Za naszą południową granicą sytuacja jest klarowna, a daty ustalone: kluby w poniedziałek wracają do treningów, a w czerwcu na boiska. Co więcej? Kluby także obniżały kontrakty zawodnikom – ale oddolnie, w porozumieniu z nimi, bez odgórnych prób nacisku. Ciekawe również, że Slavia Praga zobowiązała się przekazać 15% zysków z najbliższych pucharowych sezonów dla reszty czeskiej ligi. Wyobrażacie sobie coś podobnego w Polsce?
Opowiadał w „Stanie Futbolu” Grzegorz Rudynek z „Przeglądu Sportowego”, ekspert od czeskiej piłki. Polecamy.
***
ADAM KOTLESZKA: – Czy sytuacja w Czechach jest lepsza z punktu widzenia ewentualnego powrotu na boiska?
GRZEGORZ RUDYNEK: – W Polsce pojawiły się daty orientacyjne, przełom maja i czerwca, w Czechach daty zostały skonkretyzowane. Rząd, etapami odmrażając państwo, wskazał, że kluby od najbliższego poniedziałku będą mogły wrócić do treningów, a 8 czerwca mają być wznowione rozgrywki sportowe. Najpierw z ograniczeniem liczby osób do 50, ale trwają zakulisowe rozmowy, by dla piłki zrobić wyjątek. Albo zrobić jeszcze dalej idący wyjątek, by piłka na dwóch najwyższych szczeblach czeskiego futbolu wróciła pod koniec maja.
Czuć w Czechach optymizm po marcowym nastroju niepewności. To wynika stąd, że szeroko rozumiana władza wyznacza konkretne daty, które dają cel, poczucie – dobra, wytrzymajmy tydzień, dwa, mamy cel, do którego możemy dążyć, pod które można przygotowywać plany. Widać światełko w tunelu. Choć oczywiście władze zostawiają też sobie wentyl bezpieczeństwa, gdyby w zależności od sytuacji potrzebna była zmiana w tych planach.
Jeśli chodzi o treningi, to ich formuła została opracowana w współpracy czeskiego odpowiednika Ekstraklasa S.A. z grupą Covid19.cz, która skupia ekspertów ds bezpieczeństwa, ekspertów z ministerstwa zdrowia, wirusologów. Wszystko jest punkt po punkcie rozpisane jak mają wyglądać treningi:
– Grupy ośmioosobowe plus niezbędna liczba trenerów
– Piłkarze mogą ćwiczyć bez masek
– Piłkarze nie mogą korzystać z szatni
– muszą zachowywać dwumetrowe odstępy między sobą
– znaczniki, pachołki, cały sprzęt ma zostać dezynfekowany.
Grzegorz, dostrzegasz takie rzeczy, które moglibyśmy od nich zaczerpnąć dla ESA?
Jeszcze wyjdę poza piłkę nożną. U nas maski są obowiązkowe od czwartku, Czesi wprowadzili je już 19 marca, czyli blisko miesiąc temu. Z tego co rozmawiałem czy z trenerami, czy z piłkarzami, również tymi występującymi u nas, jak Tomek Petrasek, to maski są kluczowe. Zasłanianie twarzy jest kluczową sprawą. Kluby sportowe szeroko się w to włączyły. W Polsce pokutował mit, że w Czechach rozdają maski za darmo – to nie prawda, nikt ich nie dawał, szły do najbardziej potrzebujących, a resztę ludzie załatwiali sami, oddolnie. Kluby wyłączyły się choćby tak, że hokejowa Sparta miała okolicznościowe stroje na play-off, ale play-offy nie zostały rozegrane, więc te stroje zalegały w magazynie. Pocięto je na kawałki, zrobiono z nich maseczki i rozdano policjantom. W Sigmie Ołumuniec kobiety szyły maseczki z materiałów klubowych, a Radoslav Latal przy linijce wykreślał wzory. Może dzięki maseczkom w Czechach jest tak, że jeszcze niedawno prognozowano kilkanaście tysięcy zarażeń, a teraz mówi się o tym, że może uda się utrzymać poniżej dziesięciu tysięcy. Dzięki temu mogli poluzować obostrzenia, od paru dni można wyjść na przykład do lasu, także bez maseczek. Z tego względu cieszę się, że przepis o obowiązkowym noszeniu maseczek został u nas wprowadzony, może trochę za późno.
