, dałem mu w zamian koszulkę. Mama sobie postawiła w takim miejscu.
MŻ: Przez rok grałeś z Kubą w Katowicach. Jakie są mankamenty Kuby Wawrzyniaka?
ŁT: Lewa noga!
Ciężkie pytanie. Wypowiadałbym się raczej o pozytywach. Ja zawsze miałem problemy z grą w obronie i mogłem się od Kuby dużo nauczyć. Fakt, on występował na stoperze, ale grał tam, kiedy ja grałem na lewej obronie. I on potrafił mi cały mecz coś tłumaczyć, dzięki czemu robiłem progres i to było widać w Lechu.
JW: Ale wiesz, jak nasze podpowiedzi się skończyły w Katowicach…
ŁT: Tymek, ja do ciebie dzwonię jako kumpel, a ty pompujesz Kubę. Trzymaj się!
==> CAŁĄ LIGĘ PL MOŻECIE OBEJRZEĆ PONIŻEJ NA KANALE SPORTOWYM <==
Fot. FotoPyk