Jak czeskie kluby radzą sobie z koronawirusem od trony ekonomicznej?
Nie słychać z najwyższego szczebla, a więc Ekstraklasy czeskiej i tamtejszej pierwszej ligi, żeby ktoś bankrutował. Ale rzeczywiście, z wyłączeniem praskich klubów, Sparty i Slavii, jest to problematyczne i podjęte były decyzje o cięciu pensji – zależnie od klubu, 20-30-50%. Nie było to sterowane odgórnie, ichniejsza Ekstraklasa nie wydała zalecenia, tylko szefostwo dogadywało się z radą drużyny, a oni wpływali na pozostałych, żeby te obniżki przyjąć. Rozmawiałem kilka dni temu korzystając z kontaktów w klubach, to 9-10 podjęło decyzje o obniżkach, może przez ten czas coś się zmieniło. Również w prywatnych wiadomościach nie dało się odczuć, że ktoś się buntuje, że piłkarze się nie zgadzają. Nigdzie nie słyszałem, żeby były z tego tytułu protesty, żeby ktoś się wyłamywał. Wszyscy podeszli ze zrozumieniem: trudno, trzeba zacisnąć zęby, jakoś to wspólnie przeczekać.
Jako klub, wizerunkowo urosła przez kryzys Slavia, która, przypomnijmy, ma chińskich właścicieli. Sytuacja była taka, że już na przełomie stycznia-lutego, gdzie koronawirus był daleko na horyzoncie, właściciele sprawdzili, że w czeskich magazynach są śladowe ilości sprzętu potrzebnego na wypadek koronawirusa. Już wtedy więc wykorzystując swoje kontakty u chińskich polityków zaczęli organizować pomoc humanitarną: maseczki, sprzęt ochronny. Efekt był taki, że w połowie marca lądowały w Czechach Antonovy ze sprzętem. Slavia mogła pokazać: patrzcie, to również dzięki nam te tony sprzętu dotarły.
Jak to się zaczęło wyciszać, Slavia wyszła z propozycją, że 15% najbliższych dochodów z europejskich pucharów przekaże na specjalny fundusz pomocowy dla pozostałych czeskich klubów. Nie wiadomo ile zarobią – może niewiele. Ale przekaz medialny poszedł taki, że Slavia jest fajna.
Wróćmy do obniżek zarobków. Nie wszyscy je wprowadzili?
Rozmawiałem kilka dni temu korzystając z kontaktów w klubach, to 9-10 podjęło decyzje o obniżkach, może przez ten czas coś się zmieniło. Również w prywatnych wiadomościach nie dało się odczuć, że ktoś się buntuje, że piłkarze się nie zgadzają.
To jeszcze ostatnie pytanie: czy czeskie kluby są tak zależne od pieniędzy z tytułu praw telewizyjnych, czy niedograny sezon mocno odbiłby się na ich finansach?
5-6 milionów euro otrzymuje cała liga za sezon. Dla Slavii, Pilzna czy Sparty po podziale tej kwoty to nie są znaczące pieniądze. Co innego dla Pribramu czy FK Slovacko, to już jest pokaźny zastrzyk.
Trochę wybuchł medialny konflikt pomiędzy Slavią i Spartą. Slavia zaproponowała, że może nie rozgrywać dodatkowej części sezonu, tylko zakończyć go na 30 kolejce, żeby lepiej przygotować się do pucharów. Na co Sparta powiedziała, że to niemożliwe, że inne kluby też są za dograniem sezonu, bo będą większe wpływy z telewizji. Slavia by sobie bez tych pieniędzy poradziła, im tak na tym nie zależy, ale konflikt został ugaszony i stanowisko jest takie, że jak sezon wróci, wszystko zostanie rozegrane